"Syzyfowe Prace" można nazwać radosnym hymnem życia, nawet radosnym hymnem przeciw wszystkiemu, bo nawet w przedstawionych w powieści ciężkich czasach młodzi ludzie byli zdolni cieszyć się życiem i realizować swoje marzenia.

Stefan Żeromski, ukazując nam dzieje młodego, polskiego chłopca, pokazał nam, jak wyglądał o życie w zaborze rosyjskim. Główny bohater, Marcin, charakteryzował się ponadprzeciętnym umysłem i głodem wiedzy. Uczył się dobrze, w nowej szkole, mimo początkowego wyobcowania, szybko poznał wielu kolegów. Rodzice tęsknili za swoim synem, choć byli z niego dumni, w końcu chcieli dla swojego dziecka jak najlepiej. Wszystkie plany pokrzyżowała śmierć matki Marcina, on jednak się nie poddawał. Po wakacjach wrócił do szkoły, ale zastał ją zmienioną - uczniom wolno było rozmawiać tylko w języku rosyjskim. Kolejnym wyzwaniem okazało się dla chłopaka kółko teatralne, lecz i tam wkrótce stał się gwiazdorem. Marcin cieszył się zrozumieniem ze strony nauczycieli i mógł rozwijać i poszerzać swoje talenty i umiejętności. Po licznych zajściach w rosyjskiej szkole zrozumiał, że nauka i zabawa to nie wszystko - odkrył, co to honor i patriotyzm. Aby nadal się rozwijać wstąpił do tajnego kółka samokształceniowego. Mógł w nim, wraz z patriotycznie nastawionymi kolegami, mimo groźby ze strony rosyjskich władz, rozmawiać po polsku i czytać polskie książki. Marcin zaznał życiowej tragedii - śmierci matki - ale sądzę, że mimo to znalazł sens życia i szczęście. Gdyby żył w późniejszej epoce, bez zagrożenia, a nawet gdyby nie cierpiał z powodu tragedii osobistej, żył by inaczej, ale niekoniecznie lepiej i łatwiej.

W końcu to właśnie w trudnych czasach ludzie z większym poświęceniem dążą do swych celów. Osiągnięcie celu w życiu oraz zdobycie nawet ograniczonego szczęścia i zadowolenia daje wtedy dużo większą satysfakcję.

Uważam "Syzyfowe prace" za ciekawą książkę, inaczej niż wielu moich rówieśników, którzy określają ją jako nudną, bądź w ogóle nie czytają. Zresztą, moje zdanie także zmieniło się dopiero po większej części lektury. Sądzę, że w powieści Żeromskiego można doszukać się przynajmniej trzech przydatnych morałów. Pierwszy - dopiero po ich śmierci doceniamy ważne osoby. Drugi - z miłością trzeba się śpieszyć, bo w końcu zabraknie jej obiektu. Trzeci i najważniejszy - trzeba dążyć do swojego celu na przekór przeciwnościom, bo zawsze warto realizować marzenia.