W utworze "Jądro ciemności" Josepha Conrada poruszona jest społeczno-ekonomiczna problematyka, dotycząca postępu i rozwoju cywilizacyjnego oraz zbrodniczą bezwzględność w cywilizowaniu Afryki, czego głównym celem były zyski ekonomiczne. Autor zarysowuje dwie kontrastujące ze sobą sylwetki bohaterów, którzy prezentują odmienne modele psychologiczne i postawy moralne. Marlow to wyznawca moralnego ładu, postać zdecydowanie altruistyczna. W jego oczach Murzyni nie różnią się niczym od białych. Jest zainteresowany wierzeniami i życiem duchowym mieszkańców Afryki. Uważa, że należy docenić dynamizm i pracowitość Murzynów. Inaczej przedstawiony jest Kurtz, jako człowiek, który odrzucił wszelkie normy i zasady. Nie liczył się ze swoim własnym sumieniem, a poczucie władzy i wyższości nad innymi uwolniło go od wszelkich hamulców cywilizacyjnych. Z czasem stał się on skrajnym egocentrykiem i indywidualistą. Czuł się niemal jak bóg wobec biednych, ciemiężonych ludzi, których traktował jako gorszych i niżej stojących od siebie.

Joseph Conrad rozwiewa złudzenia, co do prawdziwego charakteru prowadzonej przez białych cywilizacyjnej misji w Afryce. Chce byśmy tak, jak Marlow dostrzegli kontrast między pozorami tworzonymi przez białych, a okrutną rzeczywistością. Autor nie sprzeciwia się całkowicie kolonizacji, ale jej okrutnym metodom i formom. Sama idea wydawała mu się szlachetna i słuszna. Nie negował ludzkich marzeń o odkrywaniu nowych, nieznanych lądów. Dążenia do wielkości stały się "nasionami rzeczypospolitych, zarodkami cesarstw".

Marlow chce usprawiedliwić ideę niesienia postępu, który określa jako "święty ogień". Wiedział, że spółka, z którą był związany, powstała dla zysku, ale miał nadzieję, że niesie ona też cywilizacyjny postęp. Marlow był żywo zainteresowany rozpraszaniem mroków barbarzyństwa w nie odkrytych rejonach świata. W prologu swojej opowieści, nawiązuje do czasów podbojów rzymskich w Bretanii. Rzymianie porównani są do kolonizatorów dorzecza rzeki Kongo. Przyświecał im podobny cel, czyli podbój nowych terenów. Brytyjscy marynarze, tak jak rzymscy legioniści, boją się nieznanych terenów, jednak zwyciężyła chęć odkrywania nowych, dziewiczych rejonów świata.

W XIX wieku Brytyjczycy wciąż pragnęli, by imperium brytyjskie stawało się coraz potężniejsze i rosło w jeszcze większą siłę. Chcieli rozwinąć skolonizowane tereny Afryki. W tym celu potrzebowali taniej siły roboczej, której w Afryce było pod dostatkiem. Murzyni byli ich niewolnikami, którzy nie mieli żadnych praw, byli jedynie narzędziami do pracy. Zdarzało się, że lepiej traktowano zwierzęta. Bezlitośnie wykorzystywanym Murzynom płacono miedzianym drutem i podle karmiono. Nie przejmowano się wysoką ich śmiertelnością. Kurtz, który podporządkował sobie jedno z plemion, pustoszył na ich czele kraj w poszukiwaniu kości słoniowej. Napadał coraz to nowe wioski, a głowy buntowników nabijał na pale, które ustawiał wokół domu. Tak więc kolonizatorzy nie tylko niszczyli tamtejszą kulturę, ale poczuli się panami życia i śmierci tych biednych ludzi. Bezkarnie przywłaszczali sobie dobra tego kraju. Tak, jak Kurtzem kierowała nimi jedynie żądza władzy i bogactwa. Marlow ocenia kolonizację jako działalność przestępczą, podobną do włamania i kradzieży, a także jako graniczące z ludobójstwem masowe morderstwo zakrojone na szeroką skalę.

Tytułowe "Jądro ciemności" można zinterpretować jako środek czarnego lądu, ale było to też miejsce, gdzie działy się najpotworniejsze rzeczy. "Jądrem ciemności" można określić też ciemną stronę ludzkiej duszy, zło tkwiące w każdym człowieku. Do jego wyzwolenie służy nabyte przypadkiem poczucie siły, które może wyniknąć z dostrzeżenia słabości innych. Utwór zadaje pytanie, jak daleko może posunąć się człowiek ze swoją cywilizacyjną misją. Nadmierna władza i bezkarność prowadzą do powstania tyranii. I tak kolonizatorzy stali się dyktatorami na podbitych przez siebie terenach. Pomimi, iż byli to wykształceni ludzie, którzy reprezentowali swój kraj, nie zatrzymały ich żadne względy moralne i hamulce. Weszli na nieludzką drogę postępu. Murzyni byli dla nich istotami niższej kategorii. Nie dostrzegali, że to w nich nie ma krzty człowieczeństwa.

Joseph Conrad krytykuje imperialne dążenia, prowadzące do zniewolenia i podboju oraz masowych mordów ludności kolonialnych krajów. Chce, by przy okazji cywilizowania nowych obszarów nie niszczyć ich kultury i tradycji, a także spróbować czerpać z osiągnięć innych ludów.