W dzisiejszych czasach określenie "prometeizm", w przeciętnym człowieku, nie budzi żądnych szczególnych uczuć. Kojarzy się może, tym bardziej oczytanym, z antycznym herosem przykutym do skały, ale z jakiego powodu... to już wiedza nieliczni. Często podaje się, że cechował go bunt, ale i to określenie jest zbyt ogólne. Ja chciałbym w swojej wypowiedzi nie tylko jednak przypomnieć mitologiczną postać Prometeusza, co wykazać te jego przymioty, które złożyły się na termin "prometeizm", zaś następnie pokazać jak funkcjonował on, gdzie mógł się nawet nieświadomie, przejawiać, w dziełach literackich.
Jedną z charakterystycznych cech Prometeusza, a przez to i postawy prometejskiej, można wysnuć już z samego znaczenia jego imienia. Dla Greków oznaczało ono kogoś "wybiegającego myślą na przód", "wiedzącego z góry", czyli osobę nie bojąca się odważnego myślenia, formułowania swoich sądów niezależnie od powszechnej opinii. Wracając zaś do samego nosiciela tego imienia, jego losy najlepiej można poznać poprzez lekturę tragedii Ajschylosa Prometeusz skowany. Jej akcja dzieje się w górach Kaukazu, gdzie do skały został przykuty zbuntowany tytan. Prometeusz został tak ukarany z powodu przysług, jakie wyświadczył ludziom. Ajschylos mówi o ofiarowaniu przez niego człowiekowi ognia, oraz o sprytnym ustanowieniu darów dla Bogów w postaci samych tylko kości i tłuszczu. Przedłożył on miłość do człowieka, nad posłuszeństwo Zeusowi, za co spotkała go kara. Jak sam mówi w tragedii "Nad ludźmi się zlitowałem, lecz dla mnie litości nie było", co wzbudza w tytanie poczucie rozgoryczenia. Ta frustracja pojawiająca się w jego słowach daje się odnaleźć w wierszach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, o których później chciałbym powiedzieć.
Głownie jednak to cierpienie za ludzi, ich wyzwolenie z ciemności, "oświecenie" w szerszym tego słowa znaczeniu, jest charakterystyczne dla postawy prometejskiej. Nie składają się na nią jednak tylko zalety. Hybris, często opisywana w antycznych dramatach pycha głównych postaci, przypada w udziale i Prometeuszowi. Jego ofiarny czyn skłania go do uznania się za ważniejszego, większego od innych. Nie znosi on swojej kary w milczeniu i pokorze. Jest zdolny do niezwykle dumnych i ostrych słów przeciwko Zeusowi, jak między innymi "Składnie przystroił mnie tu Zeus, niechaj srom [ tzn. hańba] nań padnie".
W końcu czynom Prometeusza, wystąpieniu przeciwko bogom, sprzyjała jego chytrość i oszustwa, którymi z nimi się potykał, co mogą określić słowa, że trzeba być lwem, ale i lisem w walce. Odsyła nas one zaś do pewnego bohatera z utworu Adama Mickiewicza, wskazując jednocześnie na pewien relatywizm moralny dotyczący etyki czynów.
Omawianie postawy prometejskiej, już w oderwaniu od jej mitologicznego kontekstu, chciałbym zacząć od wiersza Wisławy Szymborskiej Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej.
Ten dość skromny w użyciu środków stylistycznych, napisany wręcz potocznym językiem wiersz, pokazuje na przykładzie tytułowej bohaterki, jak wielka w jednym człowieku może być miłość do drugiego. Ludwika bez zastanowienia rzuca się w ogień z pomocą "cudzym" nawet nieznajomym, dzieciom. Nie myśli o tym, że może zginąć, do czego zresztą dochodzi, lecz tylko o to by pomóc im. Przedkłada to nawet nad sprawy dotyczące jej samej, nad to, że nawet nie "wydeptała ścieżki w lesie" własnego życia. Odnajdujemy w postawie tej skromnej "nie żegnającej, nie żegnanej" kobiety - wielkiego ducha prowadzącego ją samą, ale i wiele innych postaci, istniejących realnie, bądź tylko na karatach utworów, by wspomnieć tylko postać Janusza Korczaka, czy Maksymiliana Marię Kolbego.
"Ta miłość nie na jednym spoczęła człowieku/ (...), Ja kocham cały naród! - objąłem w ramiona / Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia" te słowa Konrada z tak zwanej Wielkiej Improwizacji mówią już nie o umiłowaniu konkretnego człowieka, ale masy, jak to miało miejsce w przypadku Prometeusza. Zresztą Konrad tak jak on chce stworzyć człowieka, w tym przypadku - nowego, wyzwolonego z dawnych "skorup", czując dodatkowo "całego cierpienia narodu" i chcąc je zakończyć, biorąc w miejsce Boga odpowiedzialność za niego - "ja bym mój naród jak pieśń żywa stworzył".
Te rzeczy stanowią punkt wyjścia mickiewiczowskiego bohatera, lecz nie prowadzą go do zamierzonego celu. Brakuje mu bowiem tak potrzebnej w tym przypadku pokory. Widzi w sobie jednostkę tak wielką, równą wręcz Stwórcy, że nie przyjmuje do wiadomości jego znaczącego milczenia. Jego postawa wyrasta z ducha prometeizmu, lecz wcale nie ma zamiaru realizować się w ten sposób. Słynne stały się słowa Konrada, obnażające jego autorytatywne zapędy: "Co ja zechcę, niech wnet zgadną, / Spełnią, tym się uszczęśliwią, / A jeżeli się sprzeciwią, /Niechaj cierpią i przepadną". Sam zaczyna myśleć o władzy, nie noszącej sprzeciwu, przeciwko której właśnie chce wystąpić. Mówi o potrzebie jedności Narodu i jego, lecz nie zakłada możliwości, że Naród nie podejmie milcząco jego czucia.
Duma Konrada prowadzi go w końcu do wystąpień podobnych do prometeuszowych. Podważa on boską sprawiedliwość, "czułe serce", "miłość ojcowską", czyli najważniejsze przymioty Boga. Przechodzi prze podobne etapy w swojej postawie jak mityczny tytan. Dopiero po egzorcyzmach księdza Piotra, skromnej postaci, której Bóg rzeczywiście wysłuchał, staje na właściwej drodze ku służbie Narodowi, a nie rządzeniu nim. W ostatniej scenie III części "Dziadów" pojawia się tylko na chwile prowadzony przez więziennego strażnika i po rozpoznaniu księdza ofiaruje mu pierścień, jako wotum za zbawienie swojej duszy, ale co ważne, bo mówiące o odejściu od dumnego indywidualizmu, i z myślą o ubogich. Określa siebie jako zmienionego, przybywającego z czyśćca, pokutnika, bliskiego Prometeuszowi wyzwolonemu z czasem od codziennego rozszarpywania wątroby przez orła.
Ludwika Wawrzyńska swoją miłość do ludzi zrealizowała niejako incydentalnie, w danej chwili "sprawdzającej ją", Konrad miał w duchu plan zbawienia ludzkości, który nie wiadomo czy w końcu zrealizował. Kolejny utwór - Jesień 41r. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego dotyczy czasów, w których poświęcenie się dla innych, za innych było jedyną dla wielu osób racją bytu.
Ten wychowany w dość spokojnych czasach młody poeta, wraz z wybuchem wojny został postawiony pod murem decyzji, czy walczyć za naród, czy pozostać biernym. W prezentowanym wierszu przyświeca mu motto z Testamentu mojego Juliusza Słowackiego "Kiedy okręt walczył - siedziałem na maszcie/ kiedy tonął - z okrętem poszedłem pod wodę" - jasno stwierdzający powziętą decyzje pozostającą w duchu absolutyzmu moralnego. Składa on swoje ciało w ofierze za innych. Niczym Prometeusz w pełni jest świadomy własnego w przyszłości cierpienia, z odwagą rzuca się w mroczny czas. "Gdy ciało się dopali, pozostaną oczy - / gwoździe na wieku z hebanowych chmur". Jednak poza ciałem wystawionym na wiadome zniszczenie, po poecie, młodych ludziach walczących w czasach drugiej wojny światowej zostanie jednak jeszcze coś. Zostaną oczy, w odwołaniu do wiersza Słowackiego z motta stanowiące "siłę fatalną". Jest to optymizm, może na pierwszy rzut oka niezbyt wyraźny w tym niezwykle ciemnym wierszu. Świat jak pisze Baczyński dopali się, większość będzie tylko pokotem trupów (fizycznych, ale i moralnych, duchowych), jednak tym, którzy ocaleją, "wydarte oczy" - siła walki młodych ludzi, nowe pomniki zbudowane z ich krwi - pozwoli się odrodzić. Stanie się dla nich natchnieniem do nowego życia "po zagładzie", wszak pisze o tym poeta "podpalcie nimi wiatr (...) / aż serca wam spopieli - i wyjmie z nich świat". Świat nowy, po tragicznych doświadczeniach czasu wojny, świat z nowymi ludźmi. Dlatego uważam, postać podmiotu lirycznego za bliską w swoich dalekich planach odrodzenia ludzkości, pokazania im że jest nadzieja, za bliską Prometeuszowi i po części Konradowi z omawianych fragmentów Dziadów.
W wierszach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego nie znajdziemy żadnego żalu, czy konwencjonalnego roztkliwiania się nad własnym, pojawia się jednak proste i tym bardziej dobitne, wyznanie krzywdy, w duchu prometeuszowskiego "dla mnie nie miano litości". Taki obraz znajdujemy w innym słynnym wierszu Pokolenie. Poeta mówi w nim ze smutkiem o kondycji człowieka czasu zagłady. Po odmówieniu ludziom najwłaściwszych im przymiotów, litości, sumienia, miłości, nazywa ich, ale i siebie "złymi troglodytami".
Można wiec powiedzieć, że w swoich wierszach Baczyński pokazuje całą ofiarę, jej w różnorakie aspekty, własnego pokolenia, wpisując je świadomie, bądź nie, w postawę prometejską - umiłowanie drugiego człowieka, ofiarowanie się za niego, wreszcie i wszechogarniający ból zarówno ciała jak i duszy.
Chciałbym jeszcze zastanowić się nad jedną, wymienioną na wstępie moich rozważań cechą, składająca się na postawę prometejską, która jak widzimy skupia w sobie dość różnorodne pomniejsze elementy. Chciałbym na podstawie Konrada Wallenroda Adama Mickiewicza, nie zagłębiając się już jednak szczegółowo w jego treść, przypomnieć pewien charakterystyczny relatywizm moralny, czynów przecież dobrych i wartościowych. Zacytowane na wstępie przewrotne motto, że w walce trzeba być zarówno lisem jak i lwem sugeruje sposób postępowania głównego bohatera. Stwarza on wszak tylko pozory wiernej służby Zakonowi Krzyżackiemu, by pozyskać zaufanie przeciwnika i tym skuteczniej zniszczyć go w najbardziej dogodnym momencie. Tak właśnie postąpił Prometeusz - dla dobra ludzkości sprzeciwił się Zeusowi, oszukał go w sprawie ofiary dla niego, mięso przykrywając najgorszym tłuszczem, na kości zaś dla zachęty nakładając najsmakowitsze kawały pieczeni. Większość zresztą jego czynów stała w sprzeczności z nadrzędnym posłuszeństwem i szacunkiem dla bogów. Dlatego kierując się prometeizmem, uznając postawę prometejską za cos dobrego, trzeba mieć świadomość pewnych jej wad. Wszak w jakiś czas potem w swoim poemacie Beniowski Juliusz Słowacki tak napisał o bohaterze Mickiewicza:
"Wallenrodyczność czyli wallenrodyzm
Ten wiele zrobił dobrego - najwięcej!
Wprowadził pewny do zdrady metodyzm,
Z jednego zrobił zdrajców sto tysięcy".
Odnajdujemy w tym cytacie przestrogę przed opowiedzeniem się za hasłem, że "cel uświęca środki", zaś kłamstwo i oszustwo jest najlepszym sposobem walki.
W swojej wypowiedzi starałem się przedstawić nie tylko różne sposoby funkcjonowania postawy prometejskiej, ale i dodatkowo wykazać pewne jej różnorakie ujęcie i pojmowanie, co również wpływa na sposób jej pokazania, czy wykorzystania w danym utworze. Mimo, że Prometeusz jako postać, symbol w powszechnej świadomości powoli odchodzi w zapomnienie (zresztą religia chrześcijańska wręcz neguje jego potrzebę, wszak postać Chrystusa - Zbawiciela jest symbolem dla setek milionów wierzących w Niego), lecz widzimy, że pewne prometejskie w duchu cechy pozostały w ludziach, wzmocnione jeszcze przez wiarę w Jezusa. Uważam nawet, że kierowanie się postawą mitycznego tytana, jest w tym lepsze momentami dla człowieka niż świadectwa biblijne, iż z góry mówi o możliwościach zbłądzenia na tej drodze. Pamięć o dumie, pysze Prometeusza, później Konrada z Dziadów, pokazuje jak ważna jest pokora, właśnie może na tych przykładach najlepiej zapadająca w pamięć.
Bibliografia podmiotu:
- Ajschylos, Prometeusz skowany, oprac. Marta Stępień, Wydawnictwo Zielona Sowa 2003.
- Baczyński Krzysztof Kamil, Jesień 41r., Pokolenie, [w:] tegoż, Wybór poezji, Bielsko-Biała 1992.
- Mickiewicz Adam, Dziady cześć III, Warszawa 2000.
- Mickiewicz Adam, Konrad Wallenrod, Kraków 1995.
- Szymborska Wisława, Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej, [w:] tejże, Wiersze wybrane, Warszawa 1978.
Bibliografia przedmiotu: