Jestem już starym człowiekiem i jako trubadur odwiedziłem już niejedną krainę, ciesząc ludzi swoimi baśniami. Wiele z moich opowieści było pięknych i niepowtarzalnych, ale jedną szczególnie polubiłem i opowiadam ją tylko tym, którzy są godni jej wysłuchania. Zakazana miłość, zdrada i śmierć… Czy chcecie posłuchać?
Było to dawno, dawno temu. Król i królowa nie mogli się doczekać potomstwa, dlatego ucieszyli się niezmiernie, gdy na świat przyszedł śliczny, jasnowłosy chłopczyk. Ponieważ czasy były ciężkie, wojna i głód pustoszyły ich piękny kraj, królewicz dostał na imię Tristian, czyli: smutny. Wkrótce śliczne dziecko wyrosło na przystojnego młodego mężczyznę. Młodzieniec wyruszył do Kornwalii, pięknej krainy, której królem był jego rodzony wuj. Walczył i przeżywał różne przygody, podczas jednej z nich został zraniony ostrzem zatrutej włóczni. Niechybnie umarłby, ale usłyszał, że królową Irlandii jest niezwykle mądra kobieta, która umie leczyć takie rany. Tristan przebrał się za wędrownego śpiewaka (takiego jak ja) i słaniając się z bólu zawędrował na dwór mądrej królowej.
Jego informatorzy nie mylili się, królowa-czarodziejka wkrótce wyleczyła młodzieńca. Co więcej, tak bardzo polubiła swojego pacjenta, że poprosiła go, aby uczył jej złotowłosą córkę, Izoldę.
Kiedy Tristan wrócił do Kornwalii, niezwłocznie opowiedział wujowi o urodzie i wdzięku swojej podopiecznej. Król akurat rozglądał się za żoną, więc szybko podjął decyzję. Tristan wróci do Irlandii i w jego imieniu poprosi o rękę Izoldy, a jeśli otrzyma odpowiedź twierdzącą, przywiezie mu piękną oblubienicę.
Tristan ucieszył się, że będzie mógł coś zrobić dla dobrego wuja. Przybył do Irlandii i wyłuszczył swą prośbę, a właściwie prośbę wuja, królowej i jej córce. Królowa była w siódmym niebie, właśnie o takim mężu marzyła dla jedynaczki. Natomiast Izolda rozzłościła się, ponieważ w jej sercu zakiełkowała miłość dla młodego i przystojnego Tristana.
Królowa widziała, co się dzieje w sercu córki i postanowiła temu przeciwdziałać. W tajemnicy przed wszystkimi uwarzyła napoju miłosnego, który działał w bardzo prosty, a na dodatek niezawodny sposób. Kiedy dwoje młodych wypiło po kilka łyków napoju i spojrzało sobie głęboko w oczy, zakochiwali się w sobie, a ich miłość trwała wiecznie. Królowa przywołała zaufaną sługę i wręczyła jej flakonik z napojem.
Podróż trwała długo, Izolda czuła się coraz nieszczęśliwsza. Tęskniła za matką i za krajem. Na dodatek morze było prawie cały czas wzburzone. Kiedy wreszcie niebo przejaśniło się, a wiatr ustał, statek zawinął do najbliższego portu. Załoga wyszła na ląd, ale Tristan i Izolda byli zmęczeni i woleli zostać na pokładzie. Dzień był piękny, i bardzo ciepły. Młodzi poczuli pragnienie. Poprosili służącą, aby przyniosła im wina. Jednak dziewczyna pomyliła się i zamiast wina podała im napój miłosny.
Izolda i Tristan w milczeniu wypili napój i spojrzeli sobie prosto w oczy. Spojrzeli na siebie i w tym momencie ich miłość rozkwitła jak róża w czerwcowy dzień. Miała już nigdy nie zgasnąć, takie było działanie napoju. Służąca spostrzegła dziwny blask w ich oczach i pojęła swój błąd. W rozpaczy wyrzuciła flakonik za burtę, ale było już za późno.
Młodzi snuli się po statku, a kiedy spotkali się przypadkiem, patrzyli sobie głęboko oczy, po czym zawstydzeni odwracali wzrok. Tristan miał wyrzuty sumienia, zakochał się przecież w narzeczonej własnego wuja. Natomiast Izolda wiedziała, ze niedługo zostanie żoną innego mężczyzny, więc broniła się z całych sił przed uczuciem do Tristana. Ich rozterkom przyglądała się z bólem służąca. Widziała, że jej błąd sprawił wielkie cierpienie dwojgu drogim jej ludziom.
Wreszcie Tristan i Izolda nie mogli się dłużej opierać uczuciu. Spotkali się na osobności i pocałowali. Zrozumieli wtedy, że są sobie przeznaczeni, że nic na ziemi nie zdoła oddzielić ich od siebie. Wyszeptali sobie, że raczej umrą, niż pozwolą się rozdzielić. Nieszczęsna sługa błagała ich, by zapomnieli o sobie, by każde podążyło własną droga. Ale oni wiedzieli, że to niemożliwe. Rozmawiali często o miłości, ale w ich rozmowach pojawiało się również słowo "śmierć".
Późno już, pewnie chcielibyście poznać zakończenie tej historii. Ode mnie go nie usłyszycie. Kiedyś je znałem, ale jestem stary, pamięć nie służy mi tak jak kiedyś. Sami sobie dopowiedzcie jaki los spotkał pięknego Tristana i złotowłosą Izoldę.