W zamku króla Gibbusa zapanowało poruszenie. Jeszcze wczoraj jego córka, złotowłosa księżniczka Lily pokornie zgodziła się spełnić wolę ojca (dzieci zawsze powinny podążać za rozważnymi radami rodziców) i wyjść za mąż za króla sąsiedniej krainy Finginsa. Dziś rano księżniczka stanowczo oświadczyła, że o żadnym małżeństwie z, jak to ujęła, "staruchem z południa" nie może być mowy. Co gorsza, oświadczyła to publicznie i teraz rozsierdzony król Fingins już szykowała się do wojny.

Zrozpaczony król Gibbus nie wiedział, gdzie najpierw pójść - do niesfornej jedynaczki, czy może do potężnego maga, który służył mu radą przy podejmowaniu wszystkich trudnych decyzji. Jednak ponieważ wezbrał w nim słuszny ojcowski gniew, postanowił skarcić najpierw córkę.

Ku swemu zdziwieniu, zastał Lily zapłakaną. Nie przypominała w niczym pewnej siebie młodej kobiety, która przed paroma godzinami poinformowała chłodno o swojej decyzji. Dobry Gibbus natychmiast złagodniał i delikatnie zapytał córkę, co wpłynęło na jej decyzję. Okazało się, że w nocy księżniczka nie mogła usnąć i poszła na przechadzkę do ogrodu różanego. Gdy pochyliła się by pocałować szczególnie piękną, pąsową różę, kwiat odezwał się do niej głosem czystym i słodkim. Róża błagała ją, by zerwała niefortunne zaręczyny i zapewniała, że w ciągu trzech dni spotka mężczyznę swoich marzeń.

- Nazywasz się jak kwiat, dlatego jesteś naszą przyjaciółką. Posłuchaj mojej rady.

Więc Lily posłuchała. Ale teraz przeraziła ją własna śmiałość i płakała nad własnym nieposłuszeństwem wobec ukochanego ojca.

Gibbus zafrasował się. Uczucia córki są ważne, ale wojna nie wyjdzie na dobre krajowi i jego mieszkańcom. Pogładził Lily po głowie, pocieszył i ruszył na spotkanie z magiem.

Mag bez słowa wskazał królowi pięknie rzeźbiony fotel, po czym zajrzał w szklaną kulę. Brwi miał zmarszczone, ale po chwili intensywnego wpatrywania się jego oblicze rozpogodziło się.

- Co przyniesie przyszłość, wielki magu? - zapytał król, w którego sercu już zagościła nadzieja na widok wesołej miny maga.

- Nie obawiaj się królu, wojny nie będzie… Księżniczka Lily… - nie dokończył, bo na zewnątrz coś się działo. Mężczyźni porzucili szklaną kulę i pobiegli zobaczyć, co to za hałas. Ku swojemu zdziwieniu, zobaczyli Lily w ramionach młodzieńca o kruczoczarnej czuprynie. Obok stał król Fingis i wcale nie wyglądał już na zagniewanego. Okazało się, że wyruszył szukać zemsty z synem u boku. Gdy wjeżdżali do zamku, przypadkiem natknęli się na Lily, która zapałała miłością od pierwszego wejrzenia do pięknego królewicza. Jemu zresztą też spodobała się urocza księżniczka. Król Fingis kochał syna i nie chciał niszczyć jego szczęścia. A poza tym i tak nie był pewien, czy w jego wieku, owdowiały od dwudziestu lat, ciągle nadaje się na męża.

Zamiast do wojny, obaj królowie zaczęli się przygotowywać do wydania wspaniałego weseliska.