1861/62 - 1923

Nie wiadomo, w którym roku dokładnie urodził się Włodzimierz Tetmajer, ponieważ miało to miejsce w noc sylwestrową na przełomie roku 1861 i 1862. Poród okazał się ciężki, matka, Leonia z Korbickich, zmarła osiem dni później. Włodzimierz wychowywał się wiec w Harklowej jako półsierota. Niedługo po jego przyjściu na świat ziemie polskie zmobilizowały się w kolejnym zrywie niepodległościowym. Przygotowania do powstania styczniowego trwały już znacznie wcześniej, rozwijała się działalność konspiracyjna. Także ojciec Włodzimierza, Adolf Tetmajer, był zaangażowany w tajne działania. Tak wiec od najmłodszych lat jego zwie zwiane było z myślą i czynem wolnościowym. Powstanie wybuchło rok po jego narodzinach, ojciec był jednym z jego działaczy, a w późniejszych latach w rodzinnym ludźmierskim dworku niejednokrotnie miał okazje wysłuchać powstańczych opowieści..

Nic też dziwnego, ze kiedy po latach (około1900 r.) Włodzimierz wspominał swoje dzieciństwo podkreślał dwie rzeczy, które najbardziej utkwiły mu w pamięci: patriotyzm i lud podhalański, z którym się zżył, zaprzyjaźnił, poznał jego obyczaje, wierzenia, mentalność i który pokochał miłością na całe życie. Pod wpływem tych wartości się wychowywał i one zaważyły na jego późniejszym życiu. Wszystko to przypomniało mu się niezwykle żywo, kiedy powrócił do Ludżmierz po długiej nieobecności w domu rodzinnym, wtedy na widok znajomych widoków, sprzętów i ludzi jego dzieciństwo ogarnęło go swoja atmosferą tajemniczości i zauroczenia światem.

W rodzinnym dworku kształtowała się obywatelska postawa Włodzimierza. Wyniósł z domowego wychowania poszanowanie prostych ludzi i ich pracy, także miłość do ojczyzny, której trzeba służyć przez całe życie. Włodzimierz miał młodszego brata (przyrodniego, z drugiego małżeństwa ojca), Kazimierza (słynnego poetę), Kazimierza, chłopcy wychowywali się razem i hołdowali tym samym wartościom, przynajmniej w tym okresie. Obaj kochali stary modrzewiowy domek, w którym spędzili najbardziej beztroskie lata. Później często wspominali utracony dom i cudowne czyste powietrze Ludźmierza. Możliwość odzyskania domu w końcu się pojawiła. "Sprawa Ludźmierza" wypłynęła w 1900 roku. Rzecz wyszła nagle i zaskoczyła Tetmajerów. Włodzimierz na nowo zatęsknił za dziecinnymi latami i zapragnął odzyskać dworek.

Z listu Julii Tetmajerowa (3 sierpnia 1900 r.) do Kazimierza Tetmajer wynika, ze majątek można było odkupić, choć ona nie była zwolenniczka tego planu:

"Żyd chce sprzedać dwór i 6 morgów za 3500 złr., Włodzio się do tego pali, miał znów lekki atak sercowy, pewno z irytacji. Rożne robi projekta, chce tam zaprowadzić stację klimatyczną i mnóstwo robi planów niewykonalnych bez pieniędzy. Obawiam się bardzo, żeby nie zrobił jakiego kroku fałszywego na rachunek Zamku i żeby Ciebie nie chciał wciągnąć [...] Mnie się zdaje, że ten dobytek byłby kulą u nogi na całe życie. Dwór by stał pustką, a ta biedna ziemia nie opłaciłaby się z pewnością. Byłaby to tylko fantazja artystyczna".

Pani Julia, macocha Włodzimierza, patrzyła na te sprawę realnie, choć i jej serce biło żywiej na wspomnienie malowniczego dworku. Jednak, rozważając taką możliwość, brała pod uwagę przede wszystkim jego stronę finansową, jednocześnie obawiała się, że jej synowie będą się kierowali sentymentem i zrobią na tym bardzo zły interes

Włodzimierz Tetmajer krakowskiego latach 1873 - 1881 uczęszczał do krakowskiego gimnazjum św. Anny, czyli tak zwany Nowodworku, słynnego do dziś. Tu, dzięki Józefowi Siedleckiemu, profesorowi, który uczył go rysunku, Włodzimierz odkrył w sobie zamiłowanie do sztuki. Tu też i pod wpływem wspomnianego pedagoga, młody uczeń zaczął kształcić swoją osobowość twórczą. Te pierwsze lata nauki rysunku wpłynęły na estetykę Tetmajer i na jego późniejszą twórczość.

Dzięki Siedleckiemu również, młody Włodzimierz mógł się zapoznawać z dorobkiem kultury europejskiej, przesiadywał w mieszkaniu profesora i zagrzebywał się w dzieciach i reprodukcjach słynnych dzieł światowego malarstwa i architektury. Wyjeżdżał też do Zakopanego, by tam odkrywać piękno krajobrazu i sztuki, przebywających tam artystów.

Z lat gimnazjalnych pozostała mu też przyjaźń z Konstantym Marianem Górskim, późniejszym poetą i historykiem sztuki. Dziś można odtworzyć losy tej przyjaźni, a także liczne przeżycia Włodzimierza na podstawie listów, które do siebie pisywali, a które obecnie znajdują się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej. W tej korespondencji zawarł Tetmajer swoje wrażenia z różnych podróży (Zakopane, Wiedeń), ale też refleksje na temat sztuki, które mus się w tym czasie nasunęły..

Zamiłowanie do sztuki Włodzimierza Tetmajer nie ograniczało się do malarstwa i innych sztuk plastycznych, pociągała go również literatura, szczególnym upodobaniem darzył poezję starożytną. Trochę rozdarty między tymi pasjami nie zamierza się poświecić żadnej młodzieńczych nich wyłącznie. Jego dorobek twórczy to jednak głównie dzieła malarskie, choć jest młodzieńczych nim i parę wierszy. Z reszta do tych rozterek doszła w końcu i polityka.

Przy okazji matury wyłonił się podstawowy problem - gdzie na studia. Ojciec nalega, by studiował prawo, chcąc by syn zdobył dobre wykształcenie, które zapewni mu kiedyś intratny zawód. Włodzimierz ogarnięty już pasja tworzenia, ma jednak zupełnie inne marzenia, choć sam jeszcze nie jest pewien, co chce studiować. W końcu zdecydował się na filologię, a potem na malarstwo. Ostatecznie nawet ojciec zaaprobował ten wybór, widząc, ze syn ma zdolności artystyczne. Studia filologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim zwróciły jego jarego zainteresowanie w kierunku historii literatury i literatury antycznej. Tetmajer środowisku studenckim poznał wówczas wielu młodych ludzi, podobnie jak on zafascynowanych sztuka i literaturą i, podobnie jak on, szukających nowych środków artystycznego wyrazu. Przyjaźnił się wówczas z Władysławem Abrahamem, Janem Bystroniem, Józefem Kallenbachem, Antonim Karbowiakiem, Feliksem Konecznym, Edwardem Porębowiczem, Karolem Potkańskim, Witoldem Rubczyńskim, Stanisławem Windakiewiczem i innymi. Mimo fascynacji literaturą porzuca studia, najprawdopodobniej decyzja była nieoczekiwana, ponieważ koledzy byli zaskoczeni. Włodzimierz Tetmajer wyjechał do Wiednia w 1882 roku, stamtąd dopytywał się listownie Górskiego, jak zareagowali inni, na tę nagłą rezygnację.

Do Wiednia udał się w poszukiwaniu malarskich inspiracji i prawdziwych wrażeń estetycznych. Pragnie ujrzeć w oryginale to, co dotąd znał tylko z reprodukcji. Wyjechał wraz z ojcem i to z nim odbywa pierwsze wyprawy. Wiedeń był wówczas centrum kulturalnym, kwitło tu życie artystyczne, wielu artystów przyjeżdżało tu zapoznać się z nowymi trędami. Publiczność mogła zapoznawać się z nowym repertuarem w ponad dziesięciu teatrach, jednocześnie spotykano się na salonach i koncertach, życie artystyczne toczyło się również w kawiarniach i w ogrodach. Włodzimierz Tetmajer daje się ponieść tej magicznej atmosferze, ulega klimatowi miejsca, które inspiruje go do wzmożonego wysiłku ("Coś mnie tu pcha do roboty". - w liście do przyjaciela), zaczyna rysować głowy z antycznych rzeźb, które miał okazję obejrzeć. W Wiedniu pobiera tez lekcje rysunku. Chodzi na lekcje do profesora Christiana Griepenklera, ucząc się między innymi malowania rysunków wieczornych z modeli. Wydaje się jednak, że kontakt z tą szkołą malarstwa historycznego, nie miał zbyt dużego wpływu na późniejszy styl Tetmajera, który był na tyle indywidualny i oryginalny, że trudno się w nim dopatrzyć wpływów wiedeńskich. Artysta wychowany na podhalu tęskni za tamtejszym klimatem i sarmacką fantazją. Inspirację czerpie głównie z rodzimych wzorów. Jest w jego twórczości jakiś pierwiastek iśćie polski, w stylu tego malarstwa i w jego temperamencie. Adam Grzymała - Siedlecki, trafny krytyk dzieł swego przyjaciela określił Tetmajer, jednym z nielicznych już "wyobrazicieli polskiego temperamentu, starodawnej osnowy uczuciowej i obyczajowej".

Nie przerywa jednak nauki w wiedeńskiej szkole. Do zajęć przystępuje bez entuzjazmu, maluje więc wszystko, czego wymagają od niego nauczyciele, stara się, jak sam napisał "szybko przejść przez a b c sztuki". Przyzwyczaja się do miejscowego klimatu i obyczajów, choć nie wszystkich, bo w jednym z listów skarżył się przyjacielowi: "boje się wiedenek, które choć wcale nie są takie ładne, jak słyszałem, są bardzo zaczepne, a wiesz, że ja niesłychanie jestem słaby, gdy chodzi o wdzięki wesołych niewiast. Razi mnie jednak jakiś ordynarny sposób obejścia się Niemek, już to nie ma jak "Laszki kochanki"".

Przyzwyczajenie jednak nie osłabia tęsknoty, nie wzmaga też sympatii do Wiednia, mimo, ze poznał już nieco bliżej ludzi i ulice, mimo że zachwycają go wiedeńskie galerie, tęsknota odsuwa go od życia rozrywkowego. Zamyka się w swoim niewielkim pokoju w cichym Freinhausie i oddaje pracy lub rozmyślaniom. Samotność, na którą się skazuje, i tryb życia jaki wiedzie wpływają na jego usposobienie. Nie chce mu się chodzić do teatru ani na przyjęcia, traci humor i pogrąża się w melancholii. Stopniowo staje się milczącym odludkiem pogrążonym we własnych rozterkach. Po prostu speen. Stan ten pogłębił się po wyjeździe ojca, brak mu towarzystwa i pieniędzy. Żyje w samotności i biedzie.

To doświadczenie przygnębienia wpływa też na jego podejście do sztuki, z jednej strony przywiązuje się do niej jak do najbliższej przyjaciółki na obczyźnie, z drugiej zaczyna na nią patrzeć mniej emocjonalnie, chłodniej i rozsądniej. I nagle przychodzi olśnienie odkrywa w sobie talent i powołanie, z całą pewnością czuje, że malarstwo jest jego życiem i z zapałem zaczyna pracować nad kolejnymi obrazami. 2 czerwca 1882 r. napisał Górskiemu, że oto odkrył w sobie artystę.

Wyjazd ciąży mu coraz bardziej, w lipcu 1882 r. już odlicza dni. Wraca po pięciu miesiącach. Z Wiednia przywozi znajomość nowych prądów epoki, inspiracje wielkimi dziełami, trochę lepszą technikę malarską i dużo większa pewność siebie, a przede wszystkim jasną wizję dalszej drogi twórczej.

Odpoczywa na Podhalu, przyjeżdża do miejsca, za którym tęsknił najbardziej, tu wśród ludzi, których kochał od dzieciństwa i przyrody, która dawała mu ukojenie czuje się naprawdę szczęśliwy. Odzywa jego temperament i słowiańska dusza, umęczona miejskim zgiełkiem. Włodzimierz Tetmajer, w przeciwieństwie do brata Kazimierza (np. cykl "Na skalnym Podhalu") nie powracał do tych miejsc z uporem we własnej twórczości, jednak w życiu osobistym były dla niego bardzo ważne. Samotność w Tatrach jest zupełnie inna niż ta wiedeńska, przynosi spokój i zmianę nastroju. Czego wyrazem była też zmiana stosunku do kobiet, góralki podobają mu się o wiele bardziej, ceni sobie też ich prostotę, urodę i naturalna skromność.

Nie utożsamiał się jednak z ludem, miał poczucie odrębności i wyższości, jako artysta, przypisywał sobie, szczególna wrażliwość, wyjątkową zdolność dostrzegania piękna natury. Uważał, ze jego doświadczenie piękna jest pełniejsze. Jego zdaniem ludzie z "nizin", nie potrafili docenić górskiego pejzażu tak, jak artyści, ludzie subtelni, wrażliwi, nastawieni na poszukiwanie wrażeń estetycznych.

Nie zmienia to faktu, że mieszkał wśród ludu podhalańskiego, zżył się z nim i z im czuł się najlepiej. Podziwiał prostą mądrość tych ludzi, ich doświadczenie, lubił miejscowe obyczaje i tradycje. Pod tym względem nie miał poczucia wyższości, ono dotyczyło tylko kwestii estetycznych. Od dziecka wychowywał się w tym środowisku i z nim wiązał swoją przyszłość. Wiejski krajobraz Tatr daje mu natchnienie i uczy prostoty. Tam rodzi się jego styl malarski i tam chętnie pracuje.

Pobyt w polskich górach wszedł w modę w środowisku artystycznym. Wielu malarzy i poetów wyjeżdżało tam w poszukiwaniu wytchnienia i weny twórczej. Do Zakopanego chętnie przybywali tacy artyści jak Stanisław Wyspiański, Leon Wyczółkowski, Jacek Malczewski, Wojsciech Kossak czy Józef Mehoffer, z resztą oni nie wyczerpują grona miłośników górskiego pejzażu. Naturalna prostota wiejskiego życia stanowiła opozycję dla miasta utożsamianego z zepsuciem.

W 1852 roku Włodzimierz Tetmajer zamieszkał w Krakowie, tu podjadł pracę jako nauczyciel rysunku w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych. Wprowadzał młodych adeptów sztuki w tajniki perspektywy, a później tez anatomii i historii powszechnej. Ze Szkołą Sztuk Pięknych w Krakowie był związany przez wiele lat zarówno w charakterze ucznia i nauczyciela. Pierwszy raz zetknął się z nią jeszcze przed maturą, później pobierał różne lekcje, miedzy innymi na wydziale kompozycyjnym, który ukończył w sierpniu 1892 roku. Szkołę ukończył wyróżniony złotym medalem. Jednak środowisko akademickie ograniczało jego ekspresję twórczą, jego indywidualny sposób obrazowania, czuł wiec potrzebę wyzwolenia się z tych więzów i poszukiwania własnego stylu. W tym czasie na uczelni wykładał sam Jan Matejko, któremu Tetmajer zdecydował się pokazać swoje prace. Jego talent wywarł ogromne wrażenie na mistrzu. Efektem tego uznania dal młodego twórcy, było zaproszenie go do powierzonej Matejce pracy nad polichromią kościoła Mariackiego. Tetmajer wraz Tetmajer innymi studentami (m.in. Wyspiański) wykonuje kartony Matejki na ścianach.

Zdaniem Alfreda Wysokiego, (pamiętnik "Sprzed pół wieku") ta praca, ten kontakt z twórczością wielkiego mistrza scen historycznych miały na Tetmajer wielki, choć nie bezpośredni wpływ. Włodzimierz obrał własny kurs, uprawiał inny rodzaj malarstwa, niepodobny do tego, co było dziełem Matejki, jednak zaczerpnął od niego wiele w dziedzinie techniki. Te lata studiów to były też literackie próby Tetmajer, jednak te nie przyniosły nadzwyczajnych efektów

Rok 1884 był okresem wzmożonej pracy twórczej, powstały wtedy między innymi "Ludowa szopka", przedstawiająca Madonnę w krakowskiej białej chustce oraz przybywających do stajenki górali z serkami, jabłkami czy struclami. Biblijna historia został tu umieszczona w polskim, wiejskim krajobrazie.

Jesienią tego roku trafia jednak do wojska i wyraźnie nie jest tą zmianą w swoim życiu zachwycony. Znów z listów do Górskiego dowiadujemy się, że mundur ani szabla zdecydowanie go nie pociągają.

Służba jakoś mija, Tetmajer wraca do swojej codzienności i znów odczuwa wewnętrzne napięcie. Pogrąża się w dziwnych, przygnębiających nastrojach, czuje się rozdarty, nie widzi dalszej przyszłości. Chcąc przerwać ten wewnętrzny marazm, postanawia wyjechać. Marzył o Paryżu, nie wiadomo jednak czy dotarł do francuskiej stolicy, zwłaszcza , że już na początku 1886 roku pobiera lekcje w Monachium. Jak przebiegał jego pobyt i edukacja, można tylko wnioskować na podstawie kilku urwanych informacji samego Tetmajer i czasem paru osób, które go wówczas spotkało. Z przekazy artysty wynika, ze nie były to łatwe lata, znów ze względu na finanse i melancholię, poczucie alienacji. Podobno zaczął też nadużywać alkoholu. Pracuje dużo, ciężko i bez idealistycznych mrzonek. Sytuacja finansowa skłania go do sprzedawania obrazów i to głównie z myślą o zarobku poświęca się malowaniu. Światełkiem półtora niewesołych latach monachijskich jest znajomość z Aleksandrem Gierymskim. To z nim rusza w dalszą podróż do Tyrolu.

Przyjaźń ta wpłynęła na osobiste życie Włodzimierza. Jeszcze przed wyjazdem do Monachium zaręczył się z panną Sianożęcką, pochodząca z Ukrainy zamożną młoda osóbką. Związek ten cieszył się uznaniem ojca Tetmajer. Jednak po powrocie Włodzimierz, pod wpływem Gierymskiego, który nie był wielbicielem kobiecych uroków, zwrócił pierścionek zaręczynowy i to było stateczny koniec tego związku.

Sam pobyt oprócz przyjaźni z Gierymski i zerwania planów małżeńskich z szlachcianką, miał ważne następstwa w twórczości Tetmajera. Początkowo rodzina jest zaniepokojona, ponieważ nie widza żadnych efektów długiej podróży zagranicznej Włodzimierz, do tego jego zerwanie z majętną panną, cieszącą się uznaniem rodziców, budzi ich niezadowolenie i niepokój. Dopiero kiedy w lipcu dociera do nich płótno Włodzimierza z Monachium, są zachwyceni jego artyzmem. Matka, pisząc do Kazimierza, określa ów obraz jako: "śliczny, pełen poezji, dużych rozmiarów i ślicznie zdobiony".

Podróż do Paryża rozpoczęła się 21 października 1889 r. i choć dzieła zgromadzone w Luwrze zrobiły na nim ogromne wrażenie, nie wniósł estetyki francuskiego malarstwa do swojej twórczości. Jednak pobyt w stolicy zaowocował ilustracjami do "Wrażeń z Paryża", z którym odbył tę podróż. Ten sam autor zadedykował mu również opowiadanie pt.: "Jak w bajce wschodniej. Scherzo ze wspomnień paryskich", w którym głównym bohaterem jest niejaki Tecio, dla którego pierwowzorem był właśnie Włodzimierz Tetmajer. Pobyt w Paryżu został tez uwieczniony w utworze pt.: "Czarna dama. Wrażenia i marzenia na wystawie paryskiej w roku 1889" . Ferdynanda Hoesticka, wydanej w 1915 roku.

Powrót do kraju znów napawa go szczęściem , znów oddaje się kontemplacji przyrody i urokowi wiejskiego życia. W Krakowie (Bronowic) poznaje Czepców, to z nimi spędza głównie czas, ciesząc się ludowymi zwyczajami. Szczególnie zaś ciesząc się towarzystwem i względami Anny Mikołajczykówny. Od zawsze czuły na urok polskich panien, zwłaszcza wiejskich zakochuje się bez pamięci. Tym bardziej pociąga go proste życie ludu. 11 sierpnia 1890 r. Włodzimierz Tetmajer ożenił się z Anną Marią Mikołajczykowną. Panna młoda w dniu ślubu miała zaledwie 16 wiosen. Rodzina , szczególne ojciec nie są zachwyceni taką decyzją, obawiają się, ze jest ona nieprzemyślana, że to chwilowy kaprys, zauroczenie wiejskim życiem, które szybko minie. Ojciec pisze do niego: "Słuchaj, mówią w mieście, że chcesz się żenić z wiejską dziewczyną z Bronowic Małych. Sądzę, że to żarty, bo nie zasłużyłem na to, abyś mi taką krzywdę wyrządzał. Schłopiejesz.. Inaczej o Twoim losie marzyłem". Jednak nie pierwszy raz Włodzimierz sprzeciwia się woli ojca. Po ceremonii następuje więc huczna zabawa weselna. Zaproszono dwa różne środowiska, jest wiec miejscowa ludność chłopska i jest krakowski światek artystyczny między innymi malarze: Kasper Żelechowski, Leonard Strynowski, Wincenty Wodzionowski, Ludwik Stasiak czy Stanisław Radziejowski. Jest oczywiście też brat pana młodego - młodopolski poeta, Kazimierz Tetmajer. Wesele było prawdziwym wydarzeniem, nie tylko dla rodziny Włodzimierza, cały Kraków był poruszony, różnie komentowano taki mezalians, jako kaprys, jako chłopomanię, skandal nawet. Rodzina zerwała niemal kontakt z nieposłusznym synem, wydaje się jednak, ze San zainteresowany, przynajmniej na początku, nie był tym specjalnie przejęty. Do Górskiego napisał w kilka dni po ślubie: "Wszyscy, cały Kraków odwrócił się ode mnie. Z rodziną mam fatalne przejścia, bo ojciec znać mnie nie chce. Jednym słowem straszne awantury. Dziwne, jak to wszystko korzystnie wpływa na moją produkcję.

Młode państwo przeniosło się do Krakowa, jednak już na wiosnę zamieszkują Włodzimierzowi Bronowicach. Tetmajer dobudował sobie pracownię do wiejskiej chałupy Mikołajczykow i tam zaczął malować. Okres letni spędzali na wsi, jesienią wracali do Krakowa.

Stan majątkowy rodziców Włodzimierza był coraz gorszy, ojciec był już stary, macocha prowadziła pensjonat, jednak płynące niego dochody były niewielkie, Włodzimierz czuł się w obowiązku pomagać rodzicom, mimo że nie akceptowali jego małżeństwa. Nie przybyli na wesele, a potem nawet macocha nie chciała znać synowej. Mediatorem w tej rodzinnej waśni był ciotka Włodzimierza, siostra jego ojca, Klementyna Olcyngierowa, która naciskała na Adolfa Tetmajera, by zaprosił syna z żoną do siebie.

W Bronowicach urządza się Tetmajer coraz lepiej, służy mu klimat, małżeństwo i wena. Jego prace staja się coraz lepsze, a nazwisko popularne. W 1890 roku jego obrazy zostają wystawione w salonie warszawskiego Towarzystwa Zachęty.

Jest też Włodzimierz Tetmajer autorem ilustracji do " Galicji przedstawionej słowem i ołówkiem". Książka została opracowana przez Bolesława Limanowskiego i wydana rysunkami 1892 roku. Tetmajer stworzył do niej serie rysunków polskich gór i scen rysunkami życia miejscowej ludności, oprócz tatrzańskich widoków, są tam pejzaże rysunkami Pienin, ale tez taniec góralski, galicyjscy Żydzi czy kąpielisko w Szczawnicy. Od zawsze związany z ludowa kultura artysta umiejętnie oddał koloryt wiejskiego życia.

W sierpniu 1891 roku Włodzimierz został po raz pierwszy ojcem. Anna urodziła mu córeczkę, której nadali imię Jadwiga. To jeszcze bardziej zbliża go do Bronowic i życia na wsi. Tetmajer był pionierem, tak w warstwie obyczajowej jak i w artystycznej. Nasycenie malarstwa wiejskim kolorytem, fascynacja sztuką ludową stały się później popularnym motywem polskiego malarstwa, znalazły sobie mniej lub bardziej zdolnych kontynuatorów. Podobnie jego małżeństwo z chłopką było pierwsze, stanowiło precedens. Potem także inni artyści szukali szczęścia w wiejskiej sielance, co czasem przybierało rozmiary chłopomanii. Tetmajer należał do tego środowiska w sposób naturalny, wychowywał się w miłości do niego, w jego obrazach widać autentyczną znajomość wsi, głębokie studium psychiki wiejskiej ludności, a nie powierzchowną modę na folklor.

Do roku 1890 namalował między innymi takie obrazy jak: "Ślepy lirnik", "Polne koniki", "Kołysanka", "Znad Wisły", "Wesołe kumoszki". Po ślubie jego związek z wsią się pogłębia i powstają kolejne dzieła o tej tematyce, zdradzające już większy kunszt i zamiłowanie do ukazywanego świata. Tematyka chłopska zdecydowanie dominuje w jego twórczości. W tym okresie powstają między innymi obrazy wystawiane 1887 - 1903 przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych. Znalazły się wśród nich: "Rodzina włościańska", "Kolęda, Rusinka", "Wesele", "Pokątny pisarz", "Orszak panny młodej", "W zbożu", "Kolędnicy", "Grajki", "Cavalleria rusticana", "Umizgi", "Przed izbą", "Z gwiazdą", "Błogosławieństwo przed ślubem", "Noc Świętojańska", "Wnętrze chaty", "W polu", "Droga do wsi", "Pejzaż wiosenny", "Przez pole", "Wąwóz", "Kolęda", "Święcone na wsi", "Droga w słońcu", "Piast', "Żeńcy", 'Racławice", "Orka", "Lato", "W czasie żniwa", "Lirnik", "Żniwo", "Procesja", "Malwy", "Krajobraz", "W polu", "W lecie", "Na wczesną wiosnę", "Motyw z Bronowic", "Zima".

Z czasem chyba bardziej ciąży Włodzimierzowi rola "czarnej owcy", próbuje nawiązać kontakt z bratem, jednak bez efektów. Kazimierz nie przyjmuje zaproszeń do bronowickiej chałupy.

Pasją Włodzimierza Tetmajera była też etnografia, ciekawość świata nie pozwalał mu zbyt długo siedzieć w jednym miejscu. Bronowicki spokój był mu najdroższy, gdy następował po okresie burzliwych zdarzeń, przygód, albo długiej rozłąki. W końcu decyduje się na wyprawę do Azji Mniejszej, a w 1889 r. wyruszył naokoło podróż dokoła świata. W 1893 roku ukazała się jego książka "Naokoło ziemi 1888 - 1889, wrażenia, poglądy", której tytuł mówi chyba o treści wystarczająco wiele.

Różnie się toczyły losy dzieł Tetmajera, budziły zachwyt, ale nie na tyle powszechny, by przynosiły mu dochody. Nabywców nie było zbyt wielu, i sam twórca różne miewał nastroje, nie zawsze czuł siłę do pracy i wtedy wszystko odkładał. Lubił też rozrywki, zabawy i spotkania.

W efekcie pięć lat po ślubie Termajerowie ciągle pomieszkują u rodziców, nie mając własnego domu. Dopiero gdy Włodzimierzowi udaje się zarobić większą sumę, kupuje od teścia część ogrodu, gdzie stała stara cegielnia i 1894 roku zaczyna budować własny dom. Osobno powstaje pracownia, przypominająca jednak bardziej chatę niż miejsce pracy malarza. Nie miała nawet górnego oświetlenia. Zwykła chałupa pokryta strzechą z nieco większym oknem. Prace zostały ukończone wiosną 1895 roku. W samą porę bo od lutego rodzina Tetmajerów powiększyła się o kolejnego członka - córkę Klementynę. Dom Tetmajerów staje się miejscem chętnie odwiedzanym przez malarzy innych artystów, głównie malarze, pojawia się też przyjaciel ojca, sędziwy już Karol Baykowski. Chętnie przyjeżdżają Reymontowie i sam Henryk Sienkiewicz.

W 1901 roku Mikołajczykowie wydają za mąż kolejną córkę, Jadwigę za młodopolskiego poetę, Lucjana Rydla, wśród zaproszonych był tez Stanisław Wyspiański, który uwiecznił to zdarzenie w słynnym "Weselu". W dramacie pojawiają się też Tetmajerowie jako Gospodyni i Gospodarz.

Poważnym zadaniem i artystycznym wyzwaniem było zlecenie pomalowania wnętrza Kaplicy Królowej Zofii. Zdołał przeforsować własną wizję polichromii utrzymaną w jego typowym folklorystycznym stylu. Pracę ukończył w 1902 roku. Dzieło jest wyraźnie inspirowane bronowicką atmosferą. Tetmajer przedstawił tu pierwszych władców Polski Piasta i Rzepichę, ukazanych w stylu polskich chłopów, ponadto królów z dynastii jagiellońskiej i wiele wybitnych postaci z historii narodowej Kościuszkę, Matejkę, Mickiewicza, Kopernika, Stanisława Szczepanowskiego i Stanisława Kostkę. A wszystko to w stylizacji ludowej. Nobilitował tym samym polską wieś, jej kulturę i jej znaczenie dla historii. Próbuje uzyskać kolejne szpecenia, stara się o możliwość wykonani polichromii na Wawelu i w kaplicy św. Jana Nepomucena w Kościele Mariackim. Walka nie jest łatwa, pojawiają się też problemy z wypłaceniem pieniędzy za wykonywane prace. Ambicje Włodzimierza rosną, jego zapał również, w końcu udało mu się zdobyć zamówienie na udekorowanie kaplicy Panny Marii, a 13 września 1901roku zleconemu także prace w kaplicy królowej Zofii.

Okres ten rozpoczyna dobrą passę w malarstwie Tetmajera, wykonuje liczne polichromie w kościołach i kaplicach, 29 maja 1903 roku podejmuje się wykonania kartonów witraży, przeznaczonych do kaplicy królowej Zofii. Kolene artystyczne wyzwanie, które przynosi całkiem konkretny zysk 3000 koron. W 1904 roku przychodzi czas na witraże zamówione przez firmę Antoniego Tucha i Stanisława Ekielskiego. Jego projekty witraży są intensywne w barwach i proste w kształtach. W końcu urzeczywistnia się jego marzenie i wkracza na zamkowe komnaty. Był to największy awans malarza, który z regionalnego piewcy polskiej wsi staje się ogólnonarodowym twórcą historycznych przedstawień.

Po Wawelu i doniosłym dziele ukazywania polskiej historii trudno o lepszą pracę. Zajmuje się więc Włodzimierz Tetmajer wraz z Henrykiem Uziembłą ozdabianiem małych kościółków, maluje między innymi wnętrze kościoła Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu. Ma tu większe pole do popisu o tyle, że może urzeczywistniać własne wizje, malować tak, jak lubił najbardziej łącząc wzniosłe elementy religijne i narodowe z prostą ludowa sztuką. Sztuka Tetmajera jest niepowtarzalna, zderzenie patosu i folkloru dale wyjątkowy efekt. Dodatkowo wzmaga go wnętrze kościoła jak na rok 1906 bardzo nowoczesne i ekstrawaganckie. Połączenie symboliki ludowej i patriotycznego wyrazu jest przedmiotem do dziś. Jeszcze w 1935 roku, kiedy polichromia wymagała już remontu dziennikarz "Expresu Porannego", wzywa do jej odnowy, pisząc: "Nie znajdujemy w Polsce zapewne kościoła, który by na swych murach zawierał taki "manifest". Jest to manifest, w którym artysta posunął się do przedstawienia Ducha Świętego pod postacią orła białego, a także przydaniu anielskim postaciom orlich skrzydeł. Wnętrze zostało ozdobione licznymi scenami łączącymi historie narodową i religijną Polski, jest więc chrzest Polski, gdzie wokół Mieszka gromadzi się tłum ubrany w stroje krakowskie; jest i chrzest Litwy, namalował tu królów i świętych, którzy mają zupełnie nie święte twarze znajomych i bliskich artysty. Także napis przy głównym wyjściu nie pozostawia wątpliwości, co zamierzeń, jakie maił artysta: "Kościół ten za staraniem przewielebnego księdza Dominia Rocha Milberta, proboszcza naonczas w Sosnowcu, z dobrowolnych ofiar przez artystów - malarzy z Krakowa Uziembło w R.P. 1994 - 05 - 1906 malowaniem ozdobiony został ku Bożej chwale i tej Rzeczpospolitej nieszczęśliwej wspomożeniu dla dźwignięcia serca wszystkich Polaków".

Początek dwudziestego wieku to dal Tetmajera czas sztuki sakralnej. Wtedy to malował głównie polichromie kościelne, oprócz wymienionych powstały też jego autorstwa polichromie w kaplicy św. Jana Nepomucena w kościele Mariackim, w prezbiterium słynnego klasztoru w Kalwarii Zebrzydowskiej czy w Modlnicy pod Krakowem, gdzie ozdabiał niewielki drewniany kościółek. W Wieliczce, w kościele św. Sebastiana, również niewielkim pracował w 1906r. namalował w nim przede wszystkim królowa Kingę i innych polskich świętych. Centralne miejsce zajmuje herb miasta z ogromnym polskim orłem, na tarczy ma krzyż , a w szponach młotek i wagę - pracę i sprawiedliwość. W 1907 roku razem z Apolikarym Kotowiczem podjął się pracy nad kaplica kościoła św. Mikołaja w Kaliszu, tu również stosując swój ulubiony motyw orła polskiego.

O ile malarstwo sztalugowe Tetmajera było zdominowane przez tematykę wiejską, prosta i codzienną, o tyle w polichromiach objawił się jego talent symboliczny, a główną tematykę, oprócz siłą rzeczy religijnej, stanowiły dzieje z historii Polskiej. Takie ukazywanie narodowych symboli w kontekście religijnym miało się przyczynić do polepszenia nastrojów w państwie, do pokrzepienia narodowego ducha.

Ku zadowoleniu ojca i jego wielkiej dumie, córka Isia przejawia zainteresowanie i talent do rysunku. Wysyła ją więc Tetmajer w 1903 roku z listem polecającym do swojego pierwszego nauczyciela profesora od rysunku, Józefa Siedleckiego.

W okresie wojny jego zainteresowania coraz bardziej kierują się w stronę polityki i krystalizują w obozie ludowym. W 1915 r. razem z Wincentym Witosem i Długoszem wyjechał do Szwajcarii.

Aktywnie działał na rzecz przejęcia władzy od Austriaków. Włączył się też w działania Polskiej Komisji Likwidacyjnej, która formalnie istniała od 4 grudnia 1918roku, a na jej czele stanął Witos.

Początkowy zapał do polityki mija, przychodzą rozczarowania, ideały artysty nie przystają do realiów, jakimi rządzi się polityka. Prawdopodobnie odrzucił nawet stanowisko ministra kultury i sztuki. Tetmajer wraca do swojego prawdziwego powołania czyli malarstwa. Jego działalność na niwie kultury odcina się od polityki, ma służyć artystom, zgadza się na objęcie funkcji prezesa Rady Sztuki w Krakowie.

Niestety, okazuje się, ze te kilka lat poświeconych, karierze politycznej, zaważyły na jego warsztacie. Zabiera się za malowanie, ale sam widzi, ze pociągnięcia pędzla już nie takie jak wcześniej. Jego nowe płótna nie noszą już znamion tetmajerowskich dzieł z okresu jego świetności. Brak im zamaszystości i kolorytu. A jednak publiczność wciąż czeka na jego dzieła iż życzliwością przyjmuje nawet te słabe.

Znawcy twierdzą jednak zgodnie, że przerwa w pracy w twórczej wpłynęła negatywnie na jego warsztat, stracił na technice i wyobraźni, zabrakło mu nowych twórczych pomysłów. Do tego ten krótki romans z polityką zaowocował anegdota polityczną w jego malarstwie. W tym ostatnim okresie jego twórczości powstały miedzy innymi takie obrazy jak: "Zmartwychwstanie", "Jawnogrzesznica" i "Sztandary", nawet jeśli uznać ich wymowę, która zdradza głęboką troskę o los niepodległego kraju, trzeba przyznać, ze technika malarska i kompozycja są bardzo słabe, wręcz niedbałe, niedopracowane.

Najdotkliwszym doświadczeniem dla artysty była śmierć syna Jana Kazimierza, który zginął na polu walki 28 lipca 1920 r. w bitwie pod Stanisławczykiem. To zetknięcie ze śmiercią bliskiej mu osoby nasuwa myśli o własnej śmierci i wprowadza artystę w przygnębiający nastrój. W roku 1921 postanawia spisać ostatnią wolę, zaczyna od słów: "Czując, że w moim wieku i przy tak silnie wstrząśniętym ustroju każdej chwili mogę umrzeć z ataku serca, będąc zdrowym na umyśle, proszę Ciebie moja najdroższa Towarzyszko życia, Ciebie, mój drogi Tadziu, jedyny już dzisiaj synu, i was wszystkie, moje ukochane córki, wraz z kochanym Jankiem Rybickim, abyście, w razie mej śmierci, zastosować się zechcieli do następujących moich wskazówek…".

Przed śmiercią, zaledwie cztery miesiące popada w jakiś konflikt z czeskim pisarzem i pedagogiem, a jego długoletnim przyjacielem, Franciszkiem Vondračkiem i zrywa z nim przyjaźń..

Zdrowie i samopoczucie Włodzimierza Tetmajera stopniowo się pogarsza, czuje się przygnębiony śmiercią syna, rozczarowany sytuacją w kraju i przybity własna impotencją twórcza. W listopadzie 1923 roku rezygnuje już piastowanego stanowiska komisarza bronowickiej gminy. Nie zgadza się działaniami ruchu ludowego. W ogóle sytuacja w nowej Polsce, o której marzył go niepokoi. Ostatnie dni spędza jeszcze na załatwianiu spraw związanych z jego dorobkiem, pisze Adolfa Szyszki - Bohusza, zwrócił na Wawel tryptyk, pożyczony na wystawy Górnego Ślaska.

Włodzimierz Tetmajer zmarł 26 grudnia 1923 roku o godzinie 7:15. Stało się to w domu jego zięcia doktora Rybickiego. Przyczyna zgonu był udar serca. Jeden z krakowskich nekrologów głosił: "Umarł Włodzimierz Tetmajer, umarł piękny i szlachetny człowiek, który w ostatnim dwudziestoleciu był prawdziwym sercem Krakowa i ziemi krakowskiej, który był duszą wielu prac i poczynań, wychodzących z naszego grodu, a obejmujących swoim zakresem całą Polskę." A w innym dzieniku napisano: "Z Włodzimierzem Tetmajerem schodzi do grobu idealista - romantyk, złote serce, fantazja <>, charakter prawy i idealny, popularna postać arcypolska."

Ciało Tetmajera przewieziono z Krakowa do Bronowic. Pogrzeb był raczej cichy, ale zgromadził tłumy. za trumną szła rodzina, a za nią ciągnęła mała gromadka sąsiadów i przyjaciół, a za nimi cały tłum ludności bronowickiej krakowskich mieszczan.

Wiejski kościółek nie mógł pomieścić wszystkich przybyłych. Wielki artysta spoczął na wiejskim cmentarzu.

Krakowska bohema uczciła pamięć Włodzimierza Tetmajera pośmiertna wystawą jego dzieł zorganizowana w lutym 1924 roku pałacu Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Drugiego lutego odbyła się uroczysta akademia w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, poświecona jego pamięci. .