1904 - 1969

Witold Gombrowicz przyszedł na świat 4 sierpnia 1904 jako najmłodsze z czworga dzieci Jana i Antoniny Gombrowiczów. Urodził się Ziemi Sandomierskiej we wsi Małoszyce koło Opatowa, tam też spędził pierwsze lata swojego życia. Matka Gombrowicza pochodziła z rodziny Kotkowskich, ród ten wywodził się z Bodzechowa. Była to bardzo liczna rodzina, hołdująca starym tradycjom, pielęgnująca dawne obyczaje i bardzo przywiązana do swojego rodowodu. Liczne gałęzie rodu osiedlały się w różnych miejscach kraju, z czasem przywiązanie do rodowych tradycji przybierało coraz bardziej skostniałe formy, aż stało się wręcz dziwaczne, wielu Kotkowskich uważano wręcz za dziwaków. Rodzina ze strony ojca wywodziła się z rodu Szymkowiczów-Gombrowiczów, ich korzenie sięgały Litwy, stamtąd pochodzili szesnastowieczni przodkowie Gombrowicza. Dopiero dziadek Witolda, Onufry, musiał opuścić Litwę i po powstania styczniowego wraz z całą rodziną udać się na zesłanie. Osiedli oni wówczas na ziemiach Królestwa, w Sandomierskiem. Z pierwszego majtku, w którym mieszkał jeszcze dziadek Onufry, ojciec Witolda, Jakub, przeniósł się Małoszyc. Jakub Gombrowicz był człowiekiem interesu, ziemianin i przemysłowiec prowadził działalność gospodarczą w Małoszycach a później w Warszawie. Dworek w Małoszycach był przykładem typowego szlacheckiego XIX i XX wieku. Rodzina Gombrowiczów, choć przywiązana do szlacheckich i narodowych tradycji prowadziła życie dość nowoczesne, popierali oni działania filantropijne i hołdowali postępowym prądom. Wysoko cenili sobie edukację i kulturę, w domu Gombrowicza panował atmosfera sprzyjająca podejmowaniu prób twórczych. Jakub i Antonina Gombrowiczowie byli postrzegani jako ludzie rozsądni, mądrzy, cenili sobie prostotę, naturalność i twórcze działania. Młody Witold dorastał w domu o solidnych podstawach, rodzice dbali o jego rozwój intelektualny i duchowy. W 1911 roku rodzina Gombrowiczów przeprowadziła się do Warszawy na stałe. Dzięki temu, ich dzieci miały lepszy dostęp do edukacji. Zamieszkali w bardzo dużym przy ulicy Służewieckiej 4 (w okolicach dzisiejszej Natolińskiej). W tym domu Gombrowicz spędził ponad dwadzieścia lat swojego życia, w nim też podjął swoje pierwsze próby pisarskie. Małoszyce nadal należały do Gombrowiczów, jednak spędzano tam już tylko sezony letnie. Na wsi osiedlili się bracia Witolda najstarszy, Janusz w Potoczku, i średni, Jerzy - we Wsoli. Witold z czasem coraz chętniej przebywał poza Warszawą, pomieszkując u braci i w Małoszycach. Interesy prowadzone przez Jakuba Gombrowicza przynosiły spore dochody tak, że Witold przez całe życie był na jego utrzymaniu i nawet po śmierci ojca w 1933 roku wraz z matką i siostrą żył z kapitału pozostawionego po ojcu, a także z czynszów, jakie przynosiły kamienice zakupione przez ojca.

Witold Gombrowicz rozpoczął naukę w gimnazjum św. Stanisława Kostki w Warszawie. Po pięciu latach zdał maturę i podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Ukończył je w 1927, poczym wyjechał do Paryża, by tam kontynuować naukę na wydziale filozoficznym i ekonomicznym. Po dwóch latach powrócił do kraju z zamiarem podjęcia praktyki adwokackiej. Jednak prawo nie okazało się jego powołaniem, szybko zarzucił aplikanturę i oddał się już tylko pisarstwu. Literaturą fascynował się od zawsze, już we wczesnej młodości z zapałem pochłaniał stosy książek. Potem w gimnazjum podejmował pierwsze próby pisarskie i był wysoko oceniany przez swojego profesora Czesława Cieplińskiego.

Jako pisarz zadebiutował w 1933 roku zbiorem opowiadań "Pamiętnik z okresu dojrzewania". Publikował też w prasie, pracując jako recenzent dla "Kuriera Porannego". Wówczas 1937 roku wydał powieść "Ferdydurke", która okazała się publikacją bardzo kontrowersyjną i wzbudziła żywe dyskusje. To dzięki "Ferdydurke", Gombrowicz zyskał sobie opinię wybitnego pisarza i nowatora. Jeszcze przed wojną ukazała się jego pierwsza sztuka teatralna "Iwona, księżniczka Burgunda" (1938) i sensacyjna powieść "Opętani" (1938).

W tym czasie związał się silnie z cyganerią warszawską. Jako stały bywalec takich kawiarni jak Ziemiańska czy Zodiak, był znaną osobą w artystycznym światku. Skupiał wokół siebie młodych twórców, pisarzy i intelektualistów stołecznych. Do jego pierwszych "wyznawców" należeli miedzy Stefan Otwinowski, Eryk Lipiński, Andrzej Nowicki, Janusz Minkiewicz, Zuzanna Ginczanka, Stanisław Piętak Do historii przeszły słynne spotkania w Ziemiańskiej, którym nadał styl ironiczno - parodystyczny, a który potem stał się charakterystyczną cechą jego pisarstwa. To właśnie w warszawskich kawiarniach tętniło życie stołecznej bohemy, to tam toczyły się najbardziej zaciekłe dyskusje, ostre wymiany poglądów, zażarte dyskusje, tam rodziły się wiersze, wykluwały nowe, opinie i tam swój żywot rozpoczęło wiele plotek. W opiniach sobie współczesnych był Gombrowicz nieśmiałym, cichym chłopakiem, usuwającym się raczej w cień, schodzącym na drugi plan w galerii rodzinnych oryginałów. Jednocześnie był człowiekiem bardzo bystrym o dość ciętym języku i złośliwym poczuciu humoru. Miał duży zmysł obserwacyjny, dostrzegał ludzkie i narodowe wady i kpił z nich w sposób ironiczny. Z wiekiem jego sposób bycia stracił znacznie na nieśmiałości, w wieku lat trzydziestu był już niebezpiecznym przeciwnikiem w sporze intelektualnym. Jako człowiek wysoko wykształcony, oczytany i obyty, o nienagannych manierach i dopracowanej elegancji posiadał dużą siłę przebicia. Prowadził niebezpieczne gry towarzyskie, upatrując sobie "ofiarę", dążąc do starcia z nią, do polemiki, w której był bezwzględny, cyniczny i złośliwy, choć w sposób wyrafinowany, brutalnie odzierał adwersarza ze wszelkich argumentów, zbijał go z pantałyku i prowadził jego wywód do absurdu. Właśnie o to chodziło w tej grze, o szukanie sprzeczności i absurdów. Nie wszyscy akceptowali taki sposób bycia, wielu z jego znajomych poczuło się urażonych takim traktowaniem. Zostali tylko ci, którzy akceptowali takie dążenie do prawdy, bo przecież do tego dążył, obnażając przeciwnika, chciał zedrzeć z niego maskę, odrzucić skostniałe i fałszywe formy. Zdemaskować to, co w człowieku sztuczne.

W tym kierunku zmierzała też jego twórczość. Pisarstwo Gombrowicza jest wysoce intelektualne i bardzo odważne. Wyraził w nim swój krytyczny stosunek do współczesnej kultury i własną koncepcję człowieka. Gombrowicz stworzył właściwie swój własny minisystem filozoficzny. Stan kultury, w jakiej przyszło mu żyć, uznał za przestarzały, porównywał go do rekwizytorni, gdzie składuje się różne starocia. Uważał, ze ludzie żyją bezrefleksyjnie wśród skostniałych form i stereotypów, przekazując je sobie z pokolenia na pokolenie. W ten sposób wszystkie jednostki duszą się w więzach formy. Człowiek nie jest sobą, jest nieustannie stwarzany przez innych, nosi wiec maskę. Forma, czyli kultura, nie jest jednak zjawiskiem jednoznacznym, jednocześnie więzi człowieka, narzuca mu sposób bycia i jest niezbędna do istnienia, do rozpoznania siebie w świecie. Forma umożliwia ludziom istnienie w społeczeństwie i identyfikację poszczególnych jednostek. A jednak odczuwamy ją silnie jako ograniczenie, jest to dowód, że maska, którą nosimy, nie wyraża nas w pełni, oprócz niej jest w człowieku "coś jeszcze", coś, co domaga się uwolnienia, wyrażenia. Ów nienazwany element, jest obecny w utworach Gombrowicza jako pierwiastek cielesny, erotyczny lub ambicjonalny. Gombrowicz ukazuje walkę człowieka z formą czasem w konwencji komedii, opisując ją w sposób prześmiewczy i ironiczny ("Ferdydurke", "Transatlantyk"), a czasami jako tragedię, podkreślając aspekt ludzkiego cierpienia w tej walce ("Ślub", "Kosmos").

Obok refleksji o charakterze egzystencjalnym zajmował się Gombrowicz problematyką narodową. Cechował go w tym względzie daleko idący realizm. Był przekonany o nieuniknionym wybuchu wojny i tragicznych jej konsekwencjach. Między innymi dlatego 1 sierpnia 1939 roku na pokładzie MS "Chrobry", opuścił kraj i wyjechał do Argentyny. Wojna zastała go w Buenos Aires, nie zamierzał wracać do Polski, motywy takiej decyzji wyjaśnił poniekąd w powieści "Transatlantyk", wydanej w 1953 roku. Na zarzuty rodaków, że nie wziął udziału w walce odpowiedział tak: "Nie ukrywam, że (...) bałem się. Ale ja może nie tyle bałem się wojska i wojny, ile tego, że mimo najlepszej woli, nie mógłbym im sprostać. Nie jestem do tego stworzony. Moja dziedzina jest inna. Rozwój mój od najwcześniejszych lat poszedł w innym kierunku. Jako żołnierz byłbym katastrofą. Przysporzyłbym wstydu sobie i wam. Czy myślicie, że jeśli tacy patrioci, jak Mickiewicz lub Szopen nie wzięli udziału w walce, to jedynie z tchórzostwa? Czy może raczej dlatego, że nie chcieli się zbłaźnić. I chyba mieli prawo bronić się przed tym, co przekraczało ich siły". Jednak pobyt za granicą też nie okazał się łatwy, szczególnie jego początki, kiedy to brak pieniędzy dal mu się mocno we znaki. Zmuszony został do podjęcia urzędniczej pracy, której nienawidził z całego serca, a która nie bardzo poprawiała jego sytuację finansowa. Stopniowo jednak Gombrowiczowi udało się zdobyć prestiż w tamtejszym środowisku, w 1953 roku doszło do wydania "Transatlantyku" i "Ślubu" w Paryżu. Ustaleń 1953 rozpoczął też pracę nad "Dziennikiem", który ukazywał się najpierw ustaleń miesięczniku "Kultura", ustaleń później doczekał się wydania książkowego ustaleń trzech tomach (1957, 1962, i 1966). Wielu badaczy uważa, że właśnie "Dziennik" jest najwybitniejszym osiągnięciem twórcy. Stanowi on swoisty autokomentarz życia Gombrowicza. Autor zmaga się tu z samym sobą, swoja polskością, rozstrzyga własne wątpliwości i dylematy. Jest to rodzaj spowiedzi, szarej i intymnej wypowiedzi człowieka świadomego własnych ograniczeń, spętanego własną niemocą.

Po tak zwanej odwilży październikowej, gdy w kraju osłabły nieco wymogi cenzury, część dorobku Gombrowicza ukazała się w Polsce. Obecnie zasięg jego twórczości jest ogólnoświatowy, niemal cały jego dorobek został przełożony na kilkanaście języków. W latach spędzonych na emigracji powstały także powieści "Pornografia" (1960) i "Kosmos"(1965), sztuka teatralna "Operetka" (1966), oraz esej "O Dantem" (1968). Wyżej wymienione tytuły wyczerpują właściwie literacki dorobek Witolda Gombrowicza przynajmniej z czasu emigracji, nie licząc oczywiście bardzo dużej liczby wypowiedzi prasowych polemik, listów i drobniejszych zapisków.

W Buenos Aires przebywał do roku 1963, później dzięki stypendium Fundacji Forda, wyjechał do Berlina Zachodniego, a rok później osiedlił się na stałe w Vence pod Niceą. Tam też ożenił się ze swoja sekretarką, Kanadyjką Ritą Labrosse. Chory od dziecka na astmę, Witold Gombrowicz zmarł 25 lipca 1969 roku w Lence, tam też spoczywa jego ciało.