Każdy z nas decyduje o własnym losie, nadaje kształt własnemu życiu. Tak myśli większość z nas. Jednak po lekturze starożytnej greckiej literatury czy Biblii możemy bardzo szybko zmienić zdanie. Z utworów wnioskujemy, że wcale nie jesteśmy panami własnego losu, co więcej rodzimy się z przypisanym nam przeznaczeniem, często bardzo tragicznym.
Przyjrzyjmy się pierwszemu bohaterowi literackiemu Edypowi z dramatu "Król Edyp" Sofoklesa, człowiekowi, któremu od urodzenia przypadł w udziale tragiczny los. Pochodził on z rodu Labdakidów, na który z powodu wielkich zbrodni bogowie zrzucili swój gniew. Od tego momentu ród ten był przeklęty, nieustannie nękany ogromnymi nieszczęściami.
Jak napisane jest w mitach tebańskich Lajos, władca Teb, oraz jego małżonka Jokasta nie mogli długo mieć dzieci. Zasmucony król poszedł po pomoc do wyroczni w Delfach, która powiedziała mu, iż jego pierwszy syn go zamorduje, a następnie weźmie ślub ze swoją matką. Po tych wszystkich informacjach, jakie usłyszał od wyroczni delfickiej, postanowił, że wraz z żoną zrezygnują z posiadania potomstwa. Jednak wkrótce okazało się, że Jokasta spodziewa się dziecka. Oboje postanowili pozbyć się maleństwa. Pozostawili dopiero co urodzonego Edypa wysoko w górach, skazując go, jak przypuszczali, na pewną śmierć. Jednak wbrew oczekiwaniom rodziców, chłopca znalazł pasterz, będący poddanym władcy Koryntu. Przyprowadził on Edypa do swojego króla. Traf chciał, że małżeństwo królewskie od dawna nie mogło doczekać się dziecka, dlatego na widok noworodka zareagowali z radością, przyjmując je na dwór jak własne. Gdy chłopiec urósł rówieśnicy zaczęli go przezywać "podrzutek". Wówczas Edyp postanowił pójść do wyroczni w Delfach, aby usłyszeć prawdę o swoim pochodzeniu. Wyrocznia, podobnie jak niegdyś Lajosowi, oznajmiła cała prawdę o rodzie Labdakidów. Edyp po usłyszeniu tych słów, postanowił opuścił Korynt, by nie zrobić krzywdy, jak przypuszczał, swoim rodzicom. Udał się na wędrówkę w kierunku Teb. Tuż przed bramami miasta spotkał starca, który zagrodził mu drogę i nie chciał ustąpić. Podczas kłótni Edyp zamordował nieznajomego. Wkrótce wyszło na jaw, że zabił własnego ojca Lajosa. W Tebach Edypowi udało się rozwiązać zagadkę Sfinksa, za której rozwiązanie czekała go nagroda w postaci małżeństwa z królową Teb- Jokastą. Edyp pojął za żoną własną matkę i w ten sposób wypełniły się przepowiednie wyroczni delfickiej.
Edyp to postać tragiczna, nie pozostawiono mu żadnej możliwości wyboru we własnym życiu, wszystko zostało ustalone w górze za niego. On jednak próbuje uniknąć przepowiedni i w ten sposób powoduje lawinę kolejnych nieszczęść. Paradoksalnie, nie chcąc zamordować własnego ojca, nieświadomie go morduje. Na tym polega tragizm jego losu. Cokolwiek postanowi sobie ten bohater, z góry kończy się niepowodzeniem. Fatum to siła, której człowiek nie jest w stanie wykonać. Chór występujący w dramacie śpiewa pieśń o tragicznym losie człowieka. Krzyczy: "O śmiertelnych pokolenia / Życie wasze, to cień cienia." Słowa te podkreślają marność i kruchość ludzkiego życia. Człowiek nie może zrealizować swoich pragnień, nie może zaznać szczęścia, bowiem cały jego los jest w rękach bogów. Doskonały przykład potwierdzający te słowa stanowią losy Edypa. Chór rozpacza nad jego dolą, mówi o tym, że wymierzona mu przez bogów kara była niewspółmierna do jego winy: "Z wyżyn swoich na nikogo ze zawiścią nie spoglądał, / W jakiej nędzy go odmętach srogie losy pogrążyły". W dramacie Sofoklesa o swoim losie wypowiada się także sam Edyp. Rozpacza nad swoim nieszczęściem. Ma wyrzuty sumienia z powodu czynów jakich się dopuścił. Mówi: "Rany i pamięć mych czynów mnie boli". Zwraca się do swoich przyjaciół, aby wygnali go z miasta, gdyż uważa, że jest "ziemi zakałą". Poczuwa się do odpowiedzialności za gniew bogów. Ale przecież nie mógł on owego gniewu uniknąć, nie dano mu nawet szansy. Przeznaczenie podsuwało mu takie rozwiązania, które prowadziły do katastrof. Tragedia, jedna za drugą, były mu z góry przeznaczone. Nad rodem Labdakidów ciążyło fatum, przepowiednia musiała się wypełnić. Edyp to archetyp człowieka skazanego na nieszczęście, nie mogący zmienić z góry ustalonego mu losu.
Innym, w pewnym stopniu podobnym do mitologicznego Edypa, bohaterem literackim jest Hiob. Ta biblijna postać również nie może kierować samodzielnie własnym życiem. To bardzo mocno kochający Boga człowiek, wiodący dostatnie, ale uczciwe życie. Szatan rozmawiając z Bogiem twierdzi, że jeśli Hiob straci wszystko, co ma, przestanie być dobrym człowiekiem. Bóg ulega namowie złego ducha i wystawia swego sługę na bardzo ciężką próbę. Hiob traci cały swój dobytek, ale ten fakt nie zmienia jego stosunku do Boga. Następnie szatan zabiera Hiobowi całą rodzinę, kiedy to również nie skutkuje, zsyła na niego okropną chorobę - trąd, ale i to posunięcie okazuje się bezskuteczne. Hiob mówi: "Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. / Czemu zła przyjąć nie możemy?". Bohatera odwiedzają najbliżsi znajomi, którzy błagają go, aby się nawrócił, bowiem na pewno popełnił jakieś ciężki grzech, który spowodował wszystkie spływające na niego nieszczęścia. Hiob jednak ich przegania, bowiem wie, że jest niewinny i zdaje sobie sprawę, że cierpienie spotyka nie tylko osoby grzeszne, ale i uczciwe, a każde cierpienie zesłane przez Boga ma sens. Bóg widząc postawę swego sługi, wynagradza mu po stokroć wszystkie cierpienia, których doświadczył. Hiob na nowo odzyskuje zdrowie, całą rodzinę, zgromadzony przez niego dobytek. Bylibyśmy jednak nieuczciwi, gdybyśmy nie wspomnieli o momencie, w którym Hiob, dotknięty wszystkimi nieszczęściami, przeklina dzień swoich urodzin. Rozmyśla "Po co się daje życie strapionym, / Istnienie złamanym na duchu", jeżeli ich jedynym marzeniem jest umrzeć, jednak śmierć do nich nie przychodzi. Hiob przez chwilę wątpi w celowość swojego cierpienia, jak i wszystkich innych cierpiących osób. Nie widzi sensu dalszego życia. Początkowo nie dociera do niego fakt, że "w upale cierpień prędko dojrzewamy". Mówi: "Płacz stał mi się pożywieniem, jęki moje / płyną jak woda". Słowa te oddają ogrom jego cierpień. Życie Hioba to pasmo nieszczęść. Czasami Bóg zsyła na nas rzeczy , na których bieg nie mamy żadnego wpływu. O powodzeniu naszych decyzji decyduje wola Boga, nie zdajemy sobie sprawy z tego, co stanie się dzisiaj, za miesiąc, rok - ludzkie życie znajduje się w rękach Stwórcy
Kolejny dowód na zależność ludzkiego życia od przeznaczenia dostarcza nam Księga Koheleta, jedna z ksiąg biblijnych zaliczana do ksiąg mądrościowych. W omawianym tekście wielokrotnie pojawia się zwrot: "wszystko jest marnością". Marność ta może być rozumiana jako przeznaczenie ludzkości do nieszczęścia. Przypatrzmy się przez moment słowom: "Jest nieraz człowiek, który w swej pracy / Odznacza się mądrością wiedzą i / dzielnością, / A udział swój musi oddać człowiekowi, / Który nie włożył z nią trudu. / To także jest marność i wielkie zło". Fragment ten świadczy o tym, że na świecie panuje brak sprawiedliwości. Także ciężka praca, którą codziennie wykonujemy, nie przynosi człowiekowi żadnych korzyści. Według Koheleta życie to pasmo cierpień, kłopotów, trosk, jednym słowem "marność". Autor księgi, podsumowując ludzką egzystencję, stwierdza: "Powstało wszystko z prochu / I wszystko do prochu znów powraca." W ten sposób podkreśla, że człowiek na Ziemi może być pewny tylko jednego, że czeka go śmierć.
Uważam, że powyższe argumenty udowodniły postawioną przeze mnie tezę, że człowiek rodzi się z przeznaczeniem do nieszczęścia, wielokrotnie nie ma wpływu na swój los, wszelkie decyzje, które podejmuje są z góry przesądzone. Moglibyśmy podać jeszcze wiele przykładów pochodzących z dzieł literackich, w których bohaterowie próbują zmienić swój tragiczny los, niestety bezskutecznie. Podajmy jeszcze jeden przykład - Antygonę- dla której bogowie również nie byli łaskawi.
Podsumowując, wydaje mi się, że los Edypa, którego wszelkie próby pokierowania swym życiem skończyły się fiaskiem czy Hioba, dla którego życie stanowiło pasmo udręk, przekonały wszystkich, że człowiek nie jest panem swego losu, ale marionetką w rękach bogów. Kohelet nazywa taką egzystencję marnością i biorąc pod uwagę powyższe przykłady ma bez wątpienia rację.