XXI wiek, podobnie jak wcześniejsze stulecie, upłynie zapewne pod znakiem postępu technicznego. wynalazki i osiągnięcia z właściwie wszystkich ważnych dziedzin wiedzy imponują i zmieniają nasze życie. Dziś mamy telefon komórkowy, faks, Internet. Dla człowieka jeszcze sprzed lat 30, 40 te urządzenia pojawiały się jedynie w filmach scince-fiction. Nikt się nie spodziewał, że tak łatwo można się kontaktować z ludźmi nawet z odległych zakątków świata, że można się błyskawicznie przemieszczać.

Z drugiej strony zastraszająco szybko rośnie przepaść między ludźmi bardzo bogatymi i bardzo ubogimi. Istnieją rejony świata, w których ludzie głodują i miejsca, gdzie jedzenie się wyrzuca, bo jest go zbyt wiele. Są kraje, gdzie do ciężkiej pracy zmuszane są dzieci, a ich rodzice pracują za głodowe stawki, nie wystarczające na miesięczne utrzymanie rodziny. Takie są dwa oblicza naszego świat: to piękne, przyjazne, kolorowe, "jak z reklamy", i to ciemne, niebezpieczne, smutne, przerażające, "jak z horroru".

Czy my, ludzie współcześni możemy się czegoś nauczyć od bohatera biblijnej Księgi Hioba? Myślę, że to nie ulega wątpliwości. Hiob był człowiekiem poważanym, szanowanym, bogobojnym. Z wyroku Boga stracił wszystko. Cierpiał w milczeniu. Powiedział tylko: "Dobro przyjęliśmy z rąk Pana, a zła nie przyjmiemy". Cierpiał w milczeniu, ale wierzył głęboko, że wyrok Boga ma wielki sens, że Bóg nie może krzywdzić człowieka, że jest on Istotą przyjazną, opiekującą się ludzkim losem.

A tymczasem nad Hiobem zebrali się jego przyjaciele i przekonywali go, że to niemożliwe, że z pewnością Bóg doświadczył go tak ciężko z powodu jakichś straszliwych win, które na nim ciążą. Z tym jednym Hiob dyskutował, do tego nie chciał się przyznać, twardo bronił swojej niewinności. I rzeczywiście przez cierpienie on sam udoskonalił swoją duszę, a Bóg zwrócił mu w dwójnasób to, co mu odebrał.

Czego uczy nas postawa Hioba, człowieka niezłomnego, który cierpi milcząc, który bez reszty akceptuje bożą wolę? Przede wszystkim cierpliwości, uległości i pokory. My, ludzie współcześni, staramy się przede wszystkim pielęgnować poczucie własnej wartości. Kolorowe gazety, reklamy telewizyjne utwierdzają nas w przekonaniu, że "jesteśmy warci", by sprawiać sobie przyjemności, że jesteśmy wyjątkowi, niezwykli, wspaniali. Tymczasem Hiob siebie stawiał na ostatnim miejscu, na pierwszym wartości, w które wierzył i dla których gotów był podjąć wielkie cierpienie. Mimo życiowej tragedii Hiob nie zrezygnował na przykład ze swojej wiary w Boga, nie odszedł od Niego, choć wszystko przemawiało za tym, by tak zrobił. Bóg pozostawał milczący i obojętny wobec jego próśb. Hiob jednak pozostał stały w wierze.

Jesteśmy też pyszni, dumni i zarozumiali. Hiob był zaś pełen pokory. Dal ludzi współczesnych liczy się przede wszystkim to, co mają - dom, samochód, wspaniałe słoneczne wakacje za granicą, najnowszej generacji komputer, telefon komórkowy, faks, aparat fotograficzny... Można wyliczać w nieskończoność. Historia Hioba poucza, że te dobra można stracić w jednej chwili i to nie dlatego, że nagle znikną, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale po prostu dlatego, że gdy doznamy nieszczęścia, stracą one dla nas wartość. Na przykład człowiek bogaty, który dowiaduje się nagle, że jest nieuleczalnie chory, przestaje się cieszyć dobrami materialnymi i zaczyna postrzegać rzeczywistość zupełnie inaczej. Zaczyna patrzeć na nią z perspektywy wieczności, innego wymiaru, zaczyna dostrzegać śmierć.

Umieranie, cierpienie to kolejne tematy lekcji udzielanych przez Hioba współczesnemu światu. Dziś nikt nie chce chorować, starzeć się, umierać. Ale niestety, takie są koleje ludzkiego życia i nie zmienią tego kremy, pianki, balsamy kosmetyczne i leki najnowszej generacji. Nie możemy żyć wiecznie. Dlatego żyjąc powinniśmy pamiętać o naszym przeznaczeniu do życia w wieczności, jeśli wierzymy, że ono istnieje, lub o tym, że nasz czas jest ograniczony i warto go dobrze wykorzystać. Hiob nie stronił od męki, nie szukał cudownych leków, pokornie i mężnie znosił zesłane na niego cierpienie, bo wiedział, że nie ma przed nim ucieczki.

Od Hioba moglibyśmy się także uczyć stałości. Dziś łatwo zmieniamy sądy o ludziach, świecie, tak łatwo również jest nam zmieniać poglądy. Z upodobaniem szukamy własnych korzyści, upatrujemy okazji, by coś zyskać. Wielu ludzi myśli właśnie w ten sposób. Hiob miał natomiast bardzo mocny kanon wartości, od którego nie odstąpił. Wiara, miłość, pobożność to były dla niego życiowe drogowskazy, którymi się kierował. Właśnie dlatego w chwilach trudnych nie zwątpił, nie zbuntował się przeciw Stwórcy, nawet nie gniewał się zbytnio na przyjaciół, którzy go zupełnie nie rozumieli. Wiedział, że miłość to najważniejsza wartość i głęboko wierzył, że Bóg kocha swoje stworzenie, więc go nie skrzywdzi.

Czy wielu jest dziś ludzi, którzy mają tak ugruntowane przekonanie i są w nich tak stali? Trudno powiedzieć, ale mnie się wydaje, że jest ich stosunkowo niewielu.

Kolejna rzecz, której mógłby nas nauczyć Hiob to odwaga w znoszeniu przeciwności losu, której, myślę, najbardziej nam brakuje. Człowiek współczesny jest słaby być może dlatego, że wszystko właściwie otrzymuje i ma bardzo roszczeniowy stosunek do świata i innych ludzi. tymczasem historia Hioba uczy, jaką postawę należy zachować w sytuacji, kiedy los wyraźnie nam nie sprzyja. Trzeba wówczas jasno sobie określić, co jest dla nas najważniejsze i twardo trzymać się tego. dla Hioba najważniejszy był Bóg i zachowanie Jego przykazań i to się bohaterowi udało właśnie dzięki odwadze w znoszeniu wielkiego cierpienia.

Hiob był najwyraźniej człowiekiem niezwykle mocnego charakteru, można powiedzieć prawdziwym bohaterem. Dzięki jego sile Bóg wygrał zakład z szatanem. Czy człowiek współczesny ma w sobie tyle siły, ile biblijny bohater? Na pierwszy rzut oka niewielu jest takich ludzi. Wśród tych, których świat na długo zapamięta, jest nasz rodak - papież Jan Paweł II. Był to człowiek bezkompromisowy w sprawach wiary i boskich przykazań, bronił ich w nowoczesnym świecie, w którym ludzie pragną spokoju, luksusu, beztroski, a nie chcą przyjąć obowiązków, odpowiedzialności. W ostatnich latach życia nie bronił się też przed cierpieniem, pokazał innym, jak można pięknie cierpieć i pięknie umierać.

Ale są też inni ludzie, których może nie znamy, nie widzimy, którzy mężnie znoszą swoje cierpienie w zaciszu swojego domu. Oni też są bohaterami naszego świata, naszej rzeczywistości, takimi jak biblijny Hiob.

Czego jeszcze człowiek współczesny mógłby się nauczyć od biblijnego Hioba? Myślę, że mógłby się także nauczyć wiele na temat praw rządzących naszym życiem. Cierpienie jest w nim obecne, nie ma człowieka, który go nie zaznał. Jedni są na nie mniej odporni, inni bardziej. Ale każdy znosi je źle. Mówi się, że cierpienie uszlachetnia. Z pewnością uszlachetniło Hioba, bo stał się człowiekiem wrażliwszym, mądrzejszym, lepiej poznał Boga. A innych ludzi? Wielu się załamuje pod ciężarem cierpienia, inni odchodzą od Boga, uważają, że świat jest urządzony źle, niesprawiedliwie. W literaturze też można odnaleźć takie przykłady. Na przykład zupełnie odwrotnie niż Hiob zareagował na cierpienie Jan Kochanowski, kiedy stracił ukochaną córkę, Urszulkę. Dotarł na granicę bluźnierstwa, zarzucał Bogu, że źle urządził świat, skoro śmierć zabiera z niego dzieci, a zostawia rodziców. Inny buntownik przeciw Bogu to Konrad z III Dziadów A. Mickiewicza, który ośmielił się zarzucić Bogu, że nie jest miłością, a tylko mądrością. Zanegował tym samym w ogóle istnienie miłości na świecie i to był jeden z jego najcięższych grzechów.

Na podstawie powyższych rozważań można powiedzieć, że historia Hioba jest nadal bardzo aktualna. Wiele się można nauczyć od tej postaci, a człowiek współczesny, dla którego pojęcia dobra i zła uległy niestety dewaluacji, może szczególnie wiele czerpać z doświadczenia biblijnego bohatera.