Pytanie postawione w tytule tej pracy nasuwa mi niejednoznaczną odpowiedź. Z jednaj strony uważam, że nie można przybierać całkowicie biernej postawy wobec świata, a z drugiej rozumiem, że są w życiu takie sytuacje, na które człowiek nie ma wpływu i tak czy inaczej musi się im poddać. Wielu ludzie wierzy natomiast w tak zwane przeznaczenie. Polega to na tym, że wierze w to, że życie każdego z nas to z góry napisany już scenariusz, którego nie sposób zmienić. Rozważę zatem losy jednego z bohaterów literackich i postaram się znaleźć odpowiedź na tytułowe pytanie.
Pierwszą osobą jaka nasunęła mi się na myśl w związku z tym tematem jest król Edyp - bohater dramatu Sofoklesa. On to przecież całe życie walczył z przeznaczeniem i klątwą jaka zawisła nad jego rodem.
Już w momencie urodzenia Edyp był objęty klątwą. Jego ojcu przepowiedziano bowiem, że zabije go jego własny syn. Zatem tuż po urodzeniu Lajos (jego ojciec) polecił swemu służącemu aby ten wziął dziecko i porzucił w górach. Lajos i Jokasta chcieli aby dziecko zginęło, bo wtedy słowa przepowiedni nie spełniły by się. Tak się jednak nie stało.
Służący zamiast porzucić niemowlaka zaniósł je do pasterza. Ten z kolei zaniósł dziecko do pałacu królewskiego i ofiarował królowej i królowi, ponieważ ci nie mogli mieć własnych dzieci. Para królewska przygarnęła dziecko i wychowywała je jako własnego syna. Szczęście zagościło w pałacu Polybosa i Meropy. A Edyp dorastał otoczony miłością i zbytkiem.
Jednak w miarę jak Edyp dorastał zaczęły do niego docierać plotki, że ludzie, którzy go wychowali nie są jego prawdziwymi rodzicami. Ta myśl dręczyła go na tyle, że chciał dowiedzieć się prawdy. Udał się zatem do Delf, gdzie znajdowała się słynna wyrocznia Apollina. Tam przepowiedziano mu to co jego ojcu - że zamorduje własnego rodzica i będzie żył w kazirodczym związku z własną matka.
Chcąc oszczędzić swoim rodzicom takiego losu (bo wciąż był przekonany, że Polybos i Meropa to jego prawdziwi rodzice) postanowił uciec z kraju i wyruszyć w świat. Młodzieniec kochał ich z całego serca i za nic w świecie nie chciał ich skrzywdzić.
Wędrując po świecie Edyp napotkał na swojej drodze rycerza, z którym wdał się w pojedynek, ponieważ ten nie chciał mu ustąpić z drogi. W czasie walki zamordował go, a jak się potem okazało był to jego prawdziwy ojciec - Lajos. Nieświadom tego faktu po pojedynku Edyp wyruszył w dalszą drogę. Tym samym zaczęła się wypełniać straszliwa przepowiednia choć nikt jeszcze nie był tego świadomy.
Po długiej wędrówce przybył do miasta Teby, gdzie uratował mieszkańców przed straszliwym potworem Sfinksem rozwiązując zadaną przez niego zagadkę. W nagrodę otrzymał za żonę Jokastę - wdowę po Lajosie i zarazem własną matkę. Został też królem Teb. Nieświadomy nieszczęścia Edyp postanowił pozostać w mieście sądząc, że tutaj właśnie będzie szczęśliwy i uniknie przeznaczenia. Okazało się jednak, że z przeznaczeniem nie wygrał. Pomimo jego starań jego życie potoczyło się dokładnie tak, jak zostało to przepowiedziane.
Jokasta urodziła Edypowi czworo dzieci: Etoklesa, Polinejkesa, Antygonę i Ismenę. Ich życie wydawało się szczęśliwe. On odnalazł upragnione szczęście, a w mieście zapanował pokój. Jednak po kilkunastu latach klątwa znów dała o sobie znać.
Do tej pory sądził, że uwolnił się od straszliwej przepowiedni. Mimo wszystko działania bogów pozbawiły go wszelkich złudzeń. W Tebach zapanowała jakaś zaraza, ale Edyp nie wiedział jak temu zaradzić. Nie był świadomy, że to kara za jego zbrodnie i że właśnie wypełnia się jego przeznaczenie.
Zaniepokojony wydarzeniami w mieście Edyp udał się do wróżbity Terezjasza. Był on jasnowidzem i znał też wiele zagadek przeszłości. Opowiedział on Edypowi o wszystkich zbrodniach jakie on popełnił - o tym jak podróżując zgładził na drodze własnego ojca, jak po rozwiązaniu zagadki potwora pojął za żonę własną matkę. Powiedział mu także, że klątwa która od wieków ciąży nad jego rodem jest przyczyną nieszczęść w mieście. Gdy o tym wszystkim dowiedziała się Jaksta popełniła samobójstwo. Edyp klęcząc nad jej zwłokami wydłubał sobie oczy i wyruszył na wieczną tułaczkę po świecie aby gdzieś kiedyś umrzeć w samotności.
Patrząc na historię Edypa mogę powiedzieć, że nie był on w stanie uciec przed swoim przeznaczeniem. Jego życie było z góry przesądzone. Wszelkie jego działania prowadzące do uniknięcia przeznaczenia i tak w konsekwencji coraz bardziej go do niego zbliżały. Tak właśnie działała klątwa. I tego chcieli bogowie.
Odpowiadając teraz na pytanie postawione w tytule mojej pracy stwierdzam, że nie warto zmagać z losem czy jak kto woli z przeznaczeniem. Można z nim walczyć ale nie można z nim wygrać. Słuszne zatem jest stare porzekadło, które mówi: "Losu nie da się przechytrzyć i nie wygrasz z nim", a w historii Edypa znajdujemy potwierdzenie tych słów. Nie na sposobu na uniknięcie tego co nas wszystkich czeka. Przypuszczam jednak, że każdy z nas czasami podejmuje taką walkę w nadziei, że będzie pierwszym, któremu udało się oszukać los.