Arystoteles w swojej "Poetyce" początki tragedii greckiej wywodzi z obrzędów ku czci boga wina i dobrej zabawy - Dionizosa. Najbardziej uroczyście czczono go w Atenach - odbywały się tam święta zwane Wielkie Dionizje, które trwały kilka dni. W tym czasie tańczono i śpiewano i właśnie z tych pieśni - pieśni kozłów (dytyramby) zrodziła się tragedia grecka. Właśnie podczas obchodów tych świąt wystawiano sztuki, oceniane przez specjalnie do tego wybraną komisję. Podczas oceniania brano pod uwagę poetykę dramatów, taniec, wokal i inne temu podobne rzeczy. Przypuszcza się, że sama "tragedia" ("tragos" - kozioł i "oide" - pieśń) wyrosła właśnie z tych obrzędów. Pierwszego aktora wyodrębnił z chóru Tespis, drugiego wprowadził Ajschylos, a trzeciego Sofokles. Teatr był miejscem spotkań publicznym, każdy miał prawo, a nawet i obowiązek, przyjść na przedstawienia, a co ciekawe nie mogły w nich uczestniczyć kobiety.
Reguły, które obowiązywały w tragedii greckiej były dwie: zasada decorum (trzeba było dostosować styl pisania do rangi dzieła) i zasada trzech jedności. "Antygona" zachowuje obie. Jej czas mieście się w granicach 24 godzin, miejscem akcji jest jedno pomieszczenie, a akcja jest jednowątkowa - dotyczy konfliktu pomiędzy tytułową bohaterką, a władcą Kreonem. Typowa dla tragedii jest także obecność chóru. Oprócz funkcji sakralnej miał ona także za zadanie komentowanie wydarzeń rozgrywających się na scenie.
Cała fabuła dramatu rozgrywa się na placu przed pałacem króla Teb. Słyszymy rozmowę tytułowej bohaterki z młodszą siostrą Ismeną, w której ta pierwsza skarży się na niehonorowy i sprzeczny z godnością ludzką dekret Kreona. Na jego mocy Eteokles - obrońca miasta ma zostać pochowany z wszelkimi honorami, jako bohater, a jego brat Polinejkes (także brat Antygony), jako zdrajca, nie może zostać pochowany. Bohaterka nie zgadza się na taki stan rzeczy i namawia Ismenę do złamania zakazu władcy. Niestety ta nie jest tak odważna jak Antygona i w obawie o własne życie odmawia. Następnie widzimy scenę, w której moment ogłoszenia dekretu przez Kreona zbiega się z przybyciem posłańca z wieścią o pochowaniu ciała zdrajcy. Kreon wścieka się ponieważ myśli, że ktoś pochował Polinika aby zdobyć w ten sposób pieniądze. Wydaje rozkaz schwytania winowajcy. Nie przyszło mu nawet na myśl, że czyn ten mógłby ktoś popełnić mając za cel wyższe pobudki takie jak miłość czy szacunek. Zaraz po tym chór odśpiewuje pieśń na cześć państwa, które uważa za szczytowe osiągnięcie cywilizacji. Złamanie prawa obowiązującego w państwie uznaje się za zdradę własnej ojczyzny. Po odśpiewaniu pieśni mężczyźni przyprowadzają złapaną w trakcie pochówku Antygonę. Dopadli ją w momencie, gdy chciała skończyć obrzędy związane z pochówkiem. Oboje dyskutują ze sobą, a każde z nich - i Kreon i Antygona - przedstawia swoje racje. Władca uzasadnia swoją decyzję mówiąc, że państwo jest najważniejsze i wymaga najwyższych poświęceń. Ktoś kto zdradził ojczyznę musi zostać poddany karze. Stąd jego zakaz pochowania brata Antygony. Ona z kolei stoi na straży praw boskich i potępia Kreona za łamanie ich. Nakazują one bowiem pochowanie każdego zmarłego - nie tylko bohaterów. Prawa boskie stoją wyżej nad tyli ustalonymi przez człowieka. Niestety nawet dla rodziny Kreona okazuje się bezwzględny i wydaje rozporządzenie, żeby uśmiercić Antygonę. Podejrzewa także Ismenę o współudział w pochowaniu Polinika. Ona chce przyznać do czynu, którego nie popełniła ale Antygona, wciąż mając w pamięci jej wcześniejszą odmowę, gardzi taką pomocą. Chór odśpiewuję pełną współczucia pieśń. Uważa Antygonę za winną ale winę tę rozpatruje w kontekście klątwy jaka ciąży nad jej rodem. Na scenie pojawia się syn Kreona i narzeczony Antygony - Hajmon. Oddany Antygonie prosi ojca o ułaskawienie. Staje po jej stronie i jednocześnie krytykuje Kreona za upór i dyktaturę. Przecież społeczeństwo, w imię którego Kreon rządzi, jest po stronie bohaterki. Kreon, rozczarowany postawą syna krytykuje go z kolei za brak doświadczenia, poddawanie się uczuciom i słabość. Pomimo jego próśb jest zdecydowany uśmiercić dziewczynę zamurowawszy ją. Widzimy jak Antygona dokonuje ostatecznych rozrachunków przed śmiercią. Widać, że żal jej tego czego nie zdołał przeżyć: miłości, małżeństwa czy rodzicielstwa. W swojej pieśni chór jeszcze raz wyraża współczucie dla dziewczyny, ale jednak znów przypomina o klątwie rodu Labdakidów. W tym czasie zniecierpliwiony Kreon chce pośpieszyć się z wykonaniem wyroku. Do jego pałacu w tym czasie przybywa ślepy Terezjasz. Mówi on Kreonowi, że zwierzęta żywiące się padliną, które zjadały ciało Polinika, weszły do świątyni, na co bogowie zareagowali gniewem. Nie wysłuchują modlitw ani nie przyjmują żadnych ofiar. Terezjasz odradza władcy uśmiercenie Antygony. Rozwścieczony władca, który jest przeświadczony, że Terezjasz został przekupiony, nie słucha go. W odwecie wróżbita przepowiada śmierć jego syna. I dopiero ta przepowiednia trafia do serca Kreona, który zmienia zdanie i żąda uwolnienia dziewczyny i pochowania jej brata. Jak się okazuje jest już jednak za późno. Przybywa posłaniec z wiadomością, że Hajmon nie żyje. Otwarto na prośbę Eurydyki - żony Kreona - grobowiec i tam znaleziono martwą Antygonę, która się powiesiła, oraz Hajmona do niej przytulonego. Gdy chłopak zobaczył Kreona rzucił się na niego chcąc go zabić, ale ponieważ nie udało mu się to popełnił samobójstwo. Jego matka opuściła grobowiec, a po chwili znów pojawia się posłaniec donoszący o śmierci Eurydyki. W końcu Kreon zrozumiał swój błąd. Lecz jest już za późno. Jego upór i zaślepienie doprowadziły do tragedii. Czy trzeba było śmierci aż tylu osób aby tyran w końcu zrozumiał swój błąd? Wydaje mi się, że nie w prawdziwej tragedii starożytnej, a taką niewątpliwie jest "Antygona" Sofoklesa.
"Antygona" jest bowiem dramatem, w którym osią konstrukcyjną jest właśnie ten nierozwiązywalny konflikt, pomiędzy dwiema równorzędnymi racjami. W stylu i w fabule dominuje tragizm i patetyczność. Sofokles wykreował Antygonę na nieprzeciętnej odwagi młodą dziewczynę, ale mimo wszystko jej życiem rządzi los, fatum, przeznaczenie. Cokolwiek to nie jest: klątwa rodowa, przypadek, zachcianka bogów. W definicji gatunku jakim jest tragedia zaznacza się już istnienie konfliktu tragicznego. Istnieją w nim dwie równorzędne racje zawsze sobie przeciwstawne i wykluczające się. Pomiędzy nimi nie ma możliwości wyboru. Jakikolwiek wybór, dokonany w dobrej czy też złej intencji, zawsze i nieuchronnie prowadzi jedną ze stron do tragicznego końca. Bohaterowie nie są w stanie przeciwstawić się przeznaczeniu.
Każdy z bohaterów "Antygony" pochodzi ze szlachetnej rodziny, stoi na wysokiej pozycji społecznej. Władca Teb bierze pod uwagę dobro ojczyzny i swoich poddanych. Jest tyranem i dyktatorem - uparty i wsteczny. Nie chce zmienić swojej decyzji pomimo, że poddani stoją po stronie dziewczyny. Za wszelką cenę chce zachować poważanie i autorytet. Z tego powodu przeciwstawia się prawom boskim, na pierwsze miejsce wysuwając te ustanowione przez siebie. Za takie postępowanie spotyka go tragedia - wszystko co uczynił obraca się przeciwko niemu. Im bardziej angażuje się w wykonywanie swoich rozkazów tym szybciej zbliża się do końcowej katastrofy. Czy można jednak do końca źle go oceniać? Bronił tego w co wierzył. Poza tym soje rozkazy wydał w dobrej wierze. Był przekonany, że postępuje słusznie. Przecież rolą króla jest podejmowanie decyzji i czuwanie nad ich wykonywaniem. Może nie do końca postępował zgodnie z zasadami moralnymi, ale myślę, że każdy powinien go osądzić według własnego sumienia...
Antygona to z kolei bohaterka o wielkiej odwadze, sile ducha i charakteru. Jest niezłomna i nieugięta, potrafi być wierna ideałom, w które wierzy. Jak się zastanowimy, są to cechy, które posiada także Kreon. Skoro tak, to czemu za "lepszą" intuicyjnie uważamy dziewczynę? Ona broni praw boskich, które są dla niej ważniejsze niż te ziemskie, ustanowione przez człowieka. Ponadto jest osobą bardzo wierząca, a jej miłość do braci jest jednakowa, bez względu na to czy jeden jest zdrajcą a drugi bohaterem. To wszystko przemawia za nią ale jednocześnie nie ujmuje nic Kreonowi. Zatem czemu to ją uznajemy za zwyciężczynię tego konfliktu? Myślę, że odpowiedź sama się nasuwa. "Wygrywa" Antygona, ponieważ to ona miała odwagę oddać życie za swoje przekonania. Dzięki temu wzbudziła w widzach sympatię, a także przeszła do historii literatura jako przykład przeciwstawienia się dyktaturze oraz odwagi w walce o poszanowanie człowieka. Nie można powiedzieć, że jest ideałem. Ale mimo wszystko z czystym sumieniem można uznać ją za dobry wzór do naśladowania.