Hiob jest jedną z najbardziej znanych i fascynujących postaci przedstawionych w Biblii. W naszym kręgu kulturowym stał się on symbolem ludzkiej ufności w boską sprawiedliwość i miłosierdzie. Opowieść o Hiobie wpisuje się w ciąg historii dotyczących relacji człowiek-Bóg, ich wzajemnej miłości, nagród, kar i obowiązków. Odnaleźć ją możemy w Starotestamentowej Księdze Rodzaju. Miłość Boga do człowieka jest miłością doskonałą i nieskończoną. To z miłości do człowieka Bóg stworzył najlepszy z możliwych światów, to z miłości uczynił go władcą zwierząt i roślin. Z miłości wreszcie nadał człowiekowi kształt na swoje podobieństwo. W zamian za to również jednak wymaga od człowieka miłości, wierności i czci. Miłość człowieka jest jednak mniej doskonała, bywa słaba i chybotliwa. Dlatego Bóg, chcąc sprawdzić, czy człowiek pozostaje mu wierny wystawia go czasem na próby. Tak stało się z Abrahamem, od którego Jahwe zażądał złożenia w ofierze syna, Izaaka, tak też stało się w przypadku Hioba. Hiob był człowiekiem obdarzonym wielką, szczególną boską miłością. Żył spokojnie i zamożnie, ciesząc się z licznej rodziny, urodzajnych ziem, zdrowia, wszelkiej pomyślności. Hiob nigdy nie zaniedbał obowiązków wobec Boga, regularnie składał mu hojne ofiary, modlił się, żył bogobojnie w pokorze i modlitwie, nie pozostawiając żadnego człowieka w potrzebie. Pokornie dziękował Bogu za wszystko co posiada. Hiob mieszkał w krainie o nazwie Us, gdzie pasły się jego tysiące owiec, wielbłądów, setki wołów i oślic. Szczęśliwy gospodarz miał także kochającą i liczną rodzinę, żonę, siedmiu dorodnych synów i trzy piękne córki. Wszyscy razem wiedli dostatnie, szczęśliwe życie, nie znając troski i chorób. Codziennie zasiadali do wieczerzy dziękując Bogu za pomyślność, zdrowie i dostatek. Hiob i jego rodzina nigdy nie zapominali o biedniejszych od siebie, nigdy nie kierowali się egoistyczną chęcią posiadania, pychą czy chciwością. Ich bardzo liczna służba była traktowana z szacunkiem, często też wspomagali jałmużną tych, którym żyło się gorzej.
Jednak między Hioba i Stwórcę wkroczył Szatan, który poddał w wątpliwość wiarę człowieka. Chciał sprawdzić, czy pozbawiony boskiej przychylności Hiob nadal będzie wychwalał Pana, czy zacznie mu złorzeczyć. Bóg, pewien szczerej miłości Hioba zgodził się na tę próbę. Szatan zabiera się zatem do czynienia Hiobowi wszelkiego zła. Najazd Sebejczyków powoduje, że Hiob traci wszystkie owce i opiekujących się nimi pasterzy. Nieszczęściom nie ma jednak końca, Chaldejczycy przywłaszczają sobie wielbłądy, a straszliwy huragan niszczy piękny dom Hioba, który waląc się pozbawia życia wszystkie jego dzieci.
Hiob pozostaje sam, ubogi, chory, złożony ropiejącym trądem legł na kupie gnoju. Mimo to, nadal sławi Pana, niezłomnie wierzy w sprawiedliwość jego wyroków, gorąco modli się i pyta o przyczynę swoich nieszczęść, o boskie plany wobec niego. Ani raz jednak nie urąga Panu, nie unosi się pychą i gniewem, zachowuje ton bogobojnej modlitwy. Zabrania także jakichkolwiek przekleństw żonie, która nie potrafi tak jak mąż dzielnie znosić wyroków boskich. Hiob tłumaczy jej, że Stwórca ofiarowywał im dotąd tylko dobre rzeczy, i oni przyjmowali je z radością. Dziś, gdy doświadcza ich tak srodze, powinni również zaufać jego planom i spokojnie przyjąć jego wyroki. Takiej postawy oczekiwał od Hioba Pan. Chwaląc jego miłość i wiarę tłumaczy człowiekowi, że wszystkie cierpienia, jakie go spotkały nie były karą, tak jak starali się mu to wmówić jego przyjaciele, ale ukrytym przed rozumem ludzkim boskim planem, którego zamierzeń żaden człowiek nie potrafi objąć swoim umysłem. Tym samym szatan przegrywa, a Stwórca wynagradza Hiobowi w dwójnasób czas próby. Najważniejsze wartości przedstawione w tej historii to bogobojność, pokora wobec Stwórcy, a przede wszystkim niezłomna wiara, ufność w Bożą sprawiedliwość. Takie cnoty reprezentuje sobą Hiob. Ten pokorny człowiek widzi siebie jako niewielką cząstkę boskiego planu, któremu człowiek zawsze musi się podporządkować. Hiob wierzy, że Bóg może być jedynie źródłem dobra, nigdy zła. Każda jego decyzja musi być więc przyjęta z pokorą. Opowieść o Hiobie to także niezwykła opowieść o człowieku wobec cierpienia i bólu. Hiob nie chce wierzyć, że spotykające go doświadczenia są karą za grzechy. Wie, że Bóg jest miłosierny, że każde cierpienie jest cząstką jego planu, próbą, nigdy zaś karą. Cierpienie staje się tym samym naturalnym elementem naszego życia, czymś równie dla niego właściwym jak szczęście i dostatek. Wszystko razem, dobre i złe doświadczenia składają się na pełne człowieczeństwo, na wartościowe życie. Dlatego też nie wolno złorzeczyć Bogu, wzbudzać w sobie poczucie gniewu i niesprawiedliwości, bo wszystko co robi Bóg jest dobre, to tylko ludzka wiara bywa zbyt słaba by to pojąć. Ból i cierpienie są próbą, jaką podejmuje wiara człowieka i sam człowiek z własną słabością. Opowieść o niewinnie cierpiącym Hiobie jest także znakiem, że cierpienie spotyka człowieka niezależnie od jego starań, od siły jego wiary, od dobroci, jaką obdarza innych ludzi. Bólu i złych przypadków nie da się uniknąć, nie da się ich wyeliminować z życia, bo są jego nierozłączną częścią. Nie mają swojej racjonalnej przyczyny, dlatego bez względu na wszystko powinniśmy przyjmować je z pokorą i wierzyć niezłomnie w boską sprawiedliwość.
W późniejszej literaturze motyw cierpiącego niewinnie Hioba był wielokrotnie wykorzystywany i przetwarzany. Niezawiniony ból, cierpienie niewinnych stało się szczególnie wymowne w czasach wielkich dwudziestowiecznych wojen, podczas których życie straciły miliony ludzi, w tym najbardziej niewinnych dzieci. Zło rodzi się wśród ludzi, nie wolno doszukiwać się w nim boskiej kary. Właśnie historia Hioba pozwoliła ludziom po wojnie objąć umysłem to, co się stało i nie stracić wiary w Boga, w jego sprawiedliwość. W tym świetle, w świetle naszej narodowej historii bardzo sugestywny jest wiersz współczesnego poety, barda tak niedawnego okresu stanu wojennego i późniejszych przemian, Jacka Kaczmarskiego. Swój utwór poeta zatytułował właśnie "Hiob":
,,Ta wyprawa była dla nas przyjemnością
Kiedy z gór zeszliśmy w kwitnące doliny
Parobcy porzucili domy, broń i stada
Obrońcy zginęli śmiercią bohaterską
Równaliśmy z ziemia winnice i zasiewy
Nasze ręce dymiły ludzka krwią i tłuszczem
I z całej krainy nie pozostał po nas
Kamień na kamieniu ani zdrowy człowiek
Widzieliśmy łupów naszych właściciela
Cały w strupach i wrzodach trwał w pogorzelisku
Tuż przed naszym najazdem strącił wszystkie dzieci
W gruzach domu przez piorun zburzonego w nocy
Nie znał chyba ten człowiek łaski swego Boga
Lecz wielbił Go nadal choć nieludzkim głosem
Staliśmy milcząc dobić ktoś go chciał z litości
Ale strącił śmiałość wobec takiej wiary."