Hiob jest jedną z najważniejszych postaci w naszej kulturze. To ważne spostrzeżenie, ponieważ jeśli nie będziemy wyodrębnić z naszego dziedzictwa kulturowego wszystkiego, co najważniejsze, wtedy nie będziemy nawet w najmniejszym stopniu rozumieć, co nam się kulturowo przytrafiło. Trzeba pamiętać o tym, że postać Hioba właśnie jest kluczem to teorii cierpienia, sensowności cierpienia, sensowności tego, że przytrafiają się nam w życiu takie historie, których nie jesteśmy w stanie w żaden sposób wytłumaczyć.
Historia biblijnego Hioba jest chyba wszystkim znana, ale warto ją w tym miejscu przypomnieć, żeby dalsze wniosku, żeby to, co mam do powiedzenia o postaci Hioba dziś miało mocniejszy wydźwięk. Hioba był bogobojnym człowiekiem, który prze wszystkich ludzi był uznawany za kogoś, kto jest wzorem do naśladowania. Był bogaty, miał zdrową rodzinę, dużą rodzinę, był uczciwy i wydawało się, ż Bóg błogosławi mu przede wszystkim dlatego, że jest dobry. Kiedyś myślenie przebiegało właśnie w tym kierunku - jeśli ktoś ma szczęście, jeśli komuś wiedzie się w życiu, jeśli ktoś nie ma kłopotów, to znaczy, że spływa na niego błogosławieństwo boże, czyli , że można się na tym człowieku opierać, czyli, że można brać z niego przykład i można zrobić wszystko, co tylko ten ktoś sugeruje, ponieważ jest boskim wybrańcem. Hiob długo cieszył się wszystkim, co najważniejsze w społeczeństwie: czyli szacunkiem i poważaniem. Hiob wiedział, że to, co dostał, nie pochodzi od niego, ale od Stwórcy, dlatego nie był ani pyszałkiem ani kimś, kto wynosi się ponad innych bez powodu. Wiedział, że musi być pokorny, że jest tylko Bożym stworzeniem, niczym więcej, że nie może sobie pozwolić na nadmierne zadufanie w sobie, ponieważ wszystko, co do niego przyszło, przyszło spoza niego. Jego zadaniem jest chwalić imię Pana i pracować, żeby tylko oddać jemu cześć.
Pewnego dnia do Boga przyszedł Szatan. Zaproponował Bogu następujący układ: wiedział, że Bóg uznaje Hioba za najlepszego spośród ludzi i dlatego postanowił zapytać Boga o to, czy nie chciałby wystawić Hioba na próbę. Powiedział Bogu, że Hioba jest tylko człowiekiem, że nie wytrzyma tego, gdy zostaną mu odebrane wszelkie dobra. Powiedział, że ludzie chwalą Boga tylko wtedy, gdy są szczęśliwi. Jeśli wpadają w tarapaty automatycznie zmniejsza się ich wiara do absolutnego minimum lub nawet tracą ja zupełnie. Nie jest sztuką bowiem wierzyć, jeśli nie zostało się doświadczonym przez los, ale jest za to wielką sztuką wierzyć, wciąż trzymać wiarę właśnie wtedy, gdy dopadają ludzi kłopoty. Bóg był pewien Hioba i dlatego i przystał na to, by zakład wszedł w życie. Kiedy tylko zaczęła działać moc złego, Hiob stracił wszystko, co miał do tej pory. Zaczął tracić bogactwo, zaczęły umierać jego dzieci, zaczął sam chorować, zaczął w związku z tym tracić szacunek całego otoczenia. Ludzie pomyśleli bowiem, że Hiob musiał coś złego w życiu zrobić, mimo że sami nic o tym do tej pory nie wiedzieli, ale Bóg, który widzi wszystko, postanowił go ukarać za jego winy i zrobił to w następujący sposób: zabrał mu wszystkie dary, z których do tej pory słynął Hiob. Kiedy kłopoty szlachetnego męża osiągnęły zatrważające rozmiary, wtedy żona Hioba zaczął lamentować, że najprawdopodobniej trzeba będzie porzucić Boga - że nie zasługuje na to, by go czcić. Hiob oburzył się mocno na takie słowa, powiedział wtedy: dlatego teraz, kiedy mam kłopoty mam porzucić swoją wiarę? Wierzyłem w niego, kiedy miałem wszystko, będę wierzył i teraz. Żona nie potrafiła tego zrozumieć. Kiedy już Hiob został zupełnie sam, kiedy chory na trąd, siedzący na kupie gnoju czekał na zmiłowanie Boga - nawet wtedy nie stracił wiary. Szatan zrozumiał, że nic już tu nie wskóra, więc musiał przyznać się przed Bogiem do porażki. To szalenie ważna scena, ponieważ udowadnia, że człowiek jest najsilniejszą istotą pod słońcem i nic, żadna siła go nie zmoże. Hiob w nagrodę dostał z powrotem wszystko to, co stracił, znowu zaczął cieszyć się szacunkiem ludzi, znowu zaczął być pełnowartościowym członkiem społeczeństwa.
Jakie znaczeni ma dla nas, dzisiaj, ta historia?
Ogromne. Właściwie nie mamy najmniejszego wpływu na to, co dzieje się w naszym życiu, nie wiemy, kiedy stracimy to, co dla nas jest najważniejsze. Może czasem wyobrażamy sobie, że możemy zapanować nad tym, co się w nim dzieje, ciężką pracą zdobyć wszystko, o czym tylko marzymy. jednak nie zawsze jest tak, że potrafimy sobie wypracować to, o czym marzymy, często jest zupełnie inaczej. Często nie dajemy sobie nawet sprawy z tego, jakie pułapki zastawia na nas los, często nie wiemy, co czeka nas jeszcze tego samego dnia - cóż możemy z tym fantem zrobić? Mam smutna wiadomość dla tych, którzy łudzą się, cokolwiek - nic, absolutnie nic. Bo co zrobić wtedy, kiedy na ludzi spada miłość, której nie są w stanie zrealizować? Nie mogą się spotykać, bo nie są wolni, są związani ślubami wierności? nie łamią przysięgi, ale łamią sobie serca., Czy potrafią na nie odpowiedzieć, nie jest to możliwie. Nie potrafimy odpowiedzieć na to podstawowe miłosne pytanie: czyli: dlaczego? Nie ma odpowiedzi na to pytanie, wszystko co można zrobić, to chyba jedynie próbować wyrwać z chwili tyle, ile to tylko możliwe. Bo odpowiedź na pytanie: dlaczego przytrafia się nam to, czego my byśmy jednak nie chcieli, nie jest możliwe...