Antyk jest dość złożoną epoką. Nie można mówić o jedności i jednolitości tego okresu, ponieważ w tym samym czasie rozwijały się dwie odrębne kultury: grecka (politeistyczna i pogańska) oraz judaistyczna (monoteistyczna). Ważne jest to rozróżnienie, ponieważ w obu tych kulturach stosunek do cierpienia był zupełnie inny. W greckiej tradycji cierpienie było postrzegane jako zło konieczna, ale jednak zło, natomiast w judaizmie cierpienie było postrzegane jako taki sam dar jak wszystkie inne. Postaram się pokazać na konkretnych przykładach te odmienne tendencje antyczne, te dwa źródła starożytności, które w końcu zlały się w jedno.
W tragediach greckich bohaterowie przechodzą katusze wszelkiego rodzaju. Od dawna wiadomo, że od nieszczęścia nie sposób uciec, jeśli zostało nam przeznaczone. Grecy wyznawali zasadę fatum, nieuchronnego losu, który spada na nas i nas osacza tak, ze nic i nikt nie jest w stanie pomóc, bo nie ma przed nim ucieczki. Tak się działo w przypadku Antygony, Edypa czy Prometeusza. Nie uniknęła wplątania w tryby machiny losowej również piękna Helena, przyczyna wojny trojańskiej, której sytuacja była nie do pozazdroszczenia. Nie miała nic do powiedzenia, nikomu nie zawiniła, nie zrobiła nic złego a jednak musiała cierpieć tylko dlatego, że ktoś uznał ją za przedmiot, którym można obdarować Parysa. Nikt nie martwi się tym, co dzieje się w duszy tej kobiety, która jest przekazywana z rąk do rąk i nie ma najmniejszego wpływu na żaden element swojego życia. Jeśli trzeba by wskazać na postać, która przez los została skrzywdzona najmocniej, to jednak nie będzie to ani Edyp ani Antygona ale właśnie Helena, która nie miała nawet cienia szansy na samodzielność, za to jej uwikłanie osiągnęło stopień najwyższy z możliwych.
Antyk nie celebrował cierpienia. Filozofia tamtego czasu raczej wskazywała na to, jak cierpienie ominąć, niż je znosić i co z niego wydobyć dla siebie. Wydaje się, ze całą Grecja historia jest opowieścią o tym, jak szukać szczęścia. Epikur, twórca epikureizmu, twierdził na przykład, ze szczęściem jest już nieobecność nieszczęścia. czyli że trzeba zrobić wszystko, żeby do takiej sytuacji nieszczęścia nie dopuścić.
Stoicyzm, którego wynalazcą był Zenon z Kition, posunął się dalej dając taką właśnie receptę: szczęście polega na obojętności wobec życia - jeśli nie będę przejmować niczym, co stało się w moim życiu nic nie będzie w stanie sprawić mi bólu... Jednak zdecydowany profil tej części antyku to profil słoneczny, nastawiony na poszukiwanie tego, co jasne, piękne i dobre. Dlatego, z tęsknoty za szczęściem, powstała tragedia. Brak akceptacji cierpienia w ludzkim życiu był czynnikiem sprawczym tragedii.
Najbardziej znamiennymi tragicznie postaciami są: Niobe, która za swoje przechwałki straciła wszystkie swoje dzieci po czym Zeusa zamienił ją w kamień, żeby ulżyć jej bólowi (żeby nic już nie czuła). Arachne, która tylko dlatego, że miała nieszczęście być lepszą w haftach od Ateny, straciła życie. Marsjasz, tylko dlatego, że miał nieszczęście być lepszym artystą od Apolla również zginął w okropnych męczarniach. Niezasłużone bóle co chwilę wywołują lawiny nieszczęść i nikt nie mówi, że trzeba się z tym godzić i przyjmować jak coś naturalnego. To niezgoda na cierpienie jest podstawą tragedii greckiej.
Tragedia (wraz z konfliktem tragicznym, ironią i zbłądzeniem) nie ma szansy zaistnieć w świecie Biblii, ponieważ postawa życiowa bohaterów biblijnych nie pozwala na takie wątpliwości co do zasadności postępowania Boga. Żaden konflikt ani zbłądzenie nie może zaistnieć, ponieważ zbyt silną pozycję ma Opatrzność i oddanie jej opiece. Przeciw wyrokom boskim nie buntuje się Hiob, który traci absolutnie wszystko, łącznie z szacunkiem sąsiadów. Zrozpaczonej żonie mówi, że wszystko, co mieli było darem od Boga i on ma prawo odebrać podarunek w każdej chwili - nawet, jeśli wydaje się nam, że to niesprawiedliwe, to nie możemy popadać w rozpacz, ponieważ rozpacz jest świadectwem utraty wiary w Boga, czyli utratą nadziei, czyli bluźnierstwem. Dlatego w świecie Biblii rozpaczy po prostu nie może być, a co za tym idzie, nie może zaistnieć tragedia. "Bóg dał, Bóg wziął" - to cytat z Biblii, który jest kluczem do zrozumienia światopoglądu biblijnego. Poza tym Hiob mówi, ze skoro tak łatwo przychodzi nam przyjmowanie dobra, dlaczego tak trudno przychodzi nam przyjmowanie zła? to dary, dary losu.
Najbardziej tragiczną postacią Nowego Testamentu jest Maryja, bolesna Matka. Nie chciała zostać matką Boga. Została wybrana. Z tym losem wiązał się ból. Po pierwsze została narażona na nieufność ze strony innych ludzi, którzy nie tak łatwo chcieli uwierzyć w cud zwiastowania Pańskiego. Kiedy Jezus dorósł i zaczął nauczać wiedziała już, ze będzie musiała patrzeć na jego mękę i nic, absolutnie nic nie będzie mogła zrobić. Dwoista natura Jezusa - był zarazem bogiem i człowiekiem - sprawiła, że był tak samo jak inni ludzie podatni na cierpienie. Tortury, na które został wydany, mogła zachwiać każdym. Jezus woła z krzyża męki: eli, eli lamma sabachtani, czyli panie mój panie, czemuś mnie opuścił, a Maryja musiała na to wszystko patrzeć, patrzeć i czekać aż przestanie się męczyć i będzie mogła złożyć jego ciało w grobie.
Cierpienie w Biblii ma swój sens. jest po to, żeby dać świadectwo prawdzie i wierze, albo (jak w przypadku Jezusa) zapłacić za czyjeś przewinienia. Cierpienie w antyku nie ma najmniejszego sensu (jedynym wyjątkiem jest Prometeusz, uznawany za protoplastę Jezusa, ponieważ Prometeusz oddał swoje życie za ludzi) i dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby go uniknąć.
Oba te źródła antyczne: greckie i chrześcijańskie, złożyły się na nasze dziś postrzeganie roli cierpienia w życiu. Dzięki temu raz jesteśmy wołającymi w niebo Niobe, a raz Hiobami, którzy cierpią w pokorze. Z tym, że ta druga postawa wymaga znacznie silniejszego charakteru i związku z tym znacznie o nią trudniej. Bo Hiob nie wie, dlaczego cierpi. Antygona zaś ma to szczęście w całym swoim nieszczęściu, że wie, może aż za dobrze, ale nie męczy jej brak odpowiedzi.