Edyp to główny bohater greckiej tragedii Sofoklesa. W życiu spotkało go wiele nieszczęść, doświadczył bólu osamotnienia, zagubienia, a to wszystko za sprawą nieprzychylnego losu, złośliwego fatum. Okazało się, że człowiek antyku nie miał często wpływu na własne życie. Bogowie zaplanowali dla Edypa zupełnie niespodziewane drogi życia, był on igraszką w rękach nieobliczalnych sił. Nie wiadomo jednak, dlaczego został on tak doświadczony, jaki sens miały jego cierpienia.

Mężczyzna, o którym wyżej mowa, był wspaniałym władcą Teb, kochającym i troskliwym mężem i ojcem. Nie wiedział, dlaczego bogowie mszczą się na jego ludzie, starał się ze wszystkich sił ocalić swych poddanych od cierpień i zarazy, jednak wszelkie starania spełzły na niczym. Wreszcie druzgocąca prawda wyszła na jaw.

W momencie, kiedy Edyp, przebywając jeszcze w Koryncie u boku swego rzekomego ojca, dowiedział się o proroctwie, postanowił uciec przed losem. Nie chciał zabić swego ukochanego ojca, a wiedział, że wróżby delfickie muszą się spełnić prędzej czy później. Kiedy znalazł się w Tebach, zajął tam tron i miejsce przy Jokaście, poczuł się na prawdę bezpieczny. Wydawało mu się, że w jakimś stopniu przechytrzył bogów, miał wpływ na swoje dzieje. Czuł, że będąc z dala od własnej rodziny uniknie nieszczęść, które miały go spotkać. Zapewne uwierzył także, że sprzyja mu szczęście, gdyż rozwiązał zagadkę sfinksa. Wszystko to jednak były pozory, bowiem Edyp, o niczym nie wiedząc, wpadł we własne sidła. Po drodze zabił własnego ojca w zbroi, a potem ożenił się z własną matką. Stał się władcą Teb. Królował około dwudziestu lat, jednak po tym czasie Teby nawiedziła zaraza, która skutecznie uśmiercała mieszkańców. Nagle Edyp znowu poczuł zagrożenie. Coś zaczęło się psuć, ze wszystkich sił chciał ochronić nową rodzinę: żonę i czwórkę osieroconych przez ojca dzieci, chciał uchronić swój naród od klęski zarazy. Nic jednak nie pomagało, ani modły, ani składane bogom ofiary. Nieświadomy niczego wreszcie dowiaduje się od Tejrezjasza, że to on jest przyczyną wszelkich nieszczęść, bo jest on przeklęty, za to, że zabił ojca i ożenił się z własną matką. Edyp nie potrafił tego zrozumieć. Zdawał sobie jednak sprawę ze swej winy. Nie miał za złe nikomu, wyłupił sobie oczy, ponieważ stwierdził, że widział, ale niczego nie zauważył, więc lepiej pozbyć się zawodnego zmysłu wzroku. Opuścił Teby, by na wieki stać się tułaczem, zaś Jokasta popełniła samobójstwo.

Na tym polega tragedia Edypa, że był on totalnie bezbronny, nie mógł stawić czoła z góry ustalonym wydarzeniom, mimo że bardzo się starał. Najsmutniejsze jest to, że był to człowiek dobry i uczciwy, a okrutny los potwornie sobie z niego zakpił. Wola bogów w tym wypadku była całkowicie nieuzasadniona.