Z nastaniem pierwszych dni sierpnia roku 1606, polska brać szlachecka zawiązała w okolicach Sandomierza anty-królewski rokosz. Utworzona wówczas konfederacja, w sposób jasny i klarowny informowała, iż po pierwsze, jest niezwykle niezadowolona oraz rozczarowana z prowadzonej przez polskiego monarchę polityki, jak również po drugie, że jest gotowa do przystąpienia do rozmów, tak społecznych, jak i politycznych, których zasadniczym celem byłoby działanie na rzecz państwa, na rzecz Rzeczpospolitej.
W roku 1587 na polski tron wstąpił niejaki Zygmunt III Waza. Dwudziestodwuletni wówczas książę, syn króla szwedzkiego Jana III Wazy, oraz Katarzyny Jagiellonki, miał być w przyszłości gwarantem unii personalnej wiążącej Rzeczpospolitą z państwem szwedzkim. Wydawało się, że istnieje wiele przesłanek, które przemawiałyby za podobnym związkiem obu europejskich krajów. Wspominano o potrzebie niedopuszczania państwa moskiewskiego do mieszania się w politykę bałtycką, o możliwości uregulowania polsko-szwedzkiej wymiany handlowej (na zasadzie, że Polska eksportowałaby do Szwecji zboże, zaś Szwecja do Polski rudy), i wreszcie o prawdopodobnym rozwiązaniu sprawy tzw. cła sundzkiego. Niestety, jak się okazało w relacjach wzajemnych pomiędzy państwami, częściej niż chęć oraz dialogu, dominowała wrogość oraz brak gotowości do realnej możliwości porozumienia się. Problemy natury religijno-wyznaniowej, potęgowały rozbieżności prawno-ustrojowe. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze odwieczny spór polsko-szwedzki o panowanie w Inflantach. Po wstąpieniu na tron polski Zygmunta III, Szwedzi niezwykle powszechnie deklarowali swoją nieufność oraz niechęć do monarchy-katolika, który ich zdaniem gotów był podważyć znaczenie lokalnego protestantyzmu, jak również prawa oraz przywileje stanowe, posiadane przez tamtejszą społeczność. Biorąc pod uwagę liczbę piętrzących się z dnia na dzień problemów pomiędzy państwami, nie trudno wyobrazić sobie, że o rzeczywistej unii pomiędzy nimi, nie mogło być mowy. W niedługim więc czasie, opozycja anty-królewska w Szwecji pozbawiła Zygmunta III praw do tamtejszego tronu.
Problemom Zygmunta III nie było jednak końca. Tak bowiem oto, król budził nie tylko niechęć oraz nieufność Szwedów, podobne uczucia wzbudzając także w polskiej szlachcie. Obsadzając wszelkie urzędy państwowe swymi poplecznikami, i nie czyniąc najmniejszych starań, mających na celu nawiązanie dialogu z polskim społeczeństwem stanowym, Zygmunt III pogrążał państwo od wewnątrz oraz czynił bardziej prawdopodobnym uwikłanie go w toczące się na kontynencie europejskim, spory międzynarodowe.
Z początkiem XVII stulecia, w Europie zapanował powszechny, odczuwalny na każdym niemal kroku głód imperializmu. Spory polsko-szwedzkie o ewentualne zawiązanie unii personalnej pomiędzy oboma krajami, podsycane wyżej wspomnianym głodem na sprawowanie w Europie władzy imperialnej, przyczyniły się do zaistnienia pierwszej z wojen polsko-szwedzkich w XVII stuleciu, wojny lat 1601-1605. Przedmiotem rywalizacji stały się Inflanty, a najbardziej znaną bitwą tego konfliktu, bitwa pod Kircholmem. To właśnie pod Kircholmem, polski hetman Jan Karol Chodkiewicz, zwyciężył zdecydowanie liczniejszą armię przeciwnika.
Konflikt polsko-szwedzki z lat 1601-1605, z całą pewnością uznać można jedynie za preludium wojen, które miały pogrążyć obydwa kraje we wzajemnej nienawiści na całe XVII stulecie. Do roku 1611, Polska oraz Szwecja nie pozostawały w stanie konfliktu zbrojnego. Było to spowodowane zaangażowaniem się Rzeczpospolitej w rywalizację wojenną z państwem moskiewskim. Należy pamiętać, że we wspomnianym okresie, Rosja przeżywała okres tzw. wielkiej smuty, czyli wielkiego zamętu. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Polacy przyczyniali się do intensyfikowania moskiewskiego zamieszania, popierając kolejnych, cudownie uratowanych Dymitrów Samozwańców.
Przypomnijmy, że pierwszy z Dymitrów, pojawił się na dworze książąt Wiśniowieckich w roku 1604. Podając się za cudownie uratowanego syna cara Iwana Groźnego, uzurpator-Dymitr, zdołał pozyskać poparcie oraz zbrojną pomoc Polaków, którzy na czele z magnatem Jerzym Mniszechem, wyruszyli na wschód, mając nadzieję na podporządkowanie sobie oraz na zapanowanie nad kremlowskim tronem. I co ciekawe, zwłaszcza w początkowej fazie, wydawało się, że marzenia o Moskwie snute przez Samozwańca oraz przez popierających go Polaków, mają szansę spełnienia się. Pokonując kolejne kilometry rosyjskiej ziemi, Dymitra z wielką i nieskrywaną radością witali pogrążeni w ubóstwie oraz nędzy Rosjanie. W krótkim czasie poparli go także miejscowi bojarzy. Konsekwencją tej jakże niecodziennej i trudnej do wyobrażenia sytuacji, było przejęcie przez Dymitra Samozwańca kremlowskiego tronu (1605 rok), oraz poślubienie przez nowego rosyjskiego cara, córki jego największego polskiego poplecznika, niejakiej Maryny Mniszchówny. Niestety, równie szybko co sukces, przyszła także w Moskwie porażka Dymitra oraz jego załogi. Rosjan oburzały stosowane przez cara praktyki oraz wszechobecność Polaków. Rok po sukcesie, nastała druzgocąca porażka. Cara Dymitra obalono, a polską ekipę na Kremlu, wycięto niemal w przysłowiowy pień.
Co ciekawe, z nastaniem roku 1607, na polskich ziemiach pojawił się kolejny uzurpator-Dymitr, który przekonał Polaków, iż jest nie tylko synem Iwana Groźnego, ale i obalonym niedawno carem Samozwańcem, carem, któremu udało się uniknąć pogromu, a co za tym idzie, śmierci. Żądni władzy oraz bogactwa Polacy, nie tylko uwierzyli słowom oszusta, ale zorganizowali jeszcze kolejną wyprawę rosyjską, mającą na celu możliwość powrotu Dymitra na carskie władztwo. Niestety, kolejna z polskich ekspedycji skierowanych przeciwko legalnej władzy moskiewskiej, zakończyła się niepowodzeniem. Tym razem, Rosjanie nie witali Dymitra z entuzjazmem oraz nieskrywaną radością, tym razem także nie udało się choćby na chwilę, zapanować nad kremlowskim tronem. Co więcej, zaangażowanie Polski w sprawy Rosji, zbliżyły do siebie państwo moskiewskie oraz Szwecję, które z nastaniem roku 1609 związały się dwustronnym sojuszem obronnym.
W latach 1609-1619 Rzeczpospolita uwikłała się w konflikt zbrojny z Rosją. Na skutek przeprowadzonego przez Polaków oblężenia Smoleńska (1609-1611 rok), oraz na skutek rozgromienia przez nich połączonych wojsk rosyjsko-szwedzkich pod Kłuszynem, w roku 1610, rosyjscy bojarzy wyrazili zgodę na scedowanie praw do rosyjskiego tronu na syna króla Zygmunta III Wazy, Władysława. Zgodę tę, strona moskiewska obwarowała jednak dwoma wytycznymi. Po pierwsze, bojarzy domagali się stałego przebywania carewicza Władysławie na obszarze państwa rosyjskiego. Po drugie, syn Zygmunta III, miał przyjąć wyznanie prawosławne. Podobne warunki oraz obostrzenia były nie do przyjęcia przez polskiego monarchę, uchodzącego za niezwykle gorliwego katolika. Jedyna odpowiedź jaką mógł w tej sytuacji przekazać bojarom król Zygmunt III, brzmiała Nie. W akcie oburzenia oraz niechęci w stosunku do Polaków, Rosjanie wycięli wówczas większą część obywateli Rzeczpospolitej, przebywających na Kremlu. Natomiast na tronie carów zasiał Michał Romanow. Nie chcąc rezygnować z praw do korony moskiewskiej, w latach 1617-1618, Polacy raz jeszcze podjęli próbę dochodzenia swych roszczeń. Bez powodzenia. W roku 1619, strony polska oraz rosyjska zawarły ze sobą 14-letni rozejm w Dywilinie. Na jego mocy, Rzeczpospolita uzyskała od Moskwy prawo do rezydowania na ziemiach czernihowskiej, siewierskiej oraz smoleńskiej, zaś car Michał Romanow, zrzekł się ostatecznie roszczeń do Inflant.
O ile w roku 1619, wyciszony został konflikt polsko-rosyjski, tak na horyzoncie rysowała się już perspektywa kolejnej wojny, w jaką miała być uwikłana Rzeczpospolita. Tym razem, Polacy mieli stanąć do rywalizacji z Turcją. Fundamentalną przyczyną wojny polsko-tureckiej w latach 1620-1621, było zaangażowanie się polskich lisowczyków, w czeski etap wojny trzydziestoletniej, oraz ich udział w odsieczy Wiednia w roku 1620. W tym samym, 1620 roku, wojska hetmana Stanisława Żółkiewskiego zostały odesłane do Mołdawii, mając za zadanie uprzedzenie ataku tureckiego na ziemie Rzeczpospolitej. Wkrótce armie obu stron starły się ze sobą w bitwie pod Cecorą, w bitwie, w której życie stracił sam hetman Żółkiewski. W kolejnym, 1621 roku, Turcy przystąpili do oblegania polskiej twierdzy Chocim. Bezskutecznie. Obrona polska, dowodzona przez Jana Karola Chodkiewicza zakończyła się sukcesem, uniemożliwiając jednocześnie dalsze postępy nieprzyjaciela. Wobec obustronnego wyczerpania, przeciwnicy zdecydowali się na rokowania pokojowe. Na mocy podpisanego w Chocimiu, aktu pokojowego (1621), granica polsko-turecka ustanowiona została na rzece Dniestr. Zobowiązano się także do nie wysyłania kozackich zapędów na ziemie tureckie, oraz tatarskich na ziemie Rzeczpospolitej.
Jeszcze nie wygasły zgliszcza wojny polsko-tureckiej, jeszcze nie wygoiły się rany jej uczestników, kiedy okazało się, że Rzeczpospolita po raz kolejny musi sposobić się do wojny. Tym razem ze Szwecją. Tak bowiem oto, z nastaniem roku 1621, wojska szwedzkie wtargnęły zbrojnie w granice Inflant. W krótkim też czasie, podporządkowały sobie takie tamtejsze miasta jak: Ryga, Mitawa oraz Parnawa. Polacy nie zamierzali jednak oddać przeciwnikowi ziem inflanckich bez walki. W roku 1627, hetman Stanisław Koniecpolski przejął kontrolę nad Puckiem, a następnie wydał Szwedom bitwę morską pod Oliwą. W jej toku, doszło do korzystnego dla strony polskiej, odblokowania Gdańska. Dwa lata później (1629 rok), ten sam hetman Koniecpolski, zadał klęskę wojskom Gustawa Adolfa w bitwie pod Trzcianą. W konsekwencji przedłużającej się wojny, strony zdecydowały się na zawarcie rozejmu. Akt rozejmowy podpisano w roku 1629, w miejscowości Altmark (Stary Targ). Jego postanowienia zostały anulowane w roku 1635, w toku podpisanego wówczas przez sygnatariuszy z Polski oraz ze Szwecji, pokoju w Sztumskiej Wsi. W relacjach pomiędzy krajami, miały obowiązywać regulacje z Mittawy.
Z nastaniem roku 1632, na polskim tronie zasiadł syn Zygmunta III Wazy, Władysław IV. Niemal natychmiast po elekcji, monarcha musiał ruszać z odsieczą obleganemu przez Rosjan Smoleńskowi. Tak bowiem oto, w latach 1632-1634, na nowo zaistniał spór wojenny dzielący Rzeczpospolitą oraz państwo carów. Ten etap wojny pomiędzy obydwoma państwami, zwieńczył w roku 1634 pokój w Polanowie. Wytyczne aktu pokojowego, sprowadzały się do potwierdzenia wszelkich regulacji, stanowiących istotę rozejmu z Dywilna. Dodatkowo król Władysław IV, zrzekł się ostatecznie wszelkich roszczeń do władztwa moskiewskiego. Na przeszło dwadzieścia lat spory pomiędzy państwem polskim a rosyjskim miały zostać wygaszone. W obliczu nowej wojny obydwa kraje stanęły dopiero w roku 1654.
Kolejnym konfliktem, jakiemu musiała stawić czoła XVII-wieczna Rzeczpospolita, było powstanie Bohdana Chmielnickiego na Ukrainie. Starcie Polaków z Kozakami wymagało od osłabionej już i tak, polskiej państwowości, ogromnego wysiłku organizacyjnego oraz militarnego. Walka z powstaniem okazała się niezwykle trudna, a jej wielopłaszczyznowość (konflikt toczył się tak w kontekście społecznym, politycznym, jak i religijnym), dowiodła jak bardzo Rzeczpospolita jest "zmęczona" oraz wycieńczona. Trudno się dziwić, od niemal połowy stulecia, była przecież ciągłym poligonem wojennym. Sprawę powstania Chmielnickiego komplikował dodatkowo fakt włączenia się Rosji w rywalizację pomiędzy narodem polskim oraz kozackim. Ostatecznie toczące się od roku 1648 powstanie Chmielnickiego, oraz mającą miejsce od roku 1654 wojnę Rzeczpospolitej z Moskwą, ugasił zawarty w roku 1667, rozejm w Andruszowie. Na jego mocy do Rosji przyłączona została tzw. lewobrzeżna Ukraina, jak również ziemie: czernihowska, siewierska, oraz smoleńska. Moskwa miała także prawo do nadzorowania Kijowa przez dwa kolejne lata. W roku 1686, na mocy tzw. pokoju Grzymułtowskiego, potwierdzono dotychczasowe postanowienia, ustalone przez stronę polską oraz rosyjską w Polanowie, a tym samym zakończono etap wojen prowadzonych pomiędzy państwem carów a Rzeczpospolitą w XVII stuleciu.
Z nastaniem połowy stulecia, w roku 1655, przed ówczesną Rzeczpospolitą stanęło kolejne wielkie wyzwanie wojenne. Rozpoczynał się bowiem właśnie Potop Szwedzki, konflikt, który przez pięć kolejnych lat (1655-1660) miał pustoszyć, niszczyć oraz grabić polskie ziemie. Wydarzenia roku 1655 rozgrywały się niezwykle szybko. Wojska szwedzkie wkroczyły do Rzeczpospolitej, doprowadzając do kapitulacji załóg polskich w Warszawie oraz Krakowie, oraz zmuszając polskiego monarchę Jana Kazimierza do ucieczki na Śląsk Opolski.
Z nastaniem miesiąca listopada, szwedzcy okupanci stanęli u wrót klasztoru paulinów na Jasnej Górze. Przez kolejne dni, Jasnej Góry z wielkim poświęceniem oraz oddaniem bronili Polacy, dowodzeni przez przeora Augustyna Kordeckiego. Z przyczyn nie do końca znanych po dziś dzień, w nocy z 26 na 27 grudnia, po przeszło miesiącu starć, Szwedzi wycofali się spod Częstochowy. Część spośród znawców przedmiotu uważa, że decyzję okupantów spowodowała wieść o prawdopodobnym, przygotowywanym przez stronę polską, ataku chłopskich jednostek partyzanckich na pozycje wroga. Teorii tej nie potwierdził jednak nigdy, sam przeor Kordecki, który w swych wspomnieniach niejednokrotnie podkreślał, że Szwedów spod Jasnej Góry wygonił wizerunek Matki Boskiej ukazującej się nad gmachem klasztoru. Wiara przeora w sprawczą moc czuwających nad Polakami Niebios, tchnęła nadzieję oraz wiarę w serca tych, którzy w roku 1655 bronili Rzeczpospolitej przed armiami okupanta z północy. Wieści o objawiającej się w Częstochowie Matce Boskiej, stały się opoką duchową nie tylko dla walczących w Potopie, ale także dla późniejszych pokoleń narodu polskiego, które jeszcze nie raz miały stawiać czoła wrogowi, okupantowi oraz obcemu prześladowcy.
Po pięciu latach, w roku 1660 koszmar Potopu dobiegł wreszcie końca. Strona polska oraz szwedzka podpisały traktat pokojowy w Oliwie, czym też zwieńczyły ostatecznie XVII-wieczny etap konfrontacji zbrojnych pomiędzy sobą.
Ostatnim odcinkiem wojen w jakie uwikłała się XVII-wieczna Rzeczpospolita, było starcie z Turkami w latach 1672-1699. Z nastaniem roku 1672, wojska tureckie zajęły szereg twierdz polskich na ziemiach: podolskiej, kijowskiej oraz bracławskiej. Ich własnością stał się także Kamieniec Podolski. Wkrótce strony zawarły ze sobą rozejm w Buczaczu (1673 rok). Przełomem w wojnie okazało się zwycięstwo odniesione przez hetmana, późniejszego króla Polski, Jana Sobieskiego, nad Turkami pod Chocimiem. Pierwszy etap wojny zwieńczył traktat rozejmowy, sygnowany w Żórawnie. Był rok 1676.
Niemniej jednak, z nastaniem roku 1683, konflikt polsko-turecki ożył na nowo. Jako że Rzeczpospolita pozostawała wówczas sojusznikiem państwa habsburskiego, właśnie w roku 1683 król Jan III Sobieski, zmuszony był wyruszyć na odsiecz zagrożonemu przez siły tureckie Wiedniowi. Odniósł wówczas polski monarcha, wielkie zwycięstwo nad przeciwnikiem dowodzonym przez Kara Mustafę. Niestety, pomimo sławy polskiego oręża, zwycięstwo wiedeńskie nie przyniosło państwu polskiemu żadnych wymiernych korzyści. W roku 1699, strona polska i turecka podpisały traktat pokojowy w Karłowicach, pokój wieńczący etap XVII-wiecznych wojen wzajemnych.
Wojna z Turcją była ostatnim konfliktem zbrojnym prowadzonym przez Rzeczpospolitą w XVII wieku. Bilans strat poniesionych przez państwo w ciągu tego jednego, XVII stulecia, był ogromny. Kraj uległ zniszczeniu, grabieży oraz rozkradzeniu. Gospodarka państwa znajdowała się na skraju upadku. Społeczeństwie pogrążyło się w ubóstwie, nędzy i niewierze w lepsze jutro. Sytuacja polityczna kraju napawała przerażeniem. Dezorganizowano prace sejmowe oraz legislacyjne, zawiązywano destabilizujące porządek parlamentarny konfederacje, istotą szlacheckiego życia publicznego stało się liberum veto. Konsekwentnie zarząd nad państwem przechodził z rąk królewskich oraz szlacheckich, do rąk, pazernych na władzę oraz własne korzyści materialne, magnatów. Rzeczpospolita chyliła się ku upadkowi. Jeszcze jeden wiek, i w roku 1795 miała przestać istnieć.