W języku łacińskim słowo tolero, oznacza znosić ciężar (kogoś, czegoś), lub udźwignąć, dźwigać (według Małego słownika łacińsko-polskiego). Zgodnie zaś z definicją Słownika języka polskiego, tolerancja to postawa lub zachowanie zakładające poszanowanie poglądów, uczuć, przekonań odmiennych od własnych. Często wyróżnia się tolerancję tzw. pozytywną lub negatywną. Tolerancja pozytywna zakłada postawienie znaku równości pomiędzy dwoma stanowiskami, a dokładniej rzecz ujmując, ich równouprawnienie.
W dobie panującej w Europie reformacji, a także będącej jej następstwem kontrreformacji, tj. w XVI i XVII wieku, obok religii katolickiej, wielką popularnością cieszyły się wyznania protestanckie. Do tych ostatnich można zaliczyć przede wszystkim: luteranizm (od nazwiska ideologa kierunku, Niemca Marcina Lutra), kalwinizm, któremu początek dał Jan Kalwin i wreszcie anglikanizm, powstały na skutek decyzji królewskiej o sekularyzacji dóbr zakonnych w Anglii i ustanowienia monarchy głową kościoła, odtąd nazywanego, właśnie anglikańskim.
We wspomnianym okresie, w Anglii, we Francji orz w Niemczech, na skutek braku dialogu pomiędzy różniącymi się w wierze, a katolikami, dochodziło do konfliktów i wojen religijnych. Niejednokrotnie przybierały one krwawy i bezwzględny charakter. Mówiło się, że XVI i XVII-to wieczna Europa jest krajem palących się stosów (na których umierali różnowiercy). W tę przerażającą panoramę nie wpisywała się ówczesna Polska.
Zastanowienia wart jest problem, na czym polegała specyfika polskiego państwa w XVI wieku, ze uniknęło ono wojen religijnych. Otóż: po pierwsze pamiętać należy, począwszy od XIV wieku, Rzeczpospolita była państwem zróżnicowanym narodowościowo i wyznaniowo. I tak obok Polaków i Litwinów wyznających katolicyzm, żyli prawosławni Rusini, będący wyznania muzułmańskiego Tatarzy, a także Żydzi (blisko 150 tysięcy) i Ormianie (wyznający monofizytyzm).
Bardzo silnie odmienność religijna zarysowywała się w dwóch krajach, w Rzeczpospolitej oraz w Hiszpanii. I o ile w Hiszpanii, katolicyzm był pierwiastkiem łączącym, pierwiastkiem dzięki któremu odważniej występowano i wyzwalano, państwo z niewoli islamskich Saracenów, tak w Rzeczpospolitej sytuacja przedstawiała się odwrotnie. W Polsce bowiem kraju nie wyzwalano, w Polsce kraju broniono. Należało stawić czoła zagrażającym jej Krzyżakom. Aby to uczynić, i aby obrona była skuteczna, trzeba było połączyć siły, drzemiące w Polakach różnych wyznań. Łączyli się więc katolicy, prawosławni i poganie. Taka postawa miała silne umocowanie w doktrynie i w prawodawstwie. Dano jej wyraz podczas Soboru w Konstancji, głosząc tezy o braterstwie katolików z różnowiercami, o niemożności nawracania mieczem, o prawie do pokojowego współistnienia na obszarze jednego państwa odmiennych wyznań. Za słowami, w parze, szła praktyka. I jak się miało wkrótce, bo w XVI wieku, okazać, taka postawa zaowocowała brakiem dymiących się stosów i koegzystencją religijno-politycznego dialogu.
Nie bez znaczenia był także fakt, że zwolennikami protestantyzmu na ziemiach polskich, okazali się przedstawiciele braci szlacheckiej. Różność wyznania, nie była dla jednego ze stanów sejmujących, tożsama z odmiennością poglądów politycznych, nie była powodem do występowania przeciwko swoiście pojmowanej jedności stanowej, lub przeciwko wywalczonym w ciągu kilku wieków, przywilejom szlacheckim. Wolność wyboru wyznania była jednym z przywilejów, jednym z praw, którego szczególnie mocno broniono, przed wszystkimi, także przed duchowieństwem katolickim.
Jest wreszcie sprawa XVI-wiecznej polskiej codzienności, codzienności, w której obcowali ze sobą katolicy, protestanci czy prawosławni. Żyli obok siebie, bawili się na wspólnych uroczystościach rodzinnych, razem uczestniczyli w sejmikach ziemskich. Ich świątynie, kościoły, cerkwie, synagogi czy zbory, znajdowały się, że tak powiem, po sąsiedzku. Tak bliska obecność, tak różnych religii, przez tak długi czas, nie mogła zrodzić nienawiści, obserwowanej w tym samym czasie na zachodzie Europy. I nie zrodziła. Wręcz przeciwnie, koegzystencja wyznań, uczyła naród tolerancji i akceptacji inności.
Szlacheccy obserwatorzy europejskiej sceny politycznej w XVI wieku, dochodzili do jednego przekonania. A mianowicie: o ile konflikty na tle wyznaniowym, niszczą tak samą religię, jak i państwo nimi targane, tak swoboda wyboru wyznania, zabezpiecza funkcjonowanie państwa i gwarantuje dialog między religiami. Przypieczętowaniem tak pojętej polityki państwa i jej obywateli, było podpisanie aktu konfederacji warszawskiej, w styczniu 1573 roku. Podczas sejmu konwokacyjnego (1573 rok), zwołanego po śmierci Zygmunta Augusta, w roku 1572, szlachta w akcie nieprzymuszonej woli, przyjęła inicjatywę, autorstwa strony przeciwnej, inicjatywę traktującą o pokoju pomiędzy różniącymi się w wierze.
Mówiąc o konfederacji warszawskiej, należy zastrzec jedną kwestię. Prawo wolności i swobody wybory wyznania, odnosiła się jedynie do szlachty. Ich poddanych obowiązywała zasada czyj kraj, tego religia. A więc zależny od pana chłop wyznawał religię pana. Podobnie mieszczanie w miastach. W ośrodkach królewskich obowiązywało wyznanie króla, w prywatnych - pana.
W polskiej reformacji bardzo wyraźnie zarysował się obowiązujący podział społeczny. Niezainteresowani zachodnimi prądami chłopi i mieszczenie pozostali katolikami. Średnia i przede wszystkim bogata szlachta, na fali zachodniej mody, przyjmowała protestantyzm. Większa część wschodu Rzeczpospolitej przystawała na prawosławie.
Czasy tolerancji i poszanowania różności nie miały trwać jednak długo. Powstanie Chmielnickiego, polityka Radziwiłłów na Litwie, stałe niebezpieczeństwo z zewnątrz, niestabilność granic, postawa samych różnowierców wobec Rzeczpospolitej, oto realne troski z którymi w XVII wieku miała zmierzyć się nasza ojczyzna. A do tego upadek moralny szlachty i kulejąca obyczajowość kraju. I tak to, na pierwszy ogień, rodzącej się ksenofobii wyznaniowej, w 1658 roku, poszli arianie, tj. bracia polscy, skazani na wygnanie z kraju (na banicję). Wkrótce zaś głównie za sprawą, najeżdżających polskie ziemie i gwałcących polską kulturę, Szwedów (czy Siedmiogrodzian), niechęć do inności religijnej narastała w Polakach. Jednoczyli się oni w obrębie wspólnych korzeni etnicznych i wyznaniowych.
Od tego czasu dysydenci byli synonimem inności, z którą się nie utożsamiano, i która nie mieściła w ramach katolickiej polskości. Większym poszanowaniem cieszył się Niemiec-luteranin, niż Polak-kalwin. Braterstwo pochodzenia i języka zobowiązywała.
Dokonała się zmiana światopoglądowa, u podstaw której leżały: niepewność co do politycznej przyszłości, zagrożenie ze strony Rosjan, Szwedów czy Turków, ubóstwo, głód, przemoc, gwałt. Polakom odebrano pewność siebie, bezpieczeństwo i stabilizację, które gwarantowało państwo. A to wszystko w ciągu zaledwie jednego wieku. Nic więc dziwnego, że szukano jakiegoś punktu odniesienia, punktu odwołania. Takim punktem w przekonaniu ówczesnych, mogła być wiara i religia. Miejsce pluralizmu wyznaniowego, zajmowała monoreligijność.
Wobec rokoszu Zebrzydowskiego, zmianie uległa postawa jezuitów, tak w sprawie popierania i umacniania pozycji panującego (monarchy), jak i obrony chłopów. Za szlachecką wizją i poglądem na państwo, króla i klasowe społeczeństwo, podążała wizja deklarowana przez kościół katolicki. Nie mogła być inna od szlacheckiej, gdyż to właśnie szlachta, wspierała kościół datkami, fundacjami, upiększała zdobnymi nagrobkami i czciła literackimi dziełami.
Nie ulega wątpliwości XVII wiek, konflikty z Rosją, Szwecją czy Turcją, zmieniły polski XVI-wieczny światopogląd religijny. Nie należy jednak popadać w skrajności, ani akceptacja dla różności wyznaniowej w XVI wieku, nie była całkowita i miała podteksty polityczne, ani w XVII wieku, różnowierców nie eliminowano w pełnym tego słowa znaczeniu. Pozycja innych wyznań w Polsce XVII wieku nadal była lepsza, niż na zachodzie Europy. A był to skutkiem zakorzenionej w kulturze i historii polskiej, akceptacji dla inności, akceptacji, która tak wyraźnie dała o sobie znać w dobie renesansu.
Bibliografia:
1. Ks. Jan Kracik, Tolerancja w dobie reformacji i kontrreformacji.
2. Janusz Tazbir, Reformacja. Kontrreformacja. Tolerancja.
3. Bożena Popiołek, Ludzie i epoki.