Pod koniec dwudziestych lat wieku XIX polityczna sytuacja Królestwa wydawała się ustabilizowana. Koronowanie Mikołaja I na władcę polskiego w 1829 roku, a także sejm z roku 1830 nie wykazywały zaostrzenia konfliktów z caratem. Liberalni opozycjoniści bezskutecznie próbowali po raz kolejny poruszać sprawę chłopów , co było odrzucane przez konserwatywną większość. Książe Konstanty zdecydowanie szukał poparcia wśród Polaków dla wzmocnienia swojej pozycji w Królestwie. Niezbyt dobrze przedstawiały się perspektywy gospodarcze. Zachwianiu uległa koniunktura w ostatnich latach. Na skutek nieurodzaju z 1830 roku nastąpiła podwyżka artykułów żywnościowych. Pojawiły się również trudności w dziedzinie eksportu. Spowodowało to rozruchy pośród rzemieślników a także robotników , głównie z terenów Warszawy.

Z Europy tymczasem nadchodziły niepokojące wiadomości. Szeroko słychać było odzyskaniu niepodległości przez Greków w 1829 roku. Budziło to nadzieję na niepodległość w innych narodach. Latem 1830 roku miała miejsce rewolucja lipcowa w Paryżu. W jej wyniku obalona została starsza linia Burbonów. Niedługo później wybuchło powstanie Belgów przeciw związkowi z Holandią, naruszało to porządek ustalony przez kongres wiedeński. Niepokoje dotarły również do Niemiec. Wydawało się, że fala rewolucji ogarnie całą Europę, a to wywoływało pobudzenie do czynu wśród Polaków.

Znowu odżyły pretensje o nieziszczone nadzieje zjednoczenia wszystkich polskich ziemi pod carskim berłem. Wzrastały obawy, czy naruszona nieustannym podważaniem konstytucji autonomia Królestwa nie będzie na nowo ograniczana, miało by to zabezpieczyć carską Rosję przed wpływami nastrojów rewolucyjnych. W tej sytuacji wzrastała działalność konspiracyjna. Gdy rozbito Towarzystwo Patriotyczne niepodległościowe tajne związki uległy zamarciu. Odeszło od nich ziemiaństwo będące grupą konserwatywną oraz burżuazja.. Ogromny terror policyjny utrudniał działalność organizacyjną. Pomimo tego już w 1829 roku powołano do życia nowe sprzysiężenie. Opierało się ono na dość wąskiej grupie społecznej. Sprzysiężenie zostało powołane w warszawskiej Szkole Podchorążych Piechoty. Spiskowcami dowodził podporucznik Piotr Wysocki, jemu to udało się pozyskać oprócz wojskowych też garstkę warszawskiej inteligencji. Wymienioną Szkołę Podchorążych Piechoty utworzył Książe Konstanty w 1815 roku. Zauważyć należy, że szczególny nacisk podczas przygotowania młodych oficerów kładziony był na uczenie regulaminów oraz musztry. Do tego nałożyły się trudności w zdobywaniu awansów a także wieloletnie przetrzymywanie w szkole. Powodowało to wzrost niezadowolenia wśród podchorążych , których liczebność sięgnęła 300 osób w końcu lat dwudziestych. Niezadowolenie skierowane było przede wszystkim przeciw wielkiemu księciu oraz powiązanym z księciem wyższym oficerom. Powstała w tej sytuacji spiskowa organizacja przygotowywała się szybko wystąpić zbrojnie. Pomimo, że spiskowcy mieli chęć walki nie stworzyli jasnego społeczno-politycznego programu o jaki mieli by się bić, nie zadbali też o dobry kontakt z prostym ludem, przynajmniej warszawskim, nie myśleli również o wcześniejszej organizacji władzy podczas przyszłego powstania. Wydawało im się bowiem , iż wystarczy rzucenie hasła powstania, aby podchwyciła je ludność , a walką mieliby pokierować wcześniejsi generałowie napoleońscy. Jedynie nieliczni powstańcy rozumieli łączenie walki niepodległościowej wraz z reformami społecznymi. Jan Żukowski członek sprzysiężenia wydał broszurę na temat pańszczyzny , postulował w niej całkowite zniesienie obciążenia jakim była ona dla chłopów oraz przeprowadzenia reform uwłaszczeniowych na wzór Prus. Słusznie uważał, że jedynie w tedy chłopstwo poprze powstanie, jeżeli spróbuje ono rozwiązać agrarne problemy. Poglądy Żukowskiego nie miały jednak odzwierciedlenia w faktycznej działalności sprzysiężenia ,gdyż sprzysiężenie w tej kwestii zachowywało powściągliwość właściwą dla szlacheckich rewolucjonistów.

Działalność Sprzysiężenia znacznie się ożywiła w 1830 roku. Wtedy to podjęto próbę pozyskania rzemieślników Warszawy , natomiast bez powodzenia zabiegano o poparcie pośród wpływowych osobistości . Jednak działalność Sprzysiężenia nie uszła uwadze policji. Jesienią 1830 roku car Mikołaj I , powiadomiony został o spisku , wydał wówczas rozkaz zaaresztowania jego członków. Z tą decyzją zbiegła się inna decyzja carska dotycząca interwencji na zachodzie przeciw rewolucji w Belgii i Francji. Car Mikołaj I miał zamiar wykorzystać tam wojska polskie , a jednocześnie chciał wprowadzić znaczne siły wojsk rosyjskich do Królestwa . Sytuacja taka groziła likwidacją autonomii Królestwa.

W takich warunkach podjęto decyzję wywołania powstania.

Wieczorem 29 listopada 1830 roku. niewielka grupa spiskowców podjęła nieudany zamach na Wielkiego Księcia Konstantego w jego pałacu w Belwederze. Niestety Wielkiemu Księciu udało się ukryć . Skoro nie zdołano zgodnie z planem wyprowadzić z koszar całości wojska polskiego, Piotr Wysocki stojąc na czele spiskowców przedarł się przez opuszczone ulice Warszawy na Stare Miasto, tam uzyskując pomoc rzemieślników oraz wyrobników zdołał opanować Arsenał. W trakcie nocy a także następnego dnia zbrojna ludność Warszawy oraz pewna część polskich oddziałów, jaka stanęła po stronie powstańców, opanowały stolicę. Siły Wielkiego Księcia Konstantego zostały wycofane do Wierzbna. Znaczy to, że jedynie połowicznie spełniły się marzenia spiskowców. Poparła ich ludność Warszawy, która także wierzyła w zwycięskie zakończenie powstania. Niestety zawiedli generałowie, którzy opowiedzieli się przeciw powstaniu, dlatego też ich trupy oznaczyły drogę spiskowców z Belwederu na Stare Miasto. Burżuazja obawiając się nie opuszczała swoich domów. Dopiero gdy sprzysiężeni nie wyłonili władzy powstańczej, arystokraci stanęli na czele tegoż powstania . Dzięki inicjatywie Lubeckiego skład Rady Administracyjnej został nieco poszerzony poprzez powołanie Niemcewicza, Czartoryskiego i Chłopickiego. Tymczasem upadkowi uległo wrzenie rewolucyjne. Gdy Książę Konstanty odmówił wzięcia udziału w stłumieniu powstania, Rada Administracyjna rozpoczęła rozbrajanie i obezwładnianie ludności poprzez powołanie Straży Bezpieczeństwa, która była podporządkowana burżuazji. Twórcy powstania oraz radykalny żywioł powstrzymały te kontrrewolucyjne zapędy. Pierwszego grudnia 1830 roku na skutek inicjatywy Mochnackiego zorganizowano Klub Patriotyczny. Został on poparty przez inteligencję i ludność miejską. Klubiści jak ich określano, domagali się aby zerwać rokowania z Konstantym, rozszerzyć działania wojenne na całe Królestwo oraz powołać nowy rząd powstańczy. Postulaty te zostały poparte przez masowe demonstracje na ulicach. Pod wpływem tej sytuacji konserwatyści zdecydowali się pójść na pewne ustępstwa. Powołano na krótki czas w skład Rady Lelewela i Mochnackiego - ponieważ trzeciego grudnia 1830 roku Rada została zamieniona w Rząd Tymczasowy, w którym został Lelewel. Jednak z rządu ustąpił także Lubecki. W tym samym czasie rokowania z Księciem Konstantym spowodowały powrót do Warszawy tych oddziałów polskich, które wcześniej pozostały u boku Księcia po Nocy Listopadowej. Sam Konstanty wraz ze współpracownikami wycofał się ku granicy. Rząd zdecydował powołać do walki byłych wojskowych oraz przystąpić do zorganizowania powstania na terenie prowincji. Niestety wszystkie ustępstwa ze strony konserwatystów były jedynie pozorne. Udało im się pozyskać upatrzonego wcześniej na dowódcę powstania gen. Józefa Chłopickiego. Był to stary żołnierz, pierwsze swoje doświadczenia wojskowe zbierał w rosyjskiej armii gdy jako ochotnik walczył w wojnie z Turcją. Później wstąpił do oddziałów polskich i walczył podczas wojny z Rosją, następnie w insurekcji Kościuszkowskiej, dalej w Legionach, aż na koniec dowodził Legią Nadwiślańską. Od 1818 roku pozostawał skłócony z Księciem Konstantym i złożył dymisję. Był niechętnie nastawiony do cara, jednak nie wierzył w możliwość zwycięstwa nad Rosją. Piątego grudnia 1830 roku Chłopicki ogłosił siebie dyktatorem powstania. Poprzedziło to rozbicie Klubu Patriotycznego, działalność którego zawiesił rząd. Celem dyktatury Chłopickiego stało się osłabienie zapału rewolucyjnego oraz powstrzymanie groźby wojny z carską Rosją. Przeciwko wojnie opowiadała się przede wszystkim większość burżuazji, która to czerpała ogromne korzyści z handlu jaki prowadziła z Cesarstwem. Teraz stała się zagrożona przez tendencje rewolucyjne. Niechętnie ustosunkowane do tego było także ziemiaństwo, zwłaszcza gdy wieś zamieniła się w teren wystąpień chłopów, porzucających pańszczyznę i sądzących, że powstańcy zwolnią ich od owego ciężaru. Chłopicki zburzył te złudzenia a twardą polityką spowodował niechęć chłopstwa do powstania. Równocześnie dyktator podjął rokowania z Petersburgiem na temat warunków oraz sposobu zlikwidowania powstania. Z upoważnienia Chłopickiego prowadził je głównie Lubecki. Uważano, że uda im się pozyskać obietnicę cara Mikołaja I w stosunku do przestrzegania konstytucji, a także rozszerzenia jej w pozostałych ziemiach wchodzących niegdyś w obręb Rzeczypospolitej. Wreszcie spodziewano się, że car obieca nie wprowadzać do Królestwa rosyjskich wojsk. W połowie stycznia wiadomym było, że car Mikołaj nie chce słyszeć o jakichkolwiek warunkach, natomiast zażądał złożenia broni oraz poddania się jego łasce bądź niełasce, widząc w zdarzeniach Nocy Listopadowej dogodny pretekst ku zniesieniu autonomii Królestwa. Los Chłopickiego został przesądzony przez niepowodzenie rokowań w Petersburgu. Już raz podawał się do dymisji, gdy zebrany trzynastego grudnia 1830 roku sejm pod wpływem opinii publicznej proklamował powstanie narodowe. Za pomocą wojska oraz gwardii narodowej Chłopickiemu udało się wtedy przymusić sejm do pójścia na kompromis i przyjęcia jego własnej polityki. Powoli narastające niezadowolenie z wyczynów Chłopickiego spowodowało powstanie silnej opozycji. Wzmocniły się wpływy dawnych liberałów z Kalisza, kierowanych przez Niemojowskich. Rownocześnie zwiększyli swoją agitacyjną działalność Klubiści tacy jak- Maurycy Mochnacki, Tadeusz Krępowiecki, książę Aleksander Pułaski, a także inni, którzy to chcieli ogłoszenia całkowitej niepodległości. Wydawana dzięki nim gazeta "Nowa Polska" zajmowała zdecydowanie radykalne stanowisko. Wskutek tych nacisków grup opozycyjnych odrzucono w sejmie przedstawioną przez Chłopickiego mediację pruską. Wówczas generał podjął decyzję o dymisji. Po jego ustąpieniu ożywił się obóz radykalny, tym razem zorganizowany jako Towarzystwo Patriotyczne. Z inicjatywy tegoż doszło w stolicy do ogromnej manifestacji na cześć zabitych z wyroku cara Mikołaja I dekabrystów. Pod wpływem tej demonstracji 25 stycznia 1831 roku sejm przyjął uchwałę o zdetronizowaniu Mikołaja I. Wojna z Rosją stała się nieunikniona. Nastąpiła także reorganizacja centralnych władz, jednak tak przeprowadzona, żeby decydujący głos mieli nadal konserwatyści. Władza w kraju pozostała w ręku ciągle obradującego sejmu. Podporządkowany był mu Rząd Narodowy, który składał się z prezesa, jakim został Adam Czartoryski, oraz pięciu ministrów (wśród nich było dwóch "Kaliszan" a także Joachim Lelewel w roli reprezentanta Towarzystwa Patriotycznego). Bardzo szerokie uprawnienia miał wódz naczelny, był zupełnie niezależny w kwestiach wojskowych oraz prowadzeniu wojny. Powołano na ten urząd Michała Radziwiłła. Był on człowiekiem całkowicie nieudolnym, a właściwe przywództwo spoczęło w rękach Chłopickiego, który był jego doradcą. Taki podział władzy był fatalny dla politycznego i militarnego rozwoju powstania. Prowadziło to do nieustannych konfliktów wewnętrznych . Konserwatywna generalicja oraz arystokracja wykorzystywała ten stan rzeczy, będąc wciąż niechętnie nastawiona do walki z caratem, gdyż z doświadczenia roku 1812 nie wierzyła w możliwość jakiegokolwiek zwycięstwa. Aczkolwiek stosunek sił polskiej oraz rosyjskiej armii przedstawiał się zdecydowanie niekorzystnie dla Polaków, nie byli oni na z góry straconej pozycji. Jeżeli chodzi o wyszkolenie i wartość bojową żołnierz Królestwa stał wyżej od żołnierza Cesarstwa. W chwili wybuchu powstania wprawdzie pod bronią znajdowało się około 27 tysięcy żołnierzy, to wojsko miało w dużym procencie charakter kadrowy a także stosunkowo szybko można je było przynajmniej podwoić. Służba w wojsku była na terenie Królestwa sześcioletnia, zaciągano do niej tylko nieznaczną część osób podlegających poborowi. Żołnierze byli starannie wyszkoleni zarówno w musztrze, a także w manewrowaniu oraz celności ognia. Byli także przyzwyczajeni do znoszenia warunków bojowych o znacznej trudności. Poza piechotą i jazdą na dość dobrym poziomie znajdowała się też artyleria, niestety jednak dysponowała niewielką liczbę dział (96 zdolnych do zastosowania w polu podczas wybuchu powstania). Słabą stroną armii czynnej był wyszkolony przez Księcia Konstantego korpus oficerski. Wchodzili w jego skład ludzie odważni, bardzo dobrze wymusztrowani, jednak nie posiadający szerszej wiedzy militarnej i będący w zbyt dalekim dystansie od żołnierzy. Wysocy oficerowie nie posiadali zbyt wielu okazji nauczenia się sztuki dowództwa- brakowało głównie współdziałanie wszystkich rodzajów broni. Duża część starych oficerów Księstwa Warszawskiego przebywała z różnego rodzaju przyczyn poza wojskową służbą. Aczkolwiek nie zostali wypaczeni przez musztry na terenie placu Saskiego, jednak nie pogłębili też w ciągu tych lat swoich umiejętności. To szczególnie z owej grupy pochodzili wybitni oficerowie sztabowi. Wyróżniali się oni w trakcie walk zdolnością oraz wzorową postawą. Dużo lepszy, gdyż oparty na znacznie demokratyczniejszych tradycjach, był stosunek ich do żołnierzy, wśród których większość (aż do 75%) stanowiło chłopstwo. W wojsku polskim dużym problemem był zarówno brak samodzielności wśród dowódców, jak i niewystarczające przygotowanie całego wojska do samodzielnych działań. Uzbrojenie oraz amunicję głównie czerpano z carskiej Rosji, nie rozbudowywano własnej produkcji zbrojeniowego. Zaniedbane także były stare fortyfikacje, przede wszystkim twierdza Modlin a także sama Warszawa. Dopiero w trakcie walk te braki zostawały uzupełniane, eksport uzbrojenia z zagranicy spotykał bowiem bardzo duże trudności w związku z niechętną postawą władz Prus, które to konfiskowały duże transporty. Powstawały więc ludwisarnie głównie w Warszawie oraz Kieleckiem. Odlano tam kilkadziesiąt dział. Fabryki produkujące karabiny, powstałe w tych ośrodkach, dostarczały wkrótce (w sierpniu 1831 r.) około 180 sztuk dziennie. Nieustannie jednak odczuwalny był brak broni szczególnie palnej, dlatego też znaczna część wojsk uzbrojona była w kosy. Podobnie amunicję w wystarczającej ilości dopiero dostarczano od lata 1861 roku - ponieważ brakowało saletry wykorzystywanej przy produkcji prochu. Sprawa umundurowania natomiast przedstawiała się dużo lepiej, jak również zaopatrzenia w artykuły żywnościowe. Czas jaki upłynął od momentu wybuchu powstania do chwili rozpoczęcia działań wojskowych, jedynie w sposób ograniczony wykorzystany został przez Rząd Tymczasowy oraz Chłopickiego. Działali oni zresztą pod naciskiem opinii publicznej. Chcieli wzmocnić armię i zaopatrzyć ją w broń oraz amunicję, dopóki nie zamkną granic sąsiedzi. Jednak w tym okresie podjęte działania doprowadziły do powołania pod broń około 44 tysięcy ludzi. Wywodzili się oni w znacznym stopniu ze Straży Bezpieczeństwa utworzonej na początku powstania, jak również z ochotników garnących się ku armii, nie wyłącznie z Królestwa, ale i ze wszystkich pozostałych zaborów. Nowi poborowi mieli zwiększyć częściowo liczbę dotychczasowych pułków poprzez utworzenie dodatkowych batalionów oraz szwadronów, częściowo natomiast wchodzić do nowo tworzonych pułków piechoty i jazdy. Powstawały też nowe oddziały artylerii . W wyniku opieszałości władz nowi żołnierze nie zostali ani dobrze wyposażeni w broń i nie byli też dostatecznie przeszkoleni. Przeciwko wkraczającej do Królestwa 5 lutego 1831 roku armii rosyjskiej, dowodzonej przez feldmarszałka Iwana Dybicza, która liczyła 115 tysięcy ludzi i 336 dział w rezultacie Królestwo mogło wystawić zaledwie 57 tysięcy wojska polskiego (wchodziły do tej liczby też załogi twierdz), dysponującego 140 działami. Armia polska dopiero na wiosnę (kwiecień) miała osiągnąć 87 tysięcy ludzi. W takich warunkach dowódcy polscy nie próbowali nawet stawiać żadnego oporu przy granicy. Wojska polskie wycofywały się pod przewagą Rosjan na linię Wisły i Narwi. W trakcie odwrotu doszło do korzystnych dla strony polskiej starć pod Stoczkiem, Dobrem i Wawrem. Podniosły one znacznie morale i ducha bojowego wśród powstańców. 25 lutego 1831 roku rozegrała się decydująca bitwa pod Grochowem na przedpolach Pragi. Wprawdzie rosyjskie wojska opanowały Olszynkę Grochowską, będącą kluczową polską pozycją, i zmusiły Polaków do cofania się poza fortyfikacje Pragi, ale w wyniku ciężkich strat (9400 przy 7300 polskich) Dybicz został zmuszony zrezygnować z ataku a następnie wycofał się ze swymi wojskami spod Warszawy. Bitwa Grochowska nie dała rozstrzygnięcia. W tym czasie pod Grochowem Chłopicki został ciężko ranny. Ponieważ generał Radziwiłł wykazał się całkowitą nieudolnością, sejm powołał kolejnego naczelnego wodza gen. Jana Skrzyneckiego (1787-1860). Był to człowiek blisko związany z Czartoryskim,. Wybór niestety nie był szczęśliwy. Skrzynecki, pomimo osobistej odwagi, posiadał bardzo mierne dowódcze kwalifikacje, natomiast politycznie był reprezentantem podobnych co Chłopicki tendencji ugody z carem. Prawdziwym strategicznym talentem za to okazał się jego szef sztabu generał Ignacy Prądzyński. Gdy pod koniec marca Dybicz przygotowywał się do przeprawy przez Wisłę w celu ataku Warszawy od strony zachodniej, generał Prądzyński opracował plany uderzenia na osamotnione w rejonie Siedlec wojska rosyjskie osłaniające magazyny. Armia polska, tym razem skorzystała z przerwy w działaniach, żeby uzupełnić straty oraz wzmocnić swoje siły, zaskoczyła niespodziewanie Rosjan i zwyciężyła pod Wawrem, Dembem Wielkim i Iganiami (10 kwietnia) . Kunktator Skrzynecki, zaniepokoił się o swoje tyły, jednak zaprzepaścił możliwość zupełnego wykorzystania osiągnięcia i przerwał ofensywę. Rosjanie byli wówczas w bardzo trudnej sytuacji. Wojsko zaczęły atakować choroby, głównie cholera. Utracono większość zdobytych terenów z początku działań militarnych. W głębokich tyłach doszło ponadto do rozszerzania się powstania. Pod koniec marca 1831 roku powstanie wybuchło na Żmudzi, które następnie objęło znaczne tereny Litwy i Białorusi. Poza szlachtą i inteligencją do powstania przyłączali się tutaj także miejscowi chłopi, gdyż spodziewali się, że wywalczą sobie wolność osobistą oraz uwłaszczenie. Wskutek niechętnej takim dążeniom postawie szlachty powstanie utraciło szerokie poparcie, udało mu się jednak przetrwać do czerwca 1831 roku. Podtrzymywane było przez nadsyłane z Królestwa posiłki, dowodzone przez Adama Giełguda i Dezyderego Chłapowskiego. Nie doszło jednak do opanowania Wilna, w lipcu 1831 roku rozbite polskie wojska musiały przekroczyć pruską granicę oraz złożyć broń. Jedynie stosunkowo nieduże oddziały pod wodzą generała Henryka Dęmbińskiego zdołały przedostać się spod Wilna z powrotem do Warszawy. Powstanie Litewskie przez długi czas skutecznie odciążyło Królestwo, utrudniając wojskom carskim komunikację a także odciągając znaczną część sił, jaka miała być wykorzystana przeciwko Warszawie. Mniejsze znacznie rozmiary przejęła na Wołyniu i Podolu akcja powstańcza. Objęła ona na tym terenie praktycznie wyłącznie szlachtę. Wysłany na pomoc korpus generała Józefa Dwernickiego odniósł zwycięstwo pod Boremlem (19 kwietnia), jednak wkrótce został przyparty do austriackiej granicy przez ogromne siły rosyjskie i musiał ją przekroczyć oraz złożyć broń. Jeszcze do maja zdołali utrzymać się powstańcy na tym obszarze. Pomimo tego rozszerzania się działań powstańczych na tyłach rosyjskich wojsk, przeważające polskie siły pozostawały bierne. Skrzynecki bał się bowiem działania ofensywnego całej armii. Uważał, że nie należy jej narażać, aż do momentu wyczekiwanej dyplomatycznej interwencji mocarstw zachodnich. Dopiero na skutek wzrastającego niezadowolenia wśród członków powstania przyjął na początku maja nowe plany Ignacego Prądzyńskiego, które zakładały niespodziewane uderzenia przeciwko gwardii rosyjskiej rozłożonej w rejonie Łomży i oddalonej od najważniejszych sił generała Dybicza. Pomimo że działania biegły zgodnie z założeniami planów i przeważające pod względem liczebności wojsko polskie znalazło się w bojowej styczności z pozbawionymi prędkiej pomocy gwardiami carskimi, generał Skrzynecki w kulminacyjnym momencie bez konkretnych przyczyn nie wydał rozkazu aby rozpocząć bitwę. Gwardie dzięki temu dostały czas aby się wycofać. Natomiast polska armia została zagrożona z kolei poprzez natarcie Dybicza. W trakcie odwrotu doszło 26 maja 1831 roku do starcia pod Ostrołęką. Nieudolnie oraz bezplanowo prowadzone, skończyło się klęską wojska polskiego. Przed zupełną katastrofą ratowały je bohatersko przeprowadzone szarże konnej artylerii generała Józefa Bema. Skrzynecki wycofał się z rozbitą armią do Warszawy, a Dybicz uzyskał otwartą drogę prowadzącą nad dolną Wisłę. Starcie pod Ostrołęką doprowadziło do załamania się dowództwa polskiego. Skrzynecki uznał , że "nie pozostaje nic więcej , jak układać się z nieprzyjacielem". Pośród wojska szerzyło się brak ufności wobec dowódców. Sytuacja jednak nie była aż tak beznadziejna , jak wydawało się to wyższym wojskowym i konserwatystom. Polska armia liczyła jeszcze 52 tysiące żołnierzy , to było niemniej od mocno wyczerpanego Dybicza, który jak się okazało wkrótce sam padł ofiarą cholery jaka dziesiątkowała jego szeregi. Aczkolwiek również projekt wciągnięcia szerszych mas ludu do powstania został znów sparaliżowany przez konserwatystów. Bardzo szybko polska armia odzyskała swą poprzednią liczebność. Jednak nie było rady na panujące kunktatorstwo oraz chorobliwą ostrożność Skrzyneckiego. Podczas całkowitej bierności dowództwa polskiego, na początku lipca 1831 roku Iwan Paskiewicz nowy generał carski poprowadził swoją armię poprzez północne Mazowsze a następnie zbudował przy pruskiej pomocy mosty i przeprawił się na drugą stronę Wisły. Wojska rosyjskie szybko przeszły poprzez bezbronne tereny. Skrzynecki nie podjął się próby zahamowania postępów wojsk rosyjskich w Płockiem. Wprawdzie skoncentrował swoje wojska nad rzeką Bzurą, ale ( jak twierdzi badacz dziejów tejże wojny Wacław Tokarz ) "paraliżował wykonanie uchwały rady wojennej odnośnie wolnej bitwy". W końcu w połowie sierpnia 1831 roku rosyjskie wojska nie napotkawszy większego oporu dotarły pod Warszawą. Tylko bardzo radykalne kroki teraz mogły uratować Polaków przed katastrofą.

Istotne znaczenie dla ewentualnego powodzenia powstania , co podkreśla większość historyków tego okresu miała sprawa włościańska. Żaden z politycznych obozów jednak tego czasu nie podjął się tej sprawy na tyle konsekwentnie, na ile na to zasługiwała. Z przyczyn naturalnych niechętnie odnosili się do jakichkolwiek zmian na rzecz chłopstwa konserwatyści , na czele z Adamem Czartoryskim ich prezesem. Swoje stanowisko uzasadnili chęcią wywołania na Europie wrażenia, iż konflikty w Polsce mają jedynie konstytucyjny charakter i jest on jak najdalej od rewolucyjnych tendencji tak zwanych "Jakobińskich". Konserwatyści wiązali swoje nadzieje na wojnę regularną z poparciem w sferze dyplomatycznej, jakiego miały by udzielić Polsce inne państwa głównie chodziło o Austrię. O ile Prusy przyjęły zdecydowanie stanowisko prorosyjskie oraz udzieliły wojskom carskim pomocy, to rząd w Wiedniu manifestował pozorną neutralność, a w pewnych momentach życzliwość dla Polaków. Austria faktycznie jednak nie zamierzała i nie udzieliła powstańcom jakiejkolwiek pomocy. Na nic się zdały nawet wysuwane przez Czartoryskiego propozycje aby powołać Habsburga na polski tron. Również rządy we Francji i Anglii, aczkolwiek z dużym zadowoleniem patrzyły na rozwój powstania, które ograniczało samowolę polityki carskiej, jednak nie miały zamiaru angażować się i udzielać Polakom pomocy. Misje dyplomatyczne podejmowane przez księcia Czartoryskiego nie przyniosły żadnych rezultatów. Również niepowodzeniem zakończyła się próba uzyskania przychylności papieża, Grzegorza XVI. Papież uznał powstanie za nielegalny ruch. Niezbyt odbiegali od konserwatystów zwykle liberalni "Kaliszanie", którzy mieli duży wpływ szczególnie na sejm a także podporządkowali swym interesom administrację Królestwa. Ich program w kwestii chłopskiej nie wybiegał poza oczynszowanie. Byli niechętni wojnie ludu, dlatego całą swą nadzieję kładli w armię, chociaż ich wpływy na dowódców były niewielkie. W zewnętrznej polityce byli skłonni opierać się głównie na Francji lecz nie słyszeli z Paryża nic, oprócz wyrazów życzliwości oraz współczucia. Towarzystwo Patriotyczne skupiało od 200 do 400 członków, szczególnie wśród inteligencji, chociaż byli tam także kupcy oraz rzemieślnicy. Pomimo tego zdobyło sobie duży wpływ w opinii publicznej, głównie w Warszawie. Tylko w kwestii odzyskania przez Polskę niepodległości w przedrozbiorowych granicach panowała jedność. Jednak co do sposobów realizacji tegoż celu istniały znaczne rozbieżności. Prawica w Towarzystwie Patriotycznym ( a reprezentowana była przez samego prezesa Towarzystwa Lelewela oraz Mochnackiego ) przyjmowała zbliżoną postawę do " Kaliszan ". Kładła większy jednak nacisk na konieczność pozyskania ku powstaniu drobnomieszczaństwa oraz ludności żydowskiej poprzez zrównanie ich w prawach. Zaś mniejsze tutaj były złudzenia wobec możliwościom poparcia od innych państw. Szczególnie Lelewel uważał za właściwe odwołanie się do ludowej solidarności, oraz do narodu rosyjskiego. Stanowisko bardziej radykalne miała lewica Towarzystwa Patriotycznego z Tadeuszem Krępowieckim, Janem Żukowskim, Józefem Kozłowskim - która to wszak nie była grupą ani dostatecznie zwartą, ani silną na tyle, żeby zapewnić dla siebie kierownictwo nad Towarzystwem. Rzadko padały od tej strony hasła za uwłaszczeniem, raczej myślano o wynagradzaniu chłopów - żołnierzy ziemią. Wojnie o niepodległość lewica chciała dać charakter wojny ludów ze znacznym udziałem chłopskich partyzantów. Przyszłą Polskę natomiast widziała jako republikę, dającą wolności burżuazyjno - demokratyczne. Poglądy swoje lewica propagowała w czasopismach " Nowa Polska" i "Gazeta Polska", zwalczanych przez pozostałe obozy polityczne powstania. Jednak to one właśnie miały wkrótce zapłodnić myśl społeczno- rewolucyjną Polaków po klęsce powstania. W tym czasie jednak nie odwoływali się do rewolucji jako najwłaściwszej drogi rozwiązania społecznych problemów, oczekiwano natomiast, iż sejm będzie się zajmował najważniejszą agrarną kwestią. Czekali na to głównie sami chłopi. Spodziewali się oni, że nieskrępowana przez cara szlachta, chcąc od nich ofiary w walkach o niepodległość, sama w końcu zechce się przychylić do poprawy położenia włościan. W sejmie jednak przeważał żywioł konserwatywny, daleki od gotowości na takie poświęcenia. Odbijało się to w debatach sejmowych. Wszak w krytycznych momentach zbliżania się Dybicza pod Warszawę w lutym 1831 roku , podczas gdy większość posłów wolała opuścić Warszawę, "Kaliszanie" wyszli z projektem aby oczynszować chłopów w narodowych dobrach. Niestety i ten skromniutki wniosek nie zdołał być uchwalony. Nie podjęto także w sejmie dyskusji nad propozycjami Jana O. Szanieckiego, kaliskiego ziemianina, który postulował aby powoli uwłaszczać za odszkodowaniem dla dziedziców. Kiedy poprawiła się militarna sytuacja, rząd i sejm znowu odłożył sprawę reform. Spowodowało to ogromne niezadowolenie wśród chłopstwa. Szczególnie wyraźnie widać to było, kiedy po bitwie pod Ostrołęką władze zmuszały włościan obciążonych pańszczyzną oraz innymi robotami do odbycia służby w Straży Bezpieczeństwa. Odpowiedzią były organizowane napady na dwory, zbrojne wystąpienia przeciwko powstańczej administracji . Wzrastała też liczba dezerterów wśród chłopów. Ze wzrostem niepowodzeń wzrastała także propaganda ze strony lewicy za agrarnymi reformami. Z inicjatywy Szanieckiego powołano Towarzystwo Przyjaciół Włościan. Powiodło się także ponowne wprowadzenie projektu reform w czerwcu pod obrady w sejmie. Szaniecki w imię uzyskania poparcia chłopskiego wprowadził projekt dotyczący pospolitego ruszenia, który wiązał uczestnictwo w nim chłopstwa z zapewnieniem przejęcia przez nich użytkowanej ziemi. Większość sejmowa zdecydowanie odrzuciła jednak myśl reformy, zgodziła się jedynie na samo pospolite ruszenie, które w obecnych warunkach było tylko dodatkowym obciążeniem dla wsi i musiało się nie udać. Stanęło na tym, iż z każdych dziesięciu domów wieś musiała dostarczyć jednego pieszego, natomiast z pięćdziesięciu - konnego. Jednak chłopi nie mieli zamiaru iść walczyć w szlacheckim interesie, dlatego pospolite ruszenie powstania nie umocniło. Wbrew spotykanemu nieraz zdaniu, nie należy być pewnym, że pozyskanie chłopstwa ku powstaniu poprzez wprowadzenie uwłaszczenia zapewniło by wygraną. Nie ulega jednak wątpliwości, iż rezygnacja przez władze powstania z reformy agrarnej ujemnie zaważyła na możliwości pozyskania chłopstwa do kolejnych walk o niepodległość oraz utrudniła proces powstawania nowoczesnego polskiego narodu natomiast pogłębiła istniejące już różnice a także konflikty społeczne. Wstrzemięźliwość reformatorów nie poprawiła sytuacji powstańców na międzynarodowej arenie. Powstanie nie zdobyło bowiem poważnego poparcia z zewnątrz. Wszak Polacy z pruskiego i austriackiego zaboru zgłaszali się ochoczo do wojska, gdzie służyli pomocą przy dostarczaniu pieniędzy, żywności i odzieży. Ochotnicy przybywali również z Pomorza i Śląska. Do powstania zgłaszali się też Węgrzy, Czesi ( chociaż część panslawistów potępiała Polaków za próbę wystąpienia przeciw carowi) ; przyjeżdżali również Niemcy, głównie studenci, aczkolwiek niemieccy osadnicy w Królestwie przyjęli postawę niechętną do powstania a także nie cofali się przed dywersyjnymi atakami. Do pro polskich manifestacji dochodziło we Francji. Nawet na terenie Rosji, pomimo podsycanego przez cara szowinizmu, powstanie miało wielu sympatyków w tajnych kółkach studenckiej młodzieży w Moskwie i Petersburgu, budząc tym samym nadzieję na przemiany w społeczeństwie. Uzyskiwana pomoc z zagranicy była zbyt nikła, aby w bardzo trudnej sytuacji, do jakiej doprowadzili powstanie szlacheccy konserwatyści oraz nieudolne dowództwo , było mu można zapewnić końcowy sukces. Sympatie natomiast obudzone do Polaków walczących o niezależność doprowadziły do zapewnienia Polakom znaczącego miejsca w kolejnych ruchach wolnościowych. Bezczynność i niepowodzenia militarne Skrzyneckiego w czasie, gdy rosyjskie wojska zbliżały się od zachodu ku Warszawie, wywołały przeciwko niemu protest opinii publicznej. Sejm pod naciskiem tejże pozbawił w końcu Skrzyneckieego naczelnego dowództwa . Jego następcą mianowano generała Dembińskiego. On też zawiódł nadzieje w nim pokładane i nie próbował stoczyć rozstrzygającej bitwy będąc na przedpolach stolicy, następnie wycofał się z armią do Warszawy. Był on takim samym konserwatystą jak Skrzynecki i nie wierzył również w możliwości sukcesu powstania. Tymczasem w Warszawie ludność zaczęła się burzyć dotychczas znosząc bez skargi pogarszające się warunki aprowizacyjne oraz drożyznę. Mieszczaństwo i inteligencja były zaniepokojone grożącą militarną klęską. Tymi nastrojami usiłowało kierować Towarzystwo Patriotyczne, które dzięki swojej działalności klubowej posiadało bliskie dość kontakty z ludnością stolicy. 15 sierpnia 1831 roku po wiadomości o decyzji Dembińskiego doszło do dużej demonstracji, w toku której żołnierze, rzemieślnicy i plebs domagali się zaprowadzenia zmian rewolucyjnych w rządzie a także przejęcia przez lewicę kierownictwa. Jej przywódcy jednak nie podchwycili tych żądań. Lewica Towarzystwa została osłabiona przez śmierć Kozłowskego i Żukowskiego, brakowało w niej jedności. Niełatwo było owym radykałom szlachecko-inteligenckim zdobyć się na kroki rewolucyjne i zwrócić się przeciwko sejmowi. Wszak Towarzystwo Patriotyczne zorganizowało pochód manifestacyjny ulicami Warszawy ku siedzibie rządu, jednak potem będący na jego czele ks. Aleksander Puławski i Jan Czyński zadowolili się ogólnymi obietnicami władz oraz wezwali do rozejścia się uczestników pochodu. Nie dali rady opanować już tłumu, który wszczął rozruchy na swoją rękę, wkroczył do więzienia a następnie wymordował generałów i szpiegów się tam znajdujących, oskarżonych za zdradę. Rząd utracił panowanie nad Warszawą. Także władze z Towarzystwa Patriotycznego niebyły zgodne, w jaki sposób wykorzystać zaistniałą sytuację, spierały się, czy stworzyć dyktaturę, czy też dyrektoriat. Decyzje podjęto poza Towarzystwem. Obozy konserwatywny oraz liberalny zaniepokojone rewolucyjnym zrywem poszukały w dyktaturze prawicowej ratunku. Ustąpił rząd, a ponieważ zarówno "kaliszanie", jak i z nimi związany Prądzyński nie mieli wystarczającej determinacji, aby objąć władzę, doprowadzili sami do uchwały sejmu, w wyniku której generał Jan Krukowiecki został powołany na prezesa rządu oraz naczelnego wodza i uzyskał władzę dyktatorską. Za dyktaturą Krukowieckgo opowiedziała się znaczna część członków Towarzystwa Patriotycznego, w tym też Mochnacki. Z uwagi na krytyczne wobec Skrzyneckiego stanowisko Krukowieckiego błędnie oni oceniali stosunek jego do powstania. Bowiem Krukowiecki, podobnie jak znaczna część generalicji, nie dowierzał w dalszy sens walki i chciał wykorzystać swoje uprawnienia szczególnie w celu rozprawy z opozycją oraz przyspieszenia końca powstania. Dlatego jego pierwszym zarządzeniem było rozwiązanie Towarzystwa Patriotycznego ; surowo także ukarał uczestników buntów z 15 sierpnia 1831 roku. Zostało rozstrzelanych kilku przywódców. Krukowiecki nie myślał o wciągnięciu ludności do przygotowań obrony stolicy. Natomiast chętnie przychylił się do projektu wojennej rady, aby podjąć ofensywne działania na prawym brzegu Wisły. Ich celem, według Prądzyńskiego, który wysunął tą koncepcję miało być odrzucenie lub rozbicie operującej w tym terenie grupy generała Rosena , a następnie zaatakowanie rosyjskich sił na Lubelszczyźnie, co by zmusiło Paskiewicza do podziału swych sił oraz odstąpienia od ataku na Warszawę. Wykorzystał Krukowiecki ten krok aby pozbyć się z Warszawy niewygodnych dla niego osób, między innymi Czartoryskiego i Prądzyńskiego. Postawienie zarazem nieudolnego generała H. Ramorino na czele tej wyprawy zapewniło skutecznie bezowocność akcji. Jedynym rezultatem tejże było osłabienie załogi w stolicy w tym krytycznym momencie. Ramorino bowiem nie osiągnął zamierzonego sukcesu, ale też nie zdążył wrócić do Warszawy na czas. Na początku września przeciw 77 tysiącom rosyjskiej armii, posiadającej 390 dział, ku obronie stolicy stanęło jedynie około 35 tysięcy żołnierzy ze 192 działami. Krukowiecki gotowy był skapitulować bez walki. Pod naciskiem ze strony sejmu przystąpił do obrony. Polska strona niestety nietrafnie określała kierunek nieprzyjacielskiego szturmu. Zamiast, jak się wydawało, od południa 6 września 1831 roku Rosjanie zaatakowali od zachodu, od Woli. Pomimo bohaterskiej postawy broniących i wysadzenia reduty na rozkaz Ordona, w czasie kiedy wdarła się tam piechota nieprzyjacielska a także śmierci do końca walczącego dowódcy odcinka generała Józefa Sowińskiego, została zdobyta pierwsza linia umocnień. Nieudała się też w drugiego dnia szturmu powstrzymać Rosjan. Na próżno "kaliszanie" teraz obalili Krukowieckiego, kiedy podjął z Paskiewiczem rokowania, i na miejsce jego powołali Benawenturę Niemojowskiego. Nowe władze niestety nie zdołały prowadzić walk w swoim mieście i podjęto decyzję o poddaniu Warszawy. Wojsko polskie wraz z członkami rządu i sejm schroniło się po prawej stronie Wisły i przeniosło się do Płocka. Aczkolwiek polska armia liczyła jeszcze około 60 tysięcy ludzi utrata Warszawy spowodowała podobne jak w trakcie powstania kościuszkowskiego rozprzężenie. Rozpoczęła się na masową skalę dezercja. Nowy wódz naczelny generał Maciej Rybiński, myślał znowu o kapitulacji pomimo oporu sejmu rozpoczął rokowania z Paskiewiczem. Z dowódców nikt nie miał zamiaru organizować dalej walki. Sejm się rozpadł : część posłów powróciła do domów , inna część wyjechała poza granicę. W rezultacie wobec żądań Paskiewicza na temat bezwzględnej kapitulacji powstańcze dowództwo odmówiło uznania takiej formy przemocy zdecydowało się raczej przekroczyć granicę i złożyć broń. Miało się to stać świadectwem gotowości Polaków do podjęcia dalszej walki w lepszej jednak sytuacji. Znajdujące się na południu oddziały generała Ramorino przeszły już pod koniec września granicę z Galicją. Większość polskich wojsk przekroczyła 5 października 1831 roku pruską granicę. Do 9 października broniła się jeszcze twierdza Modlin, a do 21 października Zamość. Królestwo Polskie było odtąd w rękach Mikołaja I, który podjął akcję bezwzględnie represyjną. Zaczęła się okupacja wojskowa, która miała ułatwić zlikwidowanie odrębności politycznej. Polska państwowość utrzymać się miała tylko w nazwie. Klęska powstania listopadowego była głównie klęską koncepcji odbudowy Polski reprezentowanej przez szlachtę. Żadne albowiem z polskich powstań nie miało w takim stopniu szlacheckiego charakteru. Na żadnym też nie zaważyły tak bardzo krótkowzroczność i konserwatyzm oraz obawa przed społecznymi ustępstwami. W żadnym też władza nie spoczywała tak wyłącznie na rękach prawicy. Więc o powrocie do tej koncepcji nie mogło być mowy. A aczkolwiek w postaniu listopadowym wyraźnie dominującą rolę odgrywała nie tylko szlachta ziemska, ale także arystokracja, to nie było przecież ono jedynie powstaniem owych grup ludności. Poważną funkcję spełniała drobna szlachta w powstaniu, zarówno z Mazowsza i Podlasi, jak też z Litwy, gotowa do wielkich poświęceń. Również mieszczaństwo głównie lud stolicy jak i inteligencja zaważyły parokrotnie o losach powstania, zwłaszcza podczas Nocy Listopadowej, ale też później będąc zapleczem dla Towarzystwa Patriotycznego. Bardzo liczne było uczestnictwo mieszczan w zbrojnej walce. Również chłopi - pomimo niechęci wobec ziemiaństwa oraz popierającego ich rządu powstańczego mieli być taką warstwą, na którą spadały główne ciężary walki toczącej się z jak najwyższym poświęceniem. Bez znaczenia wreszcie nie był udział Polaków tak powszechny w powstaniu . Aczkolwiek objęło ono jedynie tereny zaboru rosyjskiego, to pobudziło do ofiary i patriotycznej działalności także polską ludność pod pruskim oraz austriackim panowaniem. W procesach wykształcania się nowoczesnego polskiego narodu powstanie listopadowe zatem odegrało niemałą rolę, scaliło bowiem rozerwana poprzez zabory społeczność. Tradycja walki powstańczej później stała się ważkim elementem narodowej więzi. Wreszcie bardzo poważne stało się znaczenie międzynarodowe powstania listopadowego. Zapobiegać ono miało dążeniom do dławienia rewolucyjnych ruchów we Francji oraz Belgii, osłabiać Rosję będącą ostoją europejskiego feudalizmu. Zarazem walka polska o niepodległość była przykładem dla niektórych uciskanych przez obcych europejskich narodów, głównie zaś dla ruchów liberalnych i demokratycznych. Od tego czasu sprawa polska odbijać się miała potężnym echem w rewolucyjnych dążeniach, natomiast słowo "Polak" zostało synonimem rewolucjonisty. W ciągu najbliższego półwiecza Polska będzie bowiem odgrywać w walkach o polityczny i społeczny postęp, pomimo klęski powstańczej ,rzadką w jej dziejach rolę zachęty i wzoru dla niektórych narodów.