Sławomir Mrożek

Tango - streszczenie szczegółowe

Akt I 

„Tango” Sławomira Mrożka rozgrywa się we wnętrzu dużego pokoju. Znajdujemy się w salonie Stomila i Eleonory. Szczególne wrażenie na samym początku robi wystrój, szczegółowo opisany: mamy stół na osiem osób, do tego komplet krzeseł, a także fotele, sofę, małe stoliczki. Jest także duże ścienne lustro. Wszystko jest ustawione w dość przypadkowy sposób, przestrzeń sprawia wrażenie przeładowanej, a do tego chaotycznie niezorganizowanej. Dominuje tutaj nieład. Wrażenie bałaganu potęguje zestaw różnego rodzaju akcesoriów, pochodzących jakby z innych etapów historii rodzinnej, a w tym salonie ustawionych razem. Obok siebie właściwie stoją i leżą dziecięcy wózek, stara suknia ślubna, zwracający uwagę katafalk.  

Nie mniej oryginalne od wyposażenia są postaci znajdujące się na scenie: to babcia Eugenia, wujek Eugeniusz oraz Edek. Cała trójka gra w karty. Nietypowa nie jest jednak gra, a to jak bohaterowie są ubrani, co tylko potęguje wrażenie jakiegoś wszechogarniającego bałaganu. Babcia ma na sobie rzucającą się w oczy suknię z trenem z zupełnie innej epoki, na głowie jednak już nowoczesną czapkę-dżokejkę, a na nogach jeszcze bardziej nowoczesne trampki. Zupełnie nie przypomina tym samym stereotypowej babci. Eugeniusz sprawia wrażenie statecznego starszego pana, ale ten staruszek z siwą czupryną także ma na sobie dziwne, pochodzące z innych czasów ubranie. Edek z kolei ubrany jest i może normalnie, ale za to nieogolony, brudny, słowem – zaniedbany.  

Na stole, przy którym siedzą, panuje jeszcze większy bałagan. Można odnieść wrażenie, że zgromadzono tutaj prawie wszystko, co było w domu pod ręką: od talerzy i filiżanek, każdego naczynia z innego serwisu, przez resztki jedzenia, sztuczne kwiatki, po klatkę na ptaki. Gdzieś pośród tego wszystkiego można znaleźć nawet damski but. Gracze zdają się jednak tego wszystkiego nie zauważać i świetnie się po prostu bawią.  

Na scenę wkracza Artur, studiujący syn Stomila i Eleonory. Wraca właśnie z wykładów. Ubrany jest zupełnie inaczej niż wszyscy inni. Wygląda bardzo schludnie. Ma na sobie garnitur. W ręce trzyma książkę. Zdaje się zupełnie nie pasować do otoczenia, w który właśnie się znalazł. Z całą jego postawą kontrastuje dziecinna, infantylna rozmowa dorosłych. Przerzucają się hasłami, które tylko połowicznie przypominają karciane hasła, bliżej im do dziecięcych wyliczanek. Artur wita się w rodzinę, ale jest zirytowany faktem, że Eleonora i Eugeniusz grają w karty z podejrzanym typem, jakim jest Edek. Artur przerywa więc całą tę zabawę, stara się rozgonić grające towarzystwo. Dochodzi do idiotycznej sytuacji, w której Artur goni babcię, a Edek wyciąga mu spod pachy jedną z książek. Artur w geście buntu nakłada Eugeniuszowi klatkę na ptaki na głowę. Ma to być jego kara za infantylne zachowanie. Babcia zostaje w końcu zagoniona na katafalk. Ten stoi we wnęce. Artur zapala stojące wokół niego gromnice. Eugeniusz „wchodzi” w ten scenariusz, zabierając ze stołu sztuczne kwiaty i kładąc je obok katafalku.  

Do pokoju wchodzi Eleonora – matka Artura, który wita ją bardzo grzecznie, ale jednocześnie spokojnie tłumaczy, że zachowanie babci jest nie do przyjęcia i będzie ją musiał za nie ukarać. Cały czas głównym problemem jest oczywiście Edek. Na to wszystko Eleonora przyznaje, że także go zna, a czasem nawet z nim sypia. Artur jest w szoku, nie jest w stanie pogodzić się z tym, jak funkcjonuje jego dom rodzinny.  

Wszystko razem – nieład, swoboda obyczajów, brak jakichkolwiek zasad, wszystko to sprawia, że Artur jest na krawędzi tolerancji wobec tego, co wokół. Jest po prostu wściekły. Mimo że jest najmłodszy, to tylko on wczuwa się w rolę pana domu, który próbuje jakkolwiek zapanować nad powstałym chaosem. Można odnieść wrażenie, że ma on jednocześnie w domu jakąś pozycję, ponieważ wszyscy się go do pewnego stopnia słuchają.  

Eugeniusz rozmawia z Arturem, że powinni się pozbyć Edka. Jest to zgodne z tym, co myśli on sam. Eleonora z kolei przynosi synowi śniadanie, mimo że nie prosił o nie. Artur jest jednak uprzejmy, dziękuje za test gest i zaczyna jeść. W tym czasie podchodzi do niego Edek, który chce pożyczyć od niego książkę o anatomii. Artur nie jest jednak skłonny mu jej pożyczyć. Artur pozwala Eugenii zejść z katafalku.  

W końcu do pokoju wchodzi zaspany Stomil. Jest dalej w piżamie. Jego uwagę zwraca zapach kawy. Kieruje się więc w stronę Artura. Ten jest oburzony jego strojem i każe się mu choć pozapinać. Ojciec jednak nie ma takiego zamiaru. Przy okazji zwraca uwagę, że z pokoju należy usunąć katafalk. Gorąco popiera to Eugenia, która obawia się, że Artur będzie ją tam ponownie chciał umieścić. Młodzieniec się jednak zgadza bez większych oporów. Przypomina, że katafalk stoi w pokoju od śmierci dziadka, czyli koło 10 lat. Od razu jednak wykorzystuje tę uwagę Stomila, aby podkreślić, że w domu panuje anarchia, że wszędzie wokół jest bezwład i entropia. Artur zwraca uwagę, że stoi tutaj nawet jego dzienny wózek. Stoi tutaj od prawie 25 lat, kiedy on był dzieckiem. Syn Eleonory i Stomila jest oburzony widowiskiem, scenografią ze starej sukni ślubnej jego ciotki czy bryczesów Eugeniusza. W końcu wykrzykuje, że w domu nie da się żyć, nie da się zrobić czegokolwiek. Stomil zupełnie nie rozumie, o co chodzi Arturowi. Jemu samemu zupełnie te starocie nie przeszkadzają. W końcu wszyscy starają się żyć w swobodzie.  

Kolejne wypowiedzi tłumaczą, dlaczego pozostali mieszkańcy domu tak swobodnie podchodzą do tego, co jest teraz. Starych czasów nie wspominają bowiem z rozrzewnieniem, tylko obawą o ich powrót. Eleonorze czy Stomilowi stare czasy kojarzą się przede wszystkim z szeregiem nakazów i zakazów, szczególnie tych drugich: od zakazu tańczenia tanga po zakaz trzymania łokci na stole. Rodzice Artura wspominają, jak wiele kosztowała ich walka o wolność. To tłumaczy, dlaczego oni sami nie wprowadzają żadnych zakazów i godzą się na wszystko, co się dzieje.  

Wychodzi na to, że brak ustalonych zasad przeszkadza jedynie Arturowi. Jego postawa także wydaje się zrozumiała. Jako młody człowiek potrzebuje się buntować przeciwko czemuś, a rodzice właśnie tego mu odmawiają. W świecie, w którym wszystkie normy i zasady zostały dawno obalone, bunt nie ma racji bytu. Konfrontacja Artura z rodzicami pokazuje, jak prezentuje się obecnie stare i młode pokolenie. Artur o starym pokoleniu mówi jako o bezkształtnej masie, która nie ma żadnej formy, proponuje zatomizowany świat, którego nie można już nawet wysadzić, bo zrobił to sam. W dyskusję angażuje się jedynie Stomil, w tym samym czasie Eugenia, Eugeniusz i Edek wracają do przerwanej gry w karty.  

Stomil do pewnego stopnia rozumie oczekiwania i roszczenia swojego syna, dlatego proponuje mu, aby energię swojego buntu skoncentrował w sztuce. Artur nie jest jednak przekonany do tego pomysłu, ponieważ zdecydowanie bardziej przemawia do niego konkretna medycyna. Stomil jest tą deklaracją zdziwiony, dlatego postanawia zorganizować przedstawienie teatralne, aby pokazać synowi prawdziwą wartość sztuki. Przygotowania dokładają do wcześniejszych krzyków jeszcze więcej hałasu.  

Ala pojawia się nagle, wstaje z tapczanu. Artur zostaje poinformowany, że jego kuzynka pojawiła się z samego rana. 

Natychmiast dziewczyna zwraca uwagę Edka, ale Artur nie pozwala mu się do niej zbliżyć. Sam jest wyjątkowo zainteresowany dziewczyną. Ta natomiast widzi to zainteresowanie i stara się je podsycać, wprost podrywa Artura. Ten się poddaje temu działaniu przez jakiś czas, ale w końcu orientuje się, że także i to jest postawieniem relacji damsko-męskich na głowie. Opamiętuje się, rzuca w dziewczynę książką i mówi jej, by opuściła pokój. Ta chowa głowę pod kołdrą i unika uderzenia. Pyta go, czego on chce. Artur mówi, że wszycy go o to pytają. 

W tym czasie gotowy ze swoim przedstawieniem jest Stomil. To unowocześniona wersja historii Adama i Ewy. Przedstawieniem interesuje się także Edek, który pyta Stomila, gdzie w tym wszystkim jest wąż. Na co Stomil mu odpowiada, że „w domyśle”. Eksperyment teatralny kończy się wybuchem, gaśnie światło – efekty te miały zaskoczyć publiczność. Okazuje się jednak, że wszyscy zgromadzeni nie zrozumieli nic z przekazu Stomila. Obecne osoby są nieco rozczarowane. Artur jest coraz bardziej zdenerwowany. Wygania wszystkich oprócz Ali. Zostaje z nią sam. Podejmuje decyzję, że zbuduje tę rodzinę na nowo.  

Akt II 

Jest środek nocy. Artur siedzi sam w fotelu. Widać obok niego tylko zapaloną lampę. Dołącza do niego Eugeniusz. Artur nie od razu pozwala mu jednak usiąść. Domaga się podania hasła. Wuj wymienia: odnowa, odezwa. Artur komentuje słowami: "odrodzenie" robi pauzę i kontynuuje, "w porządku niech wuj wjedzie". Zaczynają konspirację. Młodzieniec z wujkiem postanawiają działać razem na rzecz przywrócenia porządku. Okazuje, się bowiem, że brak porządku, chaos, upadek zasad moralnych – wszystko to przeszkadza również Eugeniuszowi, mimo że swoimi poglądami dotychczas się jawnie nie dzielił. Dostosował się do tego, jak zachowywali się inni, natomiast w głębi serca pragnął powrotu do dawnych porządków. Eugeniusz okazuje się bowiem człowiekiem o bardzo konserwatywnych poglądach.  

Artur jest jednak bardzo ostrożny. Przypomina Eugeniuszowi, że sprawa jest delikatna i wymaga zachowania przezorności. Nakazuje mu także gotowość do dalszych działań. Nie daje jednak żadnych dalszych, bardziej precyzyjnych wskazówek. Wujek wychodzi z pokoju.  

Artur przywołuje z kolei Alę, z którą chce poważnie porozmawiać. Początkowa część tej rozmowy pozwala przypuszczać, że Ali podoba się sytuacja, jaka ma miejsce w domu Stomila. Jest nieco zdziwiona poglądami Artura, które są kompletnie inne od tych, reprezentowanych przez całą jego rodzinę. Artur proponuje jej, aby za niego wyszła. Jest przekonany, że w ten sposób, tym jednym z najbardziej symbolicznych gestów, będzie w stanie przywrócić porządek i zbudować nowy ład. Ala ma jednak zupełnie inne podejście do całej sytuacji. Nie widzi żadnego uzasadnienia ślubu, nie czuje także takiej potrzeby.  

Artur próbuje zaprezentować jej szerszy kontekst swoich filozoficznych poglądów, ale dziewczyna szybko się nudzi jego wywodami. Wraca więc do sprawdzonej techniki kokietowania Artura. Odsłania kawałek swojej nogi, co natychmiast przykuwa uwagę chłopaka, mimo że ten próbuje stanowczo opierać się wysiłkom dziewczyny.  Artur próbuje zwrócić uwagę Ali, że sama siebie postrzega jako wyłącznie fizycznie atrakcyjną. Wypomina jej prymitywne zachowanie, co oczywiście sprawia, że Ala się obraża, czuje się dotknięta i chce opuścić pokój. Artur próbuje ją powstrzymać. Udaje mu się przekonać ją, aby została.  

Artur próbuje szerszej zarysować przed Alą swój plan na przywrócenie ładu w domu. W pewnym momencie jednak przerywa swoje wywody i zupełnie bez zapowiedzi, rzuca się na dziewczynę. Zaczyna ja bardzo mocno całować. Scenę tę przerywa Edek, który tłumaczy, że idzie do kuchni po szklankę wody. Artur czuje się niekomfortowo, z tym, co zobaczył Edek, dlatego wyjaśnia, że jego zachowanie w stosunku do Ali było jedynie lekcją z pragmatyki płci.  

Co ciekawe, Artur stara się przekonać Alę o wyższości kobiet nad mężczyznami. Artur przypomina i przekonuje, że mężczyźni dążą właściwie do zniesienia jakichkolwiek norm. Tłumaczy to tym, że ich brak pozwala mężczyznom łatwiej zaspokajać swoje potrzeby erotyczne. Myślenie kobiet przebiega zaś zupełnie inaczej. Aby udowodnić nieprawdziwość tej tezy, Ala zaczyna się rozbierać. W ten sposób chce zademonstrować przed Arturem, że jej naprawdę podoba się świat bez norm i nakazów. Artur stara się odwrócić wzrok. W tym momencie natomiast w kuchni wychodzi Edek. Ala zwraca uwagę na piękno jego oczu. Jego brak ogłady czy wykształcenia w tym momencie nie ma żadnego znaczenia. To spojrzenie przerywa Artur, który krzyczy na Edka. Ale domniemuje, że to wyraz zazdrości Artura. To coś zmienia. Dziewczyna przestaje się bowiem rozbierać i bez powodu natychmiast zaczyna się ubierać. Nie jest w stanie jednak wytłumaczyć swojego postępowania.  

Artur ma na to jednak pomysł. Przekonuje, że dziewczyna tak naprawdę jedynie udaje, że świat, w którym przyszło jej funkcjonować jej się na serio podoba. Artur jest przekonany więc, że również Ali brakuje porządku w życiu i z radością przywita ona powrót świata konwencji. Chce ją zresztą do tego bardzo jasno przekonać. Prezentuje przed nią zalety bycia kobietą w świecie, w którym obowiązują jednak zasady moralne.  

Ala słucha go. Prosi, aby przed nią ukląkł. Artur jednak odmawia, tłumacząc, że nie istnieją przecież już żadne konwencje. Jednocześnie sygnalizuje, że jest sposób na to, aby one wróciły. Trzeba tylko światu nadać nowy początek. Aby to się jednak mogło wydarzyć, musi dojść do ślubu. Ala mówi, że musi się zastanowić jeszcze nad małżeńską propozycją Artura. Kiedy rozmowa między nim a Alą dobiega końca, Artur idzie do sypialni Stomila, aby przeprowadzić z nim poważną rozmowę o Edku. Stomilowi nie podoba się wizyta o tak późnej porze. Artur jednak nie ma zamiaru się poddawać. Zwraca się do ojca z bezpośrednim pytaniem, czy ten naprawdę akceptuje Edka. Ku zaskoczeniu Artura Stomil bardzo pozytywnie wypowiada się o Edku. Uznaje, że Edek jest zabawny, a przez to ciekawy. Traktuj go jako dziecko szczęścia, do którego ludzie tacy jak Stomil mogą dojść jedynie przez sztukę, natomiast Edek tego etapu zupełnie nie musi pokonywać.  

Artur nie może pogodzić się z tym nastawieniem ojca. Próbuje je więc zmienić, informując go o romansie Edka z Eleonorą. Stomil najpierw nie przyjmuje tej informacji, a potem dochodzi do wniosku, że właściwie jest mu zupełnie obojętne, z kim sypia jego żona. Przypomina o swobodzie seksualnej jako jednej z zasad wyzwolenia od nakazów, które determinowały życie jego pokolenia. Artur zupełnie nie wie, co począć, jest poirytowany obojętnością ojca. Nazywa więc ojca rogaczem, używa kolejnych obraźliwych określeń. Próbuje go w ten sposób sprowokować do działania. Ostatecznie Artur osiąga efekt, o który mu chodziło, bo udaje mu się urazić dumę Stomila. Ojciec daje się sprowokować i przyznaje, że powinien rozprawić się z Edkiem. Szybko mu jednak przechodzi ten zapał. Kiedy tylko syn wręcz mu rewolwer, aby sprawę załatwić po męsku, Stomil nie chce kontynuować. Oskarża Artura, że próbuje go sprowokować i szuka drogi do tragedii jego kosztem. Artur próbuje zmienić jeszcze raz nastawienie ojca i przekonać go, że pozbycie się Edka z domu jest po prostu konieczne. Stomil nie ma jednak już najmniejszej ochoty na konfrontację z kimkolwiek. Jest zwolennikiem kompromisowego załatwienia sprawy.  

Stomil zaczyna analizę całej sytuacji i dochodzi do wniosku, że właściwie nie może znaleźć żadnej logicznej przesłanki, która mówiłaby, że to źle,  że jego żona jest w relacji seksualnej z innym mężczyzną. Artur jednak nie ustaje w wysiłkach, aby podburzyć go do działania. W końcu wchodzi do sypialni Eleonory. Artur czeka pod drzwiami, żywo zainteresowany ostatecznym przebiegiem konfrontacji między ojcem a Edkiem. Kiedy robi się cicho, Artur nie jest w stanie wytrzymać i nerwowo przechadza się pod drzwiami. W końcu nie wytrzymuje i wchodzi do środka. Jest zszokowany tym, co widzi. Okazuje się bowiem, że Stomil razem z Edkiem, Eleonorą i Eugenią grają w karty. Cała sytuacja wydaje mu się absurdalna, niezrozumiała. Nie jest w stanie zinterpretować postępowania ojca, który miał się skonfrontować z Edkiem, a zamiast tego właśnie gra z nim w karty. Podkreślone jest, że to farsa.

Rozwścieczony Artur przerywa grę. Zmusza wszystkich, aby wyszli do salonu. Robi się ogromny hałas, który ściąga także Eugeniusza zaciekawionego tym, co się dzieje. Artur przekazuje mu rewolwer i nakazuje pilnować pozostałej części rodziny, sam zaś idzie po Alę. Okazuje się, że dziewczyna jest na spacerze. Dlatego Artur nie mógł jej wcześniej znaleźć. Artur w końcu pyta ją, czy zgodzić się z nim wziąć ślub. Dziewczyna się zgadza. Artur zgodnie z dawnymi konwencjami prosi babcię o błogosławieństwo. Ta po chwili nacisku wchodzi w rolę i kładzie ręce na głowach Artura i Ali. Eleonorę ogromnie wzrusza ten widok. Kobieta płacze, jak na matkę pana młodego przystało. Ślub ma się odbyć następnego dnia.  

Akt III 

Nadchodzi dzień ślubu. W przestrzeni domu Stomila zachodzą ogromne zmiany. Zniknął cały dotychczasowy bałagan. Jest czysto, wszędzie panuje porządek. Można odnieść wrażenie, jakby cała przestrzeń została zasadniczo uprzątnięta i wyczyszczona. Łącznie z domownikami — Eleonora, Eugenia, Stomil i Eugeniusz także wyglądają zupełnie inaczej niż dotychczas. Przede wszystkim są ubrani odświętnie i to jeszcze w ubrania z poprzedniej epoki. Eugeniusz wykonuje wszystkim rodzinne zdjęcie z pomocą starego, zabytkowego, pudełkowego aparatu. Edek osadzony jest obecnie w roli lokaja. Eleonora zwraca się do niego z prośbą o sole. Ten jednak nie do końca spełnia jej prośbę, ponieważ zamiast soli przynosi na tacy wódkę, co wywołuje oburzenie u większości zgromadzonych. Nakazują oni wyniesienie wódki. Edek napił się wódki, wychodząc z pomieszczenia. Zaraz okazuje się, że zdjęcie zrobione przez Eugeniusza było tylko udawane, ponieważ od lat aparat nie działa. Chodziło jednak o zachowanie zasad i dopełnienie tradycji. 

Zaraz po tym na scenę wkracza Ala ubrana w suknię ślubną z welonem. Stomil zachowuje się bardzo elegancko, ujmuje jej dłoń, szarmancko całuje. Ala jednak wygląda, jakby czuła się zupełnie nie na miejscu. Z pokoju wychodzą Stomil, Eugenia, Eugeniusz. Panna młoda zostaje jedynie w towarzystwie Eleonory. Kobiety zaczynają rozmawiać. Matka Artura próbuje uspokoić ewidentnie rozdrażnioną dziewczynę. W końcu jednak z ich rozmowy wynika, że żadna z nich nie jest zadowolona. Wokół kobiet kręci Edek. Eleonora cały czas na niego zerka. Zachwyca się jego prostotą. Z pewną ambiwalencją wspomina jednocześnie o żelaznych zasadach, jakie w domu stara się wprowadzić Artur. Eleonora widzi syna jako nieco staroświeckiego, ale przyznaje, że jednocześnie to w świecie totalnej wolności czyni go oryginalnym i interesującym. Ala w końcu zdobywa się na wyznanie: kocha Artura pomimo wszystkich jego zasad. Po prostu kocha, bez żadnych dodatkowych interpretacji.  

Chwilę później do salonu wraca Stomil i Eugeniusz. Ten drugi próbuje ojca Artura zmusić do włożenia obcisłego gorsetu po pradziadku. Stomil nie ma natomiast na to najmniejszej ochoty i próbuje za wszelką cenę wybić ten pomysł Eugeniuszowi z głowy. Eleonora w tym czasie poprawia welon Ali. Pojawia się na scenie spóźniony Artur. Słysząc fragmenty dyskusji między Eugeniuszem a Stomilem, przekonuje wujka, aby dał ojcu już spokój. Na życzenie Eugeniusza Edek puszcza w końcu „Marsz weselny” Mendelssohna. Artur wydaje się całym tym zamieszaniem mocno zmęczony. W końcu opada na fotel. Wszyscy są bardzo zdziwieni jego zachowaniem. Są przekonani, że chłopak się upił i teraz niekontrolowanie bredzi.  

Artur jednak postanawia wszystkich poprosić o wybaczenie. Twierdzi, że w końcu uświadomił sobie, jak bardzo się pomylił, zakładając, że jest w stanie zbawić świat przez formę. Artur zaczyna jednak przekonywać wszystkich, że forma nie ma w sobie nic konstruktywnego. W swojej samokrytyce zwraca się na kolanach w kierunku Ali i Stomila. Twierdzi, że jemu i wszystkim pozostałym brakuje przede wszystkim idei. Nakazuje zamknąć wszystkie drzwi domu i stwierdza, że nikt z niego nie wyjdzie, dopóki wspólnie nie uda się opracować idei, która pozwoli światu odzyskać ład i porządek. Pomysły, które padają, nie są specjalnie oryginalne:„Bóg”, „sport”, „eksperyment”. Edek dodaje nieco mniej sztampowy „postęp”. Arturowi żadna z propozycji jednak szczególnie nie przypada do gustu. Przede wszystkim przypomina on, że wszystkie zgłoszone koncepcje już były i na dłuższą metę się nie sprawdziły.  

Dyskusja trwałaby dalej, gdyby nie to, że w salonie pojawia się Eugenia, która oświadcza, że umiera. Tym razem z własnej woli wchodzi na katafalk, układa się na wznak, splata ręce. Ogólnie rzecz biorąc, przyjmuje pozę charakterystyczną dla zmarłej osoby. Okazuje się, że to właśnie śmierć jest ideą, której szukał Artur. Babcia umiera, a Artur wygłasza płomienną przemowę, w której zapowiada, że stworzy w końcu system, w którym bunt i porządek zjednoczą się z jedno. Artur zwraca się w stronę Edka. Pyta go o siłę jego ciosu, zadaje także dyskretne pytanie o zdolność do popełnienia morderstwa. Śmiech Edka jest dla niego najlepszym potwierdzeniem.  

Stomil rusza w kierunku swojego pokoju. Artur nie zamierza jednak na to pozwolić. Edek zastępuje mu drogę. Wtedy Stomil nagle przypomina sobie o sytuacji z dnia poprzedniego i wprost przy wszystkich pyta Eleonorę, czy miała romans z lokajem. Eleonora nie odpowiada. W tym momencie Artur wchodzi na stół, próbuje zwrócić uwagę wszystkich, mówiąc, że ten dom potrzebuje władzy. To ona bowiem pozwala na stwarzanie, choćby z niczego. Sama władza jest, nawet jeśli nie byłoby oprócz niej niczego innego.  

Władza dla Artura to forma buntu doskonałego. Tylko ona pozwala bowiem na bunt, który jednocześnie nie będzie prowadził do chaosu. Eugeniusz i Stomil zupełnie nie popierają tego punktu widzenia, każdy pewnie z innego powodu, ale obaj uważają mowę Artura za szczeniacki popis. Są przekonani, że Artur nie ma nad nimi żadnej władzy, nic nie może im zrobić. Chłopak przekonuje ich jednak, że jeśli zechce będzie mógł ich zabić. Największym wyrazem władzy jest dla niego panowanie właśnie nad życiem i śmiercią. Na ten trop zaś naprowadziła go śmierć Eugenii. Panowanie nad istnieniem członków rodziny uznaje Artur za szczyt możliwości, jakie może osiągnąć władza.  

Aby udowodnić swoją sprawczość, Artur rozkazuje Edkowi, aby ten zabił Eugeniusza. Kiedy Stomil to słyszy, mdleje. Wszystko przerywa jednak Ala, która przyznaje się Arturowi do tego, że tego samego ranka zdradziła go z lokajem. Była przekonana, że na Arturze nie zrobi to większego wrażenia, skoro ślub z nią chciał brać tylko po to, aby przywrócić obecność zasad w rodzinnym domu, a nie z jakiegokolwiek innego powodu. Artur jednak reaguje w sposób, którego Ala zupełnie nie przewidziała. Jest wściekły. Jednocześnie popada w rozpacz. Chce zabić Edka, zemścić się na nim. Edek jednak jest na to przygotowany. To on uderza Artura z zaskoczenia. Natychmiast powala go na ziemię. Artur kona. Zanim jednak umrze, wyznaje, że autentycznie po prostu kocha Alę. Chłopak umiera. Stomil podsumowując jego życie, stwierdza, że zabiło go uczucie, zdradzone przez abstrakcję. Władzę po Arturze natychmiast przejmuje Edek. W symbolicznym geście ubiera jego marynarkę. Natychmiast jednak sygnalizuje także, że jego władza będzie oparta przede wszystkim na sile fizycznej. Przynosi magnetofon, włącza tango „La cumparsita” i prosi Eugeniusza do tańca. Tańczą Tango ze wszystkimi figurami, scena się kończy, opada kurtyna i przez jakiś czas słychać w tle melodie. 

Potrzebujesz pomocy?

Współczesność (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.