Tędy i owędy - streszczenie szczegółowe
Narrator (którego można utożsamiać z Melchiorem Wańkowiczem) przedstawia swoje wspomnienia z dzieciństwa i młodości w atmosferze pełnej nostalgii i humoru. Autor w gawędziarskim stylu opowiada o swoim pierwszym zetknięciu z wielkim miastem Warszawą i o emocjach, które towarzyszyły mu podczas przystępowania do egzaminów wstępnych do drugiej klasy szkoły.
Wańkowicz opisuje, jak został przewieziony na egzaminy do gimnazjum. Czuł się jak „kura ze związanymi nogami”. Egzamin w języku rosyjskim nie poszedł najlepiej – pomylił słowo „niezapominajki” z „niezabułkami”.
Jednak prawdziwą pociechę w tym stresującym dniu przyniosła mu babka śmietankowa, deser, którego smak był dla niego prawdziwym odkryciem i który nadal wspomina z ogromnym rozrzewnieniem.
To doświadczenie zapisało się w jego pamięci jako moment magicznego odkrycia, które na chwilę odrywało go od trudów rzeczywistości. Choć później próbował odnaleźć ten sam smak, babka, o której marzył, pozostawała już tylko wspomnieniem – idealizowaną wersją rzeczywistości.
Po przeprowadzce do Warszawy Wańkowicz zaczyna eksplorować życie miejskie. Z dziecięcym zachwytem opisuje uroki ulicznych cukierni, barów, a także fascynację ruchem ulicznym i pierwszymi „wielkomiejskimi” doświadczeniami.
Wspomina zabawne sytuacje, takie jak odwiedziny baru „Satyr” z opiekunem, który próbował zamówić befsztyk na świeżym maśle, co doprowadziło kucharza do wybuchu gniewu. Te codzienne obrazy miasta stają się tłem dla jego wspomnień o dzieciństwie i wyjątkowych doświadczeniach związanych z tamtym momentem w życiu.
Autor opisuje swoje pierwsze miłosne fascynacje związane z pensjonarkami spacerującymi w parach po mieście. Dziewczyny przyciągają jego uwagę, ale szybko pojawia się ta najważniejsza. Dla młodego Wańkowicza ukłon wobec wybranej dziewczyny był szczytem romantycznych osiągnięć, a każda taka interakcja przynosiła mu ekscytację i radość. Narrator, tworząc te wspomnienia, maluje obraz młodzieńczej niewinności, w którym uczucia były idealizowane, a świat pensjonarek w fioletowych mundurkach wydawał się pełen tajemnic. To czas miłości jeszcze nieodkrytej, bardzo czystej, dla której każdy kontakt z obiektem westchnień jest czymś absolutnie wyjątkowym.
Dużą część wspomnień zajmują opisy dziecięcych i młodzieńczych psot. Wańkowicz przywołuje zabawę z lodziarzem, którego pies ciągnął wózek z lodami w kształcie statku. Autor, rzucając kiełbasę na sznurku, spowodował, że pies porzucił wózek, a lody rozsypały się po ulicy, ku uciesze dzieci. To jedno z wielu wydarzeń ukazuje typową dla tamtych czasów beztroskę i kreatywność w wymyślaniu zabaw.
Uwagę narratora zajmuje jednak przede wszystkim świat, gdzie mozolnie zgłębiał tajniki wiedzy.
Autor wspomina również swoje gimnazjum, opisując zarówno mundury, które uczniowie nosili, jak i szkolne strajki, które miały miejsce w związku z walką o polski język w szkołach.
Wańkowicz z sentymentem wraca do wspólnych doświadczeń z kolegami, tworzących swoistą mikrospołeczność, w której młodzież rywalizowała, bawiła się i budowała swoje pierwsze przyjaźnie.
Całość tego pierwszego rozdziału w tomu „Tędy i owędy” jest pełna humoru, nostalgii i gawędziarskiego uroku, który utrzymywać się będzie przez kolejne części utworu. Wańkowicz z lekkością i autoironią opisuje zarówno swoje wzloty, jak i porażki, tworząc obraz młodości jako czasu beztroski i nieustającego odkrywania. Wszystko to okraszone jest żywymi, często barwnymi opisami, które przenoszą czytelnika w atmosferę przedwojennej Warszawy.
To wprowadzenie do książki stanowi mozaikę wspomnień, które ukazują nie tylko życie autora, ale i tło społeczne oraz kulturowe ówczesnej Polski, pełne różnorodności i kontrastów. Wańkowicz kreuje w nim świat pełen ciepła, humoru i refleksji, zapowiadając dalsze historie i anegdoty, które pojawią się w kolejnych częściach książki.