Eugène Ionesco

Lekcja - streszczenie szczegółowe

Dramat w jednym akcie rozpoczyna się obszernymi didaskaliami, określającymi wiek i wygląd bohaterów oraz szczegółowo opisującymi scenografię. Akcja rozgrywa się w pokoju Profesora. Pomieszczenie pełni funkcję gabinetu i jadalni, stół jest tu także biurkiem.

Na dźwięk dzwonka do drzwi biegnie służąca i otwiera uczennicy, która przyszła na lekcję do profesora. Służąca każe jej chwilę poczekać w pokoju. Dziewczyna rozgląda się.

Zgodnie z didaskaliami uczennica jest początkowo odważna i pełna energii, ale z czasem jej stan całkowicie się zmienia i dziewczyna słabnie. Odwrotnie profesor – na wstępnie cichy i nieśmiały, z czasem napiera impetu i staje się wręcz natarczywy i agresywny.

Wchodzi profesor i wita się z uczennicą, przepraszając za spóźnienie. Pyta, czy miała ona problem, by do niego dotrzeć, ale ta odpowiada, że wręcz przeciwnie – wszyscy znają profesora i kierowali ją wprost do niego. Profesor pyta, czy uczennicy spodobało się jego miasteczko. Dziewczyna przytakuje, ale profesor stwierdza, że wolałby mieszkać w Bordeaux. Dziewczyna pyta go, czy zna to miasto lub Paryż, ale mężczyzna zaprzecza. Pyta uczennicę o to, jakiego państwa stolicą jest Paryż. Dziewczyna odpowiada, że Francji. Profesor zachwycony. Przepytuje ją z pór roku, otrzymując prawie dobre odpowiedzi.

Profesor pyta o cel nauki. Uczennica odpowiada, że jej rodzicom zależy, by zdobyła zawód i zdała egzaminy doktorskie. Dodaje, że pochodzi z zamożnej rodziny, a dotąd zdobyła maturę humanistyczną i przyrodniczą. Profesor jest zaskoczony, że w tak młodym wieku dziewczyna chce zdawać egzaminy i zaczyna od nauki arytmetyki.

Służąca Marysia krząta się po pokoju pod pretekstem szukania talerza. Poucza profesora, że nauka arytmetyki to zły pomysł, ponieważ rodzi zdenerwowanie. Profesor każe jej wyjść i nie wtrącać się, a dziewczynie tłumaczy, że Marysia się o niego martwi. 

Profesor daje dziewczynie do obliczenia proste działania dodawania: 1+1, 2+1. Uczennica wzorowo liczy, a profesor jest zachwycony. Uważa, że z powodzeniem zda doktorat. Gorzej idzie jej odejmowanie, bo dziewczyna nie potrafi wykonać działania 4–3. Uczennica zupełnie nie rozumie odejmowania, a profesor usiłuje jej to wytłumaczyć na przykładzie liczb mniejszych i większych, ale dziewczyna gubi się w rozważaniach, które są coraz bardziej zawiłe.

Wreszcie profesor tłumaczy odejmowanie na niewidzialnych zapałkach, zachowując się tak, jakby były widoczne. Zaczyna także pisać na niewidocznej tablicy. Nauczyciel dalej zawile tłumaczy, a dziewczyna co rusz odpowiada „nie wiem”, pozostając bardzo uprzejmą.

Profesor próbuje wyjaśnić odejmowanie na przykładzie nosa:

„– […] Gdyby pani miała dwa nosy i wyrwałbym pani jeden… ile by pani teraz miała nosów?

– Żadnego…

– Jak to żadnego?

– No tak, właśnie dlatego mam teraz jeden nos, że mi pan profesor żadnego nie wyrwał. Gdyby mi pan profesor wyrwał nos, nie miałabym żadnego”.

W podobny sposób profesor rozpoczyna próbę nauki odejmowania na przykładzie uszu, ale dziewczyna nadal nie daje prawidłowych odpowiedzi. Analogicznie nauczyciel usiłuje liczyć na przykładzie palców, ale bez skutku. Coraz bardziej zniecierpliwiony profesor zaczyna rysować kreski na niewidzialnej tablicy, każdą kreskę określając mianem jednostki. Pojęcia cyfr, liczb i jednostek zaczynają się mieszać, ale dziewczyna przytakuje:

„Tak, panie profesorze. Dobrze, panie profesorze. Dziękuję, panie profesorze”.

Nadal uczennica niewiele rozumie z zaplątanego wykładu. Profesor twierdzi, że bez pojęcia podstawowych zasad arytmetyki nie sposób pracować w sprawach technicznych. Mówi, że nie da się obliczyć:

„– […] ile na przykład wyniesie trzy miliardy siedemset pięćdziesiąt pięć milionów dziewięćset dziewięćdziesiąt osiem tysięcy dwieście pięćdziesiąt jeden pomnożone przez pięć miliardów sto sześćdziesiąt dwa miliony trzysta trzy tysiące pięćset osiem?

– (bardzo szybko) To wyniesie dziewiętnaście kwintylionów trzysta dziewięćdziesiąt kwadrylionów dwa tryliony osiemset czterdzieści cztery miliardy dwieście dziewiętnaście milionów sto sześćdziesiąt cztery tysiące pięćset osiem…”.

Zdumiony profesor nie rozumie, jak to możliwe, że uczennica nie potrafi prostego odejmowania, a mnoży tak wielkie liczby. Okazało się, że dziewczyna nauczyła się wszystkich działań mnożenia na pamięć. Nauczyciel nie jest z tego faktu zadowolony i postanawia przejść do innych zagadnień.

Do akcji znów wkracza służąca, ale profesor nie chce jej słuchać i zamierza rozpocząć wykład z językoznawstwa i filologii porównawczej. Marysia nie daje za wygraną i mówi, że filologia prowadzi do najgorszego, ale profesor ją wyrzuca. Rozpoczyna wykład o językach neohiszpańskich. Twierdzi, że od języka hiszpańskiego pochodzą inne języki neohiszpańskie, czyli: włoski, francuski, łacina, portugalski, sardyński, częściowo też turecki. Dodaje, że wymienione języki są do siebie tak podobne, że brzmią wręcz identycznie i trudno je rozróżnić. Studentka jest coraz bardziej zmęczona, a gdy odpowiada na pytania, profesor każe jej się nie wymądrzać.

Profesor mówi o fonemach i dźwiękach. Twierdzi, że mówić należy z uniesionym podbródkiem. Uczennica mówi, że bolą ją zęby, co nauczyciel ignoruje. „Zęby mnie bolą” powtarza niemal co chwilę, ale profesor dalej mówi o prawidłowej wymowie i cechach języków. Za przykład bierze „czoło”, które wymawia się tak samo w hiszpańskim, portugalskim, włoskim, łacińskim, po sardyńsku, rumuńsku, neohiszpańsku i turecku.

Uczennica nieustannie skarży się na ból zębów, ale profesor każe jej wymówić zdanie, które w każdym języku brzmi tak samo. Dziewczyna ma coraz mniej siły, a wykład staje się coraz bardziej absurdalny:

„– Ró… jak się mówi po rumuńsku „róże”?

– No, „róże”, oczywiście.

– A nie „róże”? Ach, jak mnie te zęby bolą…”.

Profesor twierdzi, że różnica między tymi językami jest słabo uchwytna. Są wyjątki, gdzie słowa wyraźnie się różnią i są to nazwy państw i stolic. Dziewczyna powtarza, że bolą ją zęby, a profesor zniecierpliwiony mówi, że zaraz jej je wyrwie. Wreszcie w złości rzuca:

„– Milczeć! Bo ci łeb zgruchoczę!”.

Chwyta ją za nadgarstek i grozi. Kontynuuje wkład, wskazując, że ludzie prości też mówią w różnych językach. Mówi, że to paradoks i nonsens. Mężczyzna jest coraz bardziej zniecierpliwiony złym samopoczuciem uczennicy, widząc w tym jej brak chęci do nauki.

Profesor woła służącą, która znów go ostrzega i mówi, że ból zębów zwiastuje kłopoty. Nauczyciel twierdzi, że potrafi się opanować i chce, żeby Marysia przyniosła mu noże w różnych językach, a kobieta odmawia. Profesor bierze do ręki niewidzialny nóż. Powtarza słowo „nóż” i każe to samo dziewczynie, twierdząc, że w każdym języku brzmi tak samo. Uczennica ma dość:

„– Nie! Dosyć tego! Zęby mnie bolą, nogi mnie bolą, głowa mnie boli…”.

Profesor niewzruszony powtarza „nóż” jak w transie, w końcu zaczyna krążyć wokół dziewczyny jak w tańcu wojennym. Uczennicę bolą kolejne części ciała. Profesor nie przerywa, aż wreszcie zabija dziewczynę niewidzialnym nożem, a ta pada martwa.

Profesor po chwili orientuje się, co zrobił i woła Marysię, która przychodzi wściekła. Wiedziała, że tak skończy się lekcja:

„– […] arytmetyka prowadzi do filologii, a filologia do zbrodni…”.

Dodaje, że to już czterdziesta uczennica tego dnia, która skończyła martwa. Służąca daje profesorowi w twarz. Pyta go, czy chociaż żałuje, a mężczyzna zrozpaczony mówi, że tak. Twierdzi, że nie zrobił tego specjalnie.

Marysia obmyśla plan pozbycia się ciał w trumnach z pomocą jej kochanka Augusta. Po chwili rezygnuje z jego udział. Profesor uważa, że będą wyglądać podejrzanie z taką liczbą trumien i zastanawia się, co odpowiedzą ludziom, gdy zapytają o zawartość. Służąca stwierdza, że to nie problem, bo odpowie się, że są puste, po czym dodaje, że i tak nikt nie zapyta, bo ludzie już się przyzwyczaili.

Marysia daje mężczyźnie opaskę ze swastyką, która ma go uronić przed lękiem, jako znak polityczny. Profesor i służąca przenoszą ciało uczennicy. Mężczyzna mówi:

„– Uwaga. Nie zróbmy jej krzywdy”.

Pokój zostaje pusty. Nagle słychać dzwonek do drzwi, które otwiera służąca, witając kolejną uczennicę.

Potrzebujesz pomocy?

Współczesność (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.