Makbet - streszczenie szczegółowe
Makbet Akt I
Scena I
Gdzieś na szkockim polu, w czasie burzy spotykają się trzy czarownice. Jedna z nich pyta resztę, gdzie odbędzie się ich kolejne spotkanie. Druga odpowiada, że zobaczą się na stepie, jeszcze zanim zapadnie zmrok i jedno z wojsk ucieknie z pola bitwy. Czarownice chcą spotkać się sam na sam z Makbetem.
Scena II
Akcja przenosi się do obozu wojskowego. Król Szkocji, Dunkan, wysłuchuje relacji rannego żołnierza. Wojak opowiada o tym, jak dzielny Makbet zabił buntownika Makdonwalda, choć ten, wspierany przez Kemów, był bliski zwycięstwa. Ranny żołnierz zostaje zaniesiony do lecznicy, a tymczasem zjawia się Ross. Dostojnik relacjonuje, że norweski król Kawador, błaga o pokój i że zapłacił dziesięć tysięcy talarów, by mógł pogrzebać poległych. Król Dunkan nakazuje jednak zgładzić przegranego monarchę.
Scena III
Akcja znów rozgrywa się na stepie. Pojawiają się czarownice. Jedna z nich skarży się, że pewna dziewczyna nie chciała dać jej kasztanów. Wiedźma postanawia zemścić się na mężu kobiety, który jako majtek płynie na Tybrze do Aleppo. Czarownica zapowiada, że: „Kłuć go będę, szczypać, dręczyć/Cherlać musi i kawęczyć/Snu nie znajdzie w noc i we dnie”. Pozostałe czarownice oferują swoją pomoc, a ta, która opowiada o zdarzeniu, pokazuje odcięty palec majtka. Wiedźmy mają w swej mocy siły natury – wiatr i burzę. Obiecują, że statek, którym płynie ukochany handlarki nie zawinie już do portu. Następnie czarownice chwytają się za ręce, tworząc krąg i czekają, aż zjawi się Makbet. Kiedy nadchodzi, wraz z Banko, ten drugi zwraca uwagę, że czarownice nie są śmiertelniczkami. Choć wyglądają jak kobiety, są wyschnięte i mają brody. Jedna z wiedźm wita Makbeta, nazywając go przyszłym królem, lecz oznajmia mu, że najpierw uzyska tytuł tana Kawdoru. Mężczyzna wzdryga się na te słowa. Z kolei Blanko dowiaduje się od tych nadprzyrodzonych istot, że spłodzi królów, chociaż sam nie będzie królem. Makbet pyta czarownice, skąd znają tę przepowiednię, lecz widziadła znikają, pozostawiając mężczyznę bez odpowiedzi. Bohaterowie zastanawiają się, czy mieli halucynacje, czy naprawdę ukazały im się wiedźmy. Tymczasem zjawia się Ross z Angusem. Ten pierwszy oznajmia, że w uznaniu jego zasług, król mianował Makbeta tanem Kawdoru. Do tej pory bohater był tanem hrabstwa głowa. Tytuł odziedziczył po swoim ojcu, Sinelu. Makbet dziwi się, że ma dzierżyć ten tytuł, skoro obecny tan Kawdoru żyje. Angus odpowiada, że mężczyzna okazał się zdrajcą, który spiskował z Norwegami, za co czeka go śmierć. Makbet i Banko zaczynają wierzyć w przepowiednię czarownic. Ten drugi obawia się, że kolejne zaszczyty przyniosą im zgubę. Makbet zastanawia się, czy przepowiednia wiedźm jest dobra, czy zła. Kiedy bohater zaczyna myśleć o swej świetlanej przyszłości, nachodzą go „mordercze myśli”. W końcu stwierdza, że nie oszuka przeznaczenia: „Jeśli chce los mój, abym królem został/Bez mej pomocy los zrobi mnie królem”. Po chwili Makbet budzi się z zamyślenia i rusza do króla Dunkana.
Przeczytaj również: Motyw przemiany tytułowego bohatera w "Makbecie" Williama Szekspira
Scena IV
Akcja przenosi się do zamku królewskiego w Forres. Przy odgłosie trąb zjawiają się król Dunkan, jego synowie – Donalbein i Malkolm; tan Fife’u – Makduf, a także Lennox oraz służąca.
Malkolm oznajmia królowi, że przed śmiercią Kawdor wyraził skruchę i błagał o wybaczenie. Tymczasem wchodzą: Makbet, Banko, Ross i Angus. Król Dunkan osobiście wyraża wdzięczność swojemu kuzynowi – Makbetowi. Bohater odpowiada, że był to jego obowiązek i przyrzeka wierność królowi. Dunkan mówi, że jego następcą będzie syn – Malkolm, którego zamierza ogłosić księciem Cumberlandu, a następnie wyrusza do Inverness, gdzie mieszka Makbet razem ze swoją żoną. Słysząc o tym, że Malkolm ma zostać następcą Dunkana, Makbet zaczyna traktować go jako przeciwnika w drodze do tronu; przeszkodę, którą należy usunąć: „Książę Cumberlandu! Ten kamień, który zawala mi drogę/Przeskoczyć muszę, jeśli upaść nie chcę./Przymrużcie, gwiazdy, ogniste źrenice/Na czarne duszy mojej tajemnice/Niechaj mej ręki oko me nie widzi/Niech się czyn spełni, którym wzrok się brzydzi!”. Makbet wychodzi, a Dunkan nadal chwali jego dzielność wśród zgromadzonych.
Scena V
Akcja przenosi się do zamku w Inverness, siedziby Makbeta. Żona Makbeta, lady Makbet czyta list od męża. Dowiaduje się z niego o przepowiedni czarownic i zaszczytach, jakie spotkały jej męża. Kobieta jest świadoma natury Makbeta. Z jednej strony bohater jest słaby, z drugiej – pragnie władzy. Lady Makbet zapowiada, że pokieruje swym małżonkiem, by ten osiągnął swój cel: „Spiesz się, przybywaj! abym me/W twe uszy wlała, moich słów potęgą/Zdołała wszystkie zażegnać zawady/Które od złotej dzielą cię obręczy/Twojemu czołu, zda się, obiecanej/Wolą przeznaczeń i nadprzyrodzonych/Potęg pomocą”. Tymczasem sługa zawiadamia lady Makbet, że tego wieczoru, zjawi się król Dunkan. Kobieta postanawia zabić władcę i modli się, „by żadnych ludzkich uczuć nawiedzenie/nie zachwiało okrutnym zamiarem”. Kiedy zjawia się Makbet, żona oznajmia mu, że Dunkan nie doczeka jutra. Jednocześnie każe mężczyźnie udawać pogodnego, by trwożne oblicze nie zdradziło ich zamiarów. Kobieta obiecuje, że zajmie się resztą.
Scena VI
Bohaterowie stoją przed zamkiem. Król Dunkan zachwyca się pięknym otoczeniem budowli. Banko zwraca uwagę na jaskółkę, która jest według niego świadectwem sielskości tego miejsca. Tymczasem lady Makbet wita dostojnego gościa. Rozpoczyna się wymiana uprzejmości. Król wspomina o kłopotach, które sprawił gospodarzom swoim przyjazdem, lady Makbet zapewnia, że obecność Dukana to dla nich wielki zaszczyt.
Scena VII
Makbeta dopadają wątpliwości, nie obawia się sądu bożego, lecz kary, która może go spotkać jeszcze tu, na ziemi. Mężczyzna obawia się, że czyn, którego się dopuści (zabójstwo króla), obróci się przeciwko niemu i że dosięgnie go sprawiedliwość. Makbet wspomina zasługi króla i jego łagodność. Wie jednocześnie, że musi zabić władcę, by spełnić swoje ambicje. Rozmyślania Makbeta przerywa żona. Lady Makbet zarzuca mężowi, że niespodziewanie opuścił komnatę. Makbet wspomina, że spłynęło na niego tyle zaszczytów, a zabijając króla, okryje się hańbą. Żona zarzuca bohaterowi tchórzostwo.
Lady Makbet namawia męża do zbrodni. Planuje upić dworzan, zabić króla w czasie snu, a następnie zrzucić winę na upojonych winem mężczyzn. Makbet stwierdza, że jego żona jest odważna niczym mężczyzna i chce, by jego towarzyszka urodziła mu równie hardych synów. Jednocześnie obawia się, że podstęp kobiety wyjdzie na jaw. Lady Makbet zapewnia męża, że rozpacz odsunie od nich wszelkie podejrzenia. Makbet przysięga żonie, że zbierze całą swoją odwagę i zabije Dunkana.
Makbet Akt II
Scena I
Banko i jego syn Fleance stoją w nocy na zamkowym dziedzińcu. Zjawia się Makbet. Banko dziwi się, że jego towarzysz jeszcze nie śpi. Wspomina również dzisiejszy wieczór, dobry humor króla, który obdarował lady Makbet diamentem i hojnie wynagrodził sługi Makbeta. Banko zwierza się Makbetowi, że śniły mu się czarownice. Stwierdza, że chce pozostać wierny towarzyszowi, ale tylko jeśli uda mi się zachować czyste sumienie. Makbet odpowiada, że zapomniał o przepowiedni, ale gdy nadejdzie pora, porozmawia o niej z przyjacielem. Kiedy Banko wychodzi, Market mówi słudze, że czeka na znak od żony. Bohaterowi zdaje się, że widzi sztylet z kropelkami krwi, rękojeścią zwróconą ku niemu. Nagle zaczyna bić dzwon. Dla Makbeta jest to sygnał: „To znak mój; idę, dzwonek na mnie woła/Niech dzwon ten, królu, twych snów nie przerywa/On cię do piekła lub do raju wzywa”.
Scena II
Zjawia się lady Makbet. Wszystko idzie zgodnie z planem. Straż królewska śpi upojona alkoholem, lecz kobieta obawia się, że się zbudzi. Stwierdza jednocześnie, że gdyby król nie był tak podobny do jej ojca, sama by go zabiła. Słychać puszczyka, co lady Makbet uznaje za złą wróżbę. Makbet pyta żonę, kto śpi w drugiej izbie obok władcy. Kobieta odpowiada, że Donalbein, syn króla Dunkana. Bohater patrzy na swoje zakrwawione ręce. Stwierdza, że to bolesny widok. Opowiada, że jeden ze strażników śmiał się przez sen, a drugi krzyknął „mord”. Zbudziwszy się, słudzy zaczęli się modlić. Nie widzieli Makbeta, lecz ten rozpaczał, że nie może odpowiedzieć modlącym: „amen”. Bohater słyszy głos w swojej głowie, który mówi mu, że już nigdy nie zaśnie. Lady Makbet nakazuje, by ochłonął, nie słuchał podszeptów „chorego rozumu” i jak najszybciej umył zakrwawione dłonie, odniósł sztylety, wcześniej marząc krwią twarze śpiących strażników. Makbet jednak nie chce wrócić na miejsce zbrodni. Boi się tego widoku. Żona oskarża go o tchórzostwo. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zrzucić winę na śpiących strażników oraz dworzan. Lady Makbet wychodzi, a jej mąż z trwogą stwierdza, że nawet „morza wielkiego Neptuna nie zmyją z jego rąk śladów zbrodni”. Słysząc nieznany stukot, mężczyzna zaczyna się bać. Wraca lady Makbet. Jej ręce także są czerwone od krwi, lecz w przeciwieństwie do męża, w jej sercu nie ma lęku. Kobieta nakazuje przebrać się mężowi w nocne szaty (by wyglądało, że spali) i zachować zimną krew.
Scena III
Odźwierny zastanawia się, kto tak ciągle puka. Wchodzą Makduf i Lennox. Ten pierwszy pyta odźwiernego, czy tak późno poszedł spać, czy raczej tak wcześnie wstał. Sługa przyznaje się, że za dużo wypił i że trunek jest sprawcą trzech rzeczy: czerwonego nosa, snu i wody; „daje chętkę, ale odbiera możność”. Tymczasem rozmowę mężczyzn przerywa nadejście Makbeta. Lennox pyta go, czy król już się obudził, ponieważ rycerz miał się przed nim stawić z samego rana. Makbet prowadzi Lennoxa do królewskiej komnaty. Relacjonuje przy tym, jak straszną przeżył noc: wiatr zrywał kominy i wybuchały pożary, drżała ziemia; słychać było też „jęki i krzyki prorocze”, a także złowrogie pohukiwania puszczyka. Nagle z komnaty wybiega przerażony Makduf, informując Makbeta i Lennoxa o zabójstwie króla Dunkana. Dzwonią dzwony. Przybiega Banko wraz z lady Makbet. Makbet i jego żona rozpaczają. Mężczyzna stwierdza nawet, że wolałby umrzeć, zanim usłyszał tak straszną wiadomość. Tymczasem nadchodzą Donalbein i Malkolm. Makbet odpowiada królewskiemu synowi: „Stało się nieszczęście/Które najciężej na serce twe spadnie/Krwi źródło twojej stanęło i wyschło”. Makduf kończy, informując Donalbeina, że jego ojciec został zamordowany. Lennox podejrzewa szambelanów, którzy byli cali zakrwawieni. Makbet przyznaje, że był tak wściekły, że zabił rzekomych morderców. Tymczasem lady Makbet mdleje, a Malkolm, Makduf, Donalbein złamani rozpaczą nie są w stanie się ruszyć. Makbet wzywa zgromadzonych do wielkiej sali. Wychodzą wszyscy, prócz Donalbeina i Malkolma. Mężczyźni domyślają się, że żal i rozpacz, którego byli świadkami, są udawane. Nie przyłączają się do Makbeta. Malkolm udaje się do Anglii, a Donalbein do Irlandii. Ten pierwszy stwierdza na koniec: „Uchodźmy tylko: wolno tam uciekać/Gdzie niepodobna miłosierdzia czekać”
Scena IV
Tymczasem przed zamkiem Ross rozmawia z siedemdziesięcioletnim starcem. Wspominają, że w dzień zabójstwa króla, jego konie zdziczały. Nadchodzi Makduf. Twierdzi on, że króla Dunkana zabili przekupieni dworzanie. Cień podejrzeń pada jednak również na królewskich synów, których ucieczkę odkryto. Ross oznajmia, że w takim razie królem zostanie Makbet, a Makduf odpowiada, że bohater wyruszył już na koronację do Scone. Ciało zabitego władcy spoczęło natomiast w Colmes – Cill. Makduf oznajmia, że nie jedzie na koronację, lecz do Fife. Ross natomiast udaje się do Scone. Makduf kwituje natomiast słowa towarzysza tak: „Bodaj tam wszystko dobrze się skończyło/By w nowych szatach gorzej nam nie było!”.
Makbet Akt III
Scena I
Akcja przenosi się do jednej z pałacowych sal w Forres. Banko stwierdza, że spełniło się wszystko to, co przepowiedziały Makbetowi „siostry przeznaczenia”: ma tron, Kawdor i Glamis. Zwraca jednak uwagę, że to nie potomkowie Makbeta odziedziczą tron. Czarownice przepowiedziały bowiem, że „tron nie zostanie/Przy twym potomstwie, że ja [Banko] będę szczepem i ojcem królów długiego szeregu”. Zwraca się jakby do Makbeta, lecz tak naprawdę prowadzi monolog, ponieważ jest sam w komnacie. Kiedy jednak słyszy dźwięk trąb, nakazuje sobie zamilknąć. Nadchodzi Makbet, odziany w królewskie szaty, jego żona, nowa królowa, a wraz z nimi Lennox, Ross, możni oraz służba. Makbet zaprasza Banka na wieczerzę i wspomina o tym, że synowie zamordowanego króla ukrywają się w Anglii oraz Irlandii. Nazywa ich ojcobójcami. Banko mówi, że wyjeżdża razem z Fleance, ale postara się wrócić wieczorem. Kiedy Banko wychodzi, Makbet zaczyna rozmyślać. On również pamięta o przepowiedni czarownic, według której Banko ma zostać ojcem królów. Dlatego obawia się towarzysza. Jest bowiem świadomy, że mężczyzna łączy w sobie mądrość i męstwo, w obliczu których geniusz Makbeta słabnie.
Tymczasem do komnaty wchodzi dwóch morderców, z którym Makbet rozmawiał już wcześniej. Mówi opryszczkom, że Banko jest winny ich niedoli i że to ich wróg: „I moim on wrogiem/A tak zaciekłym, że każda minuta/W której oddycha, zagładą mi grozi/Chociaż mam siłę, aby go otwarcie/Znieść z moich oczu, wolą mą czyn pokryć”. Makbet wyjaśnia im, że musi zabić skrycie Banka, ponieważ mają wspólnych przyjaciół, którzy będą po nim płakać. Obiecuje, że wskaże miejsce zbójom. Nakazuje im zgładzić Banka oraz jego syna Fleance’a jeszcze tej nocy.
Scena II
Akcja rozgrywa się w innej części zamku. Lady Makbet stwierdza, że większy spokój mają ofiary leżące w grobie. Dopadają ją wyrzuty sumienia: „Bez zysku wszystko tam stracone/Gdzie szczęścia żądze nie dają spełnione/Bezpieczniej mordu ofiarą spać w grobie/Jak mordem drżącą radość kupić sobie. Rozkazuje słudze, by ten wezwał jej męża. Lady Makbet upomina męża, by zachował pozory podczas uczty. Bohater prosi swą towarzyszkę o to samo: „Na maski serca przemienić oblicza/By się nie zdradzić”. Małżonkowie rozmawiają o tym, że póki żyją Banko i jego syn, oni nie zaznają spokoju. Makbet uspokaja żonę, mówiąc, że tej nocy coś się wydarzy, lecz bohater nie chce uprzedzać faktów. Obiecuje, że wszystko wyzna żonie, kiedy jego plan się powiedzie.
Scena III
Akcja przenosi się do pałacowego ogrodu. Dwóch morderców dziwi się, że dołącza do nich ktoś trzeci. Mężczyzna mówi jednak, że robi to z polecenia samego Makbeta. Co więcej, tak szczegółowo opisuje plan zbrodni, że przekonuje pozostałych, iż można mu zaufać. Banko się spóźnia, lecz zbójcy po jakimś czasie słyszą tętent koni. Według zwyczaju jeździec na milę przed zamkiem, odsyła konie i przemierza tę drogę pieszo. Banko mówi do syna, że będzie padać. Niespodziewanie zostaje przebity sztyletem przez zbójów. W ostatnich słowach mówi o zdradzie. Prosi syna, by uciekał i by go pomścił. Fleance’owi i jego słudze udaje się wymknąć mordercom.
Scena IV
Akcja rozgrywa się w ogromnej pałacowej sali. Rozpoczyna się uczta, a Makbet wita gości. Nagle przy drzwiach pojawia się jeden z morderców. Ma krew na twarzy. Makbet mówi, że woli ją widzieć na twarzy zbója niż w żyłach Banka. Morderca zapewnia, że własnoręcznie poderżną gardło ofierze. Zbój zadał mu dwadzieścia ran, a ciało wrzucił do rowu. Makbet znów jednak zaczyna się bać, gdy słyszy, że Fleance zdołał uciec. Porównuje młodzieńca do węża, który choć teraz nie jest groźny, wkrótce może zaatakować, sącząc jad. Nakazuje mordercy się oddalić, zapowiadając, że wezwie go nazajutrz. Tymczasem na uczcie zjawia się lady Makbet. Prosi męża, by jako gospodarz, zachęcił gości, do tego, by zaczęli ucztować. Lennox prosi, by król do nich dołączył. Nagle Makbet dostrzega ducha Banka, który siada na jego miejscu. Król zwraca się do zgromadzonych, mówiąc, że na uczcie brakuje jedynie Banka. Lennox zwraca uwagę, że Banko złamał dane słowo, skoro nie przybył na wieczerzę. Dostojnik wskazuje królowi wolne miejsce, lecz Makbet dostrzega ducha Banka i z trwogą, zwraca się do niego: „Nie możesz mówić, że ja to zrobiłem/Tylko mi krwawym nie potrząsaj włosem!”. Zgromadzeni nie widzą zjawy, dlatego sądzą, że ich król jest chory i bredzi. Lady Makbet uspokaja gości, mówiąc, że to tylko chwilowa niedyspozycja. Tymczasem Makbet zwraca się ukradkiem do żony: „A mężem bez trwogi/Zdolnym bez drżenia poglądać na rzeczy/Na których widok sam diabeł blednieje!”. Lady Makbet nie rozumie, dlaczego jej mąż wpatruje się z trwogą w puste krzesło. Makbet prosi, by duch do niego przemówił. Jednocześnie próbuje wmówić sobie, że nie boi się tego, co widzi. Nagle duch Banka znika. Lady Makbet zarzuca mężowi tchórzostwo, mówiąc, że powinien się wstydzić. Bohater zaklina się, że zjawa była tak samo realna, jak jego żona. Kobieta kpi z męża, mówiąc, że tego typu morderstw na przestrzeni wieków było mnóstwo, ale jeszcze żadna ofiara nie powróciła jako duch. Tymczasem Makbet usprawiedliwia się przed gośćmi i wznosi toast za ich zdrowie. Duch Banka znów się pojawia. Przerażony król krzyczy, zwracając się do zjawy: „Precz, precz z mych oczu! Niech cię połknie ziemia!/Krew twoja zimna, kości twe bez szpiku/W błyszczących oczach twoich życia nie ma!”. Zmieszana lady Makbet po raz kolejny próbuje usprawiedliwić męża, tłumacząc jego zachowanie „chwilowym paroksyzmem”. Makbet woła, że wolałby, by duch zmienił się w niedźwiedzia lub ożył i wyzwał go na pojedynek. Błaga, by zjawa zniknęła i tak się dzieje. Dzięki temu bohater wraca do równowagi. Prosi gości, by zostali na uczcie. Lady Makbet jest wściekła, że wybuch męża, zabrał im całą radość z biesiadowania. Makbet dziwi się, że zgromadzeni nie zareagowali na pojawienie się ducha. Uświadamia sobie tym samym, że tylko on go widzi. Bohater prosi zgromadzonych, by wyszli.
Pyta żonę, czy Makduf zlekceważył jego wezwanie. Mówi, że wyśle po niego posłańca, a sam uda się do „sióstr przeznaczenia”. Stwierdza, że zaszedł już tak daleko, że teraz jest gotowy zniszczyć wszystkich, którzy staną na jego drodze. Lady Makbet stwierdza, że powinni iść spać, ponieważ „trwoga mąci im myśli”.
Scena V
Akcja rozgrywa się na stepie. Wokół słychać pioruny. Hekate spotyka trzy czarownice. Bogini ciemności jest wściekła, że wiedźmy bez jej zgody frymarczą (czynią przedmiotem targu lub handlu rzeczy, które nie powinny być źródłem zysku) z Makbetem „dwuznacznikami, śmiercią i sztyletem”. Hekate mówi czarownicom, że w Acheroncie zjawi się Makbet, prosząc, by siostry wiedźmy odczytały mu karty przeznaczenia. Bogini zapowiada, że uda się po zsiadłą krew z księżycowego rogu. To za jej sprawą Makbet ma ujrzeć swoją przyszłość i stać się sprawcą własnej zagłady.
Scena VI
Akcja przenosi się do pałacowego pokoju w Forres. Lennox analizuje wszystko, co się ostatnio wydarzyło. Zaczyna podejrzewać Makbeta, ale zwraca uwagę, że ten przecież ubolewał nad śmiercią Dunkana. Wydaje mu się również dziwne, że Fleance uciekł. Czyni go to głównym podejrzanym w sprawie śmierci Banka, jego ojca. Wspomina również o Malkolmie oraz Donalbeinie, których powszechnie uznano za ojcobójców, morderców króla Dunkana, a także o Makdufie, który popadł w niełaskę, ponieważ nie stawił się przed obliczem Makbeta, na królewskiej uczcie, a ponadto mówił głośno o swoich wątpliwościach związanych z zabójstwem Dunkana. Lennox zastanawia się, gdzie mężczyzna obecnie przebywa. Rozmówca Lennoxa mówi natomiast, że Malkolm znalazł schronienie w Anglii, na dworze króla Edwarda, a „Makduf błaga świętego tam króla/(...) Siwarda i Northumberlanda”, by wypowiedzieli Makbetowi wojnę i odebrali mu władzę, co rozwścieczyło władcę. Bohater nakazał posłać po Makdufa, lecz ten odesłał go z kwitkiem. Lennox wyraźnie trzyma stronę uciekiniera i prosi: „Niech święty anioł leci na dwór Anglii/I nim przybędzie, zjedna wysłuchanie/Jego poselstwu! By błogosławieństwo/Na ziemię naszą zbiegło lotnym skrzydłem/Cierpiącą dzisiaj pod dłonią przeklętą!”.
Makbet Akt IV
Scena I
Akcja przenosi się do jaskini. Na środku stoi wrzący kocioł. Jest ciemno. Słychać grzmoty. Wchodzą trzy czarownice. Wiedźmy tańczą dookoła kotła, wrzucając do niego składniki trucizny, takie jak: czarna żaba, kłąb węża, włos nietoperza, włosy jaszczurki, język brytana, żaby pazurek, żądło padalca i żmii widła oraz sowie skrzydła, a następnie łuskę smoka, ząb wilczycy, mumię czarownicy, żółć kozła i cisu drzazgę, palec dziecka zabitego przez matkę, tygrysie wnętrzności oraz krew małpy. Po tym rytualne wchodzi Hekate z trzema innymi czarownicami. Bogini obiecuje sowitą zapłatę i nakazuje czarownicom śpiewać pieśń „Czarne duchy”, po czym wychodzi. Jedną z czarownic zaczyna kłuć w palcach, co ma być zapowiedzią nadejścia Makbeta. Bohater wkrótce się zjawia. Makbet pragnie uzyskać odpowiedź na swoje pytania, od tych, którzy są panami czarownic. Wiedźmy leją krew maciory, która zjadła swoje prosięta i tłuszcz z wisielca. Słychać pioruny, a nad kotłem ukazuje się głowa w hełmie. Czarownice oznajmiają, że zjawisko, które się ukazało, „czyta w sumieniu”. Makbet ma milczeć i słuchać. Zjawisko ostrzega bohatera, by strzegł się tana Fife’u, a później znika. Następnie pojawia się „widziadło krwawego dziecka” radzi bohaterowi, by się nie lękał i był śmiały. Przepowiada mężczyźnie, iż nie zgładzi go nikt zrodzony z kobiecego łona. Makbet uspokojony tą wróżbą, postanawia darować życie tanowi Fife'u, czyli Makdufowi, ale po chwili zmienia zdanie. Tymczasem pojawia się trzecia zjawa, dziecko w koronie z drzewem w ręku. Przepowiada ono, że Makbet będzie niezwyciężony aż do chwili, gdy ruszy się las birnamski: „Bądź jak lew dumny, a nie troszcz się wcale/Że knują spiski niechętni wasale/Bo nikt Makbeta sił wprzódy nie skruszy/Póki birnamski las się nie poruszy/I sprzymierzeniec buntowników rzeszy/Na Dunsinane'u górę nie pośpieszy”. Makbet uważa to za szczęśliwą wróżbę. Chce wiedzieć jeszcze, czy dzieci Banka zostaną królami. Kiedy wiedźmy nakazują, by już nie dopytywał, grozi im przekleństwem. Nagle pojawia się kolejna wizja. Ośmiu królów, idą jeden za drugim; ostatni trzyma w ręku zwierciadło; za nimi Banko. W zwierciadle widać tłumy, a wśród nich człowieka, który dzierży trzy berła i dwa globy. Przerażony Makbet pyta, czy ta wizja jest prawdziwa. Czarownice potwierdzają. Zaczynają tańczyć wokół bohatera, a później znikają. Makbet nazywa tę chwilę „przeklętą godziną”. Zjawia się Lennox, który informuje Makbeta, że Makduf uciekł do Anglii. Bohater obiecuje sobie, że od tej chwili będzie od razu wcielał myśli w czyn. Zamierza zabić Makdufa oraz całą jego rodziną, a Fife zagarnąć dla siebie.
Scena II
Akcja przenosi się do Fife’u, do zamku Makdufa. Lady Makduf pyta Rossa, dlaczego jej mąż zbiegł do Anglii. Kobieta obawia się, że ucieczka będzie dla króla równoznaczna ze zdradą. Ross przekonuje bohaterkę, że taki czyn może świadczyć nie tyle o trwodze, ile o mądrości jej męża, ponieważ przyszło im żyć w trudnych czasach. Ross odchodzi w pośpiechu, ponieważ przybył tam w tajemnicy. Lady Makduf mówi synowi, że jego ojciec umarł. Chłopiec odpowiada, że teraz będzie żył jak ptak i żywił się tym, co znajdzie. Mimo słów matki domyśla się, że jego ojciec żyje. Pyta ją, co mają zrobić, by odnaleźć Makdufa. Kobieta żartuje, mówiąc, że może kupić sobie na targu dwudziestu mężów, żeby później ich odsprzedać. Syn zadaje jednak o wiele poważniejsze pytanie. Zastanawia się, czy jego ojciec był zdrajcą. Matka potwierdza. Chłopiec dopytuje dalej, kim jest zdrajca. Lady Makduf wyjaśnia, że jest nim każdy, kto przysięga, a kłamie. Kobieta stwierdza, że każdy zdrajca powinien skończyć na szubienicy, a powiesić go mieliby uczciwi ludzie. Syn odpowiada na to, że zdrajców jest więcej niż uczciwych ludzi, zatem to ci pierwsi pozbędą się prawych obywateli. Tymczasem nadchodzi posłaniec, który ostrzega lady Makduf przed niebezpieczeństwem i radzi uciekać. Gdy odchodzi, zjawiają się mordercy pytający o jej męża. Gdy kobieta odpowiada wymijająco, morderca nazywa Makdufa zdrajcą, na co oburza się syn Makdufa. Morderca nazywa go „jajkiem zdrady, świeżą ikrą”, a następnie zabija, przebijając sztyletem. Chłopiec, w ostatnich słowach, prosi matkę, by czym prędzej uciekała.
Scena III
Akcja przenosi się do pałacu w Anglii. Malkolm pragnie w ustronnym miejscu rozpaczać, a Makduf przeciwnie – zamierza chwycić za broń. Choć Malkolm nie uważa Makdufa za zdrajcę i wie, że Makbet to tyran, to sądzi, że rozwiązanie zbrojne, przyniesie jeszcze większe nieszczęście. Malkolm sądzi, że stanie się jeszcze gorszy niż Makbet, gdy zasiądzie na tronie i posmakuje władzy. Makduf zaprzecza, mówiąc, że nie ma nikogo gorszego od Makbeta. Malkolm twierdzi natomiast, że jest chciwy i pożądliwy. Kiedy Makduf próbuje go przekonać, mówiąc o jego królewskich cnotach, ten zaprzecza, oświadczając, że za jego rządów nie będzie zgody, a Szkocja zostanie podzielona. Po tych słowach Makduf traci wszelką nadzieję, ponieważ prawowity dziedzic wyrzekł się tronu. W końcu Malkolm wyznaje, że wszystko, co powiedział do tej pory, było kłamstwem i obiecuje: „Dziesięć tysięcy dzielnych wojowników/Podeszły Siward miał ze mną prowadzić/Pójdziemy razem: świętej sprawy naszej/Niechaj fortuna będzie towarzyszką!”. Tymczasem do komnaty wchodzi doktor, mówiąc, że bogobojny król Anglii potrafi uzdrawiać i że wielu ludzi powróciło dzięki niemu do zdrowia. Prócz tego, władca posiada również „dar proroctwa”. Wychodzi medyk, a zjawia się Ross, którego Makduf, w pierwszej chwili nie rozpoznaje. Ross nazywa Szkocję „biedną krainą”: „Sama własnego lęka się widoku!/Ona nie matką, lecz grobem jest naszym/Tam się uśmiecha tylko, kto nic nie wie/Choć wszędzie jęki, krzyki, wszędzie łkania/Nikt przecie na nie baczności nie daje/Gwałtowna rozpacz rzeczą tam powszednią/Dzwon śmierć ogłasza, czyją? nikt nie spyta/Żywot uczciwych prędzej tam marnieje/Niż kwiat przypięty do ich kapelusza/Uschnie lub zwiędnie”. Makduf pyta Rossa o żonę i dzieci. Bohater na początku mówi, że zastał ich w dobrym zdrowiu, ale w końcu wyznaje, że zostali zabici. Malkolm radzi, by Makduf znalazł pociechę w zemście. Załamany mężczyzna prosi Boga, by mógł zmierzyć się na miecze z Makbetem, a jeśli ten mu umknie, będzie to znaczyło, że Bóg mu wybaczył.
Makbet Akt V
Scena I
Akcja przenosi się do Dunsinane, do pałacowego pokoju. Dama opowiada doktorowi o dziwnym zachowaniu lady Makbet. Kobieta poprzedniej nocy lunatykowała. Będąc w takim stanie, napisała list, następnie go przeczytała, a na końcu zapieczętowała. Według relacji damy dworu, jej pani mówiła straszne rzeczy, których ta lęka się powtórzyć, ponieważ nie ma świadka, który mógłby potwierdzić, że kobieta mówi prawdę. Nagle zjawia się lady Makbet, jest „głęboko uśpiona”, a w ręku trzyma świecę. Lekarz wcześniej czuwał przy królowej dwie noce, ale nic złego się nie działo. Teraz może przekonać się na własne oczy, że dama pałacowa mówi prawdę. Lady Makbet pociera ręce, jakby próbowała je obmyć, a dama mówi, że królowa robi to często, a cała czynność trwa zazwyczaj kwadrans. Nagle lady Makbet coś mówi, a lekarz zapisuje każde jej słowo, chcąc zrozumieć, co dolega pacjentce: „Ale tu zawsze jest plama [...] Precz stąd, przeklęta plamo!/Precz! Powtarzam. — Raz, dwa!/ A więc czas już wziąć się do dzieła/ Czarne jest piekło! Wstydź się, mój mężu, wstydź się!/Być żołnierzem a trwożyć się! Czemuż się mamy lękać, że wie ktoś o tym, skoro nikt nie może zawezwać naszej potęgi do zdania liczby?/ Kto by jednak mógł myśleć, że starzec miał jeszcze tyle krwi w swoich żyłach! [...] Tan Fife'u miał żonę; a gdzie ona teraz? Jak to? Nigdyż te ręce nie będą czyste? Dość tego! Mój mężu, dość tego! Twoje szaleństwo psuje wszystko. [...] Czuć tu zawsze krwi zapach. Wszystkie kadzidła Arabii nie uwolnią tej małej ręki. Och! och! och!”. Zarówno doktor, jak i dama są pewni, że królowa nieświadomie wyznała tajemnicę, której nikt nie miał poznać. Lekarz stwierdza, że bolesny ciężar przygniótł serce lady Makbet. Dama odpowiada, że nie chciałaby takiego serca w swojej piersi. Mężczyzna stwierdza, że choroba królowej go przerasta. Tymczasem lady Makbet nadal mówi, zwracając się jakby do swojego męża: „Umyj ręce; wdziej nocną odzież, a nie bądź tak blady! Powtarzam ci raz jeszcze: Banko pogrzebany nie może wstać z grobu”. Lekarz stwierdza, że królowej potrzebny jest spowiednik, a nie lekarz, bo „myśl chora wyznała serca tajemnice”. Tymczasem królowa wraca do łóżka, a doktor i dama pałacowa opuszczają komnatę.
Scena II
Akcja przenosi się w okolice Dunsinane. Widać sztandary i słychać bębny. Menteith zawiadamia Angusa, że zbliżają się już angielskie pułki pod wodzą Malkolma, Siwarda, Makdufa. Angus odpowiada, że dołączą do nich pod birnamskim lasem. Wśród walczących zabraknie jednak Donalbeina. Caithness zawiadamia, że Makbet wzmacnia twierdzę Dunsinane'u. Ludzie nazywają go tyranem. Twierdzą, że oszalał i że jest „odważny szałem”. Angus stwierdza, że tytuły wiszą na Makbecie „niby płaszcz olbrzyma/Na karłowatym złodzieju”, a żołnierze nie podążają za nim z miłości do króla, lecz dlatego, że ma władzę. Rozmówcy chcą być posłuszni przyszłemu władcy, który pokona tyrana. Są gotowi przelać krew i poświęcić życie dla dobra ojczyzny. Ruszają ku birnamskim lasom.
Scena III
Akcja utworu nadal rozgrywa się w Dunsinane. W zamkowej izbie przebywa Makbet, Doktor oraz służba. Makbet sądzi, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo, dopóki las birnamski się nie poruszy i że nie pokona go nikt, kto jest zrodzony z kobiety. Nie obawia się więc Malkolma, wspominając przepowiednię czarownic. Tymczasem wchodzi sługa i mówi o dziesięciu tysiącach żołnierzy przeciwnika, angielskiego wojska. Makbet stwierdza, że albo zostanie zdetronizowany, albo już na zawsze przestanie się bać. Nadchodzi Seyton, oficer Makbeta. Król jest świadomy, że nie dla niego już honor i posłuszeństwo, lecz jedynie ludzkie przekleństwo. Wie, że Seyton najchętniej wydarłby mu serce z piersi, lecz nie śmie. Wchodzi Seyton wraz z doktorem. Makbet jest gotowy do walki. Pyta również, w jakim stanie jest jego żona. Medyk odpowiada, że lady Makbet dręczą natrętne widzenia, które nie dają jej spokoju. Bohater prosi, by lekarz uzdrowił kobietę, lecz ten odpowiada, że chora musi być swoim własnym lekarzem. Makbet odpowiada doktorowi, że w takim razie może swoją sztukę lekarską rzucić psom. Po chwili jednak stwierdza, że gdyby lekarz uzdrowił jego królestwo, Makbet sławiłby jego imię. Mężczyzna raz jeszcze wspomina o przepowiedni wiedźm związanej z lasem birnamskim. Kiedy Makbet opuszcza komnatę, doktor stwierdza, że już nigdy nie wróci do Dunsinane.
Scena IV
Akcja wciąż rozgrywa się w Dunsinane. Widać także las. Z chorągwiami, przy dźwiękach bębnów wchodzą: Malkolm, Siward wraz z synem, Makduf, Menteith, Caithness, Angus, Lennox, Ross i żołnierze. Malkolm pokłada nadzieję w Bogu. Siward pyta natomiast, jaki to las mają przed sobą. Menteith odpowiada, że to las birnamski. Na te słowa Malkolm rozkazuje żołnierzom, by każdy z nich wziął gałąź i tak szedł w stronę wroga: „Niechaj każdy żołnierz/Niesie przed sobą gałąź tam uciętą/Bo tak zastępy nasze osłonione/Zmylą rachuby poczt nieprzyjacielskich”. Wojacy spełniają rozkaz. Siward uważa, że Makbet ukryty za murami Dunsinane'u, wierzy, że jest niezwyciężony. Malkolm dodaje, że poddani buntują się przeciwko królowi, a ci, którzy są wierni, służą mu z przymusu.
Scena V
Scena rozgrywa się w zamku, w Dunsinane. Przy dźwiękach bębnów, z chorągwiami wchodzą: Makbet, Seyton wraz z żołnierzami. Straże ostrzegają króla, że nadciągają wojska nieprzyjaciela. Makbet jest przekonany, że wrogów pokona głód oraz choroba i że zamkowe mury to przeszkoda nie do pokonania. Słychać krzyki. Makbet się im dziwi, bo sam już od dawna nie czuje trwogi. Kobiety lamentują, ponieważ królowa umarła. Słysząc to, Makbet porównuje życie ludzkie do świecy, która zgasła, do przelotnego cienia i do nędznego aktora, który puszy się na scenie przez godzinę, by później na wieki zamilknąć. Tymczasem wchodzi posłaniec i zawiadamia króla, że widział birnamski las, który zmierza ku nim. Makbet nazywa mężczyznę kłamcą. Przerażony król przypomina sobie przepowiednię czarownic.: „Bądź bez trwogi/Aż do Dunsinane las przyjdzie birnamski”.
Nakazuje bić w dzwony i rusza do boju.
Scena VI
Akcja przenosi się przed zamek w Dunsinane. Z chorągwiami, przy dźwiękach trąb wchodzą: Malkolm, Siward, Makduf oraz żołnierze osłonięci gałęziami. Malkolm nakazuje armii zrzucić zasłonę. Prosi swego stryja Siwarda, by wraz z synem poprowadził armię. Malkolm wraz z Makdufem zrealizują natomiast pozostałą część planu. W tle słychać nieustanny alarm.
Scena VII
Akcja rozgrywa się w okolicach Dunsinane, lecz w innej części niż znajduje się wroga armia. Makbet wie, że nie może uciec, lecz musi walczyć. Zastanawia się, gdzie znajduje się człowiek, którego nie zrodziła kobieta (tylko on może bowiem pokonać bohatera). Tymczasem nadchodzi syn Siwarda, młody Siward i pyta Makbeta o imię. Król odpowiada, że młodzieniec zadrży, gdy się dowie. Siward mówi, że się nie obawia, a gdy słyszy odpowiedź Makbeta, stwierdza, że nie ma bardziej nienawistnego imienia. Makbet odpowiada, że raczej bardziej groźnego. Bohaterowie walczą i młodzieniec pada zabity. Słychać alarm. Wchodzi Makduf, który pragnie pomścić żonę i syna. Nadchodzą także Malkolm oraz stary Siward, który informuje Makdufa, że zamek poddał się dobrowolnie i że niewiele brakuje już do zwycięstwa. Postanawiają wejść do zamku. Król nie chce, tak jak Cezar, zginąć od własnego miecza: „Po co rzymskiego głupca mam grać rolę/I od własnego miecza ginąć? Póki/Żyjących widzę, lepiej jego ostrze/Na nich obrócić”. Nagle wchodzi Makduf. Makbet wyznaje, że tylko jego unikał, ponieważ zbyt dużo krwi Makdufa ciąży na duszy Makbeta. Bohaterowie walczą. Makbet czuje się niezwyciężony, ponieważ sądzi, że przeciwnik został zrodzony z kobiecego łona, zatem nie pokona Makbeta. Tymczasem Makduf odpowiada: „A więc rozpaczaj o twoim zaklęciu!/Niechaj ci anioł, któremu aż dotąd/Służyłeś, powie, że Makduf przed czasem/Ze swojej matki wydarty był łona”. Słysząc to, król odmawia dalszej walki. Makduf odrzekł, że w takim razie Makbet będzie żył od tej chwili z piętnem zdrajcy i tyrana. Bohater odpowiada, że nie chce tak żyć i wznawia walkę. Tymczasem wchodzą: Malkolm, Caithness, stary Siwald, Ross, Lennox, Angus, Menteith wraz z żołnierzami. Malkolm mówi o stratach. Brakuje syna Siwalda oraz Makdufa. Ross zawiadamia starego Siwalda, że jego syn zginął w walce, jak dzielny mąż. Młodzieniec został bowiem raniony w czoło. Nagle wchodzi Makduf, trzymając głowę Makbeta. Bohater kłania się nowemu królowi Szkocji, Malkolmowi, nazywając Makbeta samozwańcem. Nowy król nadaje walczącym hrabiowski tytuł, wspomina również lady Makbet, która popełniła samobójstwo. Wzywa również, by uciekinierzy powrócili do Szkocji, ponieważ pod rządami Malkolma będą bezpieczni.