Spis treści:

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu 

Holokaust (Holocaust) to zaplanowany i instytucjonalnie zorganizowany proces prześladowania i eksterminacji europejskich Żydów przez niemiecki reżim nazistowski oraz jego sojuszników. Mniej powszechnym w naszym kraju określeniem dotyczącym tej zbrodni jest Shoah (Shoa). W Polsce używa się czasem słowa Zagłada

W 2005 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ uchwaliło rezolucję, w której mowa o ustanowieniu Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Wybrano 27 stycznia jako datę jego obchodów. Tego dnia w 1945 r. wyzwolono niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau

Ofiary holokaustu to prawie 6 milionów europejskich Żydów – mężczyzn, kobiet i dzieci. Statystyki pokazują liczbę osób, które zginęły, ale okrucieństwo zbrodni widać, szczególnie gdy przytacza się indywidualne historie ludzi, którzy ich doświadczyli. W Polsce zachowało się wiele świadectw. Niektóre są wyjątkowo brutalne i zapadają w pamięć jak ta z Podkarpacia. 

Przeczytaj również: Najstraszniejsze zbrodnie ludzkości. Autor amerykańskiej encyklopedii zła zrobił podsumowanie

Historia rodziny Ulmów z Markowej

Markowa to wieś na Podkarpaciu, położona niedaleko Łańcuta. Znajduje się na szlaku architektury drewnianej, ale nie dlatego jest dziś dobrze znana. Tragiczne wojenne historie jej mieszkańców są nadal żywe. 

Józef Ulma przyszedł na świat w 1900 r. w tej niewielkiej miejscowości. Już jako nastolatek był związany z organizacjami katolickimi i rolniczymi. Interesował się uprawą owoców i warzyw, hodował pszczoły. Uwielbiał fotografię, chętnie robił zdjęcia rodzinie. Liczne kadry wykonane przez Józefa przetrwały II wojnę światową. Można zobaczyć na nich jego żonę – Wiktorię z domu Niemczak –  i ich liczne potomstwo. 

Józef i Wiktoria pobrali się w 1935 roku, dzieliło ich 12 lat, ale łączyło uczucie i sposób w jaki patrzyli na świat. Józef lubił czytać o wykorzystaniu wiatru w gospodarce, odległej Australii i fotografii. Mimo to twardo stąpał po ziemi, co można wywnioskować ze wspomnień jego brata. Zgodnie ze słowami Władysława, Józef mawiał: „czasem trudniej jest dobrze przeżyć dzień, niż książkę napisać”. Wiktoria też miała artystyczne zainteresowania – grała w teatrze amatorskim. Jednak po założeniu rodziny skupiła się na codziennych czynnościach, których nie brakowało. 

Małżonkowie nie byli bogaci, prowadzili małe gospodarstwo. Wydaje się, że to historia, jakich mnóstwo w tamtym czasie. Wiele zmienia jednak jej zakończenie. 

rodzina ulmów
Zdjęcie żony i dzieci wykonane przez Józefa Ulmę /Wikipedia (domena publiczna)

 

Zbrodnia z Markowej

Wieś w czasach, gdy mieszkali w niej Józef i Wiktoria liczyła około 4,5 tys. mieszkańców. Według różnych szacunków było wśród nich od 100 do 120 Żydów. Łącznie w powiecie społeczność ta liczyła blisko 1 tys. osób. Podczas II wojny światowej zginęło wielu z nich. 

Jesienią 1942 r. w domu Ulmów pojawili się dodatkowi lokatorzy. Była to żydowska rodzina Goldmanów z Łańcuta, którą nazywano Szallami. Saul Goldman, przed wojną znany handlarz bydła, musiał się ukrywać wraz z czterema synami na poddaszu domu w Markowej. Później dołączyły do nich jeszcze dwie córki i wnuczka Goldmana. Wcześniej pomagał im granatowy policjant, Włodzimierz Leś. Nie robił tego bezinteresownie. Otrzymał od nich majątek, ale po czasie nie chciał już wspierać żydowskiej rodziny. Wtedy udali się po pomoc do Ulmów, których dom znajdował się na uboczu. Goldmanowie pracowali w gospodarstwie Ulmów. Na zdjęciach zrobionych przez Józefa, można zobaczyć jak garbowali skóry zwierzęce i rąbali drewno. 

Wszystko zmieniło się bladym świtem 24 marca 1944 r., gdy z Łańcuta do Markowej przyjechali Niemcy. To nie był przypadek, że trafili do domu Ulmów. Donos, który otrzymali, był precyzyjny. Prawdopodobnie pochodził od Włodzimierza Lesia, który nie chciał stracić majątku. Na poddaszu niemieccy żandarmi znaleźli Żydów. Zastrzelili rodzinę Goldmanów. Potem zamordowali małżeństwo Ulmów na oczach ich dzieci. W marcu 1944 r. Wiktoria była w zaawansowanej ciąży. Z przeprowadzonej ekshumacji wynika, że podczas egzekucji zaczęła rodzić. Na końcu Niemcy zabili szóstkę dzieci – trzech chłopców i trzy dziewczynki. Najstarsze z nich miało 8 lat. 

Samarytanie z Markowej 

Niemieccy żandarmi wracali do Łańcuta z kosztownościami, które zrabowali żydowskiej rodzinie. Ciała zamordowanych zakopali w ziemi okoliczni mieszkańcy. Władysław, brat Józefa, wspominał, że tydzień później zwłoki włożono do trumien i przewieziono na cmentarz. To ważne, bo Ulmowie byli bardzo religijni. W Biblii, którą mieli w domu, podkreślili fragmenty o miłosiernym Samarytaninie, który jako jedyny pochylił się nad potrzebującym pomocy człowiekiem. Dlatego bywają nazywani Samarytanami z Markowej. 

We wrześniu 1995 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował Józefa i Wiktorię Ulmów tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2016 r. powstało we wsi muzeum przypominające o ofiarach tej bestialskiej zbrodni, a dwa lata później Prezydent RP ustanowił Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką (24 marzec). Pod koniec 2022 r. papież Franciszek zatwierdził dekret o męczeństwie rodziny Ulmów. 

Oprac. Monika Wąs

 

Przeczytaj również:

Szlak szczurów. Jak nazistowscy zbrodniarze uciekali do Ameryki Południowej i kto im w tym pomagał?

„Proszę państwa do gazu” Tadeusza Borowskiego na maturze 2023 – streszczenie, bohaterowie, konteksty

„Ludzie, którzy szli” Tadeusza Borowskiego i literatura lagrowa na maturze 2023. Streszczenie, bohaterowie, konteksty