Zgodnie z definicją słownikową władzą nazywamy stosunek społeczny między dwoma grupami, polegający na tym, że jedna z grup może w sposób trwały oddziaływać na postępowanie grupy drugiej w realizacji zadań społecznych i ma środki zapewniające jej kontrolę tego postępowania. Inaczej mówiąc władzą nazywamy ludzi uprawnionych na mocy konstytucji do pełnienia rządów. Władza, zgodnie z Konstytucją RP, wyłaniana jest na drodze demokratycznych wyborów. Polski ustrój polityczna wyróżnia dwie władze: ustawodawczą, w postaci sejmu i senatu, oraz wykonawczą, którą pełnia prezydent i rząd.
Aktualnie rząd tworzy Prawo i Sprawiedliwość w koalicji z LPR i Samoobroną RP. Szefem rządu jest Jarosław Kaczyński, prezydentem Lech Kaczyński, obaj są przedstawicielami PiS.
W ławach sejmowych zasiadają, reprezentanci Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Platformy Obywatelskiej oraz dwóch posłów mniejszości niemieckiej, oraz posłowie nie zrzeszeni.
Jak zwykle skład Parlamentu diametralnie różni się od tego, który panował w poprzedniej kadencji. Jest to specyfika polskiego parlamentaryzmu. Zwykle jest tak, że wyborcy za niespełnione obietnice wymierzają posłom karę czteroletniego nie rządzenia krajem i wybierają ich przeciwników.
Od wyborów parlamentarnych minął już niemal rok, a partia zwycięska nie może pochwalić się niczym poza stworzeniem kuriozalnej koalicji z najbardziej populistycznymi partiami. Wydaje się również, że polityka rządu opiera się głównie na grze na ludzkich emocjach. Co i raz słyszymy o kolejnych byłych agentach SB, grzebiemy się w przeszłości, kompromitujemy na arenie międzynarodowej. Mam wrażenie, że rząd z braku pomysłu na uzdrowienie państwa karmi obywateli obietnicami o tyle bezpiecznymi, że nie dotyczącymi ich bezpośrednio. Premier i jego ministrowie opierają państwo polskie na instytucjach typu Centralne Biuro Antykorupcyjne. Obserwujemy też usilne i skuteczne działania rządu zmierzające do przejęcia kontroli nad wszelkimi instytucjami w kraju, także nad mediami. Prawo i Sprawiedliwość obsadza swoimi ludźmi wszystkie możliwe stanowiska. Sztandarowym hasłem braci Kaczyńskich jest utworzenie IV Rzeczypospolitej.
Co ciekawe, rząd pomimo tego, że nie robi nic, cieszy się poparciem społecznym. To prawda, że poparcie to zdobywał często na drodze wyjątkowego wyrachowania, ale to nie jest najważniejsze w sondażach. Podczas kampanii wyborczej udało im się przekonać do siebie, na przykład środowisko Radia Maryja i Solidarności, która odwróciła się tym samym od swego legendarnego przywódcy - Lecha Wałęsy.
PiS i jego rząd, jak również prezydent, nie prowadzą polityki zagranicznej, żeby nie powiedzieć, że prowadzą politykę zniechęcania świata do Polski. Radykalne działania typu bojkotowanie marszów równości, czy propagowanie nietolerancji. Ostatnio nawet prezydent posunął się dalej, odwołując w ostatniej chwili i bez ważnego powodu, spotkanie z prezydentami Francji i Niemiec. Nasi politycy obrażają się na zagraniczną prasę, toczą wojny z każdym, kto jest przeciw nim, przy czym nie są nawet zdolni do konstruktywnej dyskusji.
Jeśli zaś chodzi o to, czego oczekuję od rządzących , to nie mam zbyt wygórowanych, czy nierealnych do wykonania, wymagań. Pragnąłbym mieć gwarancję, że jeśli wezmę udział w wyborach, jeśli oddam swój głos, to chcę, żeby złożone mi obietnice zostały spełnione. Chciałbym, żeby politycy dotrzymywali słowa. Chciałbym żyć w kraju, w którym będę mógł pracować i który da mi możliwość utrzymania siebie i mojej rodziny. Oczywiste jest, że bez pracy nie ma kołaczy, ale nie powinno być tak, że człowiek haruje, a nie ma z tego tytułu żadnych korzyści. Jest rzeczą niewyobrażalną, żeby pracując uczciwie nie móc wyżywić rodziny.
Polskie społeczeństwo najbardziej cierpi z powodu bezrobocia. Coraz więcej młodych ludzi, nawet tych dobrze wykształconych, pozostaje bez zajęcia. I na tym polu mogłyby się wykazać partie, obiecujące złote góry i cudowne życie. Tymczasem jednak widzimy premiera, który z dumą i szczęśliwym uśmiechem na twarzy informuje społeczeństwo o kolejnym sukcesie rządu, czyli o wywalczeniu otwarcia kolejnego europejskiego rynku pracy dla Polaków. A ja nie chcę wyjeżdżać z Polski, chcę pracować tutaj, ale zdaje się, że nie będę miał innego wyjścia, na razie wszystko na to wskazuje.
Chciałbym tez mieć gwarancję dobrej opieki zdrowotnej. Chciałbym, żeby płacąc składki na ubezpieczenie, mieć pewność, że jeśli zachoruję to będę leczony bez dodatkowych opłat, w szpitalu wyposażonym w odpowiedni sprzęt i przez zadowolonego, a nie - strajkującego, lekarza.
Dofinansowania potrzebuje też policja i straż pożarna. Potrzeba nam wyszkolonych funkcjonariuszy, nie przypadkowych ludzi. Policja powinna dysponować odpowiednim sprzętem, tymczasem boryka się z niedofinansowaniem i brakami kadrowymi. W tym konkretnym przypadku konieczne są również zmiany prawne. Póki co mamy do czynienia z sytuacją, w której przestępca jest bardziej chroniony niż policjant.
Państwo powinno też zadbać o rozwój szkolnictwa. Szkołom należałoby zapewnić odpowiednie wyposażenie w pomoce naukowe, tj. np. komputery. Nauczyciele powinni móc mieć możliwość doskonalenia swoich umiejętności, powinni iść z postępem nauki. Teraz szkoła często uczy zagadnień z poprzednich epok. Jeśli chodzi o znajomość najnowszych technologii szkolne podręczniki i nauczyciele nie nadążają za postępem. Szkoła powinna uczyć umiejętności potrzebnych w życiu codziennym, a nie tylko i wyłącznie pustej teorii. Zmiana systemu dałaby młodym ludziom większe szanse na zdobycie dobrej pracy. Jedna z poprzednich ekip rządowych próbowała zmienić system edukacji, skończyło się jednak pogorszeniem sytuacji i drastycznym obniżeniem się poziomu kształcenia. Zdaje się, że rządzącym chodziło o to, żeby ludzie nie byli zbyt dobrze wykształceni. Jak wiadomo, ciemnymi masami łatwiej dyrygować. Widać to nawet w postępowaniu obecnie rządzących braci Kaczyńskich. Świadomie wchodzą w konflikty ze środowiskami naukowymi i inteligenckimi, ich minister edukacji narodowej wprowadza amnestię dla tych, którzy nie zdali matur. Uczelnie zamiast uczyć młodych ludzi robią wszystko by wyrównać poziom, z tym że w dół. Widać zresztą, na jaki elektorat postawił w poprzednich wyborach PiS - na środowisko radia Maryja, populistycznymi hasłami zjednał sobie robotników i część rolników. Ich wyborcy wywodzą się głównie z małych miast i wsi polski wschodniej. Zły system edukacji doprowadzi tylko do pogorszenia warunków życiowych rodzin i wyrównywanie szans stanie się kolejnym pustym hasłem.
Kolejnym moim postulatem do rządzących jest zmiana systemu podatkowego, który jest pewnie najbardziej skomplikowanym systemem na świecie. należałoby go całkowicie zreformować. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłby podatek progresywny. Wtedy podatki płaciłoby się od faktycznej wysokości zarobków. Należałoby również zlikwidować ulgi i odpisy. Jedyne ulgi powinny przysługiwać tym, którzy worzą nowe miejsca pracy. Same formularze zaś powinny być proste i czytelne. Obecna sytuacja, w której normalny obywatel musi zatrudniać specjalistę do wypełniania formularza, jest kuriozalna. Powinno się również rozwiązać wreszcie problem firm z obcym kapitałem, które skrzętnie i skutecznie omijają polskie prawo podatkowe. Te firmy to, przede wszystkim, wielkie sieci hiper - i supermarketów. Sklepy te nie dość, że wykańczają konkurencję cenami dumpingowymi, to jeszcze wyzyskują swoich pracowników. Często zdarza się, że nie płacą swoim dostawcom, zaniżają ceny, nie wypłacają wynagrodzeń.
Do obowiązków państwa należy również wspieranie rolnictwa. Jest to jedna z najważniejszych gałęzi gospodarki i należy o nią dbać. I nie chodzi tutaj o rzucanie rolnikom politycznych ochłapów, kiedy ci wyjdą na ulice czy okupują gmach sejmu. Nie o działania doraźne tu chodzi. Należy zająć się tą sprawą długoterminowo. Rząd powinien postarać się o stworzenie zintegrowanego systemu, kontrolującego rynek . Państwo powinno być gwarantem cen na płody rolne. Nie powinno być sytuacji, w których rolnicy uprawiając ziemię nie wiedzą, czy będą mogli sprzedać plony i czy aby na tej transakcji nie stracą. Tymczasem Polska zdaje się liczy na to, że problemem tym zajmie się Unia Europejska i że samo w niej członkostwo jest cudownym lekiem na wszelkie bolączki. Unia natomiast ma interes w tym, żeby jak najwięcej swoich towarów sprzedać w naszym kraju. wydaje mi się, że Polska, gdyby tylko chciała, mogłaby wprowadzić na rynek europejski całe masy taniej i zdrowej żywności.
Chciałbym jeszcze, żeby nareszcie polscy urzędnicy i politycy zmienili swoje nastawienie do obywatela.
Dobrze byłoby gdyby ktoś pomyślał o dobrym rozreklamowaniu Polski poza granicami. Wystarczy popatrzeć na to, jak reklamują się na przykład Czesi i jak korzystny ma to wpływ na ich krajową branżę turystyczną. Należałoby zrobić wszystko, żeby zniknął mit, że Polak to złodziej, brudas i pijak.
Polska, dzięki swojemu położeniu geograficznemu, mogłaby wiele zyskać jako kraj tranzytowy. Nie będzie to jednak możliwe, jeśli nie zmienią się polskie drogi. Brak dobrych dróg już nie raz pozbawił Polskę kontraktu z dobrym inwestorem.
Polska mogłaby dużo zyskać, gdyby zdecydowała się zainwestować w przemysł i nowoczesną technologię. Inwestycja ta byłaby droga, ale za to opłacalna. Swego czasu właśnie tak postąpiła Finlandia, inwestując w sieć telefonów komórkowych. Inwestycja przyniosła dochody, Nokia jest jedną z najbardziej znanych marek na świecie.
Kolejnym moim postulatem skierowanym do polityków jest gorący apel o zainteresowanie się krajami biednymi, tymi o ciężkich warunkach klimatycznych, gospodarczych, gdzie ludzie umierają z głodu. Kraje, które się dobrze rozwijają marnotrawią ogromne ilości pożywienia, a mogłyby przecież przesłać je tam, gdzie ludzie głodują. Moim marzeniem jest również zmniejszenie nakładów na zbrojenia. Rezygnacja z tych wydatków rozwiązałaby problem głodu na świecie.
Nie da się ukryć, że zadania, przed którymi stoją politycy, są ciężkie. Trudno spełnić jednocześnie postulaty obniżenia podatków i zwiększenia dotacji. Stąd w głównej mierze biorą się rozczarowania kolejnymi ekipami rządzącymi.
Należałoby przede wszystkim prowadzić politykę pragmatyczną, myśleć o przyszłości dalszej niż kolejne wybory. Rozwiązania doraźne to żadne rozwiązania.
Ludzie, których wybieramy powinni godnie nas reprezentować, powinni reprezentować nasze poglądy. Nie można dopuszczać do władzy ludzi, którzy zupełnie się na tym nie znają, którzy mylą podstawowe pojęcia, przekręcają nazwiska największych tego świata, czy szerzą poglądy nawołujące do nietolerancji.
Politycy pod koniec każdej kadencji powinni być rozliczani z tego, co zrobili. Powinni wiedzieć, że są odpowiedzialni za swoje czyny. Nie mogą w dzień po wyborach zapominać, skąd i od kogo tę władzę otrzymali.
Bibliografia:
1. Konstytucja RP z 1997r (wiadomości na temat struktury władzy).
2. Encyklopedia PWN
3. Internet (oficjalna strona Parlamentu RP).
Komentarze (0)