Zastanawiając się nad powyższym tytułem może rodzić się pytanie: czy wychowawcom, opiekunom i pedagogom potrzebne są umiejętności diagnozowania uczniów? Czy stawianie takiej diagnozy czemuś służy, czy jest przydatne i odnosi pozytywne skutki?
Wydaje się, iż nauczyciele raczej powątpiewają w samą przydatność diagnozy uczniów, ponieważ dla większości z nich odbycie zajęć lub zakończenie realizacji jakiegoś projektu stanowi jednocześnie pewien punkt zwrotny, rozumiany jako zakończenie procesów diagnostycznych. Interesują się głównie tym, co udaje się przełożyć na wymierne oceny, jednocześnie pomijając pozostałe aspekty rozwoju podopiecznych, a koncentrując się na tych, które są bezpośrednio podane w programach nauczania. Prawdą jest, że otwarcie podejmuje się temat zasadności, a czasami wręcz konieczności podejmowania działań diagnostycznych oraz ich przydatności w procesie dalszego nauczania, bez względu na to, czy jest to diagnoza zachowania ucznia, czy jego początkowych umiejętności. Ważnym jest, aby każde dziecko, które przychodzi do szkoły podlegało procesowi diagnozowania, którego celem jest określenie deficytów jakie u niego występują, wad lub opóźnień towarzyszącym rozwojowi ruchowemu, a także problemów z rozwojem intelektualnym oraz rozwojem mowy.
Dzięki takiemu postępowaniu możliwe jest wczesne wykrycie problemów rozwojowych dziecka, co w przyszłości pomoże zapobiegać niepowodzeniom w szkole oraz ich skutkom. Obecny rozwój technologii i specjalistycznych programów diagnostycznych pozwala przeprowadzać takie diagnozowanie już w bardzo wczesnym okresie życia dziecka. Możliwe jest to już w wieku przedszkolnym, co stwarza możliwości bardzo wczesnej profilaktyki.
Niestety takie diagnozowanie nie jest częstym narzędziem w rękach nauczycieli, jeżeli nawet jest stosowane, to raczej ma ono niewielki wpływ na dalsze postępowanie nauczycieli względem uczniów. Możliwe, że nauczycielom brak jest przekonania o faktycznej potrzebie diagnozy, co jest powodem stosowania wszelkich sprawdzianów wiedzy jako jedynego słusznego narzędzia. Tak się dzieje z tak zwaną diagnozą edukacyjną, lecz przecież nauczyciele każdego dnia, nawet często nieświadomie poddają swych uczniów ocenie, gdy jakieś dziecko przeszkadza w prowadzeniu lekcji, gdy jedno dokucza drugiemu i w dużej ilości codziennych sytuacji związanych z pracą w szkole. W takich momentach wychowawca bardzo często podejmuje działania, mające za zadanie wyjaśnić postępowanie ucznia. W określony sposób stosuje działania diagnostyczne, których celem jest wyjaśnienie sytuacji mającej miejsce oraz podjęcia właściwej decyzji o sposobie ukarania winowajcy.
Należy tutaj wspomnieć o pierwszym kierunku działań, który według Korczaka powinien zawierać się w procesie diagnozy, czyli o działaniu, którego celem jest zrozumienie i poznanie dziecka. Polega ono na odpowiedzeniu sobie na pytanie: dlaczego dziecko zachowuje się w ten a nie inny sposób oraz jakie motywy powodują jego działaniem? Potrzebna może być również próba poznania jego indywidualnych potrzeb.
To, że dziecko rozmawiając przeszkadza w prowadzeniu lekcji, nie musi być sygnałem, że nie słucha nauczyciela, może chce po prostu zwrócić na siebie uwagę, możliwe, że zadanie było dla niego nazbyt łatwe albo zbyt trudne, co było powodem jego zniechęcenia i dziecko straciło zainteresowanie lekcją. Należy ustalić przyczyny takiego zachowania ucznia, nie zawsze musi to oznaczać, że jest on źle wychowany, może został sprowokowany przez inne dziecko, a być może przyczyna leży jeszcze gdzieś indziej. Zadaniem pedagoga jest wyjaśnianie takich właśnie sytuacji oraz podejmowanie decyzji w jaki sposób dalej postępować. Należy tutaj zastanowić się, jakie korzyści da mu diagnoza takiej sytuacji, czy przyczyni się ona do lepszego przekazywania wiedzy uczniom ?
Przedstawiony tutaj przykład dotyczy Stasia, ucznia drugiej klasy szkoły podstawowej. Badany Staś ma 8 lat, lubi chodzić do szkoły, gdyż może tam spotykać się ze swoimi kolegami. Czasami Staś przynosi do domu uśmiechnięte słoneczka i inne znaczki będące odpowiednikami ocen. Nasz obiekt posiada jednak dość istotną wadę, mianowicie ustawicznie przeszkadza nauczycielce prowadzić zajęcia, rozmawiając bez przerwy z innymi uczniami. Co w takiej sytuacji może zrobić nauczyciel? Obserwuje on zachowanie Stasia, wyciągając z tej obserwacji wnioski, które wykorzysta w przyszłości. Mamy tu więc do czynienia z diagnozą, lecz w zaistniałej sytuacji nauczyciel może postąpić dwojako. Konsekwencje obu rozwiązań będą się drastycznie różnić.
W pierwszym przypadku nauczyciel może zareagować emocjonalnie na zachowanie Stasia, co będzie oznaczać ocenę zachowania ucznia i tym samym przypięcie mu pewnej etykietki, którą pedagog będzie przywoływał zawsze, gdy uczeń będzie zachowywał się niestosownie. Taka diagnoza nie będzie prezentowała żadnej wartości zarówno dla ucznia jak i nauczyciela. Będzie ona co prawda dosyć wygodna w stosowaniu dla pedagoga, gdyż w podobnych sytuacjach, kiedy dziecko zachowa się niewłaściwie, nauczyciel w swym działaniu posłuży się gotowym szablonem. Niestety skuteczność takiego działania nie rozwiąże problemu, bądź rozwiąże go na bardzo krótki okres czasu, po którym problem pojawi się ponownie. Taka diagnoza nie ma więc większego znaczenia.
Odmienne podejście, wspomniane wcześniej polega na zrozumieniu motywów powodujących zachowaniem Stasia na lekcjach. W takiej sytuacji nauczyciel stara się podejść do problemu bez emocji, wyciszając je podejmuje próbę zbadania sytuacji, dostrzeżenia pobudek, które powodują uczniem. Załóżmy, że po jakimś czasie pedagog zauważa, że głównym motywem zachowań Stasia jest zwrócenie na siebie jego uwagi. Staś pokazuje, że nauczyciel poświęca innym dzieciom więcej czasu niż jemu, podczas gdy on czuje potrzebę wypowiedzenia się, pochwalenia się swoją wiedzą. Zauważa, że koledzy, na których nauczyciel zwraca większą uwagę są bardziej ruchliwi niż inni uczniowie, więc postanawia iść w ich ślady.
Takie działania podjęte przez nauczyciela stwarzają przed nim nowe sposoby interpretacji zachowań dziecka, które mogą okazać się bardzo istotne dla samego ucznia i dla zrozumienia istoty jego problemów. W taki sposób pedagog zdobywa bardzo ważne wiadomości, które może wykorzystać podczas postępowania z uczniem w przyszłości. Już przez samą próbę zrozumienia ucznia, nauczyciel pozyskuje nowe doświadczenia, a wspierając jednocześnie biosocjokulturalny rozwój dziecka pozyskuje nowy sposób współpracy w relacjach uczeń-pedagog.
Należy tutaj podkreślić, iż człowiek jest bardzo skomplikowaną istotą, posiadającą bardzo dużo form ekspresji swej aktywności, do której przygotować ma ją właśnie nauczyciel, opiekun lub wychowawca. Nie chodzi tutaj o to, aby każdy z uczniów został jakąś wybitną jednostką, wielkim politykiem czy słynnym poetą, ale o to aby umieli oni docenić dobrą sztukę, film, przedstawienie teatralne czy książkę, odczuwali potrzebę obcowania z tą sztuką poprzez pójście do muzeum, kina czy teatru. Chodzi o umiejętność odnalezienia się w strukturze społeczeństwa, zrozumienie sensu uczestniczenia w głosowaniu, zachowania się właściwie do sytuacji, aby nie mieć uczucia, że jest się kimś gorszym.
Diagnoza służy więc rozpoznaniu trudności, z którymi ściera się aktywność wychowawcza, socjalna i kulturalna, a im większe zaznajomienie pedagoga z tymi trudnościami, tym łatwiej jest prowadzić dialog z jego podopiecznymi oraz dobierać właściwe metody pedagogiczne. Metodyka w połączeniu z diagnozą jest bardziej twórcza i innowacyjna, przestaje być zbiorem jednokierunkowych działań, następuje ożywienie obu dyscyplin oraz pracy pedagoga-wychowawcy.
W taki sposób nasz obiekt badań osiąga korzyści z takiego stanu rzeczy, ponieważ działalność pedagoga nie zamyka się w szablonowych, sztywnych regułach, lecz podejmuje on ciągły wysiłek diagnozowania swoich podopiecznych. Wywiera to znaczący wpływ na sposób nauczania, wyniki w pracy, podejście do ucznia, wzajemną satysfakcję oraz atmosferę w klasie.
Inaczej rzecz ujmując Staś czuje się w klasie dużo lepiej, nauczyciel dostrzega jego starania, doceniając je tak samo jak starania innych dzieci, uczeń zauważa również, że uwagę nauczyciela można lepiej zwrócić poprzez aktywny udział w zajęciach. Same lekcje są zresztą dosyć ciekawe i każdy uczeń może zaprezentować na nich swoje zdolności oraz poznawać interesujące rzeczy. Pedagog spostrzega, że oprócz Stasia również inne dzieci chcą być zauważane, ale nie każde ich zachowanie ma ten sam powód, dlatego nauczyciel stara się zrozumieć czym są powodowane, podejmując ciągłe próby ich diagnozowania, aby uniknąć przyczepiania im etykietek, ponieważ może to wpłynąć na ich dalszy rozwój i edukację.
Uczniowie posiadający ustalona wcześniej opinię, podczas zmiany nauczania ze zintegrowanego na blokowe, mogą mieć trudności z poradzeniem sobie w nowych warunkach, jakie mają miejsce w przypadku zmiany szkoły. I nie dotyczy to tylko dzieci, za którymi ciągnie się opinia negatywna. Czasami zdarzają się sytuacje, że dziecko wyrobi sobie u nauczyciela dobra opinię, a następnie skrupulatnie wykorzystuje ten fakt w dalszym postępowaniu. W takich przypadkach pedagog jest bardziej skłonny do podciągania ocen i przymykania oka na sytuacje, gdy uczeń jest nieprzygotowany do lekcji. Gdy takie dziecko wykazuje braki w wiedzy, nauczyciel często tłumaczy to faktem, że podopieczny musiał mieć ważny powód aby się nie nauczyć, podczas gdy inni uczniowie oceniani są bardziej surowo.
Nagle pojawiają się nowi nauczyciele, którzy nie znają opinii, jaką cieszył się uczeń w poprzedniej szkole. Pojawia się problem, gdyż jego oceny staja się coraz gorsze, a sam uczeń po prostu czeka, aż zacznie być doceniany przez nauczycieli. Znacznie trudniej jest w przypadku opinii negatywnej, która często ciągnie się za uczniem i utrudnia mu poprawę swego zachowania, który po jakimś czasie zniechęca się i przyznaje rację nauczycielom, wierząc w to, że naprawdę jest taki, jakim go postrzegają.
Nauczyciel uświadamia sobie, że dzięki takim właśnie działaniom diagnostycznym, ciągle doskonali swój warsztat pracy. To jest drugi kierunek działań diagnostycznych, wymieniany przez Korczaka, który nieodwracalnie związany jest z pierwszym, czyli zrozumieniem dziecka, a wręcz będący wynikiem tego zrozumienia. Chodzi tu o zrozumienie siebie oraz swoich możliwości, jako osoby współtworzącej proces wychowania. Nauczyciel Stasia będąc w kontakcie ze swoimi podopiecznymi poznaje samego siebie, dostrzega sens pracy jaką wykonuje oraz motywację do dalszego działania. Spostrzega również, że praca ta sprawia mu satysfakcję.
Słowa Klemensa Stróżyńskiego mówią, że: "najlepsza lekcja to nie ta, o której tak sądzi nauczyciel, ani ta, o której tak myślą uczniowie.. Najlepsza lekcja to taka, o której ani nauczyciel, ani uczeń nie myśli, że to była lekcja". Cytat ten ma zastosowanie wobec postępowania nauczyciela Stasia, gdyż diagnoza, którą zastosował była zarówno dla niego jak i dla uczniów lekcją, w której de facto nie mieli pojęcia, że uczestniczą. Przyjmując, że dzieci bezwiednie uczą się wchodząc w interakcję z innymi ludźmi oraz budują wzorce swych przyszłych zachowań obserwując zachowania dorosłych, możemy uznać, że Staś otrzymał wzorzec postępowania oraz materiał do przeanalizowania. Dowiedział się, że nie powinno się oceniać innych zbyt pochopnie, zamiast tego należy zastanowić się nad przyczyną ich zachowania. Gdyby nauczyciel nie starając się zrozumieć ucznia, oceniłby go emocjonalnie na początku przypinając mu etykietkę, prawdopodobnie ciągnęłaby się ona za nim przez długi czas. Uczeń sądziłby, że można oceniać ludzi nie wnikając w szczegóły ich zachowań, oraz, że wszystko na świecie jest dobre, bądź złe, czarne lub białe.
Po takiej lekcji nauczyciel zapewne będzie systematycznie prowadził swoje badania, które przyczynią się do zobrazowania postępów osiąganych przez jego uczniów. Przytoczyć tu można definicję katamezy, wprowadzonej przez Natalię Han-Ilgiewicz, która pojmowana jest jako specyficzna procedura diagnostyczna, która pełni rolę kontroli. Pod pojęciem katamezy autorka rozumiała diagnostykę, która jest podejmowana wobec dzieci niepełnosprawnych, jednak z powodzeniem można to pojęcie zastosować do omawianej sytuacji nauczycielki drugiej klasy oraz jej uczniów. Ciągła refleksja i kontrola nie tylko swoich uczniów, ale także samego siebie, diagnoza własnych umiejętności oraz efektywności dobierania metod pedagogicznych prowadzi do ciągłego doskonalenia swego warsztatu jako wychowawcy, nauczyciela czy opiekuna.
Posługując się dalej przykładem Stasia, przenosimy się dwa lata w przód. Ma on teraz 10 lat i uczęszcza do czwartej klasy, gdzie zamiast uśmiechniętych słoneczek i innych znaczków dostaje prawdziwe oceny pod postacią cyfr. Zaczynają się również konkretne bloki przedmiotowe, pojawili się również nowi nauczyciele, którzy na początku nie maja żadnych informacji związanych z umiejętnościami i poziomem wiedzy uczniów, z którymi przyjdzie im pracować. Jak zostało wspomniane na początku, w takich sytuacjach nauczyciele dosyć rzadko podejmują próbę dokładnego zdiagnozowania umiejętności swoich uczniów, a nawet jeżeli taka próba ma miejsce, to jej wyniki zwykle trafiają w najdalszy kąt nauczycielskiej szuflady. Przypuśćmy jednak, że nowy nauczyciel matematyki Stasia podejmuje się zadania uzyskania wiadomości, które posłużą mu do efektywnego zaplanowania swojej pracy z klasą jako całością oraz z każdym z osobna. Taka wstępna, początkowa diagnoza umiejętności i poziomu wiedzy uczniów pozwoli nauczycielowi dostosować odpowiednie metody i środki dydaktyczne. Będzie on dysponował pełnym obrazem tego, jakie uczniowie mają zaległości, co już potrafią oraz od czego należy rozpocząć pracę. Działanie takie ma też dodatkowe zastosowanie, ponieważ na koniec roku szkolnego ów nauczyciel matematyki będzie mógł ponownie przeprowadzić diagnozę umiejętności swych uczniów, uzyskując w ten sposób wiadomości niezbędne do oceny postępów, jakie Staś oraz cała klasa poczyniła w ciągu całego roku. W ten sposób pedagog będzie mógł również ocenić swoją własną pracę nad wykształceniem uczniów.
Diagnoza ta, jak i kolejne umożliwią nauczycielowi ciągłe monitorowanie postępów prac uczniów oraz rozpoznawanie własnych możliwości, a także systematyczne powiększanie ich i ocenianie. Podczas częstego i bardziej szczegółowego diagnozowania można określić rytm, tempo oraz model nauczania jaki klasa jak i poszczególni uczniowie preferują lub stosują najczęściej. Pedagog posiadający powyższe dane będzie mógł ustalić, które metody nauczania jego podopieczni już znają oraz przedstawić im inne, które mogą okazać się przydatne na wyższych szczeblach edukacji. Naturalnie takie działania przyniosą pozytywne skutki także na innych etapach procesu nauczania, będąc niezbędne również dla innych nauczycieli pracujących na danych szczeblach.
Jak dotąd była mowa o diagnozowaniu uczniów przez pedagogów, ale dosyć często występują sytuacje, w których nauczyciel nie posiadający właściwych kwalifikacji nie potrafi zdiagnozować przyczyn trudności ucznia w nauce. Często mają miejsce przypadki dysleksji, dysgrafii czy dysortografii wśród dzieci. Pedagodzy mogą dostrzegać objawy takich przypadków, ale nie są w stanie podjąć właściwych środków lub odpowiednich metod nauczania nie przeprowadzając właściwej diagnozy. Jednak aby zauważyć u dziecka, że powodem jego problemów nie jest zwykłe lenistwo (co stanowi najczęściej używany argument wśród rodziców i nauczycieli), ale coś innego, co może nie być zależne od samego ucznia, pedagog powinien posiadać odpowiednią wiedzę i umiejętności.
Dosyć często zdarza się, że problemy tego typu mogą być wynikiem złej sytuacji bytowej ucznia, dlatego istotnym jest, aby nauczyciel znał rodzinę swego podopiecznego oraz środowisko i warunki w jakich owa rodzina egzystuje. Ważna jest również diagnoza otoczenia rodziny ucznia, gdyż być może właśnie tam należy szukać przyczyn jego trudności w szkole. W przypadku takiej diagnozy znaczący jest czas, im szybciej zostanie ona podjęta, tym wcześniej będzie można dobrać odpowiednie sposoby postępowania wychowawczego, pedagogicznego czy metodycznego.
Do zobrazowania takiej sytuacji może posłużyć przykład pewnej uczennicy czwartej klasy szkoły podstawowej. Uczennica ma 13 lat, co wskazuje na to, iż powinna być teraz w klasie szóstej, jednak dziewczynka ma dość poważne problemy w szkole. Podczas sprawdzania dyktanda napisanego przez ową dziewczynkę okazało się, że żadne ze słów nie przypomina tego, które podyktowane zostało przez nauczycielkę. Dalsza analiza wykazała, że dziewczynka nie potrafi przeczytać tego co sama napisała, ale pamięta o czym traktował ten tekst. Czytanie przychodziło jej ze sporą trudnością, przepisywała prawidłowo, jak również prawidłowo dzieliła wyrazy na sylaby. Problem polegał na tym, że nie potrafiła przeliterować choćby najprostszego słowa. Okazało się, że zaniedbanie oraz patologia rodziny były bezpośrednim powodem jej problemów z nauką. Gdyby jednak ktokolwiek zainteresował się wcześniej losem dziewczynki, być może teraz jej zaległości nie byłyby aż tak wielkie, mogła by odpowiednio wcześnie trafić do jakiejś placówki socjalno-terapeutycznej, co dałoby jej większe szanse wyrównania poziomu w stosunku do jej rówieśników. Niestety cała sytuacja ujrzała światło dzienne dopiero, gdy rodzice dziewczynki popadając w konflikt z prawem otrzymali nadzór kuratorski.