"Po pierwsze, konflikt między religią a nauką istniał zawsze. Po drugie, zarówno nauka, jak i religia nieustannie rozwijają się".
Powyższy wypowiedź otwiera pracę Michała Sicińskiego zatytułowaną "Kosmologia a teologia: problemy stare i nowe", a pochodzi on od angielskiego filozofa Alfreda N. Whiteheada. Można powiedzieć, iż jako taka praca ta stanowi rozwinięcie owych słów, dlatego też zdecydowałam się je przytoczyć na początku niniejszej recenzji, w ten sposób czytelnik będzie bowiem miał niejako "na tacy" podane to, co Siciński chciał mu przekazać.
W niezwykle interesujący i ciekawy sposób Siciński prezentuje swe poglądy. Utrzymuje on, iż przemiany, jakie zachodzą w religii w wyniku oddziaływań czynników poza - religijnych, a także ich opóźnienie w odniesieniu do nich (czynników), stanowi o dynamice konfrontacji, inaczej mówiąc, konfliktu, do jakiego dochodzi na styku nauki oraz religii. Nie będę jednakże streszczała całego wywodu Sicińskiego. Jeżeli kogoś to zaciekawiło, zalecam oddanie się lekturze "Kosmologii a teologii: problemy stare i nowe".
Praca Sicińskiego sprawiła na mnie wrażenie doskonale skonstruowanej i przemyślanej, waży się tu każde słowo i jeśli się już je stawia, to nie bez powodu. Główny nacisk jest tu położony na zagadnienie wyeksplikowane w tytule i autor raczej nie odchodzi od niego w gąszcz dygresji i niepotrzebnych przyczynków. Przykładem takowego podejścia może być tu unikanie przez niego opisów "pomysłów skutecznie odmitologizowujących" kwestie wiążące się z naukami "pozytywnymi". Jakkolwiek warto tu dodać, iż Siciński obiecał powrócić do tego zagadnienia w osobnym studium. Stara się on również nie wyciągać jakichś zbyt pochopnych, nie do końca uzasadnionych wniosków, nawet jeśli one same - by tak powiedzieć - cisną się pod pióro.
Siciński również w sposób niezwykle wdzięczny potrafi zjednać sobie czytelnika, tak iż porównania ze starożytnym retorem wydają się być tu jak najbardziej na miejscu. Czyni to między innymi przez to, iż nie stara się uchodzić za alfę i omegę, kogoś, kto wszystko wie i wszystko rozumie, lecz gdy w jakiejś kwestii nie czuje się kompetentny bądź też stan jego wiedzy na dany temat jest bliski zeru, to po prostu do tego się przyznaje. Tak więc dowiadujemy się, że autor niewiele wie na temat demitologizacji w odniesieniu do teorii sieci neuronowych oraz sztucznej inteligencji. Drugiej zaś strony, jeśli w jakiejś kwestii ma wyrobione zdanie i jest pewny swej wiedzy, stawia sprawę jasno, bez zbędnych ozdobników i krygowania się. To musi wzbudzać zaufanie i podziw czytelnika. I wzbudza.
Warto tu jeszcze podkreślić to, iż książka jest napisana w tak interesujący sposób, iż nawet ja, laik w kwestiach w niej poruszanych, wciągnęłam się w jej lekturę w stopniu, który był dla mnie zaskoczeniem. To jeszcze jeden duży plus studium Sicińskiego - jest ono przeznaczone również dla czytelnika nieprzygotowanego, nieoswojonego z tematem.
Ciekawą rzeczą w tej książce są również przytaczane przez niego anegdoty, jak choćby tak dotycząca polemiki, jaka wywiązał się pomiędzy Stevena W. Hawkingiem a Janem Pawłem II podczas Międzynarodowego Sympozjum Interdyscyplinarnego w Castel Gandolfo, które miało miejsce w roku 1983.
Minusem sposobu pisania Sicińskiego może być zbyt wielka ilość zdań wtrąconych, które zwykle umieszcza w kwadratowych nawiasach, a mających naświetlić jakąś kwestię. Powoduje to, iż nieraz czuła się nieco wybita z rytmu czytelniczego, gubiłam wątek, a to nieco irytuje.
Przyznam, że z dużą dozą niepokoju napawała mnie konieczność zrecenzowania pracy Sicińskiego, wszakże kosmologia oraz teologia to nie moja działka… Okazało się jednak, że jeśli nawet nie moja, to nie znaczy, iż nie może zostać moją, przynajmniej na podstawowym poziomie. Jak sądzę dzięki Sicińskiemu w przyszłości poświęcę tym kwestiom nieco więcej uwagi, co zresztą będzie zgodne z moja postawą życiową - być otwartą na wszelkie nowe myśli, a coś, czego nie znam, traktować jako wyzwanie. Co zaś do oceny samej pracy. Sądzę, iż z mojego tekstu wyłania się jej jednoznacznie pozytywny obraz, ale żeby uczynić zadość recenzenckiemu obowiązkowi… Studium Sicińskiego jest książką niewątpliwie wartą przeczytania, która podejmując zagadnienia dla większości czytelników zapewne egzotyczne potrafi je przedstawić w niezwykle frapujący sposób, tak iż to, co przed jej przeczytaniem zdawało się być nudziarstwem niegodnym żadnej uwagi, okazuje się być kwestią niezwykle ważką, nawet dla naszego codziennego życia. Cóż, zatem? Bierzcie i czytajcie!