"A oto trzy istnieją zasady Pańskie. (...) Nadzieja żywota jako początek i koniec wiary naszej, Sprawiedliwość jako sądu początek i koniec, i Miłość radosna i weselna jako czynów sprawiedliwych świadectwo." Tak oto, jako jeden z pierwszych definiował chrześcijaństwo św. Barnaba. Ten niezwykle lakoniczny opis stanowi niejako kwintesencję wszystkiego, co reprezentowali sobą pierwsi wyznawcy Chrystusa. Stanowi to niepodważalny fakt, gdyż początkowo chrześcijaństwo było tylko i wyłącznie religią, a nie jak wszystko do tej pory ścisłym systemem filozoficznym. Być może to właśnie ta cecha zadecydowała o nadzwyczajnej popularności tej nowej na gruncie świata starożytnego sekty wyznaniowej.

Chrześcijaństwo, jako takie stanowiło przede wszystkim naukę, która streszczała się w trzech pojęciach, tj. poznanie Boga, prawo moralne i zapowiedź życia pośmiertnego. Jednak była to nauka pozbawiona podwalin filozoficznych, co musiało siłą rzeczy ulec zmianie. Już pierwsi chrześcijanie zaczęli tworzyć silny fundament swej wiary w postaci prężnego systemu zawierającego teorie Boga i świata oraz życia i zbawienia.

System filozoficzny pierwszych chrześcijan nie był jednak wytworem chwili. Powstawał on stopniowo, przechodząc różne korekty i zawirowania, aż ukształtował się on w formie jaką znamy dziś. Jednocześnie należy zauważyć, iż nie był on wytworem w pełni niezależnym, gdyż mimo swych zaskakujących innowacji wyrósł on przecież na żyznym podłożu jakie stanowiły różnorodne filozofie pogańskie, a wśród nich co godne odnotowania prym wiodła oczywiście filozofia grecka wraz z jej błyskotliwymi twórcami.

Kształtowanie się zasadniczych doktryn chrześcijaństwa trwało do około VI w n.e. Był to okres gdy u boku ciągle żywej filozofii starożytnej rodziła się w mękach całkiem nowa rzeczywistość. Nadchodziło chrześcijaństwo, które początkowo niedoceniane miało w przyszłości zgnieść ostatnie bastiony starego porządku. Jednak nowa religia nie miała ciągle stabilnego systemu filozoficznego. Jego stworzeniem zajęli się przede wszystkim tzw. Ojcowie Kościoła - patryści. Ich nadrzędnym zadaniem było głównie rozbudowanie nauki Chrystusa, początkowo sprowadzającej się do jednego, podstawowego założenia - "Bóg na ziemi i w sercach", co miało w przyszłości zaowocować stworzeniem sieci doktrynalnej, która ocaliłaby nowopowstały świat chrześcijański przed złowrogimi siłami pogan.

Idee chrześcijaństwa podbijały stopniowo świat starożytny, ale jednocześnie chrześcijaństwo wchłaniało pewne obce idee pogańskie. Szczególną rolę w tych procesach inwazyjno-asymilacyjnych odgrywali już wspomniani Ojcowie Kościoła. Stworzyli oni niejako dwa fronty: Ojców greckich związanych ze Wschodem oraz Ojców łacińskich reprezentujących Zachód.

Głównym ośrodkiem skupiającym patrystów łacińskich był Rzym. Stanowili oni grupę wręcz ortodoksyjnych apologetów, tj. obrońców wiary i kategorycznie odżegnywali się oni od wzorców starożytnych. O wiele ciekawszą grupę z punktu widzenia tej pracy stanowili natomiast Ojcowie greccy, skupieni w głównej mierze przy słynnej Szkole Katechetów w Aleksandrii. Byli oni różnorodną pod względem ideowym i społecznym zbiorowością, która podjęła się trudnego zadania systematyzacji założeń wiary chrześcijańskiej, nie zapominając jednak o przymusie ciągłej jej obrony. Dla stworzenia sprawnego systemu filozoficzno-teologicznego apologeci Wschodu zasymilowali szereg pojęć filozofii greckiej.

Najwybitniejszym apologetą Wschodu był św. Justyn Męczennik. Był to człowiek o otwartym umyśle w pełni tego słowa znaczeniu. Jako młodzieniec powodowany chęcią poznania świata był słuchaczem w szkołach filozoficznych greckich, stoickiej i pitagorejskiej. Jednak rozczarowany tym czego się dowiedział stał się skrupulatnym wyznawcą szkoły platońskiej, gdzie poznał świat bezcielesnych idei uskrzydlających ducha człowieka i dostrzegł wreszcie marność rzeczywistości materialnej. Już sama filozofia Platona zbliżyła Justyna do wiary chrześcijańskiej, jednak brak mu ciągle było uzasadnienia istoty duszy. Odpowiedzią na to pytanie okazała się właśnie nauka Chrystusa i wkrótce Justyn stał się jej gorliwym wyznawcą i propagatorem, nie zapominając jednocześnie o wzorcach wyniesionych ze szkoły neoplatońskiej z jej rozbudowaną doktryna wędrówki dusz. Należy tu zaznaczyć, iż pogląd na pochodzenie duszy nie uległ od razu ustaleniu wśród apologetów. Jedni wyznawali idący śladem Platona traducjanizm, uznający preegzystencję dusz, a inni uznawali za prawdziwy pogląd kreacjonistyczny, który zakładał, iż dusze są tworzone dopiero w chwili urodzenia cielesnego.

Podejście św. Justyna do kwestii wiary było dużo bardziej racjonalne niż to które było prezentowane przez filozofów starożytnych. Według św. Justyna Bóg, jako odwieczny byt, przebywa w krainie ponad niebem i nigdy tego miejsca nie opuścił, a dopiero w Chrystusie w pełni objawił się światu Boski Logos. Zakładał on także, że człowiek posiada w swym intelekcie formy nasienne Logosu, jednak dar ten był wykorzystywany przez ludzi w różny sposób. Doceniał on pod tym względem Heraklita i Sokratesa, uznając tym samym, iż ich uczestnictwo w Logosie czyniło z nich pewnego rodzaju chrześcijan mimo, że prawdziwe chrześcijaństwo jeszcze nie istniało. W Justynowej wizji Boga-Logosu i człowieka rozumnego widać więc niezaprzeczalne wpływy stoickiej koncepcji boskiego logosu, w którym uczestniczy każdy człowiek.

Kolejny apologeta wschodni, Atenagoras odbył podobną drogę życiową. Przez długi czas studiował on filozofię grecką, by ostatecznie przyjąć chrzest i stać się gorliwym obrońcą wiary. W swym dziele "Prośba za chrześcijan" podjął on polemikę z zagorzałym przeciwnikiem nauki Chrystusa Markiem Aureliuszem. Atenagoras krytykował błędne posądzenia chrześcijan o kanibalizm i praktyki kazirodcze. Szczególnie aktywnie Atenagoras zwalczał zarzut ateizmu, odwołując się przy tym do monoteistycznych założeń wiary wielkich filozofów greckich, m.in. Pitagorasa, Platona i Arystotelesa. Pisał, że skoro "ateistą nie jest Platon, który pojmuje Boga, Stwórcę wszechrzeczy jako istotę jedną i nie stworzoną, to i my nie jesteśmy ateistami, skoro z całym przekonaniem za Boga uznajemy ową Istotę, która stworzyła wszystko swoim Słowem (Logosem) i która Duchem swoim wszystko ogarnia." Poprzez swoje wypowiedzi Atenagoras starał się znaleźć pomost łączący obie filozofie, starożytną i chrześcijańską, a jednocześnie posługując się aparatem doktrynalnym filozofii greckiej próbował uprawomocnić stanowisko chrześcijan.

Wpływy filozofii starożytnej widoczne są także w twórczości Teofila z Antiochii, który w swym dziele "Do Autolyka" zwalcza wszystkie przejawy politeizmu i wprowadza rewolucyjny termin "trójca" jako określenie trzech osób boskich. Mimo, że Teofil starał się odciąć od nauk filozofów greckich, to i tu można zaobserwować pewne powiązania z filozofia stoicką. Dotyczą one głównie motywu logosu z pism Zenona i Chryzypa. Teofil z Antiochii zdaje się przyjmować stoicki pogląd na istnienie w człowieku tzw. "logosu wewnętrznego" jako przejawu jego duchowości. Tym samym apologeta ten niejako zaadoptował założenie stoików i wykorzystał je dla uzasadnienia rozumności duszy człowieka, która to cecha miała odróżniać go od istot niższych, czyli zwierząt. W poglądach swych Teofil z Antiochii zbliżał się do filozofii św. Justyna Męczennika.

Na szczególną uwagę w rozważaniach nad związkiem pierwszych chrześcijan z filozofami greckimi zasługuje postać Hipolita Rzymskiego, który był uczniem św. Ireneusza zaciekle zwalczającego pogan i gnostyków. Hipolit Rzymski był niezwykle tajemniczą postacią w dziejach wiary chrześcijańskiej. Wydaje się, że zasiane przez św. Ireneusza ziarno niechęci do pogan dało nie tyle ogromny plon, co zaowocowało pewną refleksyjnością. Hipolit zachowując postawę ortodoksyjnego chrześcijanina zajął się klasyfikacją starożytnych systemów filozoficznych. Stworzył trzy odrębne grupy: filozofów przyrody, skupiających całe grono presokratyków; moralistów w osobach Sokratesa i Platona oraz dialektyków, tj. Arystoteles, Zenon i Chryzyp. Na pograniczu tych trzech klas postawił, będącego niejako ogniwem je scalającym, Epikura. Jednak, czy Hipolit Rzymski był aż takim miłośnikiem filozofii pogańskiej? Czy jego szacunek dla mędrców starożytnych nie wydaje się podejrzany? Otóż wszystkie informacje wskazują na to, że Hipolit Rzymski stworzył ów system tylko po to aby ukazać niedociągnięcia i błędy w sposobie myślenia starożytnych. Tym samym stanął w opozycji do myśli filozoficznej przedchrześcijańskiego świata. Deklarując odrzucenie filozofii greckiej jako czczego oszustwa niezgodnego z naukami Pisma Świętego zapisał się w historii chrześcijaństwa jako jeden z najbardziej radykalnych apologetów.

Krytycyzm dla osiągnięć filozofii starożytnej deklarowali z mniejszym lub większym przekonaniem wszyscy apologeci. Jednak faktem jest, że autorytet Pisma Świętego nie mógł się obejść bez pewnych wpływów świata starożytnego. Już samo podjęcie polemiki z filozofami pogańskimi świadczy o niezaprzeczalnym znaczeniu filozofii obcych dla rozwoju systemu doktrynalnego chrześcijaństwa.

Jak się wydaje największe wrażenie na wczesnochrześcijańskiej społeczności wywarł Platon, którego świat idei i założenia wyższości ducha nad materią były najbliższe paradygmatom nauki Chrystusowej. Wpływy i nawiązania do filozofii platońskiej, jako poniekąd zgodnej z prawdami zawartymi w Objawieniu można zauważyć w poglądach wielce zasłużonych dla Kościoła, Klemensa Aleksandryjskiego, Orygenesa a przede wszystkim św. Augustyna, który uznawał tezy Platona, ale dołączył do nich własną teorię iluminizacji, według której to Bóg na drodze oświecenia nadawał duszy wiedzę. Jednak chyba najmocniej zasymilował platonizm niejaki Grzegorz Nysseńczyk, który twierdził, że platońską zasadę istnienia idei ogólnych poza jednostkowymi można odnieść do Trójcy Świętej, co tym samym tłumaczyłoby, że jest tylko jeden Bóg, ale w trzech postaciach. Grzegorz Nysseńczyk na naukach Platona oparł także głoszone przez siebie zasady psychologii, twierdząc, iż dusza jest strukturą niezłożoną oraz eschatologii, gdzie zakładał powrót wszechrzeczy do ich pierwotnego stanu, czyli połączenie ostateczne z Bogiem. Eschatologia Grzegorza Nysseńczyka była odpowiednikiem apokatastazy, tj. koncepcji wiecznego powrotu filozofów aleksandryjskich.

Kolejnym etapem rozwoju filozofii wczesnochrześcijańskiej było jej dążenie do uzasadnienia monoteizmu i nadrzędności Boga. O dziwo i w tej kwestii znaleźli chrześcijanie pewnego rodzaju potwierdzenie w filozofii starożytnej. Widać to w stworzonym przez Filona Aleksandryjskiego systemie filozoficzno-teologicznym, który jawnie nawiązuje do arystotelizmu, gdzie pojawia się koncepcja Boga jako pierwszej przyczyny i celu świata.

Jak widać chrześcijaństwo zawdzięcza bardzo wiele filozofom starożytnym. Mimo, że okazało się ono czymś zupełnie nowym na gruncie iście mitologicznego świata pogańskiego to zdołało ono mimo zawirowań historii przetrwać do dziś, a nawet co ważniejsze zburzyć dawny, wydawało się niezmienny porządek rzeczy. Jednak faktem jest, że nie wynikało to do końca jedynie ze "świeżości" nauk Chrystusa. To prawda, że stanowiły one ożywczy powiew, który dawał ludziom nadzieję na lepsze życie wieczne po śmierci, a ponadto pozwalały poczuć, że Bóg jest blisko, ba ... jego syn stał się nawet człowiekiem i umarł ku odkupieniu dusz ludzkich. Jednak, co najważniejsze chrześcijaństwo okazało się racjonalne i mimo swej kategoryczności i ścisłych zasad otwarte na obce wpływy co w gruncie rzeczy ułatwiło całym rzeszom pogan przejście na nową wiarę przy jednoczesnym zachowaniu pewnych podstaw moralno-filozoficznych o niepodważalnym rodowodzie przedchrześcijańskim.