Wysoki Sądzie, Ławo Przysięgłych…

Zebraliśmy się tutaj, aby osądzić nieżyjącego już Zenona Ziembiewicza, syna Waleriana i Żańci Ziembiewiczów. Moim zadaniem jest dowiedzenie Państwu jego niewinności i oczyszczenie jego pamięci z wszelkich oskarżeń, co nie będzie trudne, gdyż oskarżony był człowiekiem uczciwym i powszechnie darzonym szacunkiem. Gdyby było inaczej, ludzie nie wybraliby go na swojego prezydenta. Powierzenie mu tak odpowiedzialnego urzędu potwierdza, że była to osoba solidna, rzetelna i godna zaufania.

Przez całe swoje życie mój klient wyznawał zasadę "żyć uczciwie" i starał się pomagać ludziom biednym, którzy borykali się z problemami mieszkaniowymi czy z niemożnością znalezienia pracy. Można powiedzieć, że jako prezydent miasta dokonał cudu. Przypomnijmy sobie, jak wyglądała ta miejscowość za rządów jego poprzednika. Wszyscy doskonale pamiętamy walącą się cegielnię i opustoszałe Przedmieście Chązebiańskie. Pamiętamy również, jak przerażało nas wysokie bezrobocie i coraz bardziej szerząca się rozpusta. Za jego rządów sytuacja ta uległa zmianie. Wszyscy jesteśmy mu wdzięczni za to, że bezrobotni robotnicy znaleźli w końcu zatrudnienie, że zadbał o nas, doprowadzając się do powstania pięknego parku, pijalni mleka dla naszych pociech oraz fantastycznych obiektów rekreacyjno-sportowych. Nikt z nas nie pomyślał jednak, że wszystkie te działania kosztowały go dużo wyrzeczeń i poświęceń.

Główną przyczyną jego samobójczego kroku była niemożność życia bez wzroku. Do jego oślepienia, jak wszyscy doskonale wiemy, doprowadziła Justyna Bogutówna, oblewając mu twarz żrącą substancją. To właśnie ona ponosi pełną winę za śmierć tego niewinnego człowieka. Wszystkim nam się wydaje, że jej postępowanie wynikało z rozpaczy i depresji, w jaką wpadła po usunięciu dziecka. Tymczasem, szanowni Państwo, było to misternie zaplanowane i świadomie wykonane zadanie. Wybrała takie rozwiązanie, ponieważ chciała, aby mój klient odczuwał jego skutki przez resztę życia. Winiła go za to, co się stało (aborcja i choroba psychiczna) i chciała go w ten sposób ukarać. Oślepiając go i skazując na długie cierpienie, sama wymierzyła mu sprawiedliwość. Jednak jako osoba niezrównoważona psychicznie kierowała się ona źle pojętą sprawiedliwością. To ją powinniśmy dziś osądzać a nie Zenona Ziembiewicza.

Uczestnicząc w tym procesie, mieliśmy okazję usłyszeć z ust świadków, że nigdy nie widzieli razem Justyny z Zenonem. Nie można też stwierdzić, kto faktycznie był ojcem tego niewinnego dziecka. W tej sprawie nie ma też żadnych dowodów. Są jedynie poszlaki, a one nie wystarczą, aby stwierdzić w stu procentach, że mój klient był winny zarzucanych mu czynów. Wszyscy dobrze znaliśmy pana Ziembiewicza, a ilu z nas zna pannę Bogutównę? Czy możemy bezgranicznie wierzyć jej słowom? Postarajmy się być obiektywni w tej sprawie. Mój klient nie może się już sam bronić, bo wyrok w jego sprawie już zapadł. Został on osądzony i ukarany tylko przez tę kobietę. Nie miał możliwości obrony. Dlatego zwracam się do Was, Wysoki Sądzie i Ławo Przysięgłych, z wnioskiem o pośmiertne uniewinnienie Zenona Ziembiewicza i oczyszczenie jego pamięci. Zapamiętajmy go jako człowieka szlachetnego i uczciwego, bo takim był przez całe życie.