"Wieża" ma kompozycję szkatułkową, co znacznie uatrakcyjnia tę opowieść. Gustawa Herling-Grudziński w ten sposób skomplikował przedstawiony świat. Jednak chociaż zawarł różne ludzkie historie, to one się wzajemnie łączą. Chodzi tutaj również o pokazanie ważnych prawd o człowieku.
Wszystko rozpoczyna się zwyczajnie od wyjazdu na wypoczynek. Bohater przypadkowo trafia do domku nieopodal Aosty, gdzie kiedyś mieszkał nauczyciel z Sycylii. Właściciel został straszliwie doświadczony przez los. W trakcie trzęsienia ziemi utracił nie tylko żonę, ale i trójkę dzieci. Odtąd jego życie straciło sens. Nie potrafił odnaleźć się w nowym świecie bez bliskich mu ludzi. Cierpienie bardzo go zmieniło. Odwrócił się zarówno od mieszkańców wioski jak i Boga. Sadził, że tylko śmierć potrafi go uwolnić od wszelkiego cierpienia. Przeżywał potworny bólu istnienia. Jednak co zaskakujące, kiedy mógł poświęcić swe życie dla dobra całej społeczności i równocześnie ocalić proboszcza, nie zrobił tego. Wtedy do głosu doszedł strach. Nauczyciel błagał Niemców o litość. Jednak w kolejny dzień znaleziono go nieżywego w domu.
Herling-Grudziński przedstawia także historię o pewnym trędowatym. Jego los został opisany w przypadkowo znalezionej książce. Kiedy Lebbroso zachorował, został odsunięty od społeczeństwa i zamknięty w wysokiej wieży. Tam prowadził bardzo trudne życie. Przez jakiś czas towarzyszyła mu chora tak jak on siostra. Wtedy przynajmniej nie był tak potwornie osamotniony. Jednak jej śmierć zmieniła wszystko. Nie mógł już znieść swej beznadziejnej egzystencji. Całkowicie się załamał. Myślał nawet o popełnieniu samobójstwa. W ostatniej chwili powstrzymał się od tego, bo przeczytał list napisany jakiś czas temu przez siostrę. To było dla niego ogromne wsparcie. Siostra prosiła go, by żył jak dobry chrześcijanin i nigdy nie odwracał się od swego Stwórcy. List na nowo wprowadził ład do jego świata wewnętrznego. Odnalazł w Bogu cel swego istnienia. Wybawieniem stało się dla niego obcowanie z naturą. Wtedy mógł się pogodzić z losem.
Pisarz porównuje te dwie biografie, bo chce rozważyć problem cierpienia niezawinionego. Przy tej okazji również porusza kwestię życia w całkowitym osamotnieniu, z dala od społeczeństwa. To zestawienie dwóch bohaterów umożliwia pokazanie różnic. Jeden z nich miał chore ciało, a drugi raczej chorą duszę. Nauczyciel właściwie nie uczynił niczego, aby jego życie stało się wartościowe. Co prawda godnie przyjął cierpienie, ale nie odnalazł prawdziwej podpory. Nie był też w stanie poświecić się dla innych. Natomiast Lebbroso odnalazł spokój ducha, kiedy postanowił naśladować Chrystusa. Pomogło mu także obcowanie z przyrodą. Trędowaty chciał być potrzebny, gdy nauczyciel zamknął się w swym żalu i cierpieniu. Pierwszy z nich był w stanie dostrzec piękno świata, co się zaś tyczy drugiego, to on niczego pozytywnego nie chciał ujrzeć. Nauczyciel wybrał samotność, a trędowaty został do tego zmuszony. Takich różnic można by wskazać jeszcze znacznie więcej.
Refleksję nad postępowaniem bohaterów dopełnia legenda o pewnym kamiennym pielgrzymie. Według podań on co roku przesuwa się w górę o jedno ziarnko piasku. Kiedy dojdzie do szczytu będzie koniec świata. W postaci świętokrzyskiego pielgrzyma można widzieć metaforę ludzkiego losu. Życie każdego z nas jest przecież wędrówką w nieznane. Opowiadanie porusza także takie uniwersalne problemy jak choroba, samotność i śmierć. Uświadamia czytelnikom, że człowiek wierzący otrzymuje prawdziwe pokrzepienie duszy. Wtedy może pokonać nawet największe cierpienie i uzyskać życie wieczne.
Według mnie to ponadczasowa przypowieść i równocześnie wspaniała lektura. W równym stopniu można ja odnieść do naszych czasów. Przecież człowiek zawsze musi się zmagać z przeciwnościami. Każdy na swojej drodze spotka cierpienie czy śmierć. Lepiej być na to przygotowanym. W przyjęciu trudnych doświadczeń pomóc może wiara i silna więź z Bogiem.