Wysoki Sądzie, Ławo Przysięgłych...
Zebraliśmy się tu dzisiaj, aby osądzić tego oto człowieka - Zenona Ziembiewicza. W swojej mowie postaram się dowieść Państwu, że jest on winny zarzucanych mu czynów i powinien ponieść karę.
Pierwsze poważne oskarżenie dotyczy sprzeniewierzenia się własnym zasadom i ideałom. Jako młodzieniec wyznawał pewne zasady, w które święcie wierzył i którymi chciał się kierować w dorosłym życiu. Czas pokazał, że szybko z nich zrezygnował, gdy podjął pracę redaktora w konserwatywnej gazecie "Niwa". Za pieniądze zgodził się wtedy pisać tendencyjne artykuły i wcale nie przeszkadzało mu to, że ich treść nie była zgodna z jego przekonaniami. Zaczął postępować w myśl zasady, że cel uświęca środki, i zgodnie z nią odrzucił wszelkie prawa moralne. Czy tak postępuje człowiek honoru? Obrońca pana Ziembiewicza zapewne będzie próbował dowieść, że jego klient nie miał innego wyjścia i musiał tak postępować. Zastanówmy się jednak, czy lepiej być biednym, ale żyć w zgodzie z samym sobą i swoimi zasadami, czy też lepiej być bogatym, postępując wbrew nim i nie licząc się z innymi ludźmi. Pieniądze nie są wszystkim w życiu człowieka, ważniejsze od nich powinny być zasady moralne. Zapewne usłyszymy za chwilę, że dzięki temu wynagrodzeniu Zenon mógł skończyć studia i zająć się sprawą robotników. To nie jest żadne usprawiedliwienie, ponieważ mógł on znaleźć inny sposób na zdobycie środków potrzebnych do realizacji swoich planów, a nie zaprzedawać się w takiej gazecie, jaką jest "Niwa". Nie można też mówić, że było to jednorazowe odejście od wyznawanych zasad, gdyż jest to kłamstwo. Wracając do kwestii pracy pana Ziembiewicza w "Niwie", chciałbym podkreślić, iż w tej gazecie, podobnie jak w każdej innej, redaktor naczelny ma prawo zmieniania treści artykułów, jeżeli uważa, że coś jest z nimi nie tak jak być powinno. Nie rozumiem więc, dlaczego oskarżony tłumaczy się, że nie miał żadnego wpływu na artykuły, które przecież podpisywał własnym nazwiskiem. Nikt mi nie wmówi też, że pisanie reportaży z wydarzeń kulturalnych i salonów mody było szczytem ambicji pana redaktora. Sprawa jest prosta. Oskarżony jest po prostu bardzo uległym człowiekiem i nigdy nie chciał występować przeciwko osobom wyżej postawionym, od których zależy wiele rzeczy. Jako redaktor naczelny miał dużo praw, z których mógł skorzystać, a jednak tego nie zrobił ani razu. Zdecydowanie wolał iść na różne ustępstwa i kompromisy, byle tylko osiągnąć to, co czego tak usilnie dążył.
Szanowni Państwo, przechodzimy teraz do najpoważniejszego zarzutu. Oskarżam Zenona Ziembiewicza o karygodne wręcz potraktowanie panny Justyny Bogutówny. Pierwszy kontakt z tą osobą nastąpił w czasie pobytu oskarżonego w rodzinnym domu w Boleborzy. Wtedy to nawiązał się pomiędzy nimi romans. Potem znajomość się urwała. Zenon związał się wtedy ze wspomnianą już Elżbietą Biecką, której ślubował miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Czas pokazał, że ta poważna przecież przysięga, nic dla niego nie znaczyła. Gdy ponownie spotkał Justynę, dawne uczucie odżyło i znowu skończyło się to romansem. Czy tak postępuje człowiek odpowiedzialny i poważny? Otóż nie. Po raz kolejny widzimy, że mamy do czynienia z człowiekiem słabym, który nawet wtedy nie potrafi powiedzieć "nie", gdy wie, że swoim postępowaniem wyrządzą komuś krzywdę, w tym wypadku własnej żonie, którą ponoć kocha. Obrońca będzie nam tłumaczył to zachowanie jako pomoc dziewczynie, która niedawno straciła matkę i została zupełnie sama na świecie. Ale przecież nie pomaga się komuś, nawiązując z nim romans. To Zenon zaprosił Justynę do Hotelu Paryskiego i to on ją uwiódł. Potem starał się utrzymywać wszystko w tajemnicy i potajemnie się z nią spotykał. W końcu nie mógł wytrzymać wyrzutów sumienia i postanowił powiadomić o wszystkim swoją żonę, licząc na to, że zachowa się ona podobnie jak jego matka, która wybaczała mężowi każdy romans. Oczywiste jest, że chce zrzucić na kogoś ciążącą mu już odpowiedzialność. Kolejnym przykładem wyzbycia się wszelkich zasad moralnych przez oskarżonego jest fakt wręczenia kochance pewnej sumy pieniędzy, aby poddała się ona zabiegowi aborcji. Ten oto człowiek kazał jej zabić ich nienarodzone dziecko, kiedy tylko się o nim dowiedział. Chciał w ten sposób pozbyć się całej odpowiedzialności za niego, gdyby się urodziło. Zastanówmy się teraz, jak musiała się czuć Justyna zmuszona przez mężczyznę, którego bardzo kochała, do usunięcia ciąży? Zenon myślał, że to rozwiązanie pozwoli mu pozbyć się wszelkich problemów. Jakże się mylił. Justyna Bogutówna poddała się zabiegowi aborcji, gdyż dobro pana Ziembiewicza, było dla niej najważniejsze. Nie zauważyła jednak, że on traktował ją bardzo przedmiotowo. Poza tym wyrzuty sumienia, które z czasem się u niej pojawiły, były tak ogromne, że nie mogła sobie z nimi poradzić i w efekcie popadła w chorobę psychiczną.
Na koniec przyglądnijmy się jeszcze działalności politycznej pana Ziembiewicza. Został on wybrany na prezydenta naszego miasta. Uważam, że to był fatalny wybór. Osoba pełniąca ten urząd powinna mieć silny charakter, posiadać odpowiednie kwalifikacje oraz umieć rozwiązywać ciągle narastające problemy. Muszę przyznać, że według mnie oskarżony taką osobą nie jest. Mógłby się on wprawdzie tłumaczyć tym, że ma problemy rodzinne, ale prezydent miasta powinien umieć rozgraniczyć życie osobiste od zawodowego, bo mieszkańców nie interesują jego prywatne problemy. Domagają się oni, aby polepszył ich sytuację materialną i mieszkaniową i tylko to się dla nich liczy. A co robi ich prezydent? Gdy manifestujący robotnicy wyrażają swoje niezadowolenie z utraty pracy i środków do życia, on wydaje nakaz użycia broni i strzelania do nich. Przyczynia się do śmierci niewinnych osób. Tą błędną decyzją przypieczętowuje swój upadek moralny i całkowicie zrywa z młodzieńczymi ideałami, w które kiedyś wierzył. Dawniej chciał pomagać robotnikom, teraz występował przeciwko nim. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem było zrezygnowanie z piastowanego stanowiska w momencie, gdy uświadomił sobie, że nie podoła temu wszystkiemu, że przeliczył swoje siły. Gdyby wtedy zrezygnował, z pewnością nie miałyby miejsca te tragiczne wydarzenia.
Wysoki Sądzie, ławo przysięgłych, przedstawione przeze mnie zarzuty wyraźnie pokazują, jakim człowiekiem jest pan Zenon Ziembiewicz. Widać wyraźnie, że nie cofnie się on przed niczym, by osiągnąć swój cel. Weźcie to wszystko pod uwagę i wydajcie sprawiedliwy wyrok zgodny z literą naszego prawa.
Dziękuję za wysłuchanie.