Czytając literaturę okresu dwudziestolecia międzywojennego poddajemy analizie zazwyczaj twórczość poetycką. Przyglądamy się działalności poszczególnych grup poetyckich tego okresu, zwracamy uwagę na takich twórców, jak Julian Tuwim oraz na poetykę grupy "Skamander" do której należał. Zastanawiamy się jakie nowe wartości estetyczne proponuje twórczość poetów awangardowych skupionych chociażby w grupie "Awangarda Krakowska". Trzeba jednak pamiętać również o tym, że czas dwudziestolecia międzywojennego to również okres wielkich dzieł prozatorskich. W tym czasie publikują przecież tacy wielcy naszej rodzimej literatury, jak Witold Gombrowicz czy Zofia Nałkowsk. Dlatego też trzeba również przyjrzeć się temu gatunkowi literackiemu, gdyż odnajdujemy tu wiele dzieł, które poruszają ważne zagadnienia, nie tylko związane z eksperymentem formalnym, czy obrazem nowego społeczeństwa, ale czynią refleksję nad tak fundamentalnymi zasadami życia ludzkiego, jak moralność i szacunek dla drugiego człowieka. Analizują procesy społeczne, które mają wpływ na jednostkę i jej postępowanie. Ważnym tematem staje się też psychologia człowieka i analiza jego postępowania właśnie z takiej perspektywy.
Takie tematy podejmuje w swej książce "Granica" Zofia Nałkowska.
Przejścia Zenona Ziembiewicza, którą opowiada nam Nałkowska są wysoce skomplikowane. Wywodzi się on z rodziny szlacheckiej, nie będącej jednak zbyt bogatą. Jego ojciec - Walerian - piastuje urząd zarządcy dóbr hrabiostwa Tczewskich. Wadą ojca Ziembiewicza, którą jak się wydaje syn po nim odziedziczył, jest skłonność do romansów. Obiektem umizgów ojca są w głównej mierze dziewczyny ze służby. Dramatyczności temu obrazowi dodaje fakt, że jego żona o wszystkim wie i by nie doprowadzić do rozpadu małżeństwa, toleruje wybryki ojca. Co ważne, Zenon potępia zachowanie ojca, co jednak nie przeszkodzi mu w powieleniu jego błędów. Wtedy Zenon zrozumie, że człowiek często poddawany jest innym siłą, które nim żądzą i nie może nad nimi zapanować. Jest podjecie przez Nałkowsk kwestii zasad działania psychiki, o których mówił Freud, który uważał, że człowiek podporządkowany jest popędom, którym często nie potrafi się oprzeć.
W trakcie jednych z pobytów wakacyjnych, kiedy to Zenon studiował już w Paryżu ekonomię, przybył on na wakacyjny odpoczynek do Boleborzy. Tutaj poznaje dziewczynę, która stanie się uczestniczką wielu dramatów i spowoduje właśnie nasze tytułowe pytanie: jak i czy sądzić postawę Zenona. Obiektem jego zalotów staje się młoda córka kucharki - Justyna Bogutówna. Całe zajście jednak mija, kiedy Zenon wyjeżdża. Po ukończonych studiach Zenon powraca na stałe w rodzinne strony, by podjąć prace redaktora w czasopiśmie "Niwa". Wtedy to, całkiem przypadkowo spotyka Justynę na ulicy. Okazuje się, że jej matka zmarła a ona nie wie, co ma ze sobą począć - jest zrozpaczona i potrzebuje pomocnej dłoni. Zenon wzruszony dramatem kobiety chce jej pomóc i zaprasza ją do siebie, do pokoju hotelowego, gdzie potajemnie będą się spotykać przez długi czas. Naturalnie nic by w tym nie było może niezwykłego, gdyby nie to, że tym czasie Zenon spotyka się również z inną kobietą - Elżbietą, której planuje się oświadczyć, co ów czyni. Postanawia jednak w tej sytuacji nie wspominać o swej znajomości z Justyną. Jednakże w pewnej chwili Elżbieta dowiaduje się o tym, co doprowadza ją do decyzji o zerwaniu zaręczyn z Zenonem, ten jednak prosi swą "ukochaną" o wybaczenie i przeprasza ją. W wyniku takich zabiegów Elżbieta godzi się na powrót do swego narzeczonego. Tutaj widzimy właśnie jak Zenon powiela postawę swojego ojca, którego tak bardzo krytykował.
W życiu Zenonowi wiedzie się coraz lepiej, ma wspaniałą żonę, w pracy zawodowej odnosi sukcesy, robi też karierę polityczną, co kończy się wybraniem go na prezydenta miasta. Utrudnieniem w dotarciu do pełnego szczęścia jest jednak Justyna, która zaczyna nastręczać mu coraz większych problemów, tym bardziej, że zmuszony był nakazać jej usunięcie ciąży. Po tych wydarzeniach Justyna popada w chorobę psychiczną, której w żaden sposób nie może opanować. Jej stan jest coraz gorszy. W pewnym momencie nawet żona Zenona włącza się w ratowanie tej biednej dziewczyny, ale wszelkie działania nie dają rezultatów, bo stan Justyny jest bardzo ciężki. Nie trzeba zapewne dodawać, że odpowiedzialność za tę sytuację ponosi Zenon, bo gdyby nie jego "opieka" nad zrozpaczoną i zagubioną dziewczyną, nie doszłoby do takich tragedii.
Jest to moment, w którym życie i kariera Zenona zaczyna chylić się ku upadkowi. Jego kariera polityczna tworzona była na przysięgach i programie, którego Zenon po uzyskaniu stanowiska nie mógł ostatecznie dotrzymać. Oskarża się go również o wydanie rozkazu do użycia broni przeciwko protestującym robotnikom z miejscowej fabryki. W ostateczności doprowadza to do ogromnej tragedii wszystkich bohaterów książki - pewnego dnia zdesperowana Justyna wbiegła do jego gabinetu i oblała jego twarz kwasem, co spowodowało, że Zenon stracił wzrok. W wyniku tej tragedii popełnił on samobójstwo.
W taki sposób prezentuje się jedna ze stron osobowości i życia Zenona Ziembiewicza, Która niewątpliwie zasługuje na karę i jest niegodna naśladowania. Trzeba jednak wziąć również pod uwagę inne wydarzenia, które już nie przedstawiają Ziembiewicza jako uosobienie zła oraz jako tego, który w swym życiu popełniał tylko czyny haniebne i niegodne człowieka. Jeśli przypomnimy sobie jego współczucie i chęć pomocy Justynie po stracie matki, to możemy odnaleźć w tym ludzki odruch płynący z głębi serca. Chce pomóc młodej i załamanej dziewczynie, która pozostała sama na świecie. Wydaje się nawet, że to sama Justyna spowodował romans, do którego Zenon początkowo w ogóle nie dążył. Jak czytamy w powieści:
Pośród tego wszystkiego odnajdywała się ciągle Justyna, chociaż był pewien, że jej nie szuka. Była w ogrodzie, w domu i na podwórzu. Gdy wracał z pól wieczorem, spotykał ją z dala od domu na swojej drodze (...)
Ktoś może powiedzieć, że to tylko usprawiedliwienia, by wyzbyć się winy za tragedię, która się wydarzyła, ale sama Nałkowska nie pozwala nam na tak jednoznaczną interpretacje zachowania bohatera, pozostawia pewne niedomówienia w tej sprawie, by zaakcentować, że jednoznacznie oceniać tych wydarzeń nie można i trzeba spojrzeć na nie również z innej perspektywy.
Weźmy chociażby za przykład działalność społeczna Ziembiewicza, która - jak dostrzegamy - jest prowadzona ze niekłamanej chęci pomocy niższym warstwom społeczeństwa. Zenon korzysta ze swej pozycji, by pomóc ubogim i potrzebującym. Dla bezdomnych zdecyduje się wyremontować koszary, by mieli gdzie się podziać, zamiast włóczyć się po ulicach. Pomoc swą kieruje również do robotników, dla których stawia bloki mieszkalne. Nie jest mu również obca kwestia moralności społeczeństwa, dlatego też każe zamknąć kawiarnię cieszącą się złą opinią, a w miejsce jej zarządzi utworzyć miejsce spotkań dla dzieci i młodzieży. Będzie tam pijalnia mleka, rozrywki sportowe - boiska do koszykówki, siatkówki oraz kort do tenis.
Wyjaśnić też trzeba jego rzeczywisty wkład w decyzje dotyczącą strzelania do robotników. Zarządzenie o użyciu broni nie był wydany przez samego Ziembiewicza, ale przez partię rządzącą i innych urzędników. Pech jednak chciał, że z racji swego urzędy Ziembiewicz również należał do grona "rządzących". Jak czytamy w powieści:
W mieście zaczynano mówić, że nakaz użycia broni wydany został za sprawą Ziembiewicza. Istotnie, pierwsze strzały padły owego wieczoru w chwilę po jego przyjeździe. Naprawdę jednak sprawa zdecydowała się już przedtem, była gotowa, zanim przyjechał. Jednego z tych dni Ziembiewicz miał z Czechlińskim gwałtowną scenę. Gdy wychodził z jego gabinetu, woźny słyszał te słowa: "Z jakiej to racji? Jak to? Teraz chcecie zwalić to na mnie.
Widzimy więc, że wysokie stanowisko Zenona pozwalało mu na działalność charytatywną, ale wiązało się również z takimi niebezpieczeństwami. Pojawia się tu bardzo ważna kwestia, którą Nałkowska porusza w całej książce. Chodzi mianowicie o to, że każdy czyn, każda sprawa może być widziana z różnych punktów widzenia, dlatego też taka jest forma powieści, gdzie historia opisywana jest przez różne osoby. Najbardziej znanym zdaniem z powieści i najlepiej oddającym tę sytuację, jest stwierdzenia, że to, co dla jednych jest podłogą, dla innych jest sufitem.
Zofia Nałkowsk w swej książce daje nam bardzo ważną lekcję, która odnosi się do psychologicznych motywów oraz uwarunkować działalności człowieka. Każdy człowiek, choćby nie wiadomo ja mocno prawy i moralny, często z nie własnej winy może zostać wplatany w sprawy, które rzucą na niego złe światło. Spowodują, że w oczach innych wyglądał będzie na człowieka złego i godnego pogardy. Nałkowsk pisze w swej książce takie oto słowa:
Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my sami, jest się takim, jak miejsce w którym się jest.
Odczytać możemy je jako pewien sąd nad samym Ziembiewiczem. Autorka zdaje się mówić, że często jest tak, że w opinii o człowieku nie liczy się to, jaki on jest naprawdę, ale co mówią o nim inni ludzie. A jak wiemy skądinąd ludzie często powtarzają nieprawdę, dlatego tez powinniśmy zawsze wysłuchać argumentów osoby, którą mamy osądzić. W przypadku Ziembiewicza nie powinniśmy wydawać sądu negatywnego, gdyż na wydarzenia, których był uczestnikiem - a i często sprawcą miało wpływ bardzo wiele elementów, które nie pozwalają jednoznacznie potępić bohatera.