Głównym bohaterem "Przedwiośnia" - napisanej w 1924 roku powieści Stefana Żeromskiego - jest Cezary Baryka. Czytając utwór, poznajemy losy zagubionego Polaka, który przez całe swoje życie tak naprawdę nie czuje się związany w jakiś szczególny sposób z żadnym krajem, w jakim dane jest mu przebywać. Problemy stwarza również określenie jego przynależności społecznej, bowiem rewolucja odebrała mu wszystko, co było dla niego wartościowym. "Przedwiośnie" jest powieścią polityczną. Powstało w czasie, kiedy zastanawiano się, jak naprawić upadłą Polskę, która niedawno odzyskała swoją niepodległość. Ze wszech stron pojawiały się liczne koncepcje jej odbudowy. Do tej dyskusji włączył się również Stefan Żeromski i swoje stanowisko przedstawił właśnie na kartach "Przedwiośnia".

Z treści utworu dowiadujemy się, że Cezary całe swoje dzieciństwo spędził w Baku, gdzie pracował jego ojciec Seweryn Baryka. Rodzice dbali jednak o to, aby otoczony zewsząd Rosjanami nie zapomniał o swoich polskich korzeniach. Tak więc, starano się w domu mówić po polsku, zatrudniano nawet służących polskiego pochodzenia. Niestety młody i podatny na wpływy otoczenia Baryka, uczęszczając do szkoły rosyjskiej, czuł się bardziej Rosjaninem niż Polakiem. Kiedy wybuchła wojna i jego ojciec musiał opuścić rodzinę, ponieważ został wcielony do armii carskiej i wysłano go na front, Cezary coraz bardziej stawał się nieposłuszny wobec matki. Gdy wybuchła rewolucja, łatwo uległ propagandzie rewolucjonistów. Szybko okazało się, że rewolucja zaczęła go fascynować. Traktował ją jako najlepszą drogę do wprowadzenia zmian. Ślepo zapatrzony w nią, nie dostrzegał tragedii, którą niosła ze sobą, nie widział jej wad. Dopiero okoliczności śmierci matki uzmysłowiły mu, jak bardzo się mylił. Wtedy to dojrzał niezwykłe okrucieństwo, jakiego dopuszczali się rewolucjoniści. Niespodziewanie przyjechał po niego ojciec (od wielu lat nie dawał znaku życia), aby zabrać go do lepszego świata, do Polski, czyli do kraju, w którego pochodzili. Jednak Cezary nie bardzo chciał wyjeżdżać. Za swój dom uważał Baku, w którym się wychował. Ostatecznie postanowił wyjechać z ojcem. Podczas podróży zbliżyli się oni do siebie i próbowali nadrobić stracone lata, kiedy ojca nie było w domu. Gdy przebywali w Charkowie, czekając na kolejny pociąg, który miał ich zawieźć do upragnionej Polski, Cezary wypełniał czas, chodząc na wiece i wysłuchując agitacji rewolucjonistów. Po raz kolejny ulega fascynacji rewolucją, która według mówców jest czymś dobrym i spowoduje, że skończy się nędza i niedola. Urzekła go przede wszystkim jedność panująca wśród zgromadzonych ludzi. Wszystko to spowodowało, że chciał przyłączyć się do komunistów. Najchętniej wysłałby ojca samego do Polski, a sam zostałby w Charkowie, by walczyć u boku rewolucjonistów. Jednak widząc coraz bardziej chorego ojca z utęsknieniem wyczekującego nadjechania pociągu, doszedł do wniosku, że nie może go zostawić samego. W przeciwieństwie do syna Seweryn był przeciwny rewolucji jako metody wprowadzenia nowego porządku. Również chciał zmieniać świat, ale nie w taki sposób. Snuł przed Cezarym wspaniałą wizję Polski, do której obaj zmierzali. Z jego opowieści wyłaniała się ona jako kraj wielkiego dobrobytu, w którym ludzie mieszkali w czystych, szklanych domach. Wiedział on doskonale, że wszystko to, w co wierzył jego syn, niosło ze sobą zniszczenie i ludzką tragedię. Dotychczasowe życie bardzo go doświadczyło i wiedział też, że "trupi zaduch przeszkadza, ażeby moskiewskie powietrze można było wciągać wolnymi i szczęśliwymi płucami". Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ci, którzy teraz przyniosą z sobą mnóstwo zniszczenia, będą potem pławić się w luksusie, a biedota nadal będzie żyła w nędzy i nic tego nie zmieni. Tak bardzo oczekiwany pociąg do Polski traktował jako zbawienie dla siebie i syna. Cezarym targały sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciał walczyć u boku rewolucjonistów, z którymi się utożsamiał, a z drugiej strony wiedział, że nie może zostawić schorowanego ojca samego, choć jego ideały wydawały mu się mgliste, a nawet śmieszne. Gdy zjawił się długo wyczekiwany pociąg, razem wsiedli do niego i odjechali do lepszego świata, jak twierdził Seweryn. Niestety ojciec nie przeżył tej drogi, a Cezary po dotarciu na miejsce zauważył, że wizja Polski, która przedstawiał mu ojciec, nie pokrywa się z rzeczywistością. Przywołując wizję szklanych domów, Żeromski krytykuje odwieczne romantyczne złudzenia charakterystyczne dla narodu polskiego.

Przez cały czas Cezary Baryka poszukiwał swojej drogi życiowej. Szukał czegoś, jakiejś prawdy, idei, która stałaby się jego sposobem na życie. Od samego początku czuł się wyobcowany i samotny. Nie umiał sobie znaleźć miejsca w życiu. Podobnie jest, gdy mieszka w Polsce. Prowadzi nieustanną walkę z samym sobą. Z jednej strony odpowiada mu sielankowe życie, jakie panuje w Nawłoci, a z drugiej strony ciągle myśli o polepszeniu doli biedaków, poprawieniu warunków życia społeczeństwa polskiego. Szuka takiej idei, za którą mógłby nawet oddać życie. Wyboru dokonał w momencie przyłączenia się do manifestujących robotników. Wydaje się, że jednak opowiedział się za rewolucją. Tak kończy się powieść, a zakończenie to miało być swego rodzaju ostrzeżeniem dla tych, którzy uważali się za odpowiedzialnych za los Polski.