Franz Kafka to jeden z czołowych i najbardziej cenionych pisarzy XX wieku. Jego utwory już dawno weszły do kanonu klasyki literatury światowej. Pomimo, że jego dorobek artystyczny jest niewielki w Polsce znane są takie jego powieści jak "Ameryka", czy "Zamek". Jednak największą popularność przyniosło mu dzieło zatytułowane "Proces".
Jest to utwór o fabule zbudowanej według pewnej określonej zasady, która implikuje głęboko ukryte cele. Otóż jest to tak zwana powieść - parabola. "Słownik Terminów Literackich" podaje taką oto definicję tego typu powieści:
"powieść - parabola to gatunek literatury moralistycznej; utwór narracyjny, w którym przedstawione postacie i zdarzenia nie są ważne ze względu na swe cechy jednostkowe, lecz jako przykłady uniwersalnych prawideł ludzkiej egzystencji, postaw wobec życia i kolei losu. (...) Właściwa interpretacja przypowieści wymaga przejścia od jej znaczenia literalnego do ukrytego znaczenia alegorycznego lub moralnego."
Jak wynika z przytoczonej definicji tego typu powieść można synonimicznie nazwać przypowieścią. Celem fabuły tego typu jest dydaktyczne przesłanie umoralniające. Tego typu przesłania można znaleźć między innymi w tekstach religijnych różnych wyznań. W chrześcijańskiej Biblii występują one w postaci przypowieści, na przykład "O pannach dobrych i złych", "O siewcy" i wielu innych. Również sławni pisarze stosowali ten typ powieści w swojej twórczości. Za przykład możemy tu podać między innymi "Dżumę" Alberta Camusa, czy opowiadanie Ernesta Hemingwaya "Stary człowiek i morze".
Powieść Kafki jest wprost przesycona metaforycznością. Bacznemu czytelnikowi każde słowo, gest i wydarzenie może przynieść na myśl liczne skojarzenia. I na tym właśnie polega czytanie powieści - paraboli. Przy jej interpretacji nie należy brać pod uwagę bezpośrednich znaczeń, tylko należy szukać sensów ukrytych głęboko pod płaszczem pospolitej fabuły. Bohaterem powieści jest Józef K. - szary człowiek z tłumu, podobny do wielu innych. Bohater z pospolitym imieniem i bez nazwiska, gdyż każdy czytelnik mógłby się znaleźć w jego sytuacji. Oto bohater budzi się pewnego ranka (nawiasem rzecz biorąc w dniu swoich trzydziestych urodzin) i ku swemu zaskoczeniu odkrywa w swoim pokoju obecność dwóch mężczyzn. Ci oznajmiają zdezorientowanemu Józefowi K., że toczy się przeciwko niemu proces. Bohater w reakcji obronnej próbuje dowiedzieć się tego, co dręczyłoby z pewnością każdego człowieka postawionego w podobnej sytuacji. Chce wiedzieć, kto go oskarża, o co, przed jakim sądem ma się stawić? Jednak każde z pytań pozostaje bez odpowiedzi. Józef K. wpada w matnię bez wyjścia, bez odpowiedzi. Szamotany poczuciem niesprawiedliwości i bezsilnością swojego działania podejmuje próby walki, ponieważ wie, że jest niewinny. Jednak wszelkie jego działania spełzają na niczym. Los bohatera jest tak absurdalnie przedstawiony, że mimo, iż jest on przekonany o swojej niewinności to w miarę toczącego się procesu sam zaczyna w swoją niewinność wątpić. Finał jest taki, że Józef K. pozbawiony jakichkolwiek praw i odarty z godności zostaje skazany na karę śmierci. Metaforyczny jest już sam tytuł powieści. Każdy proces sądowy, bo o takim tu mowa, powinien się toczyć z czyjejś inicjatywy. Ma się rozgrywać przed niezawisłym sądem, który na podstawie racjonalnych przesłanek ma wyjaśnić kwestię sporną i wydać sprawiedliwy wyrok. Tymczasem w "Procesie" Kafki, żaden z warunków prawidłowego procesu nie został spełniony. Józef K. nie zna osoby, czy instytucji, która go pozwała. Nie wie, co jest podstawą oskarżenia i przed jakim sądem sprawa ma się toczyć. Opisana w powieści sytuacja zdaje się być przyczynkiem do głębszego namysłu nad kondycją prawną ówczesnego kraju. Ma odzwierciedlać absurdalność toczących się procesów i bałagan na salach sądowych. Znakomitym tego przykładem jest metaforyczny epizod, w którym to właśnie na sali sądowej kobieta robi pranie w balii. Innym bardzo wymownym fragmentem powieści jest rozdział przedstawiający wydarzenia, które rozegrały się w katedrze. Otóż główny bohater - Józef K. zostaje poproszony przez władze banku o opiekę nad gościem, który po raz pierwszy przybył do miasta. Józef K. umawia się z klientem pod katedrą, którą ma mu zamiar pokazać, jednak na miejscu spotkania i o wyznaczonej godzinie główny bohater nikogo nie zastaje. Również wnętrze katedry jest opustoszałe i ciemne. Uwagę zwraca jedynie oświetlony ołtarz. Pusty plac i wnętrze katedry to symbol braku obecności Boga. Jedynym kontrastem tej pustki i ciemności jest rozświetlony jasno ołtarz - symbol duszy Józefa K. Płonie ona, tak jak świece na ołtarzu, nadzieją i bezgraniczną wiarą w sprawiedliwość toczącego się procesu i uniewinnienie. We wnętrzu katedry wzrok bohatera przykuwa jeden z obrazów, przedstawiający złożenie ciała Chrystusa do grobu. Józef jednak nie dostrzega tego, co najważniejsze, nie widzi Boga, z którym utracił kontakt i który zniknął z jego życia. To rycerz w srebrzystej zbroi przykuwa jego uwagę. Jeżeli bohater nie może w tak bezpośrednim kontakcie dostrzec Boga może to oznaczać, że albo tak daleko się od niego odsunął, albo w ogóle nie było Boga w jego życiu. Nagle jak spod ziemi wyrasta przed Józefem K. postać starca - zakrystianina, który wskazuje bohaterowi, by ten podążył za nim. Jednak postać starca coraz bardziej się oddala i pozostaje stale poza zasięgiem Józefa K., który pomimo starań nie jest w stanie dogonić go i zrównać z nim kroku. Starzec kieruje swoje kroki w stronę ambony, obok której płonie małe światełko, symbolizujące boskość, nadzieję i wyjście z mroku. Właśnie stamtąd ukazuje się postać księdza, który staje na ambonie i przemawia do głównego bohatera biblijnymi słowami "Tyś jest Józef K." jest to bardzo wymowna sytuacja. Ksiądz pewnym krokiem wbiega na ambonę, góruje nad Józefem K., wytwarza dystans, który wzbudza u bohatera jeszcze większe zagubienie i niepewność. Ksiądz wie co robić i jak się zachowywać, a Józef nie. Ksiądz i jego postawa symbolizują przewagę praw boskich nad racjami ludzkimi, a także wszechwiedzę Boga, który nie musi pytać o jego imię, bo je zna. Józef K. czuje się niepewnie, ponieważ cała sytuacja zdaje się być zaplanowana z góry bez jego wiedzy. Cała sytuacja przywołuje na myśl Sąd Ostateczny, zaś w perspektywie wcześniejszych zdarzeń, które spotkały Józefa K. ksiądz może być również reprezentantem prokuratury. Ksiądz wyrzuca Józefowi K., że poszukuje on pomocy u innych obcych osób. W tym samym momencie znika światło oświetlające ołtarz - gasi je zakrystianin i nawet przez wielkie witraże nie wpada nawet smuga światła. Jest to symbol całkowitej utraty nadziei przez Józefa K. Zaczyna się miotać, zadaje pytania, próbuje się dowiedzieć kto stoi za działaniami księdza, ten jednak milczy i na żadne z pytań nie udziela odpowiedzi. Jest to wyraz bezowocnego wołania, beznadziejnej prośby człowieka, napiętnowanego jarzmem grzechu, który szuka u Boga pomocy, jednak nie znajduje to żadnego odzewu u wszechmocnego Boga. Zamiast odpowiedzi Józef K. słyszy z ust księdza przypowieść o odźwiernym. Otóż był razu pewnego wieśniak, który chcąc dostać się za bramy prawa próbował przekonać, a nawet przekupić odźwiernego by ten otworzył mu bramę, za którą znajduje się zamek. Jednak wszystkie jego próby spełzały na niczym i w konsekwencji przed bramą przesiedział całe swoje życie. Będąc już starcem u progu śmierci zapytał odźwiernego, dlaczego przez tyle lat nikt inny nie próbował skorzystać z tego wejścia. Jak wynika z udzielonej odpowiedzi jest to wejście przeznaczone wyłącznie dla niego. Symbolika całej sytuacji jest bardzo wymowna. Odźwierny jest nieporuszony i symbolizuje niewzruszone prawo. Jest życzliwy dla człowieka, jednak tylko w ramach swoich obowiązków. Jest to odzwierciedlenie całego systemu prawa i władzy od najniższych stróżów porządku po sądy najwyższe. Jednak odźwierny nic nie wie o prawie, nie zna sprawiedliwości, bo wiedza o niej jest wyłącznie domeną Boga. Przypowieść usłyszana z ust księdza wstrząsa Józefem K. Następnie wspólnie idą w ciemność. Wtedy gaśnie światło płonące nad amboną, a postać księdza coraz bardziej oddala się w mrok. Józef K. zostaje sam bez nadziei, bez wyjścia. Nadal pozostaje w labiryncie zagadek, a dopiero co zakończone wydarzenia nie wniosły nic nowego do sprawy. I nawet Bóg go zostawił, bo jak się okazało ksiądz był kapelanem więziennym, a nie wysłannikiem Boga.
Józef K. jest postacią o cechach typowych dla większości bohaterów kafkowskich. Jego bohaterowie to ludzie wyalienowani, którzy zatracili umiejętność porozumiewania się z innymi ludzi. Są to samotni bohaterowie walczący jak Don Kichot z niesprawiedliwością świata, która wydaje się całkowicie absurdalna i bezpodstawna. Są to ludzie wypalający się w próbach osiągnięcia zwycięstwa, jednak wszelkie ich starania i działania zwykle z góry skazane są na niepowodzenie. Bohater Kafki to osoba nie tylko walcząca na polu rzeczywistych zdarzeń. Jest to także osoba walcząca ze sobą, uwikłana w grozę istnienia, pełna kompleksów i cierpiąca z powodu rozdwojenia jaźni. Są to zwykle bohaterowie o tak niejasnej i niewyrazistej strukturze, że możliwa jest dzięki temu bardzo różnorodna interpretacja symboliki postaw, gestów, zachowań i sytuacji, w które uwikłany jest bohater. W powieści "Proces" w warstwie metaforycznej odnajdujemy dwa istotne zagadnienia. Są nimi zniewolenie człowieka przez władzę oraz koszmar ludzkiej egzystencji. Struktura władzy u Kafki przywołuje na myśl wszystkie wielkie i bezwzględne totalitaryzmy XX wieku. Losem człowieka toczy wszechpotężna machina biurokratyczna, która skutecznie fałszuje prawdę i kłamstwu nadaje znamiona wiarygodności. Ta władza pozostawia człowieka bez możliwości jakiegokolwiek samostanowienia o sobie. Również bohater - Józef K. - człowiek anonimowy, niewinny, zaskoczony zaistniałą sytuacją wpada labirynt bez wyjścia. Miota się bezsilnie próbując dociec swoich praw. Bezpodstawnie oskarżony nie wie za co, przez kogo. Nie znajduje z nikąd pomocy, jest samotny mimo, że otaczają go inni ludzie. W końcu sam zaczyna wierzyć w to, że jest winny, wpada w pułapkę zastawioną na jego słabą psychikę.
Nad "Procesem" Kafki z pewnością nie można przejść obojętnie i powierzchownie. Aby dokładnie zrozumieć przesłania tego utworu należy uwolnić się od tradycyjnego czytania powieści i wejść w jej głębokie warstwy znaczeniowe. Dzięki temu czytelnik będzie w stanie odczytać uniwersalne i ponadczasowe przesłania.