Najbardziej reprezentatywnym i najszerzej uprawianym w dwudziestoleciu międzywojennym rodzajem powieści była powieść psychologiczna. Zaś najwybitniejszym twórcą tego typu powieści, obok M. Chromańskiego, M. Kuncewiczowej była Zofia Nałkowska. Do najbardziej znanych je j powieści należą "Niecierpliwi" oraz "Granica". Czym więc charakteryzuje się powieść psychologiczna? Słownik encyklopedyczny [J. Krzyżanowski red. Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny. T. 2. Warszawa PWN, 1985. s.216] podaje następującą definicję powieść psychologicznej:

"powieść psychologiczna koncentruje się na świecie wewnętrznym postaci i z tej strefy czerpie czynniki motywacyjne. (…) rezygnuje ona z liryzmu i dążenia do bezpośredniej ekspresji, a na plan pierwszy wysunęła analizę psychologiczną. Powieść ta nie zmierzała do kreowania tzw. pełnych postaci w tradycyjnym rozumieniu, lecz koncentrowała się na wybranych sferach ich życia wewnętrznego. Szczególnym osiągnięciem powieści psychologicznej jest wypracowanie nowych metod operowania czasem. Czas narracji identyfikuje się często z subiektywnym czasem bohatera, zdarzenia nie są zwykle przedstawione w porządku chronologicznym, ale tak jak się jawią świadomości postaci".

W swojej powieści Zofia Nałkowska koncentruje się na kilku elementach, które wchodzą w obszar zagadnień psychologicznych. Po pierwsze jest to zagadnienie granicy, która oddziela bogatych od biednych. Jest to nie tylko granica ekonomiczna, socjoekonomiczna, ale przede wszystkim granica psychologiczna. Społeczeństwo przedstawione w powieści jest bardzo podzielone. Są to oczywiście podziały hierarchiczne wynikające ze stanu posiadania, pochodzenia, zajmowanej pozycji. Ale są to również podziały, które tkwią głęboko w świadomości bohaterów. Są to ludzie pogodzeni ze swoim losem. Ludzie, którzy pogodzili się już z myślą życia w takiej a nie innej warstwie społecznej, bo już przecież nie ma żadnego wyjścia, żadnego sposobu, aby swoją pozycję zmienić. A skoro tak jest to trzeba się z nią pogodzić, mimo, że nieraz coś w środku się buntowało, gdy pani krzyczała na służącą, pan wykorzystywał pokojówkę do niecnych celów, a właścicielka kamienicy była czasem bezduszna dla swych lokatorów. Po drugie jest to problematyka moralności bohaterów. Stawiają sobie pytanie, a my czytelnicy razem z nimi o to, gdzie leży owa granica pomiędzy czynami dobrymi, a złymi. Czy robiąc coś przekraczamy już tę granicę i to co dla nas jest dobrem, dla innych jest już złem. Na uwagę zasługuje tu przede wszystkim postawa Zenona Ziembiewicza. Była to osoba, którą sądzić należy za jej haniebne czyny, a z drugiej sławić za te dobre, których jednak było mniej. Historia Zenona Ziembiewicza jest bardzo skomplikowana. Pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny szlacheckiej. Jest człowiekiem bardzo kochliwym, którą to przypadłość odziedziczył najprawdopodobniej po ojcu. Pewnego dnia poznaje dziewczynę - Justynę Bogutównę, która stanie się uczestniczką i przyczyną wielu dramatów. Nawiązuje z nią romans, w konsekwencji, którego dziewczyna spodziewa się dziecka. Zenon nakazuje jej jednak usunięcie ciąży, z tego względu, że sam zamierza poślubić inną kobietę - Elżbietę Biecką. Jest to również okres, kiedy Zenon pnie się po szczeblach kariery politycznej. Po stracie dziecka Justyna wpada w rozpacz, która graniczy z chorobą psychiczną. W przypływie szału oblewa twarz Zenona kwasem. Ale wcześnie już kariera polityczna Zenona budowana na obietnicach i programie, niemożliwym do zrealizowania zaczęła się staczać. Poza tym został oskarżony o wydanie rozkazu do użycia broni przeciwko protestującym robotnikom z miejscowej fabryki. Wszystko to prowadzi do jego osobistej tragedii, która kończy się śmiercią, gdyż okaleczony fizycznie po ataku Justyny i psychicznie po wydarzeniach, które zrujnowały życie jemu i najbliższym popełnia samobójstwo. Mimo pasma niecnych czynów w Zenonie paliła się czasem iskierka człowieczeństwa. Opiekował się Justyną, gdy ta straciła dziecko, a także pomagał biednym i ubogim z racji zajmowanego stanowiska. Kolejnym problemem poruszanym przez Nałkowską jest kwestia tego, jak postrzegamy siebie, a jak robią to inni. Z kart powieści wynika namysł nad tym problemem. Pojawia się tu pytanie, na ile nasz wizerunek w społeczeństwie jest prawdziwy, czy możemy w ogóle mówić o czymś takim, czy raczej to jak nas widzą inni nie wynika z tego, jacy jesteśmy, ale jak nas właśnie widzą inni, co o nas myślą. Nałkowska w "Granicy" rozważa nad tym, jacy naprawdę jesteśmy? Czy tacy, jakimi postrzegają nas inni czy tez tacy, jakimi postrzegamy sami siebie? Zastanawia się, który sąd jest najbardziej obiektywny i prawdziwy i czy da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie? Jednak nie otrzymujemy dokładnej odpowiedzi. Nałkowska zauważa, że wielką rolę odgrywa na nas miejsce, w którym żyjemy, gdzie się wychowaliśmy. "Jest się takim, jak miejsce, w którym się jest." Daje czytelnikowi prawo sądzenia postaci i analizowania zachowań, co sprawia, ze bohaterzy nie są jednoznaczni. W rezultacie dochodzimy do wniosku, że nie ma uniwersalnej prawdy o człowieku, ponieważ w zależności, od tego, w jakim przebywamy środowisku: czy jest to najbliższa rodzina, czy przyjaciele, czy, gdy sami wyrażamy opinię na swój temat jesteśmy innymi ludźmi. Wszystko zależy od tego, gdy jesteśmy oraz, kto się o nas wypowiada. "W stosunku do każdego człowieka jest się kimś innym, stajemy się kimś innym." Dlatego Nałkowska usiłując odpowiedzieć na te pytania stwierdza, że, by otrzymać najbardziej prawdopodobną i subiektywną ocenę należy brać pod uwagę wszystkie możliwości i wszystkie opinie. Oprócz tego w powieści możemy zwrócić uwagę na psychologiczne problemy macierzyństwa, które były przedstawione bardzo różnorodnie. Była tam tragedia Justyny, kiedy zaszła w niechcianą ciążę, a jeszcze większa, gdy musiała ją usunąć. Była również postać pani Niewieskiej, która była matką Elżbiety, a która nie dbała o wychowanie swojej córki. Czynność tą zrzuciła na karb ciotki Cecylii Kolichowskiej. Była też matka Zenona, kobieta cicha i spokojna, ustępująca we wszystkim mężowi i synowi. Kobieta o ponadprzeciętnej tolerancji na romanse męża. Ale była także Joasia Gołąbska, która żyła w skrajnej nędzy wraz ze swoimi się dziećmi. Nie mogła zapewnić im godnego dzieciństwa, więc cieszyła się w pewien sposób ze śmierci każdego z nich, gdyż uważała, że dzięki temu dzieci unikną biedy i nędzy.