Dwudziestolecie międzywojenne to epoka, w której najsilniej zaznaczyła się i dała o sobie znać twórczość poetycka. W tym czasie właśnie powstało bardzo wiele grup poetyckich, z których każda posiadała swój własny program - zarówno polityczny, jak i estetyczny. W tym czasie działała "Awangarda Krakowska", "Skamandryci", czy tzw. "Druga Awangarda". Były to często ugrupowania, których propozycje literackie mocno się od siebie różniły, a nawet programowo pozostawały w dużej sprzeczności. W nich to skupili się najwybitniejsi twórcy poezji w historii literatury polskiej: Tadeusz Peiper, Czesław Miłosz. Julian Tuwim. Z tego też względu bardzo dużą wagę przykłada się zwykle do omówienia właśnie poezji tego okresu, jednak nie można zapominać o tym, że był to również bardzo ważny czas dla powieści oraz dla dramatu. Dwudziestolecie, ze swymi nowymi prądami w sztuce i filozofii, dało początek całkiem nowej filozofii dramatu i powieści. Odchodzono od sztuk realistycznych, a skłaniano się w kierunku eksperymentów, co oczywiście nie znaczy, że w dwudziestoleciu nie uprawiono klasycznych odmian tych gatunków. Jednak wydaje się, że to, co najciekawsze z tej literatury, nosiło znamiona nowości, przekształceń formalnych klasycznych gatunków literackich. Wystarczy wspomnieć takich twórców jak: Witold Gombrowicz, Bruno Schulz, Witkacy - by poprzestać na najwybitniejszych, by zrozumieć, że dwudziestolecie to nie tylko poezja, ale również bardzo ważne prezentacje powieści i dramatu.
Działalność dramatyczną tego okresy może podzielić zarówno ze względu na osoby twórców, jak i na estetykę, którą sobie obrali. Trzeba powiedzieć, że w dramacie z tego okresy nie było mocno zarysowanych prądów, czy szkół, do których odwoływałaby się grupa artystów. Trzeba tu raczej mówić o wielkich indywidualnościach, którym bliższe były te, a nie inne nurty w sztuce. Do takich twórców zaliczyć trzeba Stanisława Ignacego Witkiewicza, którego dramat "Szewcy" należy dziś do najważniejszych w dorobku autora. Uznać go możemy za reprezentanta awangardy międzywojennej. Dzieło rozpisane zostało na trzy akty. W akcie pierwszym przedstawia nam autor zakład szewski, w którym pracują Sajetan Tempe oraz jego dwóch pomocników. Ich praca, czyli robienie i naprawianie butów, przeplata się z wciąż prowadzonymi i niekończącymi się rozmowami i dysputami. W swych rozmowach poruszają temat swej niedoli, ciężkiej pracy, za którą otrzymują bardzo niskie i nieadekwatne wynagrodzenie. Marzeniem Sajetana jest porzucić tę pracę i sięgnąć po najwyższą władzę, która pozwoliłaby na prawdziwe i dostatnie życie, a nie marnowanie go w zakładzie szewskim. W czasie kiedy tak narzekają do ich zakładu przybywa Robert Scurvy będący bogatym prokuratorem oraz przedstawicielem świata bogaczy, burżuazji. Oczywiście dla biednych szewców jest on uosobieniem ich pragnień i wielce mu zazdrosną a i w związku z tym nienawidzą, dlatego też wyładowują na nim swój gniew. Tempe unosi się honorem i stwierdza, że pieniądze otrzymywane za jego pracę są niewystarczające i poniżające i że on za taka zapłatę pracował nie będzie. W odpowiedzi na jego słowa Scurvy oświadcza, że jemu tak naprawdę nie zależy na szewcach i dla niego samego mogliby z niknąc ze świata. Po tej wymianie zdań do zakładu szewskiego wchodzi Irena Wsiewołodowna Zberźnicka-Podberezka, która jest księżną i zaczyna rozdawać wszystkim kwiaty z ogromnego bukietu. Oczywiście jako księżna nie przychodzi sama, ale ze swoim lokajem Ferdusieńko, który prowadzi na smyczy jej ukochanego pieska Trusia. Księżna jest obiektem miłości prokuratora, który jednak nie należy do arystokracji i z tego też względu księżna nie reaguje na jego zaloty, ale aby jeszcze bardziej go zdenerwować zaczyna flirtować z szewcami. Zaczyna toczyć się dyskusja, w której wyrażane są poglądy polityczne poszczególnych stron. Scurvy jest reprezentantem kapitalizmu, chce stworzyć nowy ład społeczny. Szewcy przedstawiają się jako przeciwnicy demokracji, uważają, że jest nierealny program głoszony przez arystokratów, którzy i tak zawsze będą myśleli tylko o sobie. Po tej burzliwej przepychane słownej prokurator wychodzi, ale za chwilę wraca z "Dziarskimi Chłopcami". Tak nazywa się towarzystwo, któremu przewodzi Gnębon Puczymorda. W ich towarzystwie zjawia się też Józio, który jest synem szewca Tempe. Oznacza to, że dokonał się przewrót polityczny i zostały zaprowadzone nowe władze, w wyniku tego Józio aresztuje własnego ojca i zakuwa go w kajdanki. Tak kończy się akt pierwszy. W akcie drugim widzimy jak szewcy ubolewają nad brakiem pracy i zajęcia, które zostało im odebrane, a ich osadzono w "celi programowego bezrobocia". Część ta jest pewną refleksją nad naturą władzy, która dobitnie wyraża Scurvy. Uważa on, że każda władza zdeprawuje każdego człowieka. Rządy prowadzone przez niego są złe tylko z punktu widzenia poddanych, ale elita uważa je za bardzo dobre i słuszne. Mówi o tym, że szewcy uważają je za złe tylko dlatego, ż eto nie oni żądzą. Gdyby stało się tak, że to oni stanęliby na czele przewrotu, to z ich punktu widzenia te same rządy były pozytywne. Prokurator nakazuje by księżna, która była przedstawicielką sfer najwyższych zniżyła się do sfery najniższej społeczeństwa i przejęła rolę szewców i robiła buty. Jednak ma to odwrotny niż zamierzony skutek. Czyn ten miał w pewien sposób zhańbić księżniczkę, ale przedstawia on prokuratora jej zdaniem w bardzo korzystnym świetle. Podoba się jej jego brutalność i zostają kochankami. W tym momencie uczuciowego uniesienie szewcy brutalnie przedzierają się do pomieszczenia, gdzie został zbudowany warsztat, w którym miała pracować księżniczka. Wtedy prokurator nakazuje strażnikom usunąć ich stamtąd siłą. Ci jednak przyłączają się do pracujących jak maszyny szewców. W akcie trzecim mamy już pokazane jak u władzy są szewcy. Ich warsztat szewski zmienił się w bogaty i gustowny apartament. Wydaje się, że dostali to, czego pragnęli przez swe biedne życie. Oczywiście wszyscy tak uważają oprócz Sajetana, który źle czuje się w nowej roli. To, czego mu najbardziej brak, to brak jakiejkolwiek przewodniej idei. Widząc niebezpieczeństwo ze strony starego szewca jego współtowarzysze postanawiają go zabić. Niespodziewanie uderzają go w głowę siekierą.
Innym ważnym prozaikiem i dramaturgiem tego okresu był Witold Gombrowicz, któremu również bliżej było do tradycji awangardowej niżeli realistycznej, jednak forma jego dzieł nie była aż tak radykalna jak w przypadku Witkacego. U Gombrowicza mamy do czynienia z absurdem sytuacji innego rodzaju - odwołuje się on w dużej mierze do stylistyki groteski i surrealizmu. Wystarczy przywołać takie dramaty jak "Iwona, księżniczka Burgunda", czy też "Operetkę". Trzeba jednak pamiętać, że Gombrowicz to przede wszystkim prozaik, który również w tym przypadku bliski jest stylistyce widocznej w jego dramatach. Powszechnie znana powieść "Ferdydurke" pokazuje estetyczne upodobania Gombrowicza bardzo dobrze. "Ferdydurke" jest zapewne jedną z najważniejszych i najwybitniejszych powieści w literaturze polskiej. Prócz tego do ważnych dokonań w jego dorobku należą powieści "Kosmos", "Pornografia" i oczywiście "dzienniki", które zaliczyć trzeba do grona szczytowych realizacji tego gatunku piśmiennictwa. Kiedy czytamy "Ferdydurke" tym, co wysuwa się na plan pierwszy jest zapewne alogiczność tej prozy. Nie chodzi tu jednak o samą strukturę dzieła, które zachowuje ciąg fabuły przyczynowo-skutkowej, ale raczej o plan opowiadania, w obrębie którego dzieje się bardzo dużo. Opowieść utrzymana jest po części w konwencji snu, bo oto nagle i niespodziewanie dorosły mężczyzna trafia z powrotem do szkolne j ławy i wszyscy go mają właśnie za młodzieńca, nikt nie zauważa, że jest już dorosły. Wszyscy bohaterowie kreowani przez Gombrowicza wydają się nam - podobnie jak główny bohater - mocno przerysowani, wyjaskrawione są ich najważniejsze cechy w taki sposób, że wydają się nam oni zupełnie nierealni. W ten sposób Gombrowicz uzyskuje wrażenie groteski, ukazanie wydarzeń w krzywym zwierciadle, w którym nie odbijają się normalni ludzie, ale pewne postawy, które są przedmiotem krytyki autora. Weźmy chociażby pojedynek na miny, który jest jedną z najważniejszych scen w tej książce. Jak pamiętamy, w pojedynku tym biorą udział Syfon i Miętus. W tej bitwie Gombrowicz daje upust swym upodobaniom do groteski, jednak trzeba pamiętać, że nie jest to bezmyślne kreowanie zabawnych scen. Za tymi pomysłami stoi bardzo poważny projekt filozoficzny. Gombrowicz zestawiając ze sobą te dwie postacie powieści, prezentuje nam dwie różne postawy życiowe - tworzy pewną kontrastową parę, w której każda mina posiada swój odpowiednik-odpowiedź w minie przeciwnika. Spójrzmy na Syfona: to on rozpoczyna pojedynek. Stoi naprzeciwko Miętusa, kręci swą głową, którą podnosi do góry, jego oczy wywracają się w różne strony, możemy w nich dostrzec pewna pasje i zachwyt. Wydaje się, patrząc na to, jak prezentuje tę postać Gombrowicz, że jest on osoba wierzącą w dobro świata, jego ideały. Jest zapewne osobą religijna i bogobojną - idealistą. Dla niego najważniejsze są wartości duchowe i wzniosłe. Zgoła inaczej wygląda to w przypadku Miętusa. W swej minie jest on podobny do swego przeciwnika, jednak co ważne różni go jego postawa wobec świata. Na zasadzie kontrastu powiedzieć możemy, że jeśli Syfon był uosobieniem duchowości i ducha, to Miętus reprezentuje stronę cielesną człowieka, wręcz zwierzęcą z dużym naciskiem na jego aspekt fizjologiczny. Bardzo znaczącym znakiem jest tu gest niczym krowy, która zjada muchę siedzącą na jej pysku. Zaświadczyć o tym może również kolejny etap bitwy toczonej miedzy chłopcami. Kiedy Syfon zaczyna płakać, szlochając pokazuje swą wrażliwość, wtedy Miętus również zaczyna płakać, ale nie by pokazać swe uczucia, ale po to, żeby znowu pokazać swą cielesność i fizjologię - płacze dotąd, aż z jego nosa nie zacznie wypływać wydzielina łącząca się z łzami, co ma być gestem profanacyjnym na czystych uczuciach Syfona. Na koniec Syfon zaprzestaje już min, a jedynym jego gestem jest podniesiony do góry palec i tak zastyga nie reagując już na żadne miny przeciwnika. Nawet wtedy, gdy ten próbuje sponiewierać wartość palca uniesionego ku górze i pluje na niego, wkłada do nosa. Na te działanie Syfon już nie reaguje i wydaje się, że wygrał pojedynek. Ważne jest jednak to, że gdybyśmy mieli określić, po której stronie opowiedział się Gombrowicz, to wydaje się - biorąc pod uwagę również inne jego dzieła - że stanął by on po stronie ciała, czyli Miętusa. Analizując ten fragment utwory nie można nie zauważyć, że pojedynek między Syfonem i Miętusem jest pojedynkiem pomiędzy archetypowymi "Kapłanem" i "Błaznem". Kapłan jest tym, który stoi na straży formy, zasad, porządku społecznego. Natomiast Błazen jest tym, który chce wszystko zburzyć, przemieszać. Dlatego też w pojedynku tym przegrał Miętus ponieważ za Syfonem-Kapłanem stoi cała kultura ze swym sacrum, które jako dobro musi zawsze pokonać zło - profanum. Trzeba jednak pamiętać, że Gombrowicz zawsze był po stronie profanatora i prześmiewcy, który chciał wskazać paradoksu i niedociągnięcia naszej kultury i inaczej niż jego bohater - Miętus - zwyciężył w tej walce pozostawiając po sobie dowód w postaci swej wspaniałej literatury.
Franz Kafka to niekwestionowany mistrz literatury awangardowej, odbiegającej estetyką od tego, czego nauczył nas realizm XIX wieku. jego najbardziej znanym dziełem jest bez wątpienia "Proces", który wywarł ogromny wpływ nie tylko na literaturę dwudziestolecia, ale i na prozę dzisiejsza. Do najważniejszych elementów powieści Kafki należy zapewne konstrukcja bohatera - Józefa K. Jśli przyjrzymy mu się bliżej i przeanalizujemy wszystkie elementy związane z jego osoba, to dostrzeżemy, że nosi ona znamiona tak zwanego everymana, czy też używając terminologii niemieckiej - jedermana. Taka postawa oznacza, że charakteryzuje się on wyznacznikami, które posiada każdy człowiek. Inaczej powiedzieć możemy, że Józef K. jest każdym, zwykłym szarym człowiekiem, który niczym specjalnym się nie wyróżnia. Tak skonstruowany bohater pozwala na utożsamienie się z nim każdemu czytelnikowi. Czytając widzimy, że takie wydarzenia mogłyby przydarzyć się również nam. Do takiej interpretacji uprawnia nas fakt chociażby taki, że Józef K. nie posiada nazwiska. Znamy tylko jego pierwszą literę. Sygnalizuje to czytającemu, że nie sama osoba jest tu ważna. Nie powinniśmy zastanawiać się kim jest Józef K. i co oznacza jego nazwisko. Kafka w ten sposób daje do zrozumienia, że ważniejsza jest tu głębsza warstwa tej postaci, jej ogólne przymioty i rys oraz wydarzenia, które toczą się wokół niego. Tak więc postać Józefa K pokazuje, że takim bohaterem może być każdy z nas. Taki zabieg możemy nazwać uniwersalizacją bohatera, gdyż przedstawiona postać nosi znamiona uniwersalne, takie, które możemy zastosować do każdego człowieka w każdej epoce.
Powiedzieliśmy, że sama postać jest uniwersalna. Podobnie określić jednak możemy także wydarzenia w powieści. Zauważmy, że żadne z przedstawianych przez Kafkę w książce miejsc nie jest dokładnie określone. Mamy tylko nazwy ogólne takie jak: biuro, sąd, miasto. Żadnych szczegółów, które mogłyby umniejszyć uniwersalnej wymowie utworu i zakorzenić fabułę w konkretnym punkcie czasowym. Dzięki takiemu zabiegowi - podobnie jak w przypadku bohatera - Kafka uzyskał ponadczasową wymowę utworu.
Teraz kiedy mamy już określoną postawę głównego bohatera oraz świata, w którym żyje pora, by przyjrzeć się bliżej wydarzeniom, które mają miejsce w utworze.
Pewnego dnia, kiedy bohater Józef K budzi się dostrzega w swym mieszkaniu dwóch mężczyzn, którzy okazują się urzędnikami przybyłymi, by oświadczyć mu, że jego osoba stała się przedmiotem postępowania sądowego. Józef K jest bardzo zaskoczony tą informacją, gdyż do tej pory nigdy nie popełnił żadnego przestępstwa i nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Próbuje dowiedzieć się czegoś od przybyłych mężczyzn, ale ci nie wyjawiają mu żadnych szczegółów sprawy. Józef K chce wiedzieć za co zostanie osądzony, kto złożył przeciwko niemu proces i jaki sąd będzie go sądził. Chce poznać te szczegóły by mógł wyjaśnić to wielkie nieporozumienie. Niestety przybysze nie mówią mu ani słowa. Uważają to zdarzenie za coś normalnego, a reakcja Józefa K nie robi na nich żadnego wrażenia. Mówią mu, by się niczym nie przejmował, by jego życie nadal płynęło tak, jak do tej pory, by nic nie zmieniał i czekał na wyrok. Dziwi to Józefa K, że nie jest aresztowany i odprowadzony do aresztu, a w dodatku funkcjonariusze zachowują się tak, jakby nic się nie stało.
Tak zaprezentowana historia ma również swój specyficzny - kafkowski - charakter. Otóż autor tak zbudował ten epizod, by pokazać relacje jednostki oraz machiny biurokratycznej. Józef K nie jest w stanie nic zrobić do nikogo się zwrócić, bo okazuje się, że wszyscy o wszystkim wiedzą tylko nie on. Poza tym nie można walczyć z bezimienną władzą, której nijak nie można odszukać, bo znajduje się wszędzie i nigdzie. Jest to metafora wszechogarniającej władzy, która działa zewsząd i jest wszechogarniająca. Wydarzenia te odczytać możemy jako pewnego rodzaju alegorię totalitarnego państwa, które w podobny sposób sportretował George Orwell w "Roku 1984". Tam metaforą władzy spoglądającej ze wszą był Wielki Brat, tutaj możemy uznać za takiego sąd, który ma wydać wyrok na Józefa K. Jednak odczytywanie tych wydarzeń jako zapowiedzi nadchodzącego totalitaryzmu nie jest jedyną uprawniona interpretacją. Możemy uznać prezentowaną przez Kafkę historię jako metaforę społeczeństwa zbiurokratyzowanego, które nie zwraca uwagi na jednostkę i zatapia ją w masie jednolitości. W takim przypadku Józef K byłby metaforą indywidualności, odróżnienia, różnicy, która zostaje zawładnięta przez masę, która nie liczy się z głosem jednostki ludzkiej, ale podporządkowuje sobie wszystko, co stanie jej na drodze. Dlatego też urzędnicy nie zdradzają żadnych szczegółów Józefowi K, nie wiemy nic o sądzie ani o akcie oskarżenia. Wszystko to po to, by jednostka nie mogła się bronić, odwoływać. Wszystkie decyzje zostaną podjęte za jej plecami, a wyrok zostanie wykonany tak, by nikt się o tym nie dowiedział. Nie ważne czy Józef K poniósł jakąś winę, czy nie. Ważne jest by w społeczeństwie bilans winnych i niewinnych zgadzał się, nikogo nie obchodzi prawda, najważniejsze są liczby.
Kolejną ważną kwestią w odczytywaniu dzieła Kafki jest przedstawiona przez niego postawa sądu. Wielu interpretowało sąd z "Procesu" jako sąd ostateczny, jako wyrok na ludzkości, której reprezentantem miał być właśnie Józef K. owszem jest to interpretacja uprawniona - możemy uznać, że nie wiemy nic o tym sądzie, bo jest to sąd boży, o którym nikt nic przecież nie wie. Zarzuty stawiane Józefowi nie zostają wyjawione, gdyż sam bohater w głębi duszy wie, za co Bóg mógłby zesłać na niego karę. Poza tym fakt niemożliwości obrony przed zarzutami - możemy sądzić, że podobnie będzie na sądzie ostatecznym - nie ma sensu się bronić, bo przecież Bóg wie o nas wszystko i gdybyśmy rzeczywiście byli niewinni, nigdy nie wydałby na nas wyroku krzywdzącego.
Wydaje się jednak, że bardziej prawdziwe jest odczytanie innego rodzaju. Otóż Kafak z zawodu był sam urzędnikiem, pracował w firmie ubezpieczeniowej. Dobrze wiedział jak dział machina prawno-urzędnicza i w jak dużą władzę sprawuje nad społeczeństwem. Kapryśnie wydany rozkaz czy ustawa mogła całkowicie zmienić istniejące prawo. Każdy człowieka, który wobec jednego prawa był niewinny, po uchwaleniu kolejnego mógł się stać przestępcą, a przed takimi mechanizmami nie ma ucieczki. Dlatego też Józef K przez jakiś czas próbuje walczyć. Szuka tych, którzy mu zarzucają przestępstwa, chce wszystko wyjaśnić, ale po jakimś czasie widzi, że są to działania bezsensowne i nie zbliżające go do celu. Droga od szarego człowieka, do samej góry władzy jest nieprzebyta. Jedyne co pozostaje to poddać się działaniu machiny, której już nie można zatrzymać. Dlatego też, kiedy nadchodzi czas wykonania wyroku, który zakończyć ma "Proces" Józef K nie protestuje, jak czytamy w powieści:
Mimo że wizyta nie była zapowiedziana, siedział również czarno ubrany... w pozycji, w jakiej czeka się na gości
Józef K przestał już szukać powodów swojej sytuacji i poddał się jej w pełni. Czekał już tylko na wykonanie wyroku, który również dobrze mógłby być wykonany już na samym początku. Jak czytamy dalej:
(…)na gardle jego spoczęły ręce jednego z panów (...) drugi tymczasem wepchnął nóż w serce i dwa razy w nim obrócił
Tak kończy się bezsensowna walka Józefa K o sprawiedliwość, która podobno jest ślepa, ale tym razem nie widzi również, że oskarżony nie popełnił żadnego zbrodniczego czynu, by zasłużyć sobie na śmierć. W "Procesie" sąd, sprawiedliwość są ślepe na wszystko, ważne jest tylko - tak się przynajmniej wydaje - wypełnienie swoich powinności urzędniczych. Maszyna urzędnicza musi działać, wykonywać zaprogramowane działania, aby utrzymać ład społeczny. Wie o tym również społeczeństwo - Józef K odstawał od tego społeczeństwa, nie znał tych praw i dlatego musiał zginąć. Przypomnijmy sobie o tym, że wszyscy wiedzieli o jego sprawie, nikogo ona nie dziwiła. Tylko najbardziej zainteresowany nic nie wiedział. Ci wszyscy ludzie wiedzieli o tym, bo podporządkowali się wielkiej machinie, byli jej trybikami i rozumieli jej działania - dla wypełnienia normy i utrzymania porządku ktoś musi być osądzony. Józef K tego nie rozumiał, co oznaczało, że nie jest sprawnym trybikiem w maszynie, dlatego trzeba go wyeliminować - jako jednostka nieprzystosowana musiał zginąć.
Tradycja awangardowa nie była jednak tradycją dominującą w dramacie i powieści tego okresu. Inni twórcy odwoływali się w większym lub mniejszym stopniu do tradycyjnej estetyki realizmu - choć trzeba zaznaczyć, że nie był to już realizm w rozumieniu Balzacowksim, rodem z XIX wieku - mimo to dość mocno trzymano się ustalonych reguł tradycyjnej sztuki. Do reprezentantów takiej sztuki zaliczyć możemy między innymi Jerzego Szaniawskiego. Był on dramaturgiem, prozaikiem i felietonistom. Debiutował w 1912 roku jako nowelista, a jego pierwszy dramat zatytułowany "Murzyn" wystawiony został w 1917 roku. W 1920 roku rozpoczął współpracę z teatrem "Reduta", a od roku 1935 współpracował z Polskim Radiem, gdzie przygotowywał słuchowiska radiowe. Twórczość Jerzego Szaniawskiego była w tym czasie bardzo popularna, zwłaszcza dzięki temu, że jego utwory realizowane była jako słuchowiska radiowe, ale nie tylko. Czytano go również dlatego, że jego twórczość w dość przystępny (w odróżnieniu on utworów awangardowych) sposób przedstawiało sprawy bardzo trudne. W swych utworach poruszał kwestie etyczne, filozoficzne i obyczajowe. Uważał, że nie można nikogo oceniać jednoznacznie, gdyż życie jest na tyle skomplikowane, że zawsze mogą pojawić się sytuacje, które mogą spowodować, że człowiek traci rozeznanie czy robi dobrze czy źle. W każdej sytuacji trzeba spojrzeć na człowieka z kilku stron, zastanowić się, a nie oceniać go pochopnie. Takie przesłanie odnajdujemy chociażby w dramatach "Żeglarz", czy "Most". W nich to również znajdziemy takie kwestie jak: refleksja nad wartością i rolą społeczną różnych mitów i legend, które organizują ludzkie myślenie; trud, jaki niesie ze sobą każda próba definicji zła, dobra i wszelkich wyborów etycznych. W utworach "Dwa teatry" i "Fortepian" porusza on natomiast kwestie samej sztuki. Zastanawia się nad tym, jaki model sztuki jest lepszy, właściwszy.
Najbardziej znanym dramatem jest sztuka "Żeglarz". Jest to komedia pisana poetyckim językiem. Wszystkie wydarzenia umieścił autor w nadmorskiej miejscowości. Autor nie informuje jak nazywa się owo miasteczko, podaje tylko nazwę ulicy: Lipowa, która później zmienia się w ulicę Kapitana Nuta. Nie wiemy również w jakim czasie rozgrywają się przedstawione zdarzenia, ale możemy się domyślać, że jest to ok. roku 1925. Wiemy tylko, że akcja dramatu dzieje się pięćdziesiąt lat po śmierci bohaterskiego Kapitana Nuta. Brak dokładnych informacji na temat czasu i miejsca akcji wydarzeń jest zabiegiem celowym. W ten sposób twórca nadaje swemu dziełu wymiar ponadczasowy i uniwersalny. Osią dramatu jest postać owego kapitana, którego wszyscy mają za nieżyjącego bohatera. Jednak młody historyk - Jan, dociera do dokumentów, z których wynika, że bohater żyje pod przybranym nazwiskiem - Pawła Szmidta i wcale nie dokonał owych wybitnych czynów, które mu przypisywano. Kiedy wyprawiona zostaje wielka gala na cześć bohatera i ku jego pamięci, Jan chce wyjawić całą prawdę, jednak kiedy widzi wzruszenie na twarzy mieszkańców postanawia zmilczeć, gdyż nie chce burzyć mitu, który jest przecież spoiwem każdej społeczności. Autor chce tu pokazać, że społeczeństwo istnieje tylko dzięki takim mitom - nie ważne prawdziwym czy fałszywym - ważne, że się w nie wierzy.
Do realistycznej konwekcji w powieści nawiązuje również Stefan Żeromski w swej sztandarowej powieści "Przedwiośnie". Najważniejszym elementem w powieści, który określa wizję nowej Polski w oczach bohaterów jest kwestia "szklanych domów". Określenie to pada w powieści z ust Seweryna Baryki, ojca Cezarego. W płomiennych i natchnionych słowach opowiada on synowi o odległym kraju ojczystym, który w jego oczach jawi się jako idealny, wręcz idylliczny. Seweryn opowiada o ludziach, którzy żyją w zgodzie, są dla siebie przyjaźni i szanują się. W tym kraju wszyscy są sobie równi, nie ma terroru ani zawiści. "Szklane domy" w wypowiedzi Baryki są domami wspaniałymi, wymarzonymi. Są czyste, zadbane, a życie w nich jest samą przyjemnością. W szklanych domach nikt nikogo nie musi się wstydzić, mimo to, że wszystko widać przez szklane ściany - to powrót jakby do rajskiego początku z przed grzechu pierworodnego, gdzie ludzie nie znali zła. Niestety, kiedy Cezary Baryka przybywa do tego wychwalanego przez ojca kraju okazuje się, że żadne z jego słów się nie spełniło. Przed oczyma Cezarego stają brzydkie domy, które nie mają nic wspólnego z tym, o czym mówił ojciec. Na ulicach jest brudno, widać wielu ubogich ludzi oraz niesprawiedliwość społeczną, która doprowadza do skrajnej biedy. Cezary jest zły, że dał się namówić na podróż do kraju, którego w ogólne nie znał i nie czuł z nim żadnego duchowego powinowactwa. Dopiero po jakimś czasie zrozumie, że to, o czym mówił ojciec było idealizacją, metaforą, która miała określić jego wielkość miłość do ojczyzny. "Szklane domy" obrazują nie bogactwo zewnętrzne kraju, ale duchowe. Pokazują uczucia kogoś, kto przez wiele lat czekał na wyzwolenie ojczyzny i teraz może do niej powrócić. Na taką postawę Baryki wpłynęło wiele elementów, oto kilka z nich:
- Lata dzieciństwa - dzieciństwo Cezarego Baryki należało do najspokojniejszego etapu w jego życiu. Otoczony był kochającą rodziną, żyło mu się dobrze i dostatnio. Rodzice niczego mu nie odmawiali, dbali, by miał wszystko to, czego potrzebował. Najważniejszym jednak darem było, że nie pozwolili mu zapomnieć o tym, że jest Polakiem, pielęgnowali w nim tę świadomość.
- Wydarzenia wojenne - czas ten kończy dzieciństwo Cezarego. W tym czasie ojciec opuszcza dom, a on zostaje sam z matką. Ma to złe konsekwencje dla jego wychowania. Brak autorytetu ojca powoduje, że Cezary zaczyna tracić szacunek dla matki, staje się nieposłuszny, coraz więcej czasu spędza w niewiadomym towarzystwie, matka nie może wpłynąć na jego postępowanie w żaden sposób. Więzi rodzinne zatracają się coraz bardziej.
- Wybuch rewolucji - jej wybuch przypada na rok 1917. Cezary jest zafascynowany jej hasłami i upatruje w niej wielką siłę, która może zmienić dotychczasowy porządek społeczny. Mocno angażuje się w działalność rewolucyjną. Chodzi na spotkania, na których głoszone są płomienne przemówienia imię nowego ładu społecznego. Uczestniczy też różnych egzekucjach. Jednak wraz z rewolucją następuje wywłaszczanie bogatych rodzin z ich majątku. Nie inaczej jest także z rodziną Cezarego, która stopniowo biednieje. W pewnym momencie dostrzega to i zastanawia się nad swoim postępowaniem, krzywdzeniem matki i zmianą, jaka dokonała się w nim samym. Wtedy przeprasza matkę za swoje zachowanie, widzi jak wiele kosztuje ją to, by utrzyma dom pod nieobecność ojca.
- Śmierć Matki - jest to bardzo ważny moment dla życia Cezarego. Traci swą matkę, co już jest dla niego ogromnym ciosem, poza tym zaczyna sobie uzmysławiać, że rewolucja, w której uczestniczy nie jest do końca tym, czym miała być. Widzi w niej wciąż wyjście ze złego stanu społeczeństwa, tyle że nie podobają mu się jej niektóre metody.
- Młoda ormianka - wszelkie złudzenia związane z rewolucją pękają, kiedy Cezary widzi zabitą młodą dziewczynę, która przecież nie mogła niczym zawinić w swym życiu. Wtedy dochodzi do wniosku, że rewolucja porzuciła swoje ideały, o których mówiła na początku, a przekształciła się w ślepy terror, który na oślep morduje i zabija nie zwracając uwagi na ludzi.
- Ojciec - po wielu latach rozłąki Cezary znowu spotyka się z ojcem. Przypomina sobie te wszystkie wspólne i wspaniałe chwile, które spędzali jako pełna rodzina. Wciąż widzi w ojcu autorytet i bardzo cieszy się z tego spotkania. Wtedy to padają sławne słowa o "szklanych domach", o których opowiada Seweryn z wielką fascynacją i zamiłowaniem. Wraz z synem postanawia powrócić do ukochanego kraju Polski, jednak nie jest mu dane dotrwać do końca podróży i umiera zanim dotarli do celu. Cezary sam musi stawić czoła nowemu krajowi.
- Pobyt w Polsce - Cezary po przybyciu do Polski jest ogromnie zawiedziony i czuje się oszukany. Ojciec opowiadał mu o pięknych budowlach, wspaniałej Polsce, a tutaj nic tylko brud, nieszczęście, bieda i niesprawiedliwość. Przyjeżdża do Warszawy gdzie trafia pod opiekę Szymona Gajowca, który pomaga mu w trudnych początkach. Cezary jest totalnie rozbity i nie wie co ma z sobą zrobić. Na początek idzie na studia, które jednak szybko zostają przerwane bo wybucha wojna z Rosją bolszewicką, w której Cezary bierze udział.
- Nawłowice - podczas pobytu w wojsku Cezary zawiera znajomość z Hipolitem Wielosławskim. Ten postanawia go zaprosić do swego domu, gdzie trafia w całkiem nowe towarzystwo. Tam poznaje środowisko bogatych ziemian oraz biednych chłopów, dostrzega jak wielka różnica panuje pomiędzy tymi dwoma stanami. Poza tym poznaje kobietę, z którą zaczyna łączyć go romans. Laura Kościeniecka jest wdową i starszą kobietą a Cezary jest pod jej ogromnym wpływem.
- Warszawa - po pobycie w gościnie u Hipolita powraca do Warszawy. Tutaj angażuje się mocno w sprawy polityczne, pragnie odbudować Polskę, chce znaleźć dla niej nową drogę, która prowadziłaby do jej odnowy i odbudowy. Nie potrafi jednak określić się po żadnej ze stron - ani propozycje Szymona Gajowca, ani Antoniego Lulka nie przemawiają do niego ostatecznie. Wie tylko tyle, że najważniejszy jest zawsze los pokrzywdzonych, dlatego wraz ze strajkującymi robotnikami rusza na belweder. Jest to bardzo ważna scena w powieści, gdyż pokazuje rozdarcie Cezarego, ponieważ mimo, że idzie na belweder, to jednak trzyma się jakby z boku protestujących.
Innym ważnym twórcą tego okresy był Jarosław Iwaszkiewicz. Był on zarówno poetą jak i prozaikiem. Utwory Iwaszkiewicza należą do tego typu dzieł, które wymagają od czytelnika uwagi i znajomości kanonu literackiego. Jednak są pisane w taki sposób, że otwierają bardzo szerokie pole interpretacji i pozwalają również mniej zorientowanemu czytelnikowi owocnie obcować z dziełem.
W "Pannach z Wilka" Jarosław Iwaszkiewicz podjął dyskusję z innym wybitnym pisarzem Marcelem Proustem. Był on autorem bardzo ważnego i ogromnych rozmiarów dzieła "W poszukiwaniu straconego czasu". Prostu przedstawił w nim swój najważniejszy pogląd, a mianowicie kwestię czasu i w ogóle przeszłości. Uważa on, że człowiek jako jednostka odnajduje swoje korzenie i źródło życia właśnie w przeszłości. Każda refleksja poczyniona na temat właśnie historii, tego co przeminęło, jest właśnie odnajdywaniem siebie. Człowiek jest tym, co przeminęło, co go ukształtowało przez lata życia. Ważne jest również tu to, że przeszłość nie jest czymś zamkniętym, ale wciąż powracającym i na nowo kreowanym. Każda refleksja na temat przeszłości pozwala nam na dostrzeżenie czegoś nowego z naszego życia. Tak pokrótce moglibyśmy określić przedstawiony w dziele Prousta pogląd. Iwaszkiewicz zdaje się ujmować to w trochę inny sposób. Uważa, że przeszłość jest oczywiście kwestia bardzo ważną, ale nie najważniejszą. Przeszłość nie jest jedyną rzeczą, która może mieć wpływ na ludzkie życie. Według Iwaszkiewicza przeszłość istnieje zawsze w związku z teraźniejszością, z życiem. Dlatego nie powinniśmy upatrywać wartości tylko i wyłącznie w przeszłości, ale skupić się również na przyszłości i na tym, co teraz. Weźmy za przykład wykreowanego przez Iwaszkiewicza bohatera - Wiktora Rubena. Jest on ukazany jako człowiek nieszczęśliwy, poszukujący sensu swego życia. Początkowo szuka go w przeszłości, powraca do miejsca, w którym spędził wspaniałe chwile w młodości. Spotyka tam kobiety, z którymi kiedyś coś go łączyło, ale widzi, że wszystko się zmieniło, a wspomnienia są tylko wspomnieniami, które wcale nie dają mu szczęścia. Są dla niego raczej udręką. To co był, nigdy już się nie powtórzy. Dlatego też autor wprowadza do utworu kolejną płaszczyznę wydarzeń, a mianowicie teraźniejszość, która oczywiście łączy się z przeszłością, ale już nie pozwala jej przywrócić.
Przedstawia nam tu Iwaszkiewicz sytuacje dworu, z którego przed laty wyjechał główny bohater. Kiedyś był on dla Wiktora tajemniczy i wspaniały. Uwielbiał tu przebywać, zwłaszcza, że odnajdywał tu towarzystwo kobiet, które podziwiał i był nimi zauroczony. Każda z mieszkających tam sióstr była dla Wiktora spełnieniem marzeń i ideału. Teraz, po latach, uważa tamte myśli za niepoważne, bo dostrzega, że w tych mitycznych kobietach z przeszłości, nie ma nic wybitnego, wyróżniającego. Stwierdza, że to, co o nich kiedyś myślał, było po prostu fascynacją. Teraz widzi jak się pomylił.
Wiemy, że Wiktor przybył do Wilka, by na powrót odnaleźć swą tożsamość i odbudować swoje życie, z wspomnień i wydarzeń mających miejsce właśnie tutaj, gdyż wydawało mu się, że w tym czasie był szczęśliwym człowiekiem. Widzi jednak, że to był błąd, gdyż to życie nie wydaje już mu się tak idealne. Dlatego odrzuca przeszłość, która w żaden sposób nie może mu pomóc i wraca do Stokroci, by tam żyć i patrzeć w przyszłość, a nie zajmować się nic nieznaczącą przeszłością. Prawdziwe może być tylko życie teraźniejsze.
Poważną refleksję na życiem poczynił Iwaszkiewicz również w drugim ze wspomnianych utworów - "Brzezinie". Z treści utworu poznajemy Stanisława - młodego człowieka, który cierpi z powodu choroby, gruźlicy. Kiedy choroba jest już bardzo zaawansowana postanawia przyjechać do brata, by przed śmiercią spędzić z nim ostatnie chwile i w ciszy jego leśniczówki dokończyć żywota. Śmieć jednym z ważniejszych elementów tej opowieści: główny bohater umiera, natomiast jego brat wciąż pozostaje w żałobie po śmierci swej ukochanej żony. Wielki smutek, który mu doskwiera, uniemożliwia mu normalną egzystencję - nie pozwala na życie, a jedynie na tkwienie w żalu z dnia na dzień. Co ciekawe, kiedy przyjrzymy się postawom obu braci, to zobaczymy, że w głębszym sensie, bliższy śmierci, jest ten, który stracił żonę, ponieważ Stanisław jest już pogodzony ze swym losem, niczego nie musi się obawiać i wie co go czeka. Pozwala mu to otworzyć się na świat i ludzi, doprowadza do tego, że również jego brat wygra pojedynek ze zgryzotą i zrozumie, że najważniejsze jest życie i radość z niego. Bolesław, po przez śmierć swego brata zrozumiał, że nie można marnować życia na zgryzoty, które już niczego nie odmienią, w niczym nie pomogą. Najważniejszym przesłaniem tego utworu jest to, że śmierć wcale nie musi kończyć wszystkiego. Czasami jest ona początkiem lepszego życia, pozwala zrozumieć wiele spraw innym ludziom i doprowadzić do zmiany dotychczasowego życia.
Śmierć nie jest jednak jedynym elementem tego opowiadania. Mamy tu również wątek miłosny, a nawet erotyczny. Chodzi tu związek Stanisława z Malwiną, której bliskość pozwala Stanisławowi lepiej znieść ten czas, kiedy czeka na śmierć. Pozwala mu wyzbyć się żalu i cierpienia. Malwina jest uosobieniem siły i piękna życia, które nie może być pokonane nawet przez śmierć.
Chcąc porównać obydwa opowiadania musi zwrócić niewątpliwie uwagę, na fakt zainteresowania autora przemijalnością i czasem w życiu człowieka. Nie mniej ważny jest również motyw poszukiwania swego miejsca na świecie i własnej tożsamości, która pozwala nam na spokojne i zgodne z własnym ja, życie. Niewątpliwie ważny jest też motyw przyrody w każdym z tych tekstów. I w "Pannach z Wilka", i w "Brzezinie" mamy do czynienia z pewną sakralizacją wsi, miejsca, które jest oazą spokoju, niszy, w której człowiek potrafi odkryć, co jest dla niego najlepsze, jaka drogą powinien podążać.
Wszystko to składa się na wspaniały obraz człowieka i jego trudnego, ale jakże pięknego i ważnego życia, które każdy powinien przeżyć jak najpiękniej i zgodnie z samym sobą. Wszystko, co mamy bowiem to wspomnienia po innych, ale życie toczy się dalej i trzeba myśleć o przyszłości.
Tak pokrótce można przedstawić realizacje prozatorskie i dramatyczne w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie są to oczywiście wszystkie przykłady, jakie można przywołać przy realizacji wspomnianego tematy, jednak wydają się one najbardziej reprezentatywne, zwłaszcza jeśli mówi się o tych dwu tradycjach: realizmie i awangardzie.