Groteska posługuje się techniką literacką bardzo silnie bazującą na kategorii absurdu, parodii, wyjaskrawienia, karykatury - słowem na wyzwolonym spod reguł porządku, elegancji czy stosowności ludzkim śmiechu. Warto jednak zwrócić uwagę, że groteska rzadko kiedy przyjmuje postać czystego żartu, głupiego dowcipu zrobionego bez głębszego zastanowienia dla samej kontemplacji bezsensu. Groteskowe zniekształcenie jest przede wszystkim odbiciem światopoglądu pisarza na rzeczywistość, którą on widzi, a która z jakichś powodów nie jawi mu się jako normalna. Deformacja jest zawsze przejawem niepokoju wewnętrznego, lęku przed skrywającym się pod pozorami ładu bezsensem, wynaturzeniem. Zatem artyści posługując się groteska nie chcą jedynie rozbawić swego czytelnika, ale podzielić się z nim swoimi obawami, obsesjami, nie wprost chcą zasygnalizować, że wokół nas dzieje się coś złego, niepokojącego.
"Ferdydurke'' Gombrowicza można odczytać jako arcydzieło absurdalnego dowcipu, jakiego w literaturze polskiej wcześniej nie było. Złamane są wszystkie zasady tradycyjnego dzieła literackiego, sparodiowane niemal wszystkie znane pisarzowi i ówczesnemu czytelnikowi konwencje powieściowe, pogwałcone zdroworozsądkowe reguły rzeczywistości empirycznej, zewnętrznej. Gombrowicz bawi się swym dziełem, wprawiając czytelnika w zdumienie, zakłopotanie, czyniąc go świadkiem absurdalnych wydarzeń. 30-letni mężczyzna porwany jest przez dawnego profesora Pimpkę i odtąd jako Józio trafia do szkoły, gdzie z rówieśnikami(?) poddany jest ogłupiającej, infantylizującej (upupiającej ) edukacji. Następnie na stancji u postępowych młodziaków uznany jest za idealnego kandydata na kochanka dla ich nastoletniej córki Zuzy, choć cała intryga zakończy się wielką groteskową bójką między domownikami i profesorem. W ostatniej części powieści Józio z Miętusem trafiają na polską wieś, gdzie próbują się zbratać z parobkiem, to jest odnaleźć upragnioną naturalność w człowieku prostym, niewykształconym. Jednak i to przedsięwzięcie kończy się fiaskiem, a sam Gombrowicz zapisze ostatnie zdanie: "Koniec i bomba kto czytał ten trąba".
Wydawać by się mogło, iż fabuła "Ferdydurke" jest niemal rozrywkowa, zaskakująca, ale wyłącznie jako absurdalne odstępstwo od uznawanej powszechnie normy. Tymczasem Gombrowicz juz w tym swoim wczesnym tekście dał wyraz swoim mrocznym przekonaniom, które w późniejszych powieściach i dramatach (zwłaszcza "Kosmosie") ujawniają się coraz wyraźniej. Nie tylko chodzi tu o słuszną krytykę bezdusznego i absolutnie ogłupiającego systemu wychowania, który cieszy się powszechnym szacunkiem. Instytucja szkoły, ostoja tego systemu, jest w istocie miejscem piekielnym, w którym jedynie zamiast "twarzy"- symbolizującej dojrzałość, samodzielność, oryginalność uczniowie zyskują jedynie "pupy"- oznaczające ich wieczne wtórne zdziecinnienie, wieczną skrywaną niedojrzałość. Mechanizmy szkolne w gruncie rzeczy opierają się totalitarnych technikach propagandy, zmuszają uczniów do porzucenia samodzielnego myślenia, tłumią wszelkie oznaki niesubordynacji wobec systemu czy indywidualności. To, co maiło w założeniu wychowywać, kształtować, jest w istocie niekończącą się deformacją.
Gombrowicz zjawisku ulegania Formie poświęcił całą swą twórczość i całe swe życie. Tak jak jego bohater Józio, poszukiwał stanu, kiedy człowiek jawi się sobie i innym jako prawdziwy, autentyczny, oryginalny, niekłamany. I podobnie jak on, doszedł do przekonania, że stanów jest fikcją, mitem, bowiem nigdy nie ma ucieczki przed Formą, inaczej jak w inną Formę. To zniekształcenie człowieka nie jest zatem czymś przejściowym, nienormalnym, metaforycznym, wręcz przeciwnie, jest czymś stałym, nieuniknionym, zawsze obecnym i dosłownym. Groteska zatem jawi się nie jako swego rodzaju fikcja literacka, lecz jako jedyna realistyczna metoda ujęcia świata, który zawsze będzie dążył do podporządkowania człowieka, nałożenia mu kolejnej "gęby". Czy taka wizja świata jest katastrofalna? Jest niepokojąca, bo nie pozwala wytworzyć człowiekowi iluzji harmonii, ale katastrofalna nie jest, dopóki zdaje on sobie sprawę z tego mechanizmu deformacji, któremu nieustannie jest poddawany. Od Formy uciec się nie da, tym niemniej należy to nieprzerwanie robić.