Ryszard Kapuściński jest dziennikarzem i reporterem, jednakże nie tylko i nie przede wszystkim. Jest to bowiem człowiek, który dąży do dogłębnego zrozumienia wydarzeń, które rozgrywają się przed jego oczami, a nie tylko do ich opisania i podania jakiejś zdawkowej interpretacji, będącej zwykle najpopularniejszą wersją tego, co na ten temat się mniema. To człowiek, który potrafi sięgnąć do głębi ludzkiej duszy, aby stamtąd wydobyć treści, których istnienia ten, z którego je wydobyto, sobie nie uświadamiał. Jednocześnie potrafi współodczuwać i współcierpieć z tymi, których skrzywdzono i poniżono, nic zatem dziwnego, że tak świetnie potrafił opisać to, co działo się z Rosjanami, pod totalitarnymi rządami komunistów, a także po ich upadku. Zresztą pomogły mu w tym także własne doświadczenia z władzą sowiecką, które opisał w rozdziale"Pińsk, 39" niniejszej ksiązki.

Książka "Imperium" traktuje o wydarzeniach, jakie zaszły w Rosji po upadku muru berlińskiego, polskim okrągłym stole, puczu Janajewa, o nowym ładzie, jaki się wyłonił po tych wydarzeniach, jednocześnie Kapuciński cały czas konfrontuje tą nową rzeczywistością z rzeczywistością państwa sowieckiego. Jest uważnym obserwatorem, który stara się zrozumieć sens zachodzących w tym kraju przemian, nie stroniącym równocześnie od czynienia uwag natury historiozoficznej, a także prezentacji dorobku kulturalnego Rosji.

Wspomnienia Kapuścińskiego z dzieciństwa są traumatyczne. To czas, w którym był niemalże bez przerwy głodny, a jednocześnie narastanie poczucia zagrożenia, które uosabiały twarze żołnierzy Armii Radzieckiej oraz agentów NKWD. Widzi jak życie w jego miasteczku powoli zaczyna zamierać, gdyż udzie boja się wychodzić na ulice niepewni, czy nie zostanie to odczytane przez władzę sowieckie jako objaw buntu, widzi jak pogłębia się brak zaufania pomiędzy nimi, wszakże nie wiadomo, czy sąsiad nie jest konfidentem NKWD - e, czyhającym tylko na jakąś nieprawomyślną wypowiedź, widzi również jak niektórzy ludzie znikają w nocy i już nigdy nie wracają do swych domów. Istniał także strach przed głodem, który był tym realniejszy, że chociaż nie można powiedzieć, iż nie było nic do jedzenia, to przyznawane racje żywnościowe raczej nie mogły nikogo nasycić, a i tak z dnia na dzień były zmniejszane. Biorąc to pod uwagę, nie zaskakuje nas więc aż tak bardzo opowieść autora "Imperium" o tym, co człowiek jest w stanie dokonać, aby zdobyć puste opakowanie po landrynkach.

Zmiany nie ominęły również szkoły. Wszystkie dotychczasowe podręczniki uznano za nieprzydatne i wycofano je z użytku. Jedyną książką, z której korzystano, była biografia Stalina, która oprócz walorów propagandowych miała tą zaletę, że była zdatna do wykorzystania jako swego rodzaju podręcznik do nauki języka rosyjskiego. Interesującą innowacją było również to, iż zarządzeniem władz oświatowych alfabet należało zaczynać od litery "s".

Mieszkańcy imperium zostali poddani ostrej indoktrynacji, która sprawiła, iż posiadanie odmiennego zdania niż ogół było czymś z góry podejrzanym, a jeśli nawet zgadzano się, z jakąś nieprawomyślną opinią czy sądem, to przezornie o tym milczano, gdyż takich, którzy lubią się przypodobać władzy, nigdy nie brakuje. W tym dziwnym kraju zatem niektóre gesty i czyny, które nam się wydaja cokolwiek prozaiczne, urastały do rangi symbolu, były uznawane za akt odwagi, np. nie pójście na "wolne" wybory.

Jednakże władztwo państwa autorytarnego nie zostało wprowadzone w Rosji, jak słusznie zauważa Kapuściński, przez komunistów, lecz przez carów, niemniej jednak to bolszewicy skonstruowali aparat represji, którego mógłby im pozazdrościć sam Iwan Groźny. W Rosji sowieckiej można było więc trafić do łagru dosłownie za nic, jeśli nie liczyć nieodpowiedniego pochodzenia klasowego, a doraźne sądy lekką ręką szafujące wyroki śmierci były na porządku dziennym.

Podróż na miejsce zesłania (Syberia) sama w sobie była drogą przez mękę. Niedogrzane wagony, ścisk, jednostajnie ponury krajobraz, sprawiały, że człowiek czuł się nic nie znaczącą drobiną rzuconą w tryby jakiejś wielkiej maszyny, która miała go wypluć, gdy już nie był do niczego przydatny. Po przybyciu do łagru owo uczucie się jeszcze potęgowało, gdyż za drutami obozu rozciągał się zupełnie inny świat, rządzący się absolutnie odmiennymi prawami od tych, do których więźniowie przyzwyczaili się na wolności.

Wszystkie te doświadczenia z rządami totalitarnymi złożyły się na współczesna mentalność Rosjan, którą cechuje niewiara w uczciwość urzędników i sprawiedliwość państwa, a także niechęć wobec obcych i wszelkich przejawów odmienności.

Kapuściński boleje nad tym, iż tak ogromny i piękny kraj, który zdaje się być predestynowany do bycia ucieleśnieniem poczucia wolności i godności człowieka, stał się absolutnym zaprzeczeniem tych dwu wartości.

Życie w imperium miało również, a może przede wszystkim, swe prozaiczne oblicze. Kapuściński w swym opisie Moskwy wyróżnił niejako jej dwie części: nową i starą. Ta pierwsza to chlubiła się swą imperialną potęgą, dufna w swą militarną potęgę i siłę ideologii, którą z jakiegoś nie do końca jasnego powodu upierano się nazywać najbardziej postępową z istniejących na świecie. Druga część to sfera , w której toczyło się normalne życie mieszkańców Moskwy, na które składał się codzienny trud związania końca z końcem, użeranie się z aroganckimi urzędnikami, którzy z nic mieli godność ludzką, ciągłe szukanie podstawowych środków higieny, gdyż państwo, które zdołało zbudować bombę atomową oraz wysłać człowieka w kosmos, nie był w stanie swym obywatelom zapewnić proszku do prania czy papieru toaletowego, nieustanna walka z absurdalnymi przepisami oraz głupotą i marazmem.

Innym przykładem na absurdalność życia w imperium był przypadek opisany w rozdziale zatytułowanym "Świątynia i pałac". Przywołuje on dzieje pewnej budowli sakralnej, wielkiej świątyni, którą wytrwale budowano z wielkim wysiłkiem i nakładem kosztów przez ponad czterdzieści pięć lat i gdy już była niemalże gotowa, przyszedł rozkaz, aby ją zrównać z ziemią. Do rozbiórki dość ochoczo przystąpiła, oprócz wysłanych do wykonania tego zadania robotników, okoliczna ludność, która kierowała się przede wszystkim chęcią znalezienia tanich materiałów budowlanych. Po świątyni dość szybko nie pozostało prawie śladu, a cały teren porósł chaszczami, które stały się dogodnym schronieniem dla okolicznych pijaczków i sprzedawczyń swych wdzięków. Obecnie znajduje się tam wielki basen, który przyciąga tłumy, gdyż w mieście nie ma zbyt wiele innych, dostępnych dla wszystkich, rozrywek.

Nędzą w ZSRR była powszechnym zjawiskiem, jakkolwiek skrzętnie skrywanym. Szczególnie dotykała mieszkańców prowincji, którzy nie widząc przed sobą żadnych sensownych perspektyw masowo emigrowali do wielkich aglomeracji miejskich. Wykorzenieni ze swego naturalnego środowiska dość szybko się degenerowali i popadali w jeszcze większą biedę. Zresztą otoczenie, w który przyszło im żyć - ponure blokowiska, raczej nie stymulowało do rozwoju.

Pamięć o czasach masowych aresztowań i wywózek do łagrów przetrwała do dzisiaj i rzutuje na postawę Rosjan i dziś. Nie wiele mają oni zaufania do urzędników państwowych, tym bardziej, że aby cos załatwić w urzędzie zwykle należy wręczyć łapówkę, a i tak zostanie się potraktowany jak człowiek gorszej kategorii. Niechęć zaś władz do przyznania się, że ZSRR nie było raczej rajem na ziemi, do przyznania się do tego, iż imperium pozbawiło życia wielu milionów swych obywateli, powoduje to, iż jeszcze wiele wody upłynie, nim Rosja zacznie spełniać zachodnie standardy państwa demokratycznego.

Rosja zatem wciąż boryka się ze swym garbem państwa totalitarnego, który ciąży jej mieszkańcom, sprawiając, że na ich twarzach po dziś dzień widać niepewność jutra, a w ich sercach czai się strach przed władzą, która może w każdej chwili wskazać na nich palcem i wydać wyrok. I nic tu nie zmienia tego faktu, iż ich państwo wkroczyło na drogę demokratycznych przemian, gdyż leczenie duszy narodu zwykle trwa o wiele dłużej niż życie jednego pokolenia. Kapuściński zabierając nas w podróż po imperium, pokazał nam przede wszystkie zwykłych Rosjan i to, co nich uczyniła sowiecka władza. Był obserwatorem uważnym i współczującym , co przy zachowaniu pełnej obiektywności dało znakomity efekt - z jednej bowiem strony dowiadujemy się, czym jest państwo totalitarne, z drugiej zaś otwieramy się na ból i cierpienie Rosjan.