Autorka "Medalionów" miała niebywałą okazję poznać najnowsza historię, bo pracowała w znanej komisji badającej przebieg rządów hitlerowskich na ziemiach polskich. Poznała nazistów od tej najgorzej strony i nie wahała się ujawnić wszystko co widziała na własne oczy. Jej opowiadania są o tyle ważne, że zostały oparte o autentyczne zeznania świadków składane przed wspomnianą powyżej komisją. Pisarka w swoim utworze powstrzymuje się całkowicie od komentarzy. Taka postawa była jej kiedyś obca, ale w obliczu tego co się wydarzyło w czasie II wojny, była konieczna i uzasadniona. Ofiary lepiej potrafiły własnym głosem przekazać tragizm tamtych zdarzeń. Narracyjne wyjaśnienia są tu zbędne, podobnie jak uciekanie się do artystycznych ozdobników.
Przerażające zbrodnie ludobójstwa przecież nie można było upiększać. One mówiły same za siebie. Potworność opisywanych przejść w jeszcze większym stopniu potęguje chłodna oraz rzeczowa relacja. Chociaż autorka poszczególne opowiadania kończy pointą, to przecież nie jest to narratorski komentarz, ale jakaś wypowiedź osoby zeznającej. Jednak wybrano najbardziej drastyczne momenty z życia nie po to, by epatować przemocą, ale aby podkreślić straszliwe męczeństwo, które zgotowano ludziom. Eksponuje duchowe zniszczenia wywołane poprzez stałym kontakt człowieka ze śmiercią. Zbrodnie były na porządku dziennym i w końcu stały się czymś normalnym do czego szybko przywyknięto. Pisarka tak zestawia informacje i sytuacje że wywołuje nie tylko uczucie zdumienia ale szok oraz przerażenie.
Tak dzieje się chociażby po lekturze opowiadania "Profesor Spanner". Przedstawiono tam młodego gdańszczanina, który jako były pracownik nazistowskiego instytutu naukowego potrafi beznamiętnym głosem mówić o produkcji mydła z tłuszczu ludzkiego. Szokuje takie nastawienie młodego pomocnika, który całkowicie pomijał w swojej pracy normy etyczne. Przyjął taki bestialski proceder za coś zwykłego i normalnego. Członkowie komisji mogli zobaczyć Instytut Autonomiczny i zgromadzone tam w piwnicach ludzkie zwłoki, które przygotowano w kadziach jako surowiec do dalszej obróbki. Pisarka nawet wtedy nie uznała za stosowne wyrazić swego oburzenia z powodu tego "procesu produkcyjnego". Jednak może chodzi o to, by czytelnik samodzielnie uświadomił sobie zbrodniczość tego procederu.
Męczeństwo ludzi miało różny wymiar. W tekście "Dno" odwołano się do zeznań uwięzionej na Pawiaku. Tam powszechnie dokonywano medyczne doświadczenia na więźniach, zamykano w celach z głodnymi szczurami i w wymyślny sposób torturowano. Celowo nawet ściągano krew dla żołnierzy. Do najgorszych tortur należało zamykanie kobiet wraz z trupami. Także podczas deportacji kobiety zamykano je stłoczone w wagonach. Skoro podróż trwała wiele dni, to kobiety w takich skrajnych warunkach nawet traciły równowagę psychiczną .
Z kolei sytuacja "Przy torze kolejowym" pokazuje wielkie spustoszenie, które miało miejsce w ludzkiej psychice. Ranna żydówka leżała na torach i nie mogła liczyć na jakąkolwiek pomoc. Sparaliżowani strachem ludzie nie chcieli narażać własnego życia i nie udzielili jej wsparcia. Rannej przyniesiono wódkę, papierosy, a później młody człowiek ją zastrzelił. Szybko podjął decyzję, bo śmierć podczas okupacji była czymś powszednim, normalnym.