Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem

Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.

Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,

aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.

Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,

nie powrócą oczy uwięzione.

Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem

w głębiny przechylonym.

Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.

Objęty tajemniczym pięknem wieczności!

Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów

cieniom, tylko trwać

coraz jaśniej i prościej.

Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi

zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej -

a idąc krok łagodzi

- i ta ciszą trafia najgłębiej.

Wiersz Karola Wojtyły "Wybrzeża pełne ciszy" już w samym tytule odnosi się do świata pozagrobowego, do życia wiecznego, na jakie każdy chrześcijanin powinien się przygotowywać przez życie doczesne.

Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem

Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.

Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,

aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna

Ów świat zaczyna się tuz za progiem cienka nić dzieli życie od śmierci, świat doczesny od wiecznego. Niemożliwe jest jednak przefrunięcie tej granicy, przekroczenie na chwilę i przelotnie. Będąc po drugiej stronie świata jesteśmy zmuszeni do spojrzenia w głąb swojej duszy, rozliczenia się z samym sobą najpierw.

Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,

nie powrócą oczy uwięzione.

Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem

w głębiny przechylonym.

Pojawia się tutaj kwestia lęku przed śmiercią. Człowiek naiwnie wierzy, ze śmierć go nie dotyczy, odsuwa myśli o śmierci jak najdalej. To inni umierają, a nasze życie trwa, ale jest to oczywiście błędne przekonanie. Śmierć dotyczy wszystkich i nie ma przed nią ucieczki.

Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.

Objęty tajemniczym pięknem wieczności!

Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów

cieniom, tylko trwać

coraz jaśniej i prościej.

Tamten świat, świat życia wiecznego trwa w nieskończoność, nie można się z niego wyrwać. Zdaje się, iż poeta mówi, aby dążyć do tego, jak przystało na prawdziwego chrześcijanina, aby znaleźć się w Królestwie Niebieskim, u boku Boga.

Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi

zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej -

a idąc krok łagodzi

- i ta ciszą trafia najgłębiej.

Tymczasem okazuje się, ze wcale nie dociera do nas kwestia życia wiecznego, Boga - którego Wojtyła określa mianem Ktoś. Zamykamy się w swoich małych, materialnych, doczesnych światach, nie dbając o przyszłość. Jakbyśmy żyli w przekonaniu, że ten świat jest ważny, to "tu i teraz", a przecież jest na odwrót. Ten świat jest chwilowy, wieczny jest tamten świat.