Każdy z nas, bez względu na swoje wykształcenie, środowisko, w którym się wychował, status społeczny oraz zajęcia, które wykonuje posiada własny kodeks moralny, własne wartości. Te wartości najczęściej odnoszą się do jakiegoś uniwersalnego kodeksu, jakim jest na przykład dekalog. Zasady, jakie kierują naszym życiem, są tutaj jasno określone i dzięki nim wiadomo, co możemy, a czego nie powinniśmy robić. Każdy z nas, jeżeli wedle takich zasad jest wychowywany, powinien na przykład szanować swoich rodziców, dbać o swoje zdrowie, nie tolerować zła wyrządzanego innym ludziom i nikomu nie odbierać jego własności. Oprócz takiego ogólnoludzkiego kodeksu istnieją jeszcze dodatkowe przepisy dla tych, którzy chcą żyć w zgodzie z własną religią. Ważne jest, by z jednej strony, nikomu nie narzucać nienaturalnych dla niego obowiązków, a z drugiej, by wszyscy ludzie, na zasadzie umowy społecznej, byli zgodni co do tego, czego czynić nie należy, ponieważ może być przykre dla innych. Sprawdza się w tym przypadku pojęcie i reguła powszechnej wolności, która mówi o tym, że możemy żyć w zasadzie jak nam się podoba, ale nasz sposób życia nie może godzić w wolność innego człowieka, może odbywać się jego kosztem.
Kodeks moralny zawiera wytyczne dotyczące naszego postępowania, relacji z innymi ludźmi. Uczymy się wprowadzać go w życie, obserwując od maleńkości, co możemy robić, a czego nam absolutnie nie wolno. Kiedy jesteśmy karani za wyrządzenie komuś zła, zrobienie krzywdy - następnym razem, znając skutki swojego zachowania nie powinniśmy popełnić tego samego błędu. Oczywiście, gdyby ta reguła sprawdzała się w stu procentach, więzienia właściwie nie byłyby potrzebne...
Pozostaje pytanie, skąd winniśmy czerpać wzorzec swojego postępowania, jakie reguły uznać za właściwe. Czy mamy zachowywać się instynktownie, czy raczej zdać się na prawo pisane? Prawda jest taka, że uczymy się całe życie - od rodziców, dziadków, wychowawców, w szkole, wśród znajomych, w kościele lub w innej wspólnocie, do której należymy. Dzięki temu podświadomie znajdujemy odpowiedzi na niektóre pytania dotyczące modelu postępowania. Często uczymy się także na własnych błędach. Warto w tym przypadku poszerzać własne horyzonty i uczyć się postępowania z pism wielkich filozofów. Wychowawcą ludzi chciał być już Sokrates, potem Platon, a za nimi Arystoteles. Dwaj ostatni spisali swoje przemyślenia dotyczące etyki, które niejednokrotnie są aktualne aż do dziś. Oprócz filozofii, o słuszności etycznych wyborów, traktuje często literatura. Przede wszystkim ta z najwyższej półki - Dostojewski, Conrad, Balzac, Kafka.
Jeżeli mówimy o etyce, szczególnie w tekstach filozoficznych i literackich, to warto pamiętać o tym, że częstokroć były one zgubne dla ich twórców. Czasem dzieje się tak, że teksty zostają opacznie rozumiane, wypaczone przez interpretatorów i wskutek tego dochodzi do skutków zgoła tragicznych.
Taka sytuacja miała miejsce w związku z filozofią Nietzschego, która mylnie zrozumiana i wykorzystana przez Adolfa Hitlera miała makabryczne konsekwencje. Także opacznie dzieła filozoficzne rozumiał bohater "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego. Wydawało mu się, iż może się on stać panem cudzego życia, decydować o jego ważności.
Przemyślenia na temat dobra i zła, nie poparte jakimś silnym fundamentem etycznym, mogą okazać się zgubne, a ich wyniki nieprawdziwe. W przypadku tego typu rozważań trzeba mieć zawsze na uwadze dobro drugiego człowieka, jego prawo do wolności, godności i szacunku. Nie można nikogo dyskryminować ze względu na kolor skóry, pochodzenie, wyznawaną religię, czy orientację seksualną. Niestety, ostatnie wydarzenia w Polsce wskazują na to, iż problem poszanowania godności drugiego człowieka, o którym od zawsze pisali myśliciele, jest ciągle problemem żywym. Przykre jest tylko to, że niejednokrotnie agresja i nienawiść względem innych ludzi okazywana jest pod sztandarem opacznie rozumianej religijnej żarliwości. Niebezpieczna jest w tym przypadku ludzka wybiórczość oraz lęk przed innym człowiekiem, który jakoś się od nas różni. Warto byłoby tę nieuzasadnioną agresję zamienić na próbę podjęcia dialogu z innością... Niestety nie wszyscy z nas do tego dorośli...
Warto również pamiętać o tym, że najważniejszą, nadrzędną wartością jest samo ludzkie życie. Podstawowe i dane każdemu z nas prawo do życia nie może być nam w żadnym wypadku odebrane. I to wydaje mi się podstawowym, pierwszym punktem każdego moralnego kodeksu.
Doświadczenie życia i możliwości jego rychłej utraty jest także jednym z podstawowych doświadczeń opisywanych przez literatów. Zofia Nałkowska, Tadeusz Borowski, Gustaw Herling-Grudziński, Tadeusz Różewicz i Czesław Miłosz to tylko nieliczni z tych, którym dane było odczuć na własnej skórze, jak ważne jest prawo każdego człowieka do godnego życia. Tymczasem niejednokrotnie w historii świata i Polski bywało tak, że ludziom takie prawo odbierano. Liczne wojny oraz wprowadzane systemy totalitarne uniemożliwiały swobodny rozwój i cieszenie się prawdziwą wolnością. Przywołani prozaicy i poeci mówią o tym w swoich najważniejszych utworach.
Zofia Nałkowska opisuje w "Medalionach" bezwzględne zbrodnie, jakich dokonywali hitlerowcy oraz ukazuje okoliczności, w jakich zmuszeni byli żyć ludzie w czasie II wojny światowej. Nałkowska próbuje w sposób szczególnie nowatorski w formie opowiedzieć o czasach, w jakich żyła. Zbiera relacje naocznych świadków tragedii i umieszcza je w swojej książce, czyniąc ją tym samym dokumentem epoki. W ośmiu opowiadaniach cyklu mamy zamieszczony obraz ludzkiego upodlenia, cierpienia, wynaturzenia i śmierci.
W podobnym tonie utrzymane są także opowiadania Borowskiego, które wymierzone są nie tylko w hitlerowców, ale również w więźniów obozu koncentracyjnego w Auschwitz, którzy niejednokrotnie byli równie okrutni, jak ich oprawcy. Borowski i Nałkowska pokazali, że człowiek, walcząc o swoje życie, przetrwanie, jest gotów zrobić wszystko, nawet rzeczy najokropniejsze - wyrzeka się nawet własnego dziecka. Strach odbiera człowiekowi siłę i godność, sprawia, że zachowuje się on w sposób dla siebie samego nawet nieprzewidywalny.
Kolejnym utworem, opisującym czas wojny jest "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego. Jest to jakby dziennik człowieka, który żył w sowieckim łagrze. Doświadczenia opisywane przez Grudzińskiego oraz przemyślenia i wnioski, jakie wyciąga z tej życiowej, bardzo bolesnej lekcji, są bardzo podobne do tych, jakie znajdujemy u Nałkowskiej i Borowskiego.
Okazuje się, że wszelkie zasady, jakimi kierujemy się w życiu, w momentach kryzysowych nie mają prawa bytu, nie działają. Na czas wojny ludzie niejednokrotnie zmuszeni byli czynić rzeczy, których w czasie pokoju nigdy by nie zrobili. Nie do pomyślenia jest bowiem, by zabijać kogoś tylko dlatego, że jest Żydem albo Niemcem. A wojna do tego właśnie zmusza. Dlatego tak wielu niewinnych zupełnie ludzi ponosi śmierć z rąk wroga, który również przymuszony został niejako do czynienia niewytłumaczalnego zła.
Jak to się dzieje, że nagle ludzie zapominają o swojej kulturze, o religii, o zasadach, jakimi się kierowali dotychczas i bezkarnie zaczynają się mordować? To pytanie ciągle nie znajduje zadowalającej odpowiedzi...
Przywoływane powyżej utwory oraz poezja Różewicza, Baczyńskiego, Gajcego czy Miłosza istnieją po to, by ciągle przypominać o tragedii i nie pozwolić na to, by się ona powtórzyła. Szczególnie silnie oddziałuje w takim przypadku poezja, która, posługując się charakterystycznymi dla siebie środkami, może wywoływać bardzo silne emocje, wywoływać w czytelniku określone odczucia. Przykładami takich wierszy są choćby słynny "Warkoczyk" Różewicza czy "Campo di fiori" Miłosza.
W ten sposób literatura wyznacza jakiś kodeks moralny, albo się do niego odwołuje, upomina o godność człowieka, należny mu szacunek. Szczególnie literatura odwołująca się do doświadczeń wojennych jest w tym względzie wartościowa, ponieważ ukazuje, co dzieje się z ludzkością, kiedy zapomina o tej podstawowej wartości. Prowadzi to do wewnętrznego wyjałowienia ludzi, pozbawienia ich jakichkolwiek ludzkich odruchów, odebrania jakiejkolwiek nadziei. Takie doświadczenia raz na zawsze odbierają wiarę w człowieka, a nawet w Boga.
Jeżeli niemożliwe jest okazywanie elementarnych uczuć innym ludziom, albo chociażby szacunku wobec nich, poszanowania godności, to nie ma tu w ogóle miejsca na miłość. Za tym uczuciem wielu ludzi wszak tęskniło, a jednocześnie poddawało jego istnienie w wątpliwość. Trudno bowiem mówić o miłości, gdy na co dzień ogląda się śmierć, uczestniczy w zbiorowej traumie nienawiści. Warto jednak pamiętać, iż miłość pozostaje jednym z najważniejszych przykazań, jakie Bóg dał człowiekowi. Miłość pozwala otworzyć się na drugiego człowieka, sprawia, że dbamy o jego dobro, staramy się zapewnić mu jak najlepsze, komfortowe warunki życia, uczynić szczęśliwym. I właśnie to poczucie szczęścia, które towarzyszy miłości, każe wpisać ją w nasze rozmyślania o etyce i kodeksie moralnym.
Miłość, obok wiary i nadziei, jest tak istotną wartością, ponieważ dla wielu z nas stanowi swoisty sens życia. Pragnienie odnalezienia pokrewnej nam duchowo osoby, chęć dzielenia swojego życia z drugim człowiekiem sprawia, że przestajemy myśleć tylko o sobie, uczymy się bezinteresowności. Może być to zarówno miłość braterska, przyjacielska, rodzicielska, jak i fizyczna, zmysłowa miłość, której doświadczają kochankowie.
Literatura niemal zarzuca nas miłosnymi historiami, zawiera niezliczoną ilość przykładów miłości szczęśliwej i nieszczęśliwej. Warto przypomnieć tutaj choćby "Mistrza i Małgorzatę" Michała Bułhakowa, książkę, która daje nam głębokie i niezwykle poruszające studium miłości. Miłość Małgorzaty i Mistrza jest tym, co ratuje dwójkę bohaterów, pozwala im przetrwać w trudnych warunkach.
Zupełnie inny obraz miłości zawiera "Mały Książe" Saint-Exupery'ego. Bohater tej niewielkiej, aczkolwiek wspaniałej i wartościowej książki, uczy się przyjaźni i miłości. Po odbyciu inicjacyjnej podróży w poszukiwaniu pokrewnej duszy, której towarzyszy cały szereg rozczarowań, zdaje sobie sprawę, że to, co kocha naprawdę, zawsze było blisko niego. Czasem po prostu potrzebujemy dystansu i odpowiedniej perspektywy, by móc docenić prawdziwego przyjaciela w tłumie pozorantów. W ślad za Małym Księciem dowiadujemy się, że na świecie jest całe mnóstwo ludzi zapatrzonych w siebie, nieuczciwych, nieszczerych, leniwych albo wyniosłych, z którymi nigdy nie znajdziemy wspólnego języka. Należy jednak pamiętać, że ponieważ żyjemy na świecie pozorów, to "dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". "Mały Książe" jest prawdziwą, aczkolwiek podaną w niezwykle przystępny sposób, lekcją życia. Warto pamiętać, po jej lekturze, że zarówno przyjaźń, jak i miłość, okupiona jest często cierpieniem i niepokojem. Zyskując przyjaciela, zyskujemy tym samym niezwykły dar, ale również stajemy się odpowiedzialni za innego człowieka, zobowiązani wobec niego lojalnością, szczerością.
Z literatury wiemy również, że miłość rodzi się często wbrew zdrowemu rozsądkowi i dobrym radom, na przekór konwenansom. Możemy o tym przeczytać choćby w dziełach Szekspira ("Romeo i Julia""), licznych lirykach Mickiewicza oraz innych romantyków, a także w "Lalce" Bolesława Prusa.
Jeżeli chodzi o ostatniego z wymienionych twórców, to wskazywał on jednoznacznie, co w jego kodeksie stanowi największą wartość. Otóż wedle Prusa moralne odrodzenie narodu może przynosić przede wszystkim praca, ona jest czynnikiem naprawczym i niezwykle istotnym w ludzkim życiu. Zastępuje niejednokrotnie zgubne ideologie romantyczne, którym, jako Polacy, lubimy ulegać.
Istotne wydają mi się również doświadczenia bohaterów Sartre'a i Camusa, dwóch czołowych egzystencjalistów francuskich, których twórczość zmierzała ku temu, aby pokazać w jak absurdalnym położeniu znajduje się każdy człowiek. Wystarczy przywołać chociażby "Dżumę" Alberta Camusa, w której mieszkańcy pewnego algierskiego miasteczka zostają nagle postawieni wobec tragedii, jaką jest epidemia zakaźnej, śmiertelnej choroby. Ostateczność, wobec której stają ludzie, pozwala nam zrozumieć, jak bardzo się różnimy w naszych zachowaniach, pomimo jedności sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Wszyscy mierzymy się na co dzień w absurdem własnego życia, jak pokazuje nam także "Mit Syzyfa". I chodzi o to, na co się wobec tego absurdu zdecydujemy, jaką drogę życiową obierzemy i jakie cele sobie postawimy.
Jesteśmy bowiem zmuszeni do korzystania z własnej, nieograniczonej wolności, która nas często przytłacza. Szczególnie bolesne okazuje się w takiej sytuacji doświadczenie braku Boga, nieobecności żadnej "siły wyższej", której bylibyśmy poddani. Będąc panami i kowalami własnego losu zaczynamy mieć problemy z poradzeniem sobie z taką odpowiedzialnością. Każdy na własną rękę musi znaleźć jakieś wytłumaczenie dla swojej codziennej egzystencji, nadać sens codziennym zajęciom. W ten sposób jesteśmy skazani na wyjątkowo ciężki los, zmuszeni do dokonywania etycznie obciążonych wyborów, które rzutują na całe nasze życie.
Podsumowując, musimy pamiętać o tym, czemu ma służyć kodeks moralny, także ten kreowany przez literaturę. Priorytetem powinna być godność człowieka, jego wolność. Rzeczą najistotniejszą jest to, byśmy pozwolili innym ludziom na ich odmienność - naturalnie o ile nie zagraża ona wolności innych ludzi, nas samych. Jest to szczególnie istotne w państwie demokratycznym, w którym wszak żyjemy. Kolejnym istotnym czynnikiem kształtującym kodeks moralny jest religia - byleby nie była skażona fanatyzmem. Religia chrześcijańska zawiera wszak uniwersalny kodeks, większość ludzi, bez względu na wyznanie, zgodzi się, że moralnie złe jest zabójstwo, kradzież lub obmowa. W momencie, gdy mamy zapewnioną wolność, żyjemy godnie i w zgodzie z innymi, pojawia się szansa na miłość, przyjaźń, przywiązanie. O tym wszystkim mówi nam właśnie literatura. Warto do niej sięgać choćby po to, by przekonać się, że niektóre problemy są uniwersalne, ponadczasowe i wymagają naszego rozpatrzenia na nowo.