Santiago pojawia się w powieści Paulo Coelho pt. "Alchemik". Przyszedł na świat w nieznanym bliżej mieście, usytuowanym nieopodal starego zamku. Kiedy opuszczał rodzinne strony, jego głównym zajęciem było pasterstwo. Wraz z licznym stadem owiec wędrował po rozległych krainach Andaluzji. Santiago potrafi przykuć uwagę czytelnika.
Jednak warto podkreślić, że nie chodzi tutaj o urodę bohatera. Co więcej Coelho nie zaspokaja naszej ciekawości w tym względzie i nie informuje szczegółowo o wyglądzie tej postaci. Pojawiają się tylko szczątkowe informacje na ten temat. Być może dzieje się tak dlatego, aby czytelnik większą wagę zwrócił na wnętrze bohatera, bowiem tam można znaleźć klucz do wszystkiego. Ten prosty zabieg pozwala także czytelnikom na pofolgowanie swej wyobraźni i ujrzenie oczami duszy dowolnej postaci. W ten sposób łatwiej też utożsamić się z Santiago.
Musimy dłużej zatrzymać się przy ważnych momentach z biografii bohatera. Santiago był wykształconym człowiekiem, chociaż pochodził z ubogiej wiejskiej rodziny. Jego rodzice posłali go do seminarium, gdzie przebywał do ukończenia szesnastu lat życia. Intensywnie studiował wtedy nie tylko teologię, ale również poznawał języki obce: łacinę, hiszpański. Pęd do nauki pozostał w nim na dłużej. Niezależnie od tego, gdzie zagnały go losy, zawsze wędrował z książką w ręku. Pragnął w dalszym ciągu pogłębiać swą wiedzę i nabywać doświadczenie. Do świadomości większości ludzi z trudem dochodził fakt, że pasterz może być nieźle wykształconym człowiekiem. To prowadziło do nieoczekiwanych zdarzeń. Warto chociażby przywołać reakcję córki handlarza. Wyraziła ona zdziwienie, dlaczego człowiek umiejący czytać zajmuje się tak prostym zajęciem i jest pastuchem.
Santiago nie zamierzał zostać duchownym, czego pragnęli jego rodzice. Nie cieszyła go również ewentualna posada urzędnika, czy nauczyciela. Jego pragnienia mieściły się zupełnie gdzie indziej. Nie dążył do poznania Boga, jak przystało na przyszłego kapłana, ale nosił się z zamiarem podróżowania. Wbrew woli swoich opiekunów wybrał trudną drogę pełną krętych ścieżek. Od najmłodszych lat dziecka puszczał wodze fantazji i marzył o dalekich wyprawach, poznaniu świata. W końcu przyszedł ten moment, gdy musiał zakomunikować swoim rodzicom swą decyzję. W pierwszej kolejności powiadomił ojca, że nie zamierza zostać księdzem. Wtedy przekonał się, że jego rodzic kiedyś też chciał podróżować, ale rutyna życia, a zwłaszcza konieczność troski o chleb dla rodziny, zmusiła go do porzucenia młodzieńczych planów. Z tego wynika, że syn w pewien sposób miał zrealizować niespełnione marzenie ojca. Wyrusza w świat z planem odkrywania jego tajemnic. Na początku jest pozbawiony oporów, nic go nie krępuje, wszystko stoi przed nim otworem. Z chwilą opuszczenia progów rodzinnego domu zmienia się jego hierarchia wartości. Odrzuca przywiązanie na rzecz tego, co nieznane. Wyrusza z tobołkiem i prawie pustą sakiewką, ale to go nie przeraża. Odtąd sam decyduje o sobie.
Santiago był człowiekiem sprytnym, obrotnym. Jego pracowitość, wytrwałość sumienność i mądrość powodują, że zyskuje sukcesy handlowe. W trakcie pracy w sklepie sprzedawcy kryształów wprowadził liczne zmiany, które przyczyniły się do zdobycia większej liczby klientów i zwiększenia dochodów. Posłużył się przy tym prostym sposobem, częstował ludzi herbatą w pięknym kryształowym serwisie. Zachęceni, zniewoleni aromatem napoju z większą chęcią kupowali naczynia.
"Alchemik" jest powieścią o uczeniu się i poszukiwaniu sensu własnej egzystencji. Cechy charakteru Santiago i jego stosunek do świata ulegają ciągłej ewolucji. Ukształtowanym człowiekiem staje się dopiero po odkryciu upragnionego skarbu. Przed wędrówką pasterz ukrywał swoje prawdziwe oblicze, nie mówił wszystkiego o sobie. Często nawet maskował swą niewiedzę. Unikał sytuacji, w których musiał szczerze się wypowiadać. W pewien sposób nie dorósł jeszcze do odkrycia pełnej prawdy o sobie. Kontrolował swoje życie, w zależności od sytuacji dobierał słowa, które wypowiadał. Przejawiał liczne słabości.
Jednak z upływem dni Santiago coraz bardziej otwierał się na nowe doświadczenia, poszerzał swoje horyzonty i decydował na kroki, których wcześniej by się nie podjął. W końcu nauczył się rozumieć swoje reakcje i umiejętnie wyjawiał to, co rzeczywiście myśli. Każde spotkanie z innymi ludźmi otwierało jego umysł. Do jego metamorfozy przyczyniły się także poznane lektury. Po zapoznaniu się z księgami Anglika wyraził zdziwienie, że wszystkie rzeczy na tym świecie są takie proste. Okazuje się, że wypowiadając słowa człowiek w pewien sposób ukrywa, co naprawdę myśli. Potrzeba wiele by to zmienić. Kiedy pasterz posiadł umiejętność mówienia tego, co myśli, zmieniło się także jego własne serce. Poza tym zaczął w większym stopniu rozumieć, co dzieje się w jego wnętrzu. Zauważył nieznane wcześniej uczucia, poznał co to miłość, ale również lęk, obawa, niepokój. Nauczył się wsłuchiwać w rytm własnej duszy i postępować zgodnie z porywami serca. Może też ze spokojem słuchać słów krytyki wypowiadanych przez towarzyszy.
Nie należy również zapominać o złych cechach bohatera. Santiago był przecież nieostrożny i nazbyt ufny, co w konsekwencji spowodowało utratę dużej sumy pieniędzy na odległej Czarnej Ziemi. Przecież jego przewodnik zdołał zabrać cały dobytek. Po wspomnianym incydencie pasterz jednak nie załamał się i zaczął szybko odrabiać straty.
Według mnie na szczególny podziw zasługuje męstwo i odwaga Hiszpana. Bez wahania wyruszył w drogę. Uwierzył we własna moc i siłę własnej legendy. Dzięki temu po licznych przygodach dochodzi do upragnionego i wymarzonego skarbu. Santiago zaryzykował, kiedy porzucił dotychczasowy tryb życia, utarte koleje losu i wyszedł naprzeciw niewiadomemu. Wtedy przed nim otwarły się nowe, nieznane wcześniej perspektywy. Zawierzył swojej dobrej gwieździe, która bezbłędnie prowadziła go po krętych drogach. Podjął trudną decyzję, ale nigdy właściwie jej nie żałował. Wspaniale spisał się w oazie. Musiał głęboko wierzyć w siebie, swe objawienie. Co więcej zaryzykował własne życie, ale tylko w ten sposób mógł uratować wiele istnień. Zaufał językowi wszechświata, ale to ryzyko się opłaciło.
Uważam, że Santiago może stanowić prawdziwą inspirację dla zagubionych ludzi. Udowodnił on, że nie należy porzucać swoich marzeń i uparcie dążyć do ich realizacji. Tylko za cenę poniesionego ryzyka można wiele zyskać. Przed każdym człowiekiem drzwi szczęścia stoją otworem, trzeba tylko odważnie przez nie przejść. Wówczas można wykorzystać życiową szansę i stworzyć własną legendę. Inaczej można dojść do takiego wniosku, jak ojciec Santiago, że życie prawie przeminęło a nie udało się zbliżyć do swoich marzeń. Hiszpan zdążył pochwycić właściwą chwilę, kiedy wszystko mogło się zrealizować i konsekwentnie szedł wybraną drogą. Uwierzył w siebie i wreszcie dotarł do upragnionego celu. Pozostaje tylko życzyć innym, by potrafili tak jak Santiago sięgać po szczęście, które jak się okazuje, może być na wyciagnięcie ręki.