Człowiek w renesansie odzyskał, przytłumioną przez średniowiecze, wiarę w to ze stanowi niezależną wartość. Wspaniale rozwinął to zagadnienie w swojej twórczości Jan Kochanowski którego pieśń "Serce roście patrząc na te czasy", będącej przykładem takiego ujmowania natury ludzkiej. Poeta wziął przy tym na siebie obowiązek informowania innych ludzi o prawidłowym życiu, starał się wypełnić swoimi wierszami role jaka przypisuje się nauczycielowi, mędrcowi. Takie właśnie cechy wykazuje podmiot liryczny w tej pieśni. Pomocą w tym było jego wielkie i wszechstronne wykształcenie, pozwalające na logiczne i proste dowodzenie najważniejszych prawd dotyczących życia ludzkiego. Płynie z tego utworu wielka wiara poety w prawdziwość jego obserwacji, sadów i przemyśleń, które wykłada spokojnie, lecz w oparciu o najlepsze przykłady retoryki, sztuki jeszcze starożytnej. Choć dowodzi w oparciu o rozum, to stara się jednak trafić do serc odbiorców, stąd tak wiele w tej pieśni obrazów budzących emocje w czytelniku. Pieśń rozpoczyna się spokojnym i tchnącym radością opisem wiosny, budzącej się do życia, czystej i dobrej. Na to właśnie podłoże zostaje nałożony renesans, jako zbiór wartości, system postępowania człowieka. Takie metaforyczne ujęcie powoduje zaangażowanie człowieka i jego udział w odbiorze lektury i wprowadzaniu jej we własne życie. Kochanowski pisze:

"Serce roście patrząc na te czasy!

Mało przed tym gołe były lasy,

Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał,

A po rzekach wóz najcięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na się wzięły,

Polne łąki pięknie zakwitnęły;

Lody zeszły, a po czystej wodzie

Idą statki i ciosane łodzie".

Stara się odnaleźć w zagubionym człowieku duszę zdolną do rozwijania się i wzrastania w swojej przyrodzonej doskonałości. Wyrywa tym samym ludzi z mroków nie tyle średniowiecza, co duchowego lenistwa i marazmu. Obraz zimy jaki wyłania się z pierwszej strofy to wskazanie na poprzednia epokę, gdzie człowiek wszystkie sprawy odnosił do Boga co było owszem dobre, lecz powodowało niebezpieczeństwo ze i na niego składał wszystkie swoje niepowodzenia, przez co popadał w stagnację i nie widział sensu pracy nad swoim życiem. Każdą rzecz która go spotkała widział jako niezmienną gdyż zesłana przez wielkiego Stwórcę. Średniowiecze było przy tym i śniegiem, może i czystym ale przykrywającym równo wszelkie próby samodzielnego myślenia, starania się, dążeń. Był to czas mrozów ludzkiego sumienia, które żyło w lęku przed bogiem, lecz nie wierzyło w swoja siłę sprawcza. Renesans niczym wiosna powodował wyrwanie tego świata z okowów lodu, stagnacji i zbudzenie do życia, samodzielnego i samoistnego. Warto zastanowić się nad metaforycznym znaczeniem wozu, który sunął po lodzie, a następnie statków swobodnie płynących po rzekach i morzach. Otóż wóz choć stanowi środek przewozu rzeczy, jest mały i przestarzały, nie przystosowany dodatkowo do jazdy po lodzie, który skuwa rzekę, przeznaczona właśnie dla statków. Tak tez było w średniowieczu, gdzie wiele myśli i dokonań ginęło przez to, ze tradycja katolicka zbyt silnie ingerowała w wiele nie przeznaczonych dla niej spraw i materii. W renesansie prysły te lody i myśl ludzka została uwolniona. Stała się wielkim i dumnym statkiem płynącym po widzie rozumu. Powrót do starożytności jednocześnie otwiera przed człowiekiem nowe bramy, powoduje rozwój jego myśli, a tym samym kultury i sztuki, nauki, filozofii. Pozwala wyrwać się umysłowi ludzkiemu, swobodnie wzrastać i kierować się wolną wolą. Takie znaczenie maja właśnie przebijające się przez niego kwiaty, rozwijające się na gałęziach drzew liście i pąki. Pojawiają się pięknie śpiewające ptaki: "Ptacy sobie gniazda omyślają, / A przede dniem śpiewać poczynają", które rozumiane mogą być jako poeci, nie bojący się mówić o nowych rzeczach i swoim śpiewem uczące, jak i sprawiające przyjemność ludziom ich słuchającym ich śpiewu.

Jednak swoboda jaka daje renesans nie może iść w zupełnej rozłące od wartości chrześcijańskich i moralności wyznaczonej przez boga. Stad też druga jakby część tego wiersza mówiąca już w sposób abstrahujący od porównań z naturą. Cieszyć się że świata może tylko człowiek dobry, któremu pozwala na to sumienie:

Ale to grunt wesela prawego,

Kiedy człowiek sumnienia całego

Ani czuje w sercu żadnej wady,

Przeczby się miał wstydać swojej rady.

Inaczej rzecz ma się z człowiekiem złym, który postępuje grzesznie i za nic ma soje sumiennie. Tego nie cieszy już nic, cały czas bowiem obawia się kary za swoje grzechy, bądź tez targany jest przez coraz to większe żądzę, popędy i afekty. Zagubiony w świecie ziemskim, nie ma jak myśleć o wiecznym:

Ale kogo gryzie mól zakryty,

Nie idzie mu w smak obiad obfity;

Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,

Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.

Dlatego choć Kochanowski mówi o wspaniałości renesansu, o swobodzie jaka stała się w tym czasie udziałem człowieka, przypomina że należy brać ją z odpowiedzialnością i nie popadać w grzech. Który był nim zarówno w czasach dawnych jak i nowych.