Próba jednoznacznego zdefiniowania terminu "piękno" jest z góry skazana na niepowodzenie. Czyż niedoskonały ludzki język może uchwycić odczucia, emocje, będące samoistnymi wartościami, których poznanie nierozwiązalnie wynika z niepowtarzalnych doświadczeń? Bowiem w akcie rozumienia dusza współdziała z intelektem. Piękno jest zwłaszcza tym, czego się usilnie pragnie, żeby było, bez chęci rozgryzienia. Nawiązując do sformułowania Simone Weil, można zapytać, czy wartości estetyczne pełnią funkcje utylitarne oraz w jaki sposób pozwalają człowiekowi poznać prawdę o nim samym, jako istocie wrażliwej, niepozornej wobec ogromnych potęg świata. Warto się zastanowić, gdzie należy rozpocząć poszukiwania źródła piękna: w mistrzostwie wykonania sztuki, czy też w uczuciowej, twórczej, genialnej ekspresji artysty wymowniejszej niż język?
Czerpanie estetycznych doznań poprzez kontemplację dzieł sztuki, natury, czy uczestnictwo codziennym życiu jest jednym z najwspanialszych darów, które człowiek dostał od Stworzyciela. Akt kreacji ziemi, nieba, wodnych przestworzy został dopełniony wartościującym komentarzem: to jest dobre. Biblia mówi, że Pan wiedział najlepiej, na czym polega piękno. Odczuwał je i ściśle zespolił z ideą szlachetności, prawdy oraz samą esencją życia. Czyż nie celne byłoby wobec tego powiedzenie, że istota stworzona na wzór i podobieństwo Boga posiada wspaniałe przymioty, a wśród nich umiejętność głębokiego, wnikliwego poznanie i rozumienia sensu życia oraz tajemnic świata, które przydają mu dostojności, majestatu i wyniosłości? Biblijny obraz kładzie nacisk na wartości, którymi kierował się Wszechmocny, tworząc największe z dzieł. Uroda świata, wyrażająca się w zgodności i harmonii, wynika przede wszystkim z miłości bożej, Jego idei dobra. Jak wyglądałaby ziemia z zimnym lądem, rażąca złotem, z nieskazitelnie kryształowymi, nieruchomymi wodami, z uroczo rozciągniętymi spiżowymi wzniesieniami, jednakowymi srebrnymi drzewami, szafirowymi łąkami, idealnymi pałacami z marmuru, w których wszelako nikt nie mieszkałby, gdyż świat byłby tworzony nie dla żywych istot, lecz jako samoistna wartość? Nasuwa się więc pytanie, dlaczego człowiek oceniający sztukę, niejednokrotnie patrzy powierzchownie, dostrzega jedynie jej walory zewnętrzne, perfekcyjność wykonania, materię, a nie wydobywa z niej istoty, nie zauważa "duszy" oraz oryginalnej specyfiki dzieła?
W dyskusji na temat źródła piękna warto odwołać się do wiersza Zbigniewa Herberta zatytułowanego "Apollo i Marsjasz". Dominantą kompozycyjną dzieła jest kontrast uzyskany poprzez paralelę dwóch postaci prezentujących inne kategorie estetyki oraz odmienną genezę artyzmu. Rywalizacja wykonawców polegała na zachwycającym odtwarzaniu muzyki, która inaczej brzmiała spod nieomylnie, perfekcyjnie szarpanych strun instrumentu boga, a odmienna, przepełniona emocjami, uczuciami, przeżyciami płynęła z aulosa. Gra satyra przeładowana była wszystkimi najpiękniejszymi odgłosami natury. Marsjasz tchnął w swą muzykę całą duszę i zawarł w niej swoje serce. Jego sztuka sprawiała wrażenie żywej i chociaż wykonywał ją wspaniale jak jego przeciwnik Apollo, muzy przyznały ostateczne zwycięstwo bóstwu. Herbert kwestionuje jednak zasadność i równość pojedynku dwóch mitologicznych muzyków. Twierdzi, że agon jest niewłaściwy i co więcej niesprawiedliwy. Czyż śmiertelnik może bowiem przewyższyć zdolnościami, umiejętnościami i biegłością samego boga? Interesuje go najbardziej moment tuż po wydaniu werdyktu, kiedy, zgodnie z wcześniejszą umową, przegrany został przywiązany do wysokiego drzewa przez urażonego boga i cierpiał odarty ze skóry. Jednak warto postawić jeszcze kolejne pytanie. Dlaczego dopiero wtedy rozgrywa się, jak pisze poeta, "właściwy pojedynek", w którym uczestniczy "słuch absolutny" i "ogromna skala", chociaż wówczas syn Zeusa i Latony tylko czyści swój instrument a Marsjasz wyśpiewuje swój ból? Okazuje się, że
"tylko z pozoru
głos Marsjasza
jest monotonny
i składa się z jednej samogłoski
A" (Z. Herbert, Apollo i Marsjasz, [w:] Studium przedmiotu, Warszawa 1961)
Krzyk umierającego satyra jest w rzeczywistości prawdziwą sztuką, która opiera się na wewnętrznej inspiracji, a nie na mistrzostwie wykonania. Oderwanie się od zmysłowych spostrzeżeń, patrzenie oczyma duszy umożliwia dogłębną penetrację tajemnic natury, poznanie nieprzebranego bogactwo ciała i niewiarygodnie pięknych krajobrazów, ale wiąże się także z koniecznością zapłaty straszliwej ceny w postaci bólu, cierpienia i śmierci. Poświęcenie dla zgłębienia najważniejszych prawd ludzkiego życia jest największą wartością i stanowi o znaczeniu sztuki Marsjasza. Kierują nią wartości niemal wyłącznie ludzkie, a nadrzędną rolę odgrywają w niej uczucia, emocjonalne reakcje będące konsekwencją określonej sytuacji psychofizycznej. Odkryte piękno może nawet okazać się bolesne, zwłaszcza gdy wyrasta z najdelikatniejszych, najsubtelniejszych drgnień duszy. Nie ma w nim jednak ani odrobiny fałszu.
Apollo, w przeciwieństwie do satyra, przemawiającego językiem serca i duszy, ceni przede wszystkim to, co przejrzyste, jasne, powściągliwe i doskonałe. W jego sztuce nie ma miejsca na żadne emocje, natomiast można odnaleźć element rywalizacji, walki, a jej wartość ocenia się na podstawie jakości i wirtuozerii wykonania. W związku z tym muzyk wybiera to, co jest harmonijne, uporządkowane, pozbawione skazy. Czy jednak zawsze przy porównaniu dwóch dzieła należy kategoryzować i mówić o lepszym i gorszym wytworze, a może w zamian warto powiedzieć, że są różnorodne, ale wyróżniają się specyficznym pięknem? Czy bezbłędne, perfekcyjne wykonanie, jednak pozbawione emocjonalnego zaangażowania może być uznane za jedyne kryterium świadczące o estetycznych walorach dzieła?
Sztuka ma służyć człowiekowi. Każdy może dokonać indywidualnej oceny i wskazać, co w najwyższym stopniu oddziałuje na jego emocje, co go najbardziej porusza, a na tej podstawie dokonać weryfikacji piękna. Niektórzy szukają w dziełach sztuki, podobnie jak u ludzi, specyficznego charakteru, osobowości, oryginalności, a pomijają zewnętrzny odbiór. Podzielają oni pogląd, że prawda stanowi główne źródło inspiracji twórczych. Dla innych jednak liczy się doskonałość, harmonia, zgodność z nadrzędnymi ideami, a więc końcowy efekt, który wpływa na pobudzone estetycznie zmysły. Jednak bez względu na głoszone przekonania piękno nierozerwalnie wiąże się z intelektem, a jego główną funkcją jest poruszanie człowieka i ułatwianie mu odkrywanie sensu egzystencji.