W życiu każdej osoby wierzącej Bóg odgrywa ogromną rolę. Niejednokrotnie zdarza się tak, że czujemy potrzebę porozmawiania z nim, poszukujemy u niego pomocy, chcemy mu za coś podziękować lub po prostu chcemy, by się nam objawił, by dał jakiś znak, aby przekonać nas o swoim istnieniu. Zwracając się do niego, np. poprzez modlitwę, mamy nadzieję, że otrzymamy odpowiedź, że w jakiś sposób zareaguje na nasze słowa. Oczekujemy potwierdzenia tego, że nas słyszy. Ale nic takiego nie ma miejsca. Wówczas zastanawiamy się, dlaczego tak się dzieje. Przecież stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, więc dlaczego tak nas "lekceważy" i uważa, że nie jesteśmy godni, aby być jego partnerami do rozmowy?

Biblia, święta księga chrześcijan, wyjaśnia nam wiele nurtujących kwestii. Tłumaczy, co i w jaki sposób powstało, jak potoczyły się losy świata itp. Z nie też dowiadujemy się, że tylko nieliczni wybrani mogli mieć jakikolwiek bezpośredni kontakt z Bogiem. Im to ujawniał się on poprzez przeróżne znaki, przypominające np. słup ognia lub dymu itp., a nawet zdarzało się, że przemawiał do nich. Wygląda na to, ze Stwórca sam decyduje, kto jest godny dostąpienia zaszczytu obcowania z nim. Dlatego też tak wiele próśb nawiązania z nim rozmowy nie przynosi efektów. Z reguły są to monologi osób zwracających się do niego.

Tak samo jest w przypadku pisarzy. Oni także za pomocą swojej poszukiwali kontaktu ze Stwórcą. Podobnie jak zwykli ludzie próbowali skłonić go do jakiejś reakcji, ale bezskutecznie. Przypomnijmy chociażby Jana Kochanowskiego, Adama Mickiewicza, czy Stanisława Barańczaka. Pierwszy z nich w pieśni "Czego chcesz od nas, Panie" wychwalał Boga i dziękował mu za stworzenie tak doskonale uporządkowanego świata oraz za wszelką pomoc i łaskę, jaką okazał ludziom. Chciałby mu się w jakiś sposób odwdzięczyć i pyta, w jaki sposób może to zrobić. Niestety odpowiedzi nie uzyskuje. Mickiewiczowski Konrad z "Dziadów cz. III" w swojej rozmowie z Bogiem prosi o "rząd dusz". Gdy prośba pozostaje bez echa, zaczyna się irytować. Pod wpływem dumy i pychy występuje przeciwko milczącemu Stwórcy. Nie zastanawia się, dlaczego Bóg nie chce z nim rozmawiać, tylko coraz bardziej naciska na niego. Krzyczy, złorzeczy, przeklina i w końcu posuwa się nawet do bluźnierstwa. A może lepszy efekt osiągnąłby, gdyby był pokorniejszy, gdyby inaczej zwracał się do Boga i nie żądał od niego tak wiele? Stanisław Barańczak w "Widokówce z tego świata" wyraża swój smutek spowodowany brakiem Boga w jego świecie. Wie, że on istnieje, ale znajduje się daleko i nie może nas widzieć ani słyszeć. Pisze więc do niego widokówkę, w której zamieszcza kilka zdań o sobie. Jednocześnie pragnie dowiedzieć się czegoś od niego samego. Trzykrotnie (pod koniec każdej strofy) próbuje nawiązać z nim bezpośredni kontakt. Pyta, co u niego słychać i jak mu mija czas. Takie zwykłe, codzienne informacje. Ale i on nie uzyskuje odpowiedzi. Dlaczego?

Przecież to są artyści wybitni, stojący trochę wyżej niż zwykli, szarzy ludzie. A jednak i ich prośby, a nawet groźby, nie zostają spełnione. A może to właśnie ludzie coś źle robią? Bóg przecież nigdy się od nich nie odwrócił, bo jest miłosierny. Doskonale przecież wiemy, że zawsze można znaleźć u niego pomoc. Może on odpowiada, tylko inaczej, niż tego oczekuje się po nim. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że nigdy nie będzie to normalny dialog, bo Bóg i człowiek nigdy nie będzie na tym samym poziomie. Może Bóg daje różne znaki, że nas słyszy, że mamy w nim oparcie, tylko my tego nie dostrzegamy? Może zamiast czekać na coś widocznego, wystarczy sięgnąć do Biblii? Przecież w niej zawarte są jego słowa, jego nauka i wszystkie odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Na razie to musi nam wystarczy. Tylko tyle, a może aż tyle…