Za podstawę moich rozważań chciałbym uznać fragment z filozofii Georga Wilhelma Friedricha Hegla. Brzmi on:
"Z jednej bowiem strony widzimy człowieka splątanego więzami pospolitej rzeczywistości i ziemskiej doczesności, przyciśniętego potrzebami doczesnymi i niedostatkiem, nękanego siłą potęg przyrody, uwikłanego w materie, zmysłowe cele i zmysłowe przyjemności, podlega tyranii naturalnych popędów i namiętności, a z drugiej strony widzimy go, jak się wynosi w sferę idei wieczystych, w królestwo myśli i wolności, jak jako wola wytacza sobie prawo i nakazy, jak odziera świat z barwnej i kwitnącej rzeczywistości i zmienia go w abstrakcję, a duch zachowuje swe prawa i swą godność tylko w krzywdzącym traktowaniu przyrody i pozbawianiu jej praw, odpłacając jej takim przymusem i gwałtem, jakiego od niej doznał".
Człowiek w ujęciu filozofa to natura złożona niejako z dwóch części, ta pierwsza stanowi jego jasna stronę, jest motorem do duchowego rozwoju, pozwala mu wierzyć w ideały, druga natomiast cześć stanowi związek człowieka z jego prymitywną, pochodną procesu ewolucji, naturą. Istota ludzka, jeśli tylko nie ma wystarczającej siły w samozaparciu etycznym, może pogrążyć się w grzechu zepsucia i moralnej rozpusty. Jest to stary konflikt pomiędzy brudem cielesności, a czystością ducha.
Takie wewnętrzne rozdarcie nie było niczym niespotykanym we wnętrzach bohaterów literackich epoki romantyzmu. Byli jednak oni często uwikłani również w nieporozumienie własnej, indywidualnej natury, z masą jaką stanowili wszyscy inni, nierozumni ludzie. Z jednej strony nie chcąc być prymitywnymi istotami łamali zastały porządek społeczny, z drugiej musieli jakoś odnajdować się w społeczeństwie, czyli negować swojego ducha, co tylko budziło w nich frustrujące poczucie niespełnienia.
Pojawiał się tutaj konflikt prawa stanowionego, wypracowanego przez ludzkość od wielu wieków, które chroniło ja przed złem świata, a prawa naturalnego, gwałtownego i trudnego do opanowania, ale pozwalającego na życie w poczuciu prawdy. Człowiek musiał więc wybierać, albo - albo, każdy bowiem kompromis, zresztą nieunikniony w takiej sytuacji, powodował jego niespełnienie i zaprzeczenie wartości jego życia. Ważne też, aby decyzja ta była indywidualna, nikt bowiem tak naprawdę nie może pomóc drugiemu człowiekowi, każdy bowiem stanowi zamkniętą i nieprzenikniona we wnętrzu swojego ducha jednostkę.
Wizja człowieka u Hegla jest właściwa jego metodzie dialektycznej> Doszukiwał się on bowiem w każdym pojęciu jego przeciwieństwa (teza i antyteza) by później na drodze syntezy dojść do logicznego wniosku. Z jednej strony człowiek był wiec istota rozumną, zdolna do kierowania swoim życiem poprzez rozum, z drugiej w chwilach słabości mógł popaść w pułapkę biologizmu i oddać się najniższym instynktom. Co gorsze te wda stany mogły prze dłuższy czas kierować człowiekiem równocześnie, który potrafił zdobyć się na logiczne myślenie, przy jednoczesnym mordowaniu i grabieniu słabszych od niego.
Reasumując człowiek w wizji romantycznej to niezwykle skomplikowana istota, w której wnętrzu można doszukać się pierwiastków pochodzenia zwierzęcego. Tylko silna praca nad sobą, nie popuszczanie wodzów moralnych jest w stanie stworzyć z niego wartościowa i dobrą jednostkę.