Rozpoczynając rozważania na powyższy temat chciałbym przytoczyć obszerny lecz ważny fragment dotyczący omawianego zagadnienia. Został on napisany przez Georga Wilhelma Friedricha Hegla, pochodzącego ze Szwabii filozofa, przełomu osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Pisał on:

"Z jednej bowiem strony widzimy człowieka splątanego więzami pospolitej rzeczywistości i ziemskiej doczesności, przyciśniętego potrzebami doczesnymi i niedostatkiem, nękanego siłą potęg przyrody, uwikłanego w materie, zmysłowe cele i zmysłowe przyjemności, podlega tyranii naturalnych popędów i namiętności, a z drugiej strony widzimy go, jak się wynosi w sferę idei wieczystych, w królestwo myśli i wolności, jak jako wola wytacza sobie prawo i nakazy, jak odziera świat z barwnej i kwitnącej rzeczywistości i zmienia go w abstrakcję, a duch zachowuje swe prawa i swą godność tylko w krzywdzącym traktowaniu przyrody i pozbawianiu jej praw, odpłacając jej takim przymusem i gwałtem, jakiego od niej doznał".

Za naczelne prawo logiki, kierujące ludzkim życiem uznał Hegel sąd, że każdemu twierdzeniu (tezie) towarzyszy nieodłącznie jego zanegowanie (czyli antyteza), dopiero na drodze syntezy, uogólnienia może człowiek dojść do prawdy zawartej w pierwszym twierdzeniu. Ten ciąg logiczny odnosił Hegel również do człowieka, najważniejszego elementu w jego filozofii. Za każdą postacią bytu szło wiec jego zaprzeczenie, toteż sprzeczność nie tylko, ze jest obecna w rozwoju, lecz stanowi jedna z prymarnych jego podstaw. By zacytować: "rzeczywistość rozwija się poprzez powstawanie i zanikanie sprzeczności".

Człowiek dla Hegla to samolubna, nie myśląca za wiele istota, przywiązana bezwolnie do wszelkich ziemskich przyjemności i ograniczeń. Potrafi on sprowadzić swoja egzystencje do najbardziej prymitywnego poziomu, ulegania żądzą i pobudkom biologicznym, "naturalnym popędom i namiętnościom". Jednak jest to tylko najczęściej spotykane stadium rozwoju człowieka. Niezaprzeczenie istnieją jednostki światłe i rozumne, które potrafiły się wyrwać z tego negatywnego kręgu. Oddają się one myśleniu o ideałach, tacy ludzie sami potrafią nakładać na siebie ograniczenia moralne i nie pozwalają sobie na wynaturzenia. Są odpowiedzialni za siebie, a przez to dają światły przykład innym. Już więc w samej kondycji ludzkiego gatunku widzimy rozdarcie. Z jednej strony dusza ludzka zwraca się ku zwierzęcym, dzikim rejonom, z drugiej aspiruje do życia wyższego, lepszego duchowo. Z tej dialektyki "człowieczeństwa" Hegel wyprowadza obraz człowieka nowożytnego zdolnego w jednej, tej samej chwili, myśleć o ideałach i mordować kogoś drugiego. Synteza ta jest przerażająca, tym bardziej, ze do czasów dzisiejszych nie straciła wiele na aktualności.

Hegel taka wizję człowieka, często nakładał na czytanie utworów poetyckich, pisarzy mu współczesnych, nie inaczej miało to miejsce przy jego lekturze "Fausta" Johanna Wolfganga Goethego. Hegel widzi w tytułowym bohaterze wielkiej tragedii Goethego człowieka przełomu epok, odchodzącego średniowiecza, a zaczynającej się dopiero, wraz z renesansem nowożytności. Widzi jego klęskę, przegranie życia, zastanawia się tylko czy również wiecznego. Błąd w postępowaniu Fausta uwidacznia się w jego zanegowaniu rozumu. Szansę na naprawienie tego błędu Hegel widzi właśnie w swoich czasach, w oświeceniu, epoce niezaprzeczalnie hołdującej umysłowi.

Bardzo to cenne i odkrywcze uwagi, pokazujące jak myślenie filozoficzne może współgrać z interpretowaniem wielu dzieł literackich. Jeślibym miał jakieś wątpliwości, to tylko w zbyt łatwym doszukiwaniu się w każdym pojęciu jego antytezy, gdyż może to doprowadzić do względności wartości, które uważam za absolutne, jak piękno, prawda i dobro.