"Lepiej nie znać swego losu, nie dochodzić prawdy o sobie samym, tylko to może zapewnić ów pozorny i nietrwały spokój?" - powiedział tłumacz dzieł starożytnych - Stanisław Stabryła. Moim zdaniem dość trudno jest w sposób jednoznaczny odnieść się do tych słów. Zarówno argumenty popierających, jak i zaprzeczających tej tezie, jaką wysnuł profesor są niezwykle trafne i nawet przeciętnego człowieka skłaniają do głębszej refleksji. Dlatego też nie mogę bez wahania opowiedzieć się po którejś ze stron w dyskusji, zaś dopiero po analizie wszystkich argumentów, będę mógł udzielić zdecydowanej odpowiedzi.

Który człowiek nie pragnął zgłębić tajemnicy przyszłości. Ta niezmierna chęć istnieje w nas od momentu, gdy nauczyliśmy się dojrzale myśleć i oddawać się marzeniom. "Przyszłość, zanim wkracza, zawsze przedtem puka" - głosi stare, chińskie powiedzenie. Przez stulecia ludzie, którzy poświęcali się badaniom oraz wyszukiwaniem najróżniejszych znaków przyszłości, byli owiani aurą tajemniczości oraz mocy nieosiągalnej dla zwykłego śmiertelnika. Szamani, astrolodzy, bądź wróżbici, czy też inni, którzy parali się badaniem przyszłych dziejów, stanowili w przeciągu stuleci odrębną oraz wyjątkową warstwę społeczną, w wielu różnorodnych cywilizacjach świata. Wzbudzali szacunek, podziw, zainteresowanie, lecz również i odrazę, nienawiść i lęk w otoczeniu. Potrzebowali ich zarówno prości ludzie, jak i wielcy cesarze, tyko oczekiwania w stosunku do nich się zmieniały. Jedni zjawiali się u nich po poradę w kwestii zakupu bydła, zaś inni z pytaniem o to, czy warto napaść na sąsiadujące księstwo. Wielu wróżbitów oddawało społeczeństwu ogromne przysługi i niejednokrotnie zdobywali wdzięczność i oddanie całych narodów, jednak dar jasnowidzenia, stanowił dla nich również największe przekleństwo. Wiedza na temat przyszłych losów, nie była przychylnie odbierana przez wszystkich, gdyż panowało przekonanie, iż człowiek, który posiada taką wiedzę jest człowiekiem niebezpiecznym i należy go jak najszybciej wyeliminować. Wielu osławionych wróżbitów czy astrologów zginęło z rąk tajnych sił królewskich lub państwowych. Już samo ujawnienie mających dopiero nadejść wydarzeń, może być ogromnie niebezpieczna, ponieważ wiadomość o zbliżającym się przeznaczeniu nie każdemu zainteresowanemu może odpowiadać. Sam wielki jasnowidz - Nostradamus ściągnął na siebie nieszczęście, kiedy przepowiedział klęskę, jaka spotkała jego panującego wówczas króla. Można więc powiedzieć, iż już samo poświęcanie się badaniom przyszłych zjawisk może być wielce niebezpieczne.

Lec już od najmłodszych lat zastanawiamy się nad tym, co spotka nas następnego dnia. Chcielibyśmy poznać zadania, jakie pojawią się na sprawdzianie, liczby, jakie padną w kolejnym losowaniu Lotto i wiele innych jeszcze rzeczy, które ułatwiłyby nam życie. Lecz obezwładnia nas lęk, kiedy przychodzi nam na myśl jakieś nieszczęście czy ból, którego możemy kiedyś doświadczyć. Z tego powodu zaprzestajemy dążeń do dokładnego poznania naszych losów, gdy faktycznie jest to niezbędne. Dobry przykład na ludzką chęć poznania całej prawdy, stanowią badania lekarskie. Zazwyczaj ludzie niesamowicie się boją wszelkich wizyt lekarskich, oraz w szpitalach, ponieważ są przerażeni wizją ewentualnej choroby. Wolą żyć w przekonaniu, iż lepiej nie znać całej prawdy i spokojnie żyć sobie dalej. Panuje powszechnie przyjęty stereotyp, iż jeżeli nie będziemy się doszukiwać problemów, to taka postawa wyjdzie nam tylko na zdrowie. Niestety to zasadniczy błąd, jeśli chodzi o ten konkretny przykład, ponieważ chyba nie od wczoraj każdemu wiadomo, iż wcześnie zdiagnozowana choroba daje się wyleczyć niemal w dziewięćdziesięciu kilku procentach. Jest to tym bardziej istotne w zapobieganiu takim chorobom, jak np. nowotwory czy choroby serca. Jeśliby większość ludzi potraktowała ten problem odpowiednio poważnie, w naszym społeczeństwie nie byłoby tylu przedwczesnych oraz całkiem niepotrzebnych śmierci. Z tego też powodu twierdzę, iż zainteresowanie się własną przyszłością, chodzi mi tutaj o zdrowie, jest całkowicie uzasadniona, a wręcz konieczna.

Jednak z innej strony, wiadomo również, iż złe wiadomości nie wpływają na nas zbyt pozytywnie. Udowodniono naukowo, iż człowiek, który zostaje poddany wpływowi jakichś negatywnych dla siebie widomości, traci prawie połowę swojej życiowej energii. Już same nasze codzienne obserwacje , dostarczają nam dowodów na to, iż człowiek, którego dręczy jakiś problem, stale o nich rozmyśla. Chodzi smutny, przygnębiony, nic nie jest w stanie go rozweselić. Jeśli zatem ludzie mieliby możliwość zaznajomienia się ze swymi przyszłymi losami, z pewnością natknęliby się na wiele nieprzyjemnych niespodzianek, co przyniosłoby za sobą wspomniane wcześniej następstwa. Już tak właśnie skonstruowana jest psychika człowieka. Wszyscy gdzieś w głębi serca odczuwamy lęk przed śmiercią oraz cierpieniem. Od stuleci przecież największe marzenie człowieka stanowiła nieśmiertelność. Świadomość mającego nas spotkać nieszczęścia, zwyczajnie spowodowała by u nas olbrzymi strach. Zaczęlibyśmy panikować, i ciągle bylibyśmy pogrążeni w rozmyślaniach o swoim losie. Człowiek nieświadomie popadłby w stan depresji, psychozy, lub jakiejś paranoi, co niechybnie doprowadziłoby go do samodestrukcji. Myślę, że odpowiednim podsumowaniem moich rozważań, mogą byś słowa, które powiedział William Wharton: "Jeśli będziemy patrzeć daleko w przyszłość, sparaliżuje nas strach".

Ze wszystkich rzeczy najbardziej boimy się śmierci. Ma to bezpośredni związek z moim następnym argumentem przeciwko nadmiernej ciekawości człowieka. "Carpe diem, quam minimum credula postera" - "Używaj dnia, jak najmniej ufając przyszłości" - mawiał Horacy. Ten sławny, rzymski pieśniarz był zagorzałym przeciwnikiem użalania się nad swymi przyszłymi losami. Swój słynny "złoty środek" utrwalił w oparciu zasadę, gdzie najistotniejsze było porzucenie wszelkich myśli związanych z czekającą wszystkich ludzi śmieci. Horacy był zdania, iż rozmyślanie nad przyszłością niczego nie zmieni, zaś co ma się stać, i tak się stanie. Nadmierne zamartwianie się tym, co ma nas spotkać w przyszłości, nie ma najmniejszego sensu, a może w nas jedynie zabić całą radość czerpaną z życia. Śmierć nadejdzie tak, czy inaczej. Dlatego też nie powinniśmy zamartwiać się tym, co ma dopiero nastąpić, a radować się z każdej chwili, jaką mamy.

Przykład literacki nadmiernej ciekawości, a także nieodpartej chęci poznania prawdy o sobie, stanowi tytułowy bohater utworu Sofoklesa "Król Edyp". Władca Teb wiódł długo życie na pozór szczęśliwy oraz spokojny, o czym mówi Profesor Stabryła. Do chwili, kiedy postanowił poznać wszystko o swych losach. Wiedza, którą uzyskał zniszczyła jego życie, zabrała wszystko, co było dla niego szczęściem. Edyp stał się skrzywdzonym, cierpiącym człowiekiem, który oczekuje już jedynie na nadejście śmierci, nic innego nie ma dla niego znaczenia. Dzieje Edypa mogą być przestrogą, gdyż pokazują, do czego może doprowadzić nadmierna dociekliwość oraz zainteresowanie swą przyszłością.

Podsumowując swoje rozważania, mogę stwierdzić, iż bliżej mi jednak do zwolenników Profesora Stabryły, lecz jeżeli miałbym stanowczo stanąć po, którejś z dyskutujących stron, pozostałbym raczej po środku, ponieważ według mnie zdarzają się takie sytuacje, kiedy należy poświęcić więcej uwagi swojej przyszłości. Jednak wszystko należy czynić z odpowiednim umiarem.