"JAKA JEST PRZECIW WŁÓCZNI ZŁEGO TWOJA TARCZA
CZŁOWIECZE KOŃCA WIEKU?"
Zło jest nieodłącznym elementem świata i przejawia się w nim na różne sposoby: wojny, spory między państwami, klęski żywiołowe, kult pieniądza, lęk przed tym, co niezbadane. Każdy okres w dziejach świata zdaje się tez posiadać jakieś swoje specyficzne "choroby" i wypracowuje własne środki walczenia z nimi.
Na początku dziejów ludzkości istotną kwestią był brak wykształcenia ludzi, co wpływało na ich ograniczenie, rozwój myślenia przesądami i zabobonami. Niezrozumiałe zjawiska i wydarzenia rodziły i potęgowały do gigantycznych rozmiarów lęk i obawę, przybierająca nieraz postać histerii. W postaci zabobonnych wierzeń przekazywane były więc następnym pokoleniom. Niejasne zjawiska i odkrycia służyły do kontrolowania zachowań społeczeństwa przez garstkę kapłanów - na początku wiązało się to z umiejętnością krzesania ognia, w "Faraonie" Bolesława Prusa, pojawia się motyw zaćmienia słońca, odkrycie Mikołaja Kopernika w dziedzinie astronomii było tutaj ważnym momentem, ale jednocześnie reakcja ludzi pokazała, jak bardzo przywiązujemy się nawet do tego, czego się boimy, że czasem wolimy ciemność, od jasności, o ile jest nam ona dobrze znana i nie wymaga zmiany myślenia. Ten narastający przez wieki lęk stawał się w końcu tak ogromny, że ludzie, nie mając odwagi z nim walczyć zaczynali uciekać.
Był w dziejach ludzkości okres, kiedy nauka stała się wyzwolicielką z więzów ciemności i strachu przed nieznanym i niezrozumiałym. Matematyka, fizyka, astronomia, biologia, chemia przynosiły odpowiedzi. Człowiek czuł się pewnie, bo zaczynał rozumieć mechanizmy, otaczającego go świata. Ale wiedza odkrywając to, co dotychczas było zakryte przynosiła także coraz szersze obszary niewiedzy. I paradoksalnie odkrywając pewne zjawiska człowiek uświadamiał sobie, jak mało jeszcze wie.
Ale w okresie, kiedy nauka była czczona przynosiła wiele pozytywnych zachowań. Stała się podstawą światopoglądu pozytywistycznego z jego hasłami pracy organicznej i pracy u podstaw. A także korzystnie wpłynęła na rozwój gospodarki, kultury i cywilizacji.
Częścią natury ludzkiej, a może tylko stosunków międzyludzkich, a co za tym idzie międzynarodowych jest konfliktowość. Odpowiadanie agresją na agresję prowadzi do wielkich wojen, które wyniszczają ludzkość i społeczeństwa, a jednocześnie zło jest czynnikiem mobilizującym do jedności, solidaryzującym we wspólnej walce. Przypomnijmy popularne w romantyzmie hasła wolności, równości i braterstwa i ówczesna kreację bohatera literackiego, który powodowany wielkimi uczuciami i namiętnościami, zdolny był do heroicznych czynów.
Wydaje się, że właśnie doświadczenia krzywdy i bólu wojen zaowocowały rozwojem sztuki dyplomacji i kompromisu w rozwiązywaniu konfliktów. Polem bitwy stały się w dużej mierze biura i kancelarie polityków. Zauważyć należy, że jest to duży krok w ewolucji myślenia gatunku ludzkiego, który próbuje zrobić użytek ze swego intelektu i rozumu.
Jednak wzrastający kult pieniądza, stanu posiadania, bo za tym idzie pozycja człowieka jest zalążkiem sporów i często prowadzi do konfliktów. Od tych małych, personalnych, rodzinnych, lokalnych do wielkich międzynarodowych ciągle jeszcze rozwiązywanych za pomocą siły. Każdy jest odpowiedzialny za pohamowanie chciwości w sobie i swoim otoczeniu.
Ciągłe zmiany świata, idei przewodnich ludzkiego myślenia, przewartościowywania systemów i sposobów patrzenia na rzeczywistość, jednoczesne rozwiązywanie i odkrywanie nowych zagadek doprowadziło do pytania o sens ludzkiej egzystencji. Pytanie to stało się osią myślową ludzi wieku XIX. Bierność, niezdolność do odczuwania, do tworzenia, działania i zachwycania się była efektem kryzysu dotychczasowych wartości: religii, nauki, możliwości człowieka. Nie ma już żadnego oparcia. Wątpienie i sceptycyzm wyprodukowały dekadentów - ludzi trwających w marazmie, tłumaczących się bezsensem świata. Zachowanie bardzo wygodne i niegodne potomka przodków wzywających do duchowej wielkości i odwagi.
"Bóg umarł" to popularne na przełomie XIX i XX wieku hasło Nietschego stało się sposobem myślenia ludzi epoki. Czasem łatwiej nie wierzyć niż wierzyć, ale dużo trudniej samotnie wytrwać w świecie, bez oparcia i ucieczki w świadomości istnienia kochającej istoty. Przez pokolenia wspólne działanie "w imię Boga" jednoczyło ludzi w trudnych momentach - w czasach choroby i na polach walk. Bóg, który był znakiem triumfu dobra nad złem został odrzucony, stał się przeżytkiem w nowoczesnym społeczeństwie.
My także żyjemy w czasach kryzysu lub jak to się ładnie nazywa przewartościowania wartości. Rzeczywistość kusi nihilizmem, hedonizmem, konformizmem. W modzie jest ateizm, korzystanie ze zdobyczy techniki, używanie życia. Do tego stopnia, że często nawet nie zauważamy, jak łatwo zanikają więzi międzyludzkie. Czy ktoś kiedyś pomyślał o zależności między rozwojem środków komunikacji - żyjemy przecież w erze Internetu i telefonów komórkowych - a spadkiem umiejętności komunikowania między ludźmi, o zaniku relacji interpersonalnych. Przecież kursy z zakresu teorii komunikowania, rozwiązywania konfliktów, muszą mieć źródło w jakiejś konkretnej potrzebie. W pogoni za pieniądzem, w staraniu, żeby nadążyć za tłumem gubimy drugiego człowieka, a nieraz i siebie samego. Ideałem dla młodego pokolenia często staje się brak ideałów i autorytetów moralnych, a pomocą nie jest rodzinny dom, ale alkohol i narkotyki. Trud ucieczki i współzawodnictwa - to naprawdę angażuje i charakteryzuje współczesnego człowieka, bo jeśli czasem zwolni i uświadomi sobie, co robi to może doprowadzić do rozpaczy, więc lepiej udawać, że właśnie na tym polega życie.
Jak się bronić przed takim płytkim myśleniem i działaniem? Każdy musi znaleźć swój sposób, swoją drogę wyzwolenia. Należy się rozwijać, dojrzewać, żyć świadomie. Trzeba szukać sposobu do osiągnięcia wewnętrznego pokoju, do życia, które da nam szansę bycia wiernymi sobie i naszej hierarchii ważności, która pozwoli nam zrealizować pragnienia i cele.
Pamiętać jednak musimy, że nie da się przejść przez życie bez ludzi - oni są siłą, oparciem, są też bardzo często powodem bólu i cierpienia, ale nikt nie jest w stanie przejść przez życie nie raniąc innych. Uczymy się na błędach, zdobywamy nowe doświadczenia, i wiadomości. Ale największą wartością i darem świata był, jest i będzie drugi człowiek. Ani nauka, ani technika, ani używki - nic nie da tego, co prawdziwe spotkanie i rozmowa z drugą osobą. To ludzie czynią nasze życie sensownym.