Główny bohater (jest literatem) po przebudzeniu ma świadomość, że zbliża się do kresu swego życia. Sięga po papierosa choć wie, że to poważny nałóg. Duma nad sensem ludzkiego istnienia, jego jedynym przyjacielem wydaje się być pająk. Bohater czuje smak wolności, jednak smutek powoduje ogarniająca go samotność. Za oknami słychać rozmowy podchmielonych pań roznoszących butelki mleka. Z oddali dochodzi także donośny głos pojazdu (pilotują go karetki milicjantów) wiozącego produkty żywnościowe dla ludzi z ministerstwa oraz przedstawicieli partii.
Nagle słychać dzwonek u drzwi. Wchodzi Hubert w towarzystwie Rysia. Dotychczas pojawiali się oni gdy należało złożyć swój podpis pod różnymi petycjami. Jednak dziś mają poważną ofertę dla swego kolegi. Proponują mu udział w proteście przed budynkiem Centralnego Komitetu Partii, który ma być znakiem sprzeciwu próby dołączenia kraju polskiego do ZSRR. Zadanie wymaga wiele odwagi, bowiem należy podpalić siebie samego. W postaci literata widzą idealnego człowieka, który w ten sposób dostąpi zaszczytu, bowiem został wybrany spośród innych obywateli (jednych szkoda poświęcać, drugich śmierć nie przyniesie zamierzonego celu). Dodatkowo główny bohater uchodził za człowieka, którego zawsze fascynowała śmierć. W międzyczasie na ekranie odbiornika telewizyjnego ukazuje się obraz ludzi, którzy oczekują przybycia wysokich dostojników.
U drzwi słychać kolejny dzwonek. Gospodarz zostaje poinformowany, że na jakiś czas zakręcona zostanie woda. Nagle omdlewa Hubert. Natomiast literat uważa, że postępowanie wobec jego osoby jest przejawem jakiegoś szantażu, jednak ostatecznie zgadza się z propozycją gości. W tych okolicznościach otrzymuje skierowanie pod dokładny adres (ulica Wiślna 63). W umówionym miejscu mają czekać na niego dwie kobiety (Halina oraz Nadieżda), które doskonale wiedzą jak przygotować człowieka do samospalenia. Po wizycie Huberta i Rysia bohater przystępuje do pisania. Zbliżający kres życia skłania do rozmyślań nad testamentem.
Literat ma wrażenie, że świat chce się z nim policzyć. Pojawia się człowiek z zamiarem odcięcia dopływu gazu. W momencie gdy bohaterowi w najbliższej przyszłości nie będą potrzebne już żadne rzeczy przyziemne nie protestuje, a nawet wręcza hydraulikowi swój płaszcz i piec. Po skończonej wizycie literat znów rozmyśla. Sytuacja, w którą został uwikłany ma coś z błazeństwa. Jest pewien , że ostatecznie będzie miał możliwość wycofania się. W tym przekonaniu opuszcza mieszkanie i wychodzi na ruchliwa ulicą, na której słychać grająca muzykę.
Przy kiosku zebrała się grupka ludzi po gazety. Po drugiej stronie ulicy znajduje się kamienica, z której właśnie wychodzi miejscowy dostojnik. Literat zawsze miał przekonanie, że z tym człowiekiem coś go łączy. Jednak nie zamienili ze sobą nawet słowa. Oczom bohatera ukazuje się wiszący transparent, na którym widnieje napis związany z kolejną rocznicą Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Miejscowi ludzie sądzą, że napisana na transparencie data rocznicowa nie zgadza się z rzeczywistością, jednak prawdy nie można się w żaden sposób dowiedzieć. Bohater próbuje wykłócać się ze starszym człowiekiem o gazetę. Po odejściu od punktu sprzedaży zostaje wylegitymowany. Milicjant informuje go, że dzisiejszy dzień to 22 lipca. Literatowi wydaje się jakby już była jesień. Po tym niespodziewanym spotkaniu idzie w kierunku baru mlecznego ("Familijny"). Przed wejściem do lokalu spotyka chłopca o jasnych włosach, który zaczyna mu towarzyszyć, do nich dołącza Kolka Nachałow sprzedający różne przedmioty (m. in. wódkę oraz balsam). Spotykają także samego dyrektora ze studium kształcenia docentów, który okazuje się bratem Rysia. Wspólnie spożywają posiłek. Literat widzi zawieszony na ścianie kalendarz, na którym widnieje data kwietniowa 1980 roku. Przy suficie baru znajduje się włączony odbiornik telewizyjny, na którym widać obraz nadjeżdżającego pojazdu wiozącego dwóch sekretarzy (polskiego oraz radzieckiego). Urzędnicy rozmawiają na temat wyższości Rosji nad społecznością amerykańską. Zezłoszczony literat wychodzi z lokalu. Towarzyszy mu chłopiec o jasnych włosach.
Bohatera znów zatrzymuje milicja, po czym wyrusza w dalszą drogę. Mijając sklep z instrumentami muzycznymi spostrzega kalendarz, na którym widnieje data 1979 rok (październik). Literata ponownie nękają myśli dotyczące śmierci, nie jest przekonany czy tak naprawdę chce umrzeć. Pojawiają się także rozważania związane z nędzą w państwie. Polska to kraj, w którym ludzie kupują kłamliwe gazety, sklepy są najczęściej zamknięte, najważniejszym przymusem staje się członkostwo w partii. Bohater przyjmuje postawę zbuntowanego obywatela i nie zgadza się na aktualną sytuację w państwie. Zamierza bronić swych przekonań. Wybiera się na wskazany przez Rysia i Huberta adres (ulica Wiślna). Idąc rozmyśla, że jednak lepiej byłoby ponieść śmierć topiąc się. Zjawia się na ulicy Wiślnej i tam już trzeci raz jest zmuszony do wylegitymowania. Na miejscu spotyka obywatela Sachera, który był członkiem Biura Politycznego, przez chwilę z nim rozmawia. Ostatecznie zjawia się w mieszkaniu nr 63. Tam zostały dla niego przygotowane druki zawierające opisy przypadków samospalenia. Zostaje poinformowany, że podjęto decyzję o zmianie miejsca akcji z jego udziałem (zamiast przed budynkiem Centralnego Komitetu Partii zdecydowano, że wszystko odbędzie się przed Salą Kongresową Pałacu Kultury).
Główny bohater zawiera znajomość z Haliną i Nadieżdą, które są niezastąpione w przygotowaniach akcji samospalenia. Halina ma w zamiarze kupno takiej benzyny, której zastosowanie przyniesie oczekiwane rezultaty. Ostatecznie pada pomysł użycia rozpuszczalnika. W pewnym momencie literat i Nadieżda zostają sami. Kobieta wyjawia mu całą prawdę o uczuciu, którym go darzyła już od dawna, teraz gdy w końcu się pojawił uważa, że spełniły się jej najskrytsze marzenia. Z oddali dochodzą dźwięki walca, w tym romantycznym nastroju kobieta nagle znajduje się w ramionach gościa. Nagle rozbrzmiewa telefon, dzwoni Halina z pytaniem o wybór koloru karnistra benzyny. Za oknem słychać głosy tłumu, który wiwatuje na cześć rocznicy związanej z dniem 22 lipca
Literat rozmyśla o spotkaniu z Ndieżdą, jest rozczarowany, że nie spotkali się wcześniej. Kobieta proponuje mu ucieczkę, w której sama weźmie udział.
Do domu powraca Halina. Za oknem słychać padający grad. Okazuje się, że ustrój panujący w państwie doprowadził do paradoksalnej sytuacji, w której ludziom pomieszały się ważne daty. Literat opuszcza dom. Wychodząc znów spotyka Sachera, pamięta, że ten człowiek wydalił go kiedyś z partii. Mężczyźni prowadzą rozmowę. Sacher zrezygnował z członkowstwa w tej organizacji i aktualnie zajmuje się sprawami historii doktryn politycznych. Aktualne zajęcie jest powodem, ze czuje się wolny. Po chwili żegnają się. Z oddali dochodzi huk mostu (Poniatowskiego), który ulega zawaleniu.
Bohater napotyka pijaną kobietę, która wiezie swoje dziecko w wózku. Zaczepia ona literata myśląc, że w niesionym karnistrze ma alkohol. Bohater za wszelką cenę chce dowiedzieć się kim jest chłopiec o jasnych włosach, który cały dzień chodzi za nim. Jest to Tadek Skórko, który mieszka w Starogardzie. Rozmówca utrzymuje, że jego rodzic znał literata w czasach młodości. Okazuje się, że potrafi wyrecytować fragmenty tekstów dyskutanta. Zwraca się z prośbą o możliwość podążania za literatem.
Wyglądając przez okno Halina nawołuje literata. Przez chwilę pojawia się iskierka nadziei, że może odwołano całą akcję. Jednak patrząc na rozpuszczalnik, myśląc o nadążającej się okazji literatowi robi się szkoda tego wszystkiego. Okazuje się, że Halina wcale nie chciała go poinformować o odwołaniu samospalenia. Otrzymała wiadomość o zasłabnięciu Huberta w kinie "Wołga", w tych okolicznościach muszą jak najszybciej tam dotrzeć. Bohatera znów zatrzymuje policja. Jednak funkcjonariusze są bardzo uprzejmi, chcą się dowiedzieć o lokalizację Placu Defilad. Bohater wpada na pomysł, że policjanci mogą go aresztować (wówczas uratują go od śmierci). Jednak funkcjonariusze nie są z tego miasta, więc nie mogą tego zrobić.
W towarzystwie Haliny bohater podąża dalej. Obserwując swą towarzyszkę po raz pierwszy widzi w niej prawdziwą kobietę. Jednak nie jest ona tak atrakcyjna jak Nadieżda. Halina jest dla niego odległa, przy niej odczuwa starość i znużenie. Docierają na miejsce - do kina "Wołga". Na afiszu widnieje zapowiedź granej komedii - "Świat a przeszłość". Jednak większość zainteresowanych ma świadomość, że to tylko przykrywka(będzie grany Pol. Film o tytule "Transfuzja"). Okazuje się, że z obawy przed ingerencją ze strony radzieckiej cześć filmów polskich była grana w tajemnicy.
Pojawiają się przemyślenia głównego bohatera związane z jego testamentem. Po śmierci chce przekazać swe zwłoki do Akademii Medycznej w celach ćwiczenia na nich praktyki lekarskiej. Okazuje się, że nie ma żadnych cennych przedmiotów, które można przekazać potomnym. Znajduje jedynie m. ni. receptę na środek przeciw łupieżowi. W tej sytuacji ma zamiar przekazać ją spadkobiercom wraz z instrukcja użytkowania środka.
Przed kinem widoczny jest tłum ludzi choć film jest już grany. Po przeciwnej stronie ulicy znajduj e się sklep mięsny, tam na wystawie widnieje afisz informujący o święcie pięćdziesięciolecia PRL.
Osoba kontrolująca bilety w kinie nie pozwala na wejście Halinie i literatowi. Jednak po informacji, że przyszli po kolegę, który poczuł się źle zostają wpuszczeni. Docierają do Huberta, który znajduje się w pomieszczeniu kierownika. Ze względu, ze Hubert nie jest członkiem partii pojawia się problem wezwania karetki pogotowia ratunkowego. Do biura w towarzystwie Rysia przychodzi Bułat, to reżyser wyświetlanego filmu. Jednak bohater decyduje się na konwersacje z Hubertem, a nie reżyserem. Chory wyjawia literatowi, że w najbliższym czasie będzie im dane spotkać się w tajemniczym świecie. Bohater nadal ma wątpliwości czy chce dokonać samospalenia. W międzyczasie zjawia się pogotowie po Huberta. Teraz przychodzi moment na rozmowę literata z reżyserem. Rozmówcy przywołują moment debiutu reżysera, wówczas powstał film, który uwłaczał AK . W późniejszym okresie przyszedł czas na m. in. filmy psychologiczne. Konwersacja dotyczy także sprawy Polski, w tym temacie obaj są zgodni co do tego, że kraj żyje w ucisku innych państw. W tym kontekście reżyser przyrównuje osobiste położenie do sytuacji kraju.
Halina w towarzystwie Tadzia poszukuje literata. Nagle w sali kinowej słychać zamieszanie, ponieważ ktoś zgasił światło. Nieopodal kina znajduje się wystawa artystyczna jednego z byłych ministrów. Literat wciąż prowadzi konwersację z reżyserem na temat jego twórczości. Bułat informuje o wyjeździe one do Ameryki, literat chętnie sam by pojechał jednak jest to niemożliwe ze względu na jego przyszłą "misję". Po opuszczeniu kina bohater napotyka byłego ministra, który chętnie w jego towarzystwie wybierze się na "dziewczynki". Literat wyraża zainteresowanie złożoną propozycją, jednak spotyka się ze stanowczym sprzeciwem Haliny, która informuje o konieczności odwiedzenia sklepu walutowego (tam kupią potrzebne zapałki). Po drodze napotykają kolejny transparent, na którym widnieje napis "Niech żyje trzydziestolecie PRL".
Jakiś mężczyzna jest zainteresowany wdziękami Haliny. Literatowi i Halinie wciąż towarzyszy Tadzio. Literat próbuje sobie wyobrazić jaką pracę aktualnie wykonuje jego ojciec, informując Tadzia o swych przypuszczeniach nawiązuje z nim rozmowę. Pojawiają się spostrzeżenia dotyczące anomaliów pogodowych. Rozmówca literata wskazuje na fakt, że to z pewnością wina "nadciągającego lodowca". W tych okolicznościach bohater myśli, ze może to ten lodowiec go uchroni od zbliżającej się tragedii. Cała trójka udaje się na posiłek do pobliskiego "Paradyzu" (w tym miejscu bohater rozpoczął pisanie).
W lokalu literat spostrzega wiszące lustro, we którym widząc własne odbicie czuje przerażenie. Zauważa, że to już późna pora, co jednoznacznie wiąże się z podjęciem ostatecznej decyzji. Jest zatrwożony tym faktem. ("O Boże… w co ja się wplątałem"). Jego przemyślenia zostają przerwane informację szatniarza, że ktoś chce się z nim zobaczyć. W towarzystwie swego "informatora" udaje się na spotkanie do pomieszczenia z drzwiami o kolorze czerwonym. Tam po zrewidowaniu zostaje dotkliwie pobity przez nieznanych mężczyzn. Całe to zajście jest kolejnym powodem rozmyślań bohatera, który w nim widzi kolejny sposób na zaniechanie pomysłu z bolesną śmiercią w czasie samospalenia ( tu bez większego bólu mógłby zakończyć swoje życie). Mężczyźni chcą się dowiedzieć co robił dzisiejszego dnia. W tym celu bohater otrzymuje specjalny zastrzyk, zaczyna swą opowieść o dzisiejszych wydarzeniach. W pomieszczeniu znajduje się odbiornik telewizyjny. Na ekranie widać artystów składających hołd dowódcom partii. Bohater dziwi się na widok znajdującego się tam Bułata. Podczas przesłuchania literat dowiaduje się, że osoby przesłuchujące dobrze znają pierwszego sekretarza. Po tej informacji jeden z mężczyzn wychodzi. Drugi przewraca literata na ziemię w celu upozorowania brutalnego przesłuchania. W momencie gdy symuluje kopanie ofiary ktoś inny robi zdjęcia całemu wydarzeniu, które ma stwarzać pozory bardzo brutalnego. Po całym zajściu główny bohater zostaje wypuszczony. Spotyka w poczekalni jednego z dygnitarzy partyjnych - Kobiałkę. Nawiązuje się między nimi interesująca rozmowa, która dotyczy poczynań rządu i aktualnej sytuacji w państwie. Ostatecznie rozmówca głównego bohatera stwierdza, że marzy o pobycie w domu dla psychicznie chorych, bowiem chyba tylko tam będzie mu dane odpocząć.
Literat udaje się do toalety. Tam młoda kobieta żąda od niego zapłaty. Bohater uiszcza ustaloną kwotę i dziwi się, że taka młoda osoba pracuje w takim ohydnym miejscu, zadaje więc pytanie Zosi o przyczyny podjęcia tego zajęcia. Okazuje się, że jest młodą studentką archeologii i właśnie do tego miejsca została skierowana na praktykę za sprawą organizacji przydzielającej pracę. Literat wychodzi i w towarzystwie Kolki zasiada przy stoliku. Po pewnym czasie dosiada się do nich Rysio Szmidt, który informuje ich o śmierci Huberta.
Halina informuje głównego bohatera, że szef zamierzonej akcji chce się z nim zobaczyć (Caban). Rozmówcy jednak nie dochodzą do porozumienia. Po tym zajściu spotkanie odbywa się w kuchni. Przewodzi niemu sam szef kuchni, natomiast wszystko sponsoruje pani Gosia. Uczestnicy schadzki dostają się przez restauracyjną spiżarnię do pomieszczenia, w którym zaplanowano bankiet dla poważanych osobistości.
Literat snuje refleksje na różny temat. Uważa, że nie dopuścił się żadnego poważnego przestępstwa. Pojawiają się rozmyślania dotyczące sensu ludzkiej egzystencji. W sali bankietowej widać stoły obfitujące w różne smakołyki. Jest tam również podium oraz pamiątki narodowe. Zamiarem kucharza, który wprowadził wszystkich zebranych, jest podziwianie tych wspaniałości. Niestety jego towarzysze odważyli się skosztować przygotowanych wspaniałości. Nagle powstał harmider, ostatecznie zniszczono pięknie przygotowane pomieszczenie.
W trakcie przyjęcia bohater zawiera znajomość z Niemcem, który stoi na stanowisku kierowniczym delegacji odpowiedzialnej za negocjacje z przedstawicielami rządu polskiego w kupna woj. zielonogórskiego. Do rozmówców dołącza brat Rysia - Edward Szmidt. Po zakończonej konwersacji literat wraca do restauracji, gdzie przy kanistrze z jego benzyną czuwa pies (wabi się Pikuś). Okazuje się, że kolejna osoba czeka na literata. W międzyczasie na ekranie odbiornika telewizyjnego widać wiwatujących ludzi po zakończonej mowie ważnego przyjezdnego sekretarza.
Na zewnątrz na głównego bohatera czeka Nadieżda. Przynosi literatowi środek uspokajający. Bohater stwierdza, ze jest jego Nadzieją. Po tych słowach przechodzą obok transparentu, na którym widnieje napis, że właśnie ogrodnictwo obchodzi sześćdziesięciolecie PRL. Nagle następuje drastyczna zmiana pogody, która przynosi ze sobą upał.
Literat w towarzystwie troskliwej kobiety idzie w kierunku zrujnowanej redakcji. Tulą się do siebie jak zakochani, jednak nie uchodzi to uwadze strażnika parkingu, który wręcza im wysoki mandat. Zawstydzona Nadieżda decyduje się na ucieczkę, postanawia razem z ukochanym dokonać samospalenia. Jednak literat nie zgadza się z tym pomysłem, woli, aby żyła i pamiętała o jego istnieniu. Ich rozstaniu towarzyszy myśl, że spotkają się w innym świecie. Całe zdarzenie obserwuje Tadzio, który chcąc pocieszyć bohatera mówi z pamięci fragment tekstu literata. W tym momencie główny bohater bacznie obserwuje Tadzia. Wygląda na to, że nie jest on młodym człowiekiem. Tadziowi zostaje wymierzony cios w twarz. Wówczas wyznaje on całą prawdę. Jest czterdziestoletnim mężczyzną, pracuje w departamencie zajmującym się propagandą oraz badaniami nastrojów społeczeństwa. Dodatkowo jest autorem anegdot na temat przedstawicieli z rządu. Jednak szczerym uznaniem darzy psiarstwo głównego bohatera, w związku z tym z rana złożył wymówienie. Idąc spostrzegają karetkę, w której znajduje się radosny Kobiałka w kaftanie bezpieczeństwa. Literat decyduje się odwiedzić szpital. Nie chce aby Tadzio mu towarzyszył.
W szpitalu znajduje się sala reanimacyjna do której zmierza literat. Znajdują się tam trzy osoby, wśród nich leży Hubert (literat żegna go wygłaszając przygotowaną mowę). Na biurku znajduje się kalendarz, na którym widnieje data 22 lipca 1979. Od młodego lekarza literat dowiaduje się, że chorego trzyma przy życiu jedynie podłączona aparatura, która zostanie wyłączona o siódmej godzinie. Główny bohater prosi lekarza o przedłużenie tego czasu choćby do godziny ósmej, po długich staraniach otrzymuje na to zgodę.
Główny bohater rozmyśla nadal o własnych testamencie oraz egzystencji ludzkiej. Okazuje się, że dla potomnych ma jedynie długi do spłacenia. Po opuszczeniu szpitala literat zauważa Sachera, który ma przy sobie teczkę z własnym pamiętnikiem, prowadzi z nim rozmowę na tematy eschatologiczne, dotyczące śmierci. Po odejściu Sachera literata napadają przedstawiciele partyzantki miejskiej, którzy są dobrze uzbrojeni ( noże i karabin). Pozbawiają mężczyznę pieniędzy, gardzą natomiast karnistrem z benzyną (przypuszczali, że znajduje się w nich alkohol). W momencie gdy literat mówi o wspólnym podpaleniu się napastnicy przerażeni uciekają. Dopiero w tym momencie nadchodzi Tadzio, który w towarzystwie głównego bohatera idzie w stronę Alei. Po drodze otrzymują od milicjantów propozycje zabrania , jednak za tę przysługę funkcjonariusze chcą pieniędzy.
Na zegarze dochodzi siódma godzina. Przy palącym się ognisku zebrały się kobiety, z którymi w przeszłości literat utrzymywał kontakt. Przypuszczał, ze żadna z nich nie wiedział o istnieniu innych. Jednak kobiety rozczarowały go w tym względzie, ponieważ doskonale wiedziały o sobie. Nagle zjawia się Nadzieja (Nadieżda), ponieważ pragnie pożegnać literata. To całe zajście jest powodem kolejnych rozmyślań bohatera. Z zadumy wyciąga go Tadzio. Chłopak porzucił pomysł powrotu do rodzinnego Starogardu, ponieważ spotkał kobietę (Lucynę), która obdarzył go uczuciem. Do zgromadzonych wokół paleniska przyłącza się Kolka Nachałow, który w planach ma pielgrzymkę na Jasna Górę, jednak w rzeczywistości będzie to wyjazd w celu demontażu Huty im. Bieruta. Ksiądz, który będzie przewodniczył temu wyjazdowi posiada grupowy paszport, więc Kolka wykorzysta nadarzająca się okazję.
Bohater w towarzystwie Tadzia rusza w dalszą drogę. Wstępują do Jana, który jest artystą i zna literata. Bohater pragnął pożegnać się z przyjacielem, który wiele znaczył w jego życiu. Literat zwraca się do niego z prośbą o radę, jednak Jan nie jest w stanie udzielić mu racjonalnej odpowiedzi, ponieważ za dużo wypił.
Na ekranie telewizora ukazuje się przewodniczący obradujących na zjeździe, który wita wszystkich dookoła. W planach jest śpiew Międzynarodówki oraz bankiet przygotowany za pieniądze z partii. Bohater opuszcza mieszkanie Jana. NA dole oczekuje go Tadzio. Zaczyna padać śnieg, w akcie desperacji główny bohater pragnie zabić Tadzia, który nie traktuje zamierzeń literata poważnie. W tych okolicznościach bohater rezygnuje z haniebnego planu. Pogodzeni zmierzają w kierunku Pałacu Kultury. Po drodze zostają zaczepieni przez niewiastę pytająca o pielgrzymkę do Częstochowy (ta kobieta to pani Gosia z restauracji).
Na horyzoncie widać Pałac Kultury. Literatem znów targają wątpliwości. To ostatnia chwila by zrezygnować i uciec. W tym momencie pojawia się refleksja o możliwości zdecydowania się na jakieś inne wyjście z sytuacji, na życie rodzinne u boku Nadzieżdy , być może wstąpienie nawet do partii. Literat myśli o ludziach, którzy popełnili samobójstwo. Główny bohater zbliża się do Placu Defilad. Wśród osób tam przebywających jest i sam Bułat, który na razie zrezygnował z wyjazdu do Ameryki.
Literata cieszy obecność kamer, bowiem jego śmierć ktoś nakręci, w ten sposób stanie się "nieśmiertelny". W tłumie dostrzega także m. in. Nadieżdę, Rysia oraz Edwarda. Słychać śpiew Międzynarodówki w momencie gdy sekretarze ściskają sobie dłonie. Nadieżda na pożegnanie ucałowała literata, w jej oczach widać łzy. Marek w zastępstwie Haliny (która aresztowano) daje zastrzyk przyszłemu samobójcy. Tadzio znów zaczyna recytować, nieba pada śnieg. Literat całuje Nadieżdę, która nie chce aby ją opuścił. Tadzio klęka w momencie gdy główny bohater (myśląc o Bogu) w samotności idzie ku swemu przeznaczeniu.
Komentarze (0)