Św. Franciszek pochodził z bogatej, kupieckiej rodziny mieszkającej w Asyżu. Wszyscy byli przekonani, że w przyszłości również zostanie kupcem, jak ojciec, stało się jednak inaczej. Franciszek przeżył bowiem przełom wewnętrzny i głębokie nawrócenie się ku Bogu. Jego nowa postawa, nazwana później postawą franciszkańską, charakteryzowała się miłością wobec każdego żywego stworzenia, radością czerpaną z życia, szacunkiem wobec siebie i innych, ubóstwem, pokorą i wypełnianiem nakazu Chrystusa o pozostawieniu wszystkiego i pójściu za Nim.

Sądzę, że wiele z tych wartości nie straciło swego znaczenia do dzisiaj, jednak przesadą byłoby stwierdzenie, że filozofia franciszkańska jest współcześnie tak samo potrzebna jak w średniowieczu.

Mimo wszystko wiele proponowanych przez św. Franciszka idei byłoby w naszych czasach przydatne. Na przykład skromność. Wydaje mi się, że wielu ludzi poświęca zbyt wiele czasu i energii na eksponowanie posiadanych przez siebie dóbr materialnych, przywiązując do nich ogromną wagę, zupełnie jakby stanowiły o sensie życia. A przecież w życiu liczy się raczej "być" niż "mieć", choć w biegu codziennego dnia często o tym zapominamy. Myślę, że trochę skromności, zwłaszcza w spojrzeniu na siebie, na pewno nie pogorszyłoby naszego życia, a ulepszyłoby nas samych. Niestety dużo osób jest przekonanych, że tylko tupetem i brakiem skrupułów można coś osiągnąć. Najsmutniejsze jest to, że podobną postawę przekazują oni swoim dzieciom, i w ten sposób wzorzec ciągle się powiela. Warto byłoby przypomnieć sobie o franciszkańskich wartościach w ciągłej pogoni za sukcesami.

Inne cenione przez św. Franciszka idee i postawy to radość czerpana z samego faktu istnienia oraz akceptacja samego siebie. To również bardzo pożądane w dzisiejszych czasach, kiedy powszechna jest depresja i kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Jest to problemem zwłaszcza wśród młodych ludzi, ale również starsi często wpadają w obsesję np. z powodu nadwagi. Akceptacja swojego ciała takim, jakie jest, na pewno oszczędziłaby wiele zmartwień i kłopotów, także natury psychicznej. Współcześni ludzie często nie potrafią cieszyć się z tego co mają. Nieustannie zazdroszczą innym tego, co w ich przekonaniu jest lepsze - tak naprawdę wydaje im się że to jest lepsze, bo tego nie mają. Tymczasem, jak to pokazywał franciszkanizm, radość czerpać można ze wszystkiego, nawet z samego faktu, że się po prostu żyje. Ludzie zaś często sami sobie stwarzają problemy, albo szukają szczęścia tam, gdzie się go na dłuższą metę nie da znaleźć: w pijaństwie czy narkotykach. Mało kto potrafi naprawdę korzystać z życia i radować się każdym jego przejawem.

Św. Franciszek umiał także żyć w zgodzie i miłości z naturą. Wydaje mi się to szczególnie ważne dzisiaj, w dobie częstych zagrożeń ekologicznych, które wynikają z naszej lekkomyślności i niewiedzy. W XXI wieku Ziemia jest już bardzo zanieczyszczona i zdewastowana - przez ludzi, którzy, łamiąc prawa natury, szkodzą jej, sobie i nam. Nadmierne wykorzystywanie ziemskich zasobów musi prowadzić do katastrofy. Wiele osób nie traktuje także z szacunkiem zwierząt, np. oddając je do schroniska gdy im się znudzą. Takim ludziom przydałby się franciszkański namysł nad tym, że zwierzęta to też nasi "bracia" i "siostry".

Zastanawiając się nad tym, czy franciszkańska idea pokory ma jakąś racje bytu w dzisiejszych czasach, musimy się najpierw zastanowić, jak właściwie franciszkanie rozumieli pokorę. Ta cecha była dla nich tożsama ze skromnością, cnotliwością, czystością, cierpliwym znoszeniem ubóstwa i cierpień w imię pokuty za swoje grzechy. Człowiek pokorny charakteryzował się także małymi wymaganiami co do własnej osoby: nie chciał posiadać niczego na własność i był wdzięczny Bogu za wszystko, co go spotykało. Łączy się to z koncepcją Radości Doskonałej, która była w ujęciu św. Franciszka dosyć skrajnie sformułowana: "(...) I wyjdzie z kijem sękatym, chwyci za kaptur i ciśnie o ziemię (…) I będzie bić raz po raz tym kijem - jeśli to wszystko zniesiemy pogodnie, myśląc o mękach Chrystusa (…) To jest to radość doskonała". Tak więc wszystkie cierpienia i poniżania można wg franciszkanizmu znosić z cierpliwością, a nawet z uśmiechem, jeśli zaofiaruje się je cierpiącemu na krzyżu Chrystusowi. Taka pokora równoznaczna jest z przyjmowaniem prześladowań jako kary za własne winy, od których żaden człowiek nie jest wolny. Prowadzi to nawet do skrajnego samopotępienia i samoponiżania: "I niezwłocznie, w zapale ducha, rozbiera się również do naga i idzie do Asyżu (…) Wówczas (…) Wszedł nago na kazalnicę (…)"; "(...) Rzekł: Bracia najdrożsi, wiem, że jestem najniegodniejszym i najpodlejszym człowiekiem, jakiego Bóg (…) Posiada". Taka postawa zbliżona jest do wczesnochrześcijańskiej, surowej idei pokory, z jaką powinno się przyjmować wszystkie Boskie wyroki. Dodatkowym wkładem św. Franciszka było nawoływanie do krańcowego ubóstwa oraz dobrowolne szukanie cierpienia.

Współcześnie pojmuje się pokorę w zupełnie inny sposób. Raczej nie ma tu za wiele wspólnego z ideą umartwiania ciała i duszy, przy zachowaniu jednak wyraźnych wpływów chrześcijaństwa. Dzisiejszy człowiek kierujący się w życiu pokorą także jest gotów znosić cierpliwie przeciwieństwa losu, lecz raczej nie w odniesieniu do cierpienia fizycznego (poza chorobami, jednak też nie zawsze). Przyczyna jest moim zdaniem taka, że współczesny status wiary i dotyczące jej poglądy bardzo się zmieniły. Religia nie funkcjonuje już dzisiaj we wszystkich dziedzinach życia osobistego, społecznego czy kulturowego, jak miało to miejsce w średniowieczu. W XXI wieku kwestia wiary i wyznania jest sprawą prywatną i nie wpływa już w tak wielkim stopniu na życie. Ludzie pokorni starają się co prawda przestrzegać skromności i uczciwości w codziennym życiu, lecz cierpienia i chorób nie postrzega się jako kary za swoje winy. W ten sposób myślą jedynie niektórzy, głębiej wierzący, ale też nie zawsze.

Dlatego też myślę, że różnice między naszymi czasami a średniowieczem uniemożliwiają już pojmowanie pokory na sposób franciszkański. Tym bardziej, że współcześnie dominuje raczej światopogląd materialistyczny, charakteryzujący się dążeniem do zaspokojenia wszystkich potrzeb człowieka, szczególnie materialnych i fizycznych. Nie dąży się już świadomie do cierpień w imię jakiejś idei - taka postawa kojarzy się niebezpiecznie z fanatyzmem, którego współcześni ludzie starają się wystrzegać. Poza tym żyjemy w czasach pokojowego współistnienia różnych religii i wyznań, a wiele z nich nie wymaga od wiernych pokuty i cierpień jako drogi do wiecznej szczęśliwości. O wiele więcej jest tez ludzi niewierzących. Większość z nas stara się zapewnić sobie i bliskim godne warunki bytowania, walcząc w tym celu z przeciwnościami losu, zamiast przyjmować je pokornie czy wręcz dobrowolnie ich szukać. Niestety niektórzy w imię tej walki rezygnują z uczciwych sposobów, podważając tym samym ostatni zawsze aktualny element franciszkańskiej idei pokory. Zupełnie odeszło się także od koncepcji samoumartwiania się - wydaje się ona dzisiejszemu człowiekowi zupełnie pozbawiona sensu i społecznie nieakceptowalna, do tego stopnia, że postrzega się ją nawet w kategoriach choroby psychicznej.

Sądzę, że powyższe argumenty wyraźnie wskazują na to, że idea pokory sformułowana przez św. Franciszka, chociaż budująca i bardzo popularna w epoce średniowiecza, dzisiaj nie trafia nikomu do przekonania i przechodzi bez echa. Wynika to ze zmian społeczno-kulturowych, jakie miały miejsce od tego czasu i spowodowały spadek znaczenia religii. Cierpienie raczej rzadko propaguje się jako drogę doskonalenia duchowego, a nieustająca pokuta i żal za grzechy nie brzmią we współczesnych czasach atrakcyjnie.